Stojąc tyłem do widowni, czyli coś a la pisany stand-up
Witam. Nazywam się Tomasz Fan, jestem fanem Tomasza Manna i fanem fana Tomasza Manna Thomasa Funa, mało znanego brytyjskiego komika, który w zasadzie wystąpił tylko raz w pewnym amerykańskim pubie, po czym przeszedł na emeryturę. Gdybym zaczął nagle bełkotać pod nosem, ślinić się albo toczyć pianę z pyska, nie przejmujcie się. To będzie znaczyło, że zapomniałem tekstu. Można ewentualnie zrobić mi wtedy usta-usta, ale to musiałaby być któraś z pań. Seks po występie też podobno jest dobrym rozwiązaniem w takich sytuacjach.
Wiecie co, zmartwiłem się nieco, gdy dowiedziałem się, że w stand-upie jedynym akceptowalnym rekwizytem może być mikrofon. Niektórzy ludzie z nerwów po prostu muszą na scenie zapalić szluga. A tu nie można, bo to stand-up, a papieros jest zakazanym rekwizytem. Nie żebym palił czy coś, w zasadzie wystarczy, że podejdę do moich znajomych, którzy non stop kurzą i już można poczuć się jak nałogowy palacz. Wracając do rekwizytów, ja zawsze noszę ze sobą długopis i kawałek papieru. Akurat tym razem wziąłęm miękki i pachnący papier toaletowy z miejskiego szaletu. Noszę to, gdyż czasem wpadają mi do głowy złote myśli, które koniecznie muszę zapisać. Zapytacie, ale po co to wszystko, skoro można zapisać w telefonie. No tak, ale wyobraźcie sobie sytuację, gdy ktoś napadł was, pobił i ukradł telefon. A wy leżycie ledwo żywi na ziemi i nagle nachodzi was złota myśl. No kurczę, trzeba ją zapisać. No i tutaj przychodzi wam z pomocą papier i długopis. Genialne wynalazki.
Kiedyś jak zacząłem opowiadać dowcip znajomy przerwał mi i powiedział, że do rozśmieszania ludzi od dennych sucharów (nie żeby moje były denne, bo na pewno mówił ogólnie) lepiej sprawdza się łaskotanie. On podobno cały czas się łaskocze w różnych dziwnych miejscach. No ale jak to? Wystarczy podejść do obcej kobiety, połaskotać ją i to lepiej zadziała niż dobry kawał? Przecież ona pomyśli, że chcę ją zgwałcić. Wyglądam nawet na psychopatę, co nie? Dostanę po mordzie i tyle. Już nie mówiąc jakbym chciał rozśmieszyć w ten sposób jakiegoś faceta. Przynajmniej jak cię kobieta walnie będzie co opowiadać znajomym.
„- Wiecie co, pogłaskała mnie po twarzy. Jutro ją zaliczę.”
Tak w ogóle to uważam, że uczenie się angielskiego jest niepotrzebne. Przecież wszyscy gadają w tym języku. Lepiej nauczyć się jakichś egzotycznych i potem szpanować. Łacina wydaje się idealna, bo to praktycznie martwy język, ewentualnie starocerkiewnosłowiański.
„- Ty, jak jest poliwodorowęglan sodu zmieszany z kapustą kiszoną po łacińsku?”
A ty wymyślasz coś na poczekaniu udając zamyślonego, no bo skąd gość może to wiedzieć. To ty jesteś specem od łaciny. Na pewno ci zaufa. Gorzej gdy zechce zweryfikować te informacje w translatorze. Wtedy trzeba próbować wybrnąć z sytuacji, ewentualnie udawać nieprzytomnego. Swoją drogą amerykańskie i polskie psy choć podobno szczekają inaczej to zawsze się ze sobą dogadają (i to bez alkoholu). Powąchają sobie dupę i już są znajomymi. No u ludzi mogłoby to nie przejść.
Myślę, że pora kończyć. Dziękuję za uwagę.
Komentarze (11)
To z całowaniem tez było bardzo spoko na początku. Ogólnie bardzo spoczi standapik:)
Dla mnie na pińć.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania