,, ale całą gałkę oczną wypełniała '' - to sugeruje, że jedno oko, ale dalej jest ,,kawałki pomarańczowej posoki opryskiwały mu twarz, spływając policzkami, '' - i to raczej sugeruje, że z dwóch oczu, bo raczej ciężko mrugając jednym okiem pryskać oba policzki - to tak mi się wydaje, ale może się mylę
,, kątem oka dostrzegła, '' - tu wystrczyłoby: kątem dostrzegła, by uniknąć powtórzenia
No impreza przednia :) Czy były to zwidy, wyobraźnia albo jakieś inne licho wyjaśni się pewnie w drugiej części.
Jak zawsze u Was obrazowo :)
Podoba mi się taki duet. Zwłaszcza, że lubię czytać was oboje :)
Pozdrawiam, nie oceniam :)
"— Mówiłeś, że w dupie masz w oceny." - co z tym - w?
"przypominająca z cery napompowaną smurfetkę," - smerfetkę - to byłoby po polskiemu, a smurfetka jest takim angielsko-polskim łamańcem - to tylko uwaga
"okazami pomarańczy), a ubrany we fioletową marynarkę" - "w" - ponieważ nie podoba mi się - we, w narracji
"Nawet śnieżnobiała koszulka Kelvina Claina" - Calvina Kleina
"Punktowo osadzone jarzeniowe świata, rozrzucały zajączkowe" - światła
"wwąchał lub wprowadził przed którąkolwiek z dziur," - przez
"— Widzisz? — chlusnął ogórkowo-mlecznym szabmem." - szambem
Sprawę przecinków pomijam, ale tam też cuś...
No i dobra... skoro macie frajdę ze wspólnego pisania, to czegóż więcej trzeba.
Do wódki też niezłe są papryczki jalapeño - jako zagrycha i można wtedy nawet bez popijania... :) Pzdr
O kurwax, sporo, a czesane było kilka razy. Zara dokręcim.
Z jalapeno ciakawa sprawa. Ja dziś chyba kupię malinowy sok tabasco we wiadomym celu.
Dzięki. Tak, mamy frajdę.
Podoba mnie się początek tzn Strzępami słów malowane i ten Pokój. Brzmi ciekawie. Chociaż mam tu od razu mam skojarzenia jeżeli chodzi tylko o gatunek to takie: krwawe napisy na ścianach w jakimś pokoju lub celi ala pokoju.
Obraz obrzydliwie polibacyjny i tłusty. Can chyba lubi takie i ostatnio bajkowe hity- fajne to;)) a ja najbardziej z takich obrazów to kac w las Vegas- jeżeli chodzi o kamerę.
I ta cela gdzieś pomiędzy - tak
zawiesina przetrawionych oddechów, zderzeniowo rozpylana przez pot. - feeeee ale jak pięknie ujęte
Kolejny kontrast oprócz grubej Smerfetki i chudego hegla
Obrzydliwość i fashion marki perfum torebek...
kalaallisut, no dobrze - dotarłał. W zamierzeniu miał być jednostrzał, ale póki co, nie umiemy jeszcze dobrze kompresować treści.
Myślę, że gdzieś tam to powoli zaczynna funkcjonować. Oczywiście ciągle jeszce trafiają nam się różne drobiazgi, ale jak juz padło dzisiaj - rekompensuje je płynący ze współpracy "fun".
Dzięki piękne, Kall za drobiazgowe podejście do tematu.
Nie zmieniaj swego komentatorskiego stylu.
Jest zajebiaszczy.
Kall ja równiez dziekuję i potwierdzam - Twoj szalony komentatorski styl jest świetny i niepowtarzalny.
Fajnie przegalopowalas przez tresc, chylę czoła, pozdrawiam :)
Ritha, tego Hegla zobaczyłem na głównej i to mnie instynktownie przywiodło do wstąpienia, choć pewnie bedo trupy i brzydkie słowa, a i może jakieś okolice nieobyczajnych zachowań. Dobra, poszukam co tam o tym Heglu, i potem.
rubio - nic o Heglu. To jeno wabik. Idealizmu żadnego nie uświadczysz. To bombka na choince. Ma się błyszczyć i kot ma mieć cheć ją rozkurwić. Masz chęć?
Canulas, Hegla mam chęć rozkurwić zawsze, jak nauczał Artur Schopenhauer, w wielu miejscach swoich pism wtrącając "jebać Hegla chuj mu w dupę, albo nie bo to pedał". A niżej merytoryczny komentarz. Choć pewnie półmerytoryczny wyjdzie, bo śpię.
kalaallisut, " pojęcia: alienacja, reifikacja i rozwiązanie sprzeczności stanowią punkt wyjścia dla filozofii marksistowskiej" - " filozofii marksistowskiej" - ideologii marksistowskiej. Żeby nie powiedzieć - religii. To pierdolenie nie ma z filozofią nic wspólnego.
Dobra, teraz odnośnie tekstu.
rubio ideologii masz rację czy religii to samo robią z innymi filozofamii hmmm i tak jak Can wspomniał o bańce, to myśli filozofów są bankami na choince różnych ideologii i Religi, są wabikami.
kalaallisut, tzn mi chodzi o to, że marksizm sam w sobie jest systemem religijnym, z własną dogmatyką itp. Pierwszy tytuł "Manifestu komunistycznego" brzmiał "Katechizm komunistyczny". Jeśli chodzi o "zrobienie czegoś z czyjąś filozofią", to tu np. dość sztandarowym gwałtem jest wzięcie Wittgensteina do marksistowskich czarów-marów. Ale no, nie tu miejsce na takie spamowanie.
Ach, pięknie bombka wisi na choinaczce. Jak cudnie miałczo, sięgnąć próbujo.
Ritho zanotuj. We następnym opku nasadzić wincej tajemniczo-brzmiących słów.
Otóż; jedna rzecz jest pewna - oboje macie ogromy talent pozwalający na pisanie rzeczy rozmaitych klimatycznie i treściowo. W tym, oboje świetnie potraficie pisać rzeczy z tej, hmm, części literatury, które ja nie bardzo potrafię czytać. De gustibus pierdu pierdu. Jeden lubi Jarmuscha, inny Scorsese.
Niemniej, spróbuję spojrzeć obiektywnie. No i tak; właściwie co zdanie, to taki, nazwijmy to, mięsisto-glutowaty, parujący, grząski opis. Można by cytować i cytować same technikalia i oddawać hołd Waszym wybraźniom zsynetyzowanym w Jedną.
Ale; ja nie wiem ja się nie znam. I, nie wiedzącemu się nie znającemu mi, wydaje się, że tu jednak ma w równej mierze chodzić o fabułę, historię. Jeśli nie historia ma być na pierwszym planie. I sęk w tym, że pod nawałem plastyczności i pomysłowości opisów - historia mi się gubi. Tak z jednej strony niby mam obraz sytuacji, jak mówiono, jak pachniało, czym co parowało, gdzie jakieś śluzy mogły ściekać itp., ale z drugiej strony, gubi mi się co kto do kogo mówił, co kto robi itp.
Chyba rozumiecie, o co chodzi, jak gdyby opis trochę zamazywał fabułę.
Ale nie wiem, piszę to na półśpiąco oraz się nie znam; może w tej stylistyce tak ma być.
Szczerze, no. Pzdr i pzdr, najpierw dla Pani, potem dla Pana.
Opisy...
Taa... Juz nam to mowiono. Juz zazywano leki, by przez nasze opisy przebrnąc.
Taa...
Canu, slyszysz, dalej broczym w tym.
Bydziem pracowac, Rubio! Jeszcze wrocisz i sie zdziwisz. Przyciagniemy Cie ciekawym slowem, typu rododendron, czy cos ;)
Dzieki piekne za opinie i wskazowki :)
Oj, sedno. Seś z ragała wewzioł we paluszki lotkie, dziubnął w przestrzeń i minimum 9. Pięknie.
Tak. Mamy z tym problem. Skupiamy się pół h nad (czy lepiej powiedział, wygłosił czy rzekł) a temat, tematem. Teoretycznie i całkiem subiektywnie uważam, że tu już jest z tym troszkę lepiej (lzej) ale Twój zarzut podzielają jednostki, które otarły się o nasze poprzednie opko.
Chyba po prostu musimy się internetowo napierdolić, zarzygać klawiatury i napisać opko tylko z użyciem tych klawiszy, co zarzygane nie będą.
Ooo, tak zrobimy.
Dziękować.
Ritha, ja nie łaknę, ja się staram łaknącym udzielić dobrej rady xD Innymi słowy, tak se myślę, że konstruktywna krytyka nie powinna polegać na tym, że 'niepodoba mie sie niedobre', tylko bardziej na domyśleniu się, co chce osiągnąć autor danego dzieła i wyrażeniu opinii na ile udało mu się to osiągnąć, na jakiejś pomocy, dzięki której on osiągnie to, co zamierza (w sumie Witkacy tak se myśli, a ja trochę od niego przejmuję, ale że się z tym zgadzam, to nietrudno mi przejąć). I tak założyłem, że Wam zależy i na fabule, no więc. Ale; dobrą fabułą nie pogardzę, od czasu do czasu.
" Twój zarzut podzielają jednostki" - całe szczęście, że nie tłumy; mieć takie zdanie, jak tłum, oznacza - pierdolić głupoty. Tak że - dzięki :D
Idźcie w dialogi, emocje, plus budowanie napięcia że coś zachwile wyskoczy, strach panika krzyk - przydaloby się, nie wiem jak, ale to trzeba chyba zrobić w horrorze bo to nie przygodowka... Ritha zrób to co w romansie z dialogami tylko przekalibruj to na horror. Nie wiem jak, ale jak ci się udało tam to tutaj też uda :D i na końcu obrzydliwe podsumowanie krwawej maskary przez Cana:D
Canulas Hmmm... Idźcie spać. Olać. Ważne że sprawia wam to przyjemność i podwójną w jednym. I satysfakcja też wieksza. Szczęście można podzielić tylko wtedy ono jest.
Ritha w jeziorku nacisnelas na spotęgowanie niepokoju. Przez potrójną wypowiedź to przykład. Ciężko powiedzieć jak, bo to zależy wszystko od tekstu, bohaterów. Ci tam wyprawiają. Można teraz tak mnie nasunęło się- hmm przerzucać lęk między bohaterami, albo jeden nakręca drugiego jego wypowiedzi wzmagają uczucie lęku u tamtego za każdym razem kończy się to jakimś efektem specjalnym.
kalaallisut - można przerzucać. Można bohatera uczynić zbiorczym, ale nawet za cenę taką, że cos nie wyjdzie, chcemy próbować różnych rzeczy. Nooo, inaczej to będzie schematyczne powielactwo.
"Wzrok zlokalizował torebkę, co było nie bez znaczenia, bo może się palić, walić, czy zatapiać, ale Louis Vuitton zawsze z tobą. Do śmierci." - normalnie Myrtle Snow :)
Chyba gdzieś tam jakieś wątpliwości zostały już wam przedstawione, więc ja już się nie będę zagłębiać, bo myślę, że się lepsi ode mnie się wypowiedzieli (w pisaniu). Myślę również, że wy (Can i Ritha) - to zderzenie dwóch, silnych osobowości (ogółem i w piśmie), takie trochę "fire meet gasoline" i pewnie dlatego ciężej jest wam się dotrzeć. Podobnie było z Eyre, ale to tylko z początku, bo potem rzeście popłynęli, aż fajnie było patrzeć.
Ale wracając do tekstu. To w sumie dlaczego nie. Jest ciekawy obrazek, coś się dzieje, może nienachalnie, ale jednak. Mi się dobrze czytało, bo widać, że od strony technicznej wszystko super. No to chyba tyle, czekam na dalej i na więcej różnorakich tekstów. Ja już chyba złożyłam kiedyś zamówienie na coś w scenerii zimowej, to może tutaj :)
Pozdrówki.
Dzień dobry :) Ritha nadaje.
Tak wątpliwości zostały wypisane, ale, żadne lepsi od Ciebie, to złe podejście, zawsze możesz swoje dorzucić, gdyby cosik korciło rzec. Typu "Jezu, nie da się tego czytać" :D
"fire meet gasoline" <3
Problem nie w tym, że ciężko się nam dotrzeć, tylko w tym, że nawzajem lubimy swoje style i gdyby np. wyciąć wszystkie Cana zdania/fragmenty i on by puścił w publikacji u siebie, to ja bym się zachwycała i by mi podejrzewam gęstość nie przeszkadzała. Kwestia gustu, trochę perfekcjonizm nas zżera, ale mniejsza z tym, bo ten tekst taki miał być - trudno by była bardziej złożona fabuła, gdy dwuczęściowe opko chcieliśmy oprzeć głownie na rozbudowanej scenie.
Zimowa sceneria, tak, pewno, myślę, że będzie i w zimowej coś :)
Dziękujemy :)
"— Noo... to wszystko wokół. Ludzie, myśli, słowa, gesty, schematy, budynki, mokre chodniki, pachnące spalinami parkingi, kolejki w sklepach, szare kurtki będące nieodłączną częścią krajobrazu. To, że jest za zimno, albo za gorąco, że ktoś do ciebie za dużo mówi, lub za długo milczy, że świat w twojej głowie i ten dookoła nie zawsze są kompatybilne, że wyobrażenia rozbiegają się z rzeczywistością, że okłamujesz sama siebie, że przydusza cię nadmiar, podczas gdy wciąż odczuwasz brak?" - Ale majstersztyk monolog.
Wasza charakterystyka martwego melanżu, skażonej atmosfery i osobliwych stworzeń budzi we mnie zachwyt. Potraficie w jaszurzą brzydotę, wkomponować niepokalane piękno. Jestem w tym całym tekście jakaś prawdziwa magia. I opis tego obrzydliwego, psychopatycznego ćpuna... "Wychudzony przećpaniec zasypywał ją tak długo, aż poczuła na sobie kwaśne igły jego spoconych słów." - To jest właśnie to, o czym mówię. Piękno w brudnej postaci.
I dialogi.
"— Puść mnie, ćpunie!
Helloł :)
Ty to nawet w komciu takich słów używasz, że mam ochotę kopiować (martwy melanż, jaszczurza brzydota - cudnie ujęte).
Fajnie Nimf, miło czytać, Ty lubisz gęsto, więc w sumie nie dziwota, że siadło.
Bóg zapłać, Pani.
ps. (czytałam o szczęce - loool)
Pozdrawiamy :)
(R)
Ten początek - cudo <3
I tak czytam, czytam i gdyby nie ostatnie zdanie, pojechałabym z interpretacją w stronę zdrady xD Takie mam teraz romansowego spojrzenie na wszystko. Że dlatego chciała uciec i kazała mu niegrzecznie spadać. Swoją drogą, nie podeszłabym do śmierdzącego ćpuna, do żadnego ćpuna, nigdy w życiu.
Ta impreza... od razu widać, że kombinowaliście oboje. Czasami są łagodniejsze momenty i wtedy wiem, że Ritha przejmowała stery. Te mocniejsze akcenty, to wiem, że Can grał pierwsze skrzypce.
Bardzo mi się podobało. Moje klimaty. I czekam na drugą część!
Bardzo mnie cieszy, że razem piszecie, bo zdolni jesteście :)
Jestem, jakos strasznie mnie boli glowa i za cholere nie moge zasnac, nie wiem wiec, czy bedzie choc nieco konstruktywnie.
Poczatek w moim guscie. Odkad wiem, ze grzebiecie wspolnie w kazdym zdaniu (co jest dla mnie wielce urocze i niewyobrazalne xd), to nie bede zgadywac, co jest czyje.
"Imitował futbolowe przyłożenia wielkimi okazami mandarynek (lub małymi okazami pomarańczy)," - haha. Fajny ten nawias.
tych jego przecholernych zębów." - ale musze, musze wiedziec: kto wymyslil, ze "przecholernych"? Przecholerne zęby xd. Niebywałe <3.
Ogolnie zaczyna sie ciekawie, duzo sceptyczno, ironiczno trafnego opisania ewenementow z imprezy, z humorem.
"Noo... to wszystko wokół. Ludzie, myśli, słowa, gesty, schematy, budynki, mokre chodniki, pachnące spalinami parkingi, kolejki w sklepach, szare kurtki będące nieodłączną częścią krajobrazu. To, że jest za zimno, albo za gorąco, że ktoś do ciebie za dużo mówi, lub za długo milczy, że świat w twojej głowie i ten dookoła nie zawsze są kompatybilne" - ooo, to bardzo na tak.
I myslalam, ze bedzie jakas obyczajowka dalej, gdy tu nagle...zrobilo sie dziwnie. Lubie dziwnie.
Przeczytam druga czesc i pogaworze z sensem, bo padam
Dzien dobry!
A wiec już roztlumaczam, mandarynko/pomarancze Cana, przecholerne zeby i niebywałe też, ostatni cytowany fragment moj.
Grzebane wspolnie, ofkors, jak zawsze :)
Obyczajówka - nein.
No trochu nam sie koncept pierwotny z efektem koncowym rozjechal, stad dziwnie, ale bydziem pisac roznorako :3
Dzieki piekne, ze wdeplas i tu :)))
Komentarze (73)
,, kątem oka dostrzegła, '' - tu wystrczyłoby: kątem dostrzegła, by uniknąć powtórzenia
No impreza przednia :) Czy były to zwidy, wyobraźnia albo jakieś inne licho wyjaśni się pewnie w drugiej części.
Jak zawsze u Was obrazowo :)
Podoba mi się taki duet. Zwłaszcza, że lubię czytać was oboje :)
Pozdrawiam, nie oceniam :)
Karolcia, dawno nie hasałaś nocą ;) Dzięki piękne :)
"przypominająca z cery napompowaną smurfetkę," - smerfetkę - to byłoby po polskiemu, a smurfetka jest takim angielsko-polskim łamańcem - to tylko uwaga
"okazami pomarańczy), a ubrany we fioletową marynarkę" - "w" - ponieważ nie podoba mi się - we, w narracji
"Nawet śnieżnobiała koszulka Kelvina Claina" - Calvina Kleina
"Punktowo osadzone jarzeniowe świata, rozrzucały zajączkowe" - światła
"wwąchał lub wprowadził przed którąkolwiek z dziur," - przez
"— Widzisz? — chlusnął ogórkowo-mlecznym szabmem." - szambem
Sprawę przecinków pomijam, ale tam też cuś...
No i dobra... skoro macie frajdę ze wspólnego pisania, to czegóż więcej trzeba.
Do wódki też niezłe są papryczki jalapeño - jako zagrycha i można wtedy nawet bez popijania... :) Pzdr
Z jalapeno ciakawa sprawa. Ja dziś chyba kupię malinowy sok tabasco we wiadomym celu.
Dzięki. Tak, mamy frajdę.
Dzieki, Freya
jego pojęcia: alienacja, reifikacja i rozwiązanie sprzeczności stanowią punkt wyjścia dla filozofii marksistowskiej... i społeczeństwo cywilne.
zawiesina przetrawionych oddechów, zderzeniowo rozpylana przez pot. - feeeee ale jak pięknie ujęte
Kolejny kontrast oprócz grubej Smerfetki i chudego hegla
Obrzydliwość i fashion marki perfum torebek...
Myślę, że gdzieś tam to powoli zaczynna funkcjonować. Oczywiście ciągle jeszce trafiają nam się różne drobiazgi, ale jak juz padło dzisiaj - rekompensuje je płynący ze współpracy "fun".
Dzięki piękne, Kall za drobiazgowe podejście do tematu.
Nie zmieniaj swego komentatorskiego stylu.
Jest zajebiaszczy.
Fajnie przegalopowalas przez tresc, chylę czoła, pozdrawiam :)
Czytaj czytaj. Ograniczylismy brzydkie slowa do absolutnego minimum :)
Trupy, brzydkie slowa, nieobyczajne zachowania.
Pieknie... :D
Dobra, teraz odnośnie tekstu.
Ritho zanotuj. We następnym opku nasadzić wincej tajemniczo-brzmiących słów.
Niemniej, spróbuję spojrzeć obiektywnie. No i tak; właściwie co zdanie, to taki, nazwijmy to, mięsisto-glutowaty, parujący, grząski opis. Można by cytować i cytować same technikalia i oddawać hołd Waszym wybraźniom zsynetyzowanym w Jedną.
Ale; ja nie wiem ja się nie znam. I, nie wiedzącemu się nie znającemu mi, wydaje się, że tu jednak ma w równej mierze chodzić o fabułę, historię. Jeśli nie historia ma być na pierwszym planie. I sęk w tym, że pod nawałem plastyczności i pomysłowości opisów - historia mi się gubi. Tak z jednej strony niby mam obraz sytuacji, jak mówiono, jak pachniało, czym co parowało, gdzie jakieś śluzy mogły ściekać itp., ale z drugiej strony, gubi mi się co kto do kogo mówił, co kto robi itp.
Chyba rozumiecie, o co chodzi, jak gdyby opis trochę zamazywał fabułę.
Ale nie wiem, piszę to na półśpiąco oraz się nie znam; może w tej stylistyce tak ma być.
Szczerze, no. Pzdr i pzdr, najpierw dla Pani, potem dla Pana.
Taa... Juz nam to mowiono. Juz zazywano leki, by przez nasze opisy przebrnąc.
Taa...
Canu, slyszysz, dalej broczym w tym.
Bydziem pracowac, Rubio! Jeszcze wrocisz i sie zdziwisz. Przyciagniemy Cie ciekawym slowem, typu rododendron, czy cos ;)
Dzieki piekne za opinie i wskazowki :)
Tak. Mamy z tym problem. Skupiamy się pół h nad (czy lepiej powiedział, wygłosił czy rzekł) a temat, tematem. Teoretycznie i całkiem subiektywnie uważam, że tu już jest z tym troszkę lepiej (lzej) ale Twój zarzut podzielają jednostki, które otarły się o nasze poprzednie opko.
Chyba po prostu musimy się internetowo napierdolić, zarzygać klawiatury i napisać opko tylko z użyciem tych klawiszy, co zarzygane nie będą.
Ooo, tak zrobimy.
Dziękować.
" Twój zarzut podzielają jednostki" - całe szczęście, że nie tłumy; mieć takie zdanie, jak tłum, oznacza - pierdolić głupoty. Tak że - dzięki :D
Dzieki raz jeszcze, pozdro :)
Ja nie wiem, Kall, jak mam to uczynic, romans usunelam, bo wydaje mi sie nizszy poziomem od mego pisania...
Chyba gdzieś tam jakieś wątpliwości zostały już wam przedstawione, więc ja już się nie będę zagłębiać, bo myślę, że się lepsi ode mnie się wypowiedzieli (w pisaniu). Myślę również, że wy (Can i Ritha) - to zderzenie dwóch, silnych osobowości (ogółem i w piśmie), takie trochę "fire meet gasoline" i pewnie dlatego ciężej jest wam się dotrzeć. Podobnie było z Eyre, ale to tylko z początku, bo potem rzeście popłynęli, aż fajnie było patrzeć.
Ale wracając do tekstu. To w sumie dlaczego nie. Jest ciekawy obrazek, coś się dzieje, może nienachalnie, ale jednak. Mi się dobrze czytało, bo widać, że od strony technicznej wszystko super. No to chyba tyle, czekam na dalej i na więcej różnorakich tekstów. Ja już chyba złożyłam kiedyś zamówienie na coś w scenerii zimowej, to może tutaj :)
Pozdrówki.
Tak wątpliwości zostały wypisane, ale, żadne lepsi od Ciebie, to złe podejście, zawsze możesz swoje dorzucić, gdyby cosik korciło rzec. Typu "Jezu, nie da się tego czytać" :D
"fire meet gasoline" <3
Problem nie w tym, że ciężko się nam dotrzeć, tylko w tym, że nawzajem lubimy swoje style i gdyby np. wyciąć wszystkie Cana zdania/fragmenty i on by puścił w publikacji u siebie, to ja bym się zachwycała i by mi podejrzewam gęstość nie przeszkadzała. Kwestia gustu, trochę perfekcjonizm nas zżera, ale mniejsza z tym, bo ten tekst taki miał być - trudno by była bardziej złożona fabuła, gdy dwuczęściowe opko chcieliśmy oprzeć głownie na rozbudowanej scenie.
Zimowa sceneria, tak, pewno, myślę, że będzie i w zimowej coś :)
Dziękujemy :)
Wasza charakterystyka martwego melanżu, skażonej atmosfery i osobliwych stworzeń budzi we mnie zachwyt. Potraficie w jaszurzą brzydotę, wkomponować niepokalane piękno. Jestem w tym całym tekście jakaś prawdziwa magia. I opis tego obrzydliwego, psychopatycznego ćpuna... "Wychudzony przećpaniec zasypywał ją tak długo, aż poczuła na sobie kwaśne igły jego spoconych słów." - To jest właśnie to, o czym mówię. Piękno w brudnej postaci.
I dialogi.
"— Puść mnie, ćpunie!
— Co widziałaś?
— Puść mnie ty przećpany, niedojebany czubie!"
Krótkie, acz zajebiście realne dialogi. Jak, gdyby wyrwane z jakiegoś kultowego tragi-komicznego serialidła.
Potrzebuję więcej.
WINCYJ.
Ty to nawet w komciu takich słów używasz, że mam ochotę kopiować (martwy melanż, jaszczurza brzydota - cudnie ujęte).
Fajnie Nimf, miło czytać, Ty lubisz gęsto, więc w sumie nie dziwota, że siadło.
Bóg zapłać, Pani.
ps. (czytałam o szczęce - loool)
Pozdrawiamy :)
(R)
Pozdrox, Nimfetetetka.
Dzienks.
I tak czytam, czytam i gdyby nie ostatnie zdanie, pojechałabym z interpretacją w stronę zdrady xD Takie mam teraz romansowego spojrzenie na wszystko. Że dlatego chciała uciec i kazała mu niegrzecznie spadać. Swoją drogą, nie podeszłabym do śmierdzącego ćpuna, do żadnego ćpuna, nigdy w życiu.
Ta impreza... od razu widać, że kombinowaliście oboje. Czasami są łagodniejsze momenty i wtedy wiem, że Ritha przejmowała stery. Te mocniejsze akcenty, to wiem, że Can grał pierwsze skrzypce.
Bardzo mi się podobało. Moje klimaty. I czekam na drugą część!
Bardzo mnie cieszy, że razem piszecie, bo zdolni jesteście :)
Pozdrawiam! :)
Dziękuje pięknie i ja, Elołapku :)
A co powiesz o opisach? Nie za gęste?
Mi się wydaje, że nie u mnie to ich brakuje
Poczatek w moim guscie. Odkad wiem, ze grzebiecie wspolnie w kazdym zdaniu (co jest dla mnie wielce urocze i niewyobrazalne xd), to nie bede zgadywac, co jest czyje.
"Imitował futbolowe przyłożenia wielkimi okazami mandarynek (lub małymi okazami pomarańczy)," - haha. Fajny ten nawias.
tych jego przecholernych zębów." - ale musze, musze wiedziec: kto wymyslil, ze "przecholernych"? Przecholerne zęby xd. Niebywałe <3.
Ogolnie zaczyna sie ciekawie, duzo sceptyczno, ironiczno trafnego opisania ewenementow z imprezy, z humorem.
"Noo... to wszystko wokół. Ludzie, myśli, słowa, gesty, schematy, budynki, mokre chodniki, pachnące spalinami parkingi, kolejki w sklepach, szare kurtki będące nieodłączną częścią krajobrazu. To, że jest za zimno, albo za gorąco, że ktoś do ciebie za dużo mówi, lub za długo milczy, że świat w twojej głowie i ten dookoła nie zawsze są kompatybilne" - ooo, to bardzo na tak.
I myslalam, ze bedzie jakas obyczajowka dalej, gdy tu nagle...zrobilo sie dziwnie. Lubie dziwnie.
Przeczytam druga czesc i pogaworze z sensem, bo padam
A wiec już roztlumaczam, mandarynko/pomarancze Cana, przecholerne zeby i niebywałe też, ostatni cytowany fragment moj.
Grzebane wspolnie, ofkors, jak zawsze :)
Obyczajówka - nein.
No trochu nam sie koncept pierwotny z efektem koncowym rozjechal, stad dziwnie, ale bydziem pisac roznorako :3
Dzieki piekne, ze wdeplas i tu :)))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania