Stay with me cz.1
Uwielbiam chwile, gdy jest blisko mnie. Przytulam się do Niego z całych sił, jakby za chwilę miał zniknąć... Tak bliski kontakt pozwala mi czuć bicie Jego serca, skurcz mięśni, który staje się coraz silniejszy z każdym dotykiem moich dłoni. Wtulam się mocno w Jego ramiona, On czule całuje moje czoło. Powoli zamykam zmęczone powieki i słysząc jego spokojny oddech, usypiam...
-"Gabrysia..."- przyjemny i delikatny głos mamy wytrąca mnie ze snu.
-"Kochanie, wychodzę do pracy. Śniadanie stoi na blacie w kuchni."
-"Yhym..."- odpowiadam z zamkniętymi powiekami.
-"Gabrysiu!"- wrzasnęła mama.
Szybki i twardy ton sprawił, że natychmiast zerwałam się z łóżka i upadłam na chłodną podłogę mojej sypialni.
-"Mamo!"- wrzasnęłam z oburzeniem.
Ona w zamian podarowała mi serdeczny uśmiech i skierowała się w stronę drzwi.
-"Nie zapomnij zjeść śniadania."- odpowiedziała zza pleców, po czym zamknęła drzwi.
Powolnym tempem udałam się do łazienki. Gdy ujrzałam swoje odbicie w lustrze moje usta wykrzywiły się w lekkim grymasie. Blond loki sterczały mi na głowie niczym afro.
-"Nie jeden Afro-Amerykańczyk ucieszyłby się z takiego nieładu"- mruknęłam sama do siebie.
Mimo tak błyskawicznej pobudki byłam całkiem wypoczęta. Śnił mi się Adam. To najwspanialszy człowiek, na którego trafiłam i mój obecny chłopak. Poznaliśmy się na obozie harcerskim cztery lata temu. Niby wyglądał przeciętnie... Brązowe włosy, kasztanowe oczy, nieco ciemniejsza karnacja, ale coś mnie w nim ujęło. W momencie, gdy mi się przedstawił i uścisnął moją dłoń między nami zaszło zjawisko tak często opisywane w filmach czy książkach-spojrzeliśmy sobie prosto w oczy i świat nagle się zatrzymał. Szczerze powiedziawszy należę do realistów- grupy społecznej, która często jest mylona z pesymistami, ponieważ według innych zbyt trzeźwo podchodzimy do życia, w wielu sytuacjach utrzymujemy dystans i staramy się trzymając na uboczu wymyśleć jakieś racjonalne rozwiązanie. Dlatego też nie można w sytuacji, która była pomiędzy mną a Adamem mówić o miłości od pierwszego wejrzenia. Starałam się go poznać, nie mam tu wcale na myśli jego upodobań czy zwyczajów. Chciałam wiedzieć kim jest Adam Nowak- człowiek, który siedział mi w głowie każdego ranka i tuż przed snem...
Z zamysłu wyrwał mnie dźwięk sms-a. "Dzień dobry kochanie :*" Moje serce zaczęło szybciej bić, a twarz natychmiast się rozpromieniła. Tak, to mój Adam. Odpisałam mu w błyskawicznym tempie: "Dzień dobry słońce, miło, że o mnie pamiętasz, ale jeżeli chcesz mnie dziś zobaczyć, to lepiej mnie nie rozpraszaj, bo spóźnię się na autobus :*"
Cicho zachichotałam, po czym zbliżyłam się do okna, by sprawdzić jaka panuje pogoda na dworze. Było pięknie! Promienie słoneczne przebijały się przez gałęzie drzew, a liście pod ich wpływem nabierały jasnozielonych odcieni.
-"To będzie udany dzień!"- powiedziałam sama do siebie, po czym zajrzałam do szafy i wyjęłam z niej lawendową sukienkę z koronką na plecach. Pospiesznie zerknęłam za zegarek: 7:20.
-"Jasna cholera!"- wrzasnęłam.
Najszybciej, jak tylko mogłam zbiegłam ze schodów w samej bieliźnie, chwyciłam tost z serem i kawę zbożową, po czym pomknęłam do ganku po ciemnobrązowe sandały. Nagle ktoś otworzył drzwi. Gwałtownie się odkręciłam... Zamarłam... Stałam, jak wryta, a na przeciw mnie stał Adam. Powoli jego wzrok zjechał na dół... Zaczerwieniłam się, ponieważ uświadomiłam sobie, że mam na sobie jedynie bieliznę! Natychmiast zakryłam się skrawkiem lawendowej sukienki i speszona pobiegłam na górę, zatrzasnęłam za sobą drzwi sypialni i w błyskawicznym tempie zaczęłam się ubierać. Nagle usłyszałam kroki. Adam wchodził po schodach, serce waliło mi, jak szalone. Gdy doszedł do drzwi zapytał:
-"Gabrysiu, wszystko w porządku?"- w jego tonie wyczuwałam zaniepokojenie z nutą rozbawienia.
-"Nie"- odburknęłam.
Roześmiał się.
-"Zejdę na dół, zaparzę sobie kawę, a ty skończ się ubierać."
Usłyszałam oddalające się kroki. Oparłam głowę o chłodną ścianę w kolorze brzoskwini, mój oddech stał się spokojniejszy, a rumieńce z policzków powoli zaczęły znikać.
Nagle zaległa cisza. Usłyszałam szmer dochodzący zza drzwi.
-"A tak w ogóle, to masz piękne nogi kochanie i nie powinnaś ich ukrywać."- dodał Adam z rozbawieniem, a ja się roześmiałam.
Włożenie sukienki i butów na stopy zajęło mi zaledwie dziesięć minut. Ostatni raz zerknęłam w lustro. Byłam zadowolona ze swojego wyglądu, mimo, że należę do osób nieco nieśmiałych i raczej skromnych. Lawendowa sukienka idealnie opinała mnie w talii, a rzemyki od sandałów przylegały do moich szczupłych kostek. Nałożyłam jeszcze odrobinę bezbarwnego błyszczyka na spierzchnięte usta i byłam gotowa!
Delikatnie chwyciłam za klamkę swoimi rozgrzanymi rękoma. Wolno i z gracją zaczęłam schodzić po schodach, by po zaliczonej przed chwilą wpadce z nagim ciałem wyjść na jak najbardziej poważną i zrównoważoną dziewczynę w oczach Adama. Z chwilą, gdy ujrzałam go w kuchni, przy blacie z gazetą w ręku przez chwilę przemknęła mi myśl, że mogłabym budzić się każdego dnia i schodzić do niego z sypialni tylko po to, by wypić z nim kawę i zjeść wspólne śniadanie...
-"Wyglądasz przepięknie."- wyrwał mnie z chwili zamyślenia.
-"Słucham?"- zapytałam udając, że nie usłyszałam.
Podszedł do mnie tak blisko, że mogłam czuć bicie jego serca. Ujął moją twarz z swoje duże i gładkie dłonie, spojrzał mi prosto w oczy w taki sposób, że przez moment zadrżałam.
-"Wyglądasz przepięknie."- powtórzył.
W tym momencie się zarumieniłam, momentalnie oderwałam od niego wzrok, pospiesznie spuściłam głowę w dół czując, że moje policzki znów nabierają purpurowego odcienia. On uśmiechnął się zachęcająco.
-"Jesteś taka urocza." wypowiadając te słowa chwycił mnie delikatnie w talii, przysunął do siebie, lekko złapał za podbródek zmuszając mnie jednocześnie do tego, bym spojrzała w jego piękne, kasztanowe oczy i czule pocałował kącik moich ust. Niczym muśnięcie motyla... Gdy się od siebie oddaliliśmy, posłał mi serdeczny uśmiech, po czym zapytał:
-"Gotowa na ostatni dzień tygodnia?"
-"Oczywiście!"- odparłam z entuzjazmem.
Wziął moją torbę z książkami, chwycił mnie lekko w talii i udaliśmy się na przystanek.
______________________________
To pierwsza część opowiadania, a tak właściwie historii, którą chcę wam przedstawić. Jeżeli wam się spodobało, to zapraszam do komentowania :) Gdybyście w tekście dostrzegli ewentualne nieprawidłowości, to zapraszam na mój e-mail: go.away1998@wp.pl :)
SomeoneInvisible
Komentarze (8)
Tak bliski kontakt pozwala MI czuć bicie Jego serca, skurcz mięśni, który staje się coraz silniejszy z każdym dotykiem MOICH dłoni. Wtulam się mocno w Jego ramiona, On czule całuje MOJE czoło.
Trochę za dużo tu tych "moje" "moich". itp.
Powieki chyba nie mogą być zmęczone. Moim zdaniem "oczy" byłyby lepszym określeniem.
"Dzień dobry kochanie :*"
Po pierwsze - nie lubię, gdy ktoś stosuje emotikony w opowiadaniach, choć w tym przypadku jest to poniekąd uzasadnione, a po drugie - brakuje mi jednego przecinka.
"Dzień dobry, kochanie :*"
na dworze - na zewnątrz, bo dwór może być królewski.
wyłapałam jeszcze kilka innych błędów interpunkcyjnych, a także takich... hmm... nie mogę znaleźć słowa...
np. wiadomo, że buty wkłada się na stopy, więc nie musisz juz tego pisać.
Szybki i twardy ton sprawił, że natychmiast zerwałam się z łóżka i upadłam na chłodną podłogę mojej sypialni.
Zabrzmiało to tak, jakby główna bohaterka wstała i upadła, a przecież tak się raczej nie dzieje, chyba że ktoś jest chory, a gdyby dziewczyna była chora, mama nie mogłaby zbagatelizować tego, co się stało. Aha i znowu niepotrzebne "moje".
Nie jest źle, ale popracuj trochę nad... realnością. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania