Stosunkowo Blisko
Gdy wróciła do pokoju, światła były pogaszone. Część osób śpiewała karaoke, część bujała się w rytm muzyki, kilka paliło na balkonie. Pamiętała, że obiecała powrócić do Furkana, ale musiała złapać oddech. W ten sposób tłumaczyła swoją próbę ucieczki przed tym, co nieuniknione. Kątem oka jednak sprawdzała reakcję chłopaka, który w tamtej chwili wstukiwał coś w swój telefon. Była bezpieczna. Postanowiła dołączyć do śpiewających i dzięki temu rozluźniła się nieco. Dawno już nie przebywała w tak wesołym towarzystwie. Po chwili do pokoju wpadł Hiszpan. Zaczęła się zastanawiać, dlaczego nie zauważyła jego zniknięcia, kiedy ten podał jej butelkę piwa. Jego zapach po raz kolejny pobudził jej zmysły i uśmiechnęła się do chłopaka.
- Chodź, włączymy coś fajnego – rzucił, zachęcając gestem dłoni.
- No dobrze... – Oboje podeszli do laptopa.
- To jest super. – Hiszpan włączył piosenkę i spojrzał na dziewczynę w oczekiwaniu na aprobatę.
- Nie znam tego – odrzekła.
- Jak możesz tego nie znać? Przecież to hit! – Zrobił zdziwioną minę, po czym uśmiechnął się kpiąco. - No tak, jesteś za stara...
Wiedziała, że to przekomarzanie i że nie mówił poważnie. Uwielbiała to, tym bardziej, że alkohol już odrobinę uderzył jej do głowy.
- Coś ty powiedział? – Zmrużyła oczy.
- Że jesteś za stara! – powtórzył bezczelnie, przewracając oczami.
- Jesteś okropnie irytujący i dokuczliwy! Nie rozmawiam z tobą. – Udała urażoną. A może taka była?
- Ok, mam pomysł... – Spojrzał na nią poważnym wzrokiem. – Powiedzmy, że jesteśmy w Nibylandii. Tutaj czas nie płynie i wiek się nie liczy. Co ty na to?
- W Nibylandii... – Rozmarzyła się.
To była jedna z jej ulubionych baśni. Przypomniała sobie poszczególne sceny z filmu i swoją wielką miłość, Piotrusia Pana. Spojrzała na chłopaka i stwierdziła w myślach, że z tą chłopięcą urodą mógłby reprezentować jego hiszpańską wersję. Uśmiechnęła się na tę myśl i zarumieniła.
- Umowa stoi. Ani słowa o wieku. – Podała mu dłoń, którą po chwili potrząsnął.
- Chcę zatańczyć – powiedział z radością w głosie.
W tym momencie przyjaciółka podeszła do niej wraz z Adilą i Aslanem. Furkan również uaktywnił się na hasło "zatańczyć". Hiszpan włączył znajomą wszystkim melodię i zaczęli tańczyć belgijskiego. Tańczyli to zdecydowanie za duże słowo. Próbowali tańczyć, potykając się przy tym i myląc kroki. To był niesamowity widok. Trzy narodowości połączone w jednym tańcu. Bawili się przy tym świetnie i co najważniejsze, wcale nie potrzebowali do tego słów. Po kilku minutach padli ze zmęczenia. Jednak nie do tego stopnia, by przestać się śmiać.
- Pijemy! – Ktoś zarzucił kolejne hasło i każdy po kolei uniósł w dłoń butelkę piwa.
Porozsiadali się i znów dało się słyszeć poszczególne rozmowy między nimi. Kilka osób wyszło, gdyż w innym pokoju również odbywała się impreza. Ona jednak zdawała się tego nie zauważać. Furkan usiadł obok niej, uśmiechając się od ucha do ucha. Przeszedł ją dotkliwy dreszcz i znów miała ochotę uciec.
- Cześć – powiedział po polsku po raz setny tego wieczoru. – Jak się masz?
- W porządku, tylko odrobinę kręci mi się w głowie – odrzekła, wciąż rozbawiona sposobem, w jaki wymawiał polskie dźwięki. – A ty?
- Dobrze, nie jestem pijany.
- To źle – odpowiedziała, kręcąc głową.
- Dlaczego? – Był dosyć zdziwiony.
- Bo wszystko będziesz pamiętał... – rzekła nieco ciszej.
- Chcę wszystko pamiętać, a w szczególności czas spędzony z tobą. – Spojrzał jej prosto w oczy, jakby czegoś w nich szukał.
Kolejny dreszcz przebiegł jej ciało, była już prawie zahipnotyzowana tymi jego słówkami. Podekscytowanie weszło na wyższy poziom, chciała usłyszeć więcej...
- Dlaczego? – zapytała bez sensu.
- Nie wiesz? Myślałem, że to widać... Lubię cię – wyznał.
- Ja ciebie także, ale...
- Żadnych 'ale', dobrze? – przerwał jej w pół słowa.
Zatonęła w jego oczach już całkowicie. Zdrowy rozsądek chyba upił się tak samo jak ona, bo łykała jego słowa niczym pastylki na ból gardła. To również było jej uzależnieniem.
- Dobrze. – Nie umiała stłumić uśmiechu.
W tym momencie jedna z Turczynek zawadziła o jej nogę, zmierzając ku balkonowi.
- Przepraszam najmocniej – Zrobiła skruszoną minę.
- W porządku. Dokąd idziesz? – zapytała żwawiej.
Dziewczyna jednak nie odpowiedziała; jej angielski był dość ubogi. Użyła gestów, by wytłumaczyć, że chce zapalić.
- Świetny pomysł! – Wstała wypełniona euforią. – Zapalimy? – zwróciła się do przyjaciółki.
- Jasne! – Tej również rozszerzyły się źrenice.
- Chodźmy wszyscy – zarządziła.
- Ja nie umiem palić... – odrzekł Hiszpan ze skwaszoną miną. – Próbowałem, ale mi nie wychodzi...
- Nauczymy cię – zapewniła.
- Też chcę spróbować! – ożywiła się Adila.
Tylko Furkan pozostał niewzruszony i siedział wciąż na swoim miejscu. Odrobinę jakby posmutniał, mina mu zrzędła i przestał się w nią wgapiać.
- Idziesz? – zapytała, kiedy wszyscy już tłoczyli się na ciasnym balkonie.
- Poczekam tutaj – odrzekł i spuścił wzrok.
Komentarze (9)
"- Coś Ty powiedział?" - ty*, w opowiadaniach bardzo rzadko używa się dużych liter
"Uśmiechnęła się na tą myśl i zarumieniła." - tę*
"- Chodźmy wszyscy – Zarządziła" - zarządziła*, bo to czynność mówiona
"- Nauczymy cię. – Zapewniła." - tu też
Widzę, że mnie trochę ominęło, więc nadrabiam. Jak mi się szkoda Furkana zrobiło pod koniec, a równocześnie tak mnie rozczulił swoim nieśmiałym wyznaniem uczucia. Szkoda tylko, że zostało tak stłamszone. Odnalazłam w tym opowiadaniu także samą siebie, o tutaj:
"- To jest super. – Hiszpan włączył piosenkę i spojrzał na dziewczynę w oczekiwaniu na aprobatę.
- Nie znam tego"
Całkiem jak ja w wielu chwilach :( A za część zostawiam piątkę, rozweseliła mnie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania