Sukces?

Kiedyś byłam zwykłym człowiekiem. Nie wyróżniałam się spośród masy ludzkiej. Miałam przyjaciół, rodzinę, miłość i ambicje. Dla nich wyrzekłam się wszystkiego. To było jak nałóg. Chęć sławy oraz rozwoju intelektualnego pochłonęła inne wartości. Myślałam, że mam nad tym kontrolę, lecz było to tylko pozorne. Moja naiwność, a także egoizm doprowadził do zguby. Słoneczko już nigdy dla mnie nie zaświeci. Nie ujrzę swoich dzieł. Pracowni. Boże! Kiedyś w ciebie wierzyłam, lecz nawet w godzinie śmierci nie odczuwam Twojej obecności. Czy jestem słabym człowiekiem, że wierzę w te bzdury? Czy wiara jest jedynie tworem ludzi słabych? Jeśli Ty mnie stworzyłeś to, po co? Aby mnie wyśmiano, zdradzono i porzucono? Jeśli jesteś, to gdzie byłeś, gdy Cię wołałam? Czy wybierasz tych lepszych, a gorszych odrzucasz? Gdzie jest ta twoja wielka moc? Czemu nie ingerujesz w świat, który sam stworzyłeś? Z powodu miłości do człowieka pod wymówką wolnej woli? Czyż to nie jest ukazanie Twojej słabości? Przybądź i porozmawiaj ze mną! Nie po śmierci dla mnie wtedy będziesz umarły. Zamykam oczy i widzę! Siedzę na krześle, a ty naprzeciwko mnie. Panuje kompletna ciemność i cisza. Nagle spoglądasz na mnie:

- Przybyłem jak prosiłaś. Jestem tu, aby ci pomóc. Pozwolę ci odpowiedzieć na twoje pytania. Kim jesteś?

- Istotą rozumną, którą stworzyłeś na swoje podobieństwo, według głupich wierzeń. Ty nie istniejesz. Jesteś wytworem mojej podświadomości.

- Pozostań przy tej myśli. Jestem jedyną osobą, która jest przy Tobie. Opowiedz mi coś o sobie.

Jestem człowiekiem. Nie ważna jest płeć ani nazwisko, gdyż to tylko zbiór literek, który w dokumentach wskazuje na naszą osobę. Wystarczy imię. Nazwa, którą nadają nam rodzice jest jak talent. Możemy go zatracić, ukrywać, jednak zostaje z nami do śmierci. Na chrzcie dano mi imię Katarzyna. Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Od dziecka kazałam wszystkim mówić na mnie Katie. Niestety wiele osób nie przyjęło tego do wiadomości. Niech będzie przeklęte nie tylko moje imię, ale i dzień narodzin. Dzieciństwo spędziłam w gronie rodzinnym, nie bawiłam się z dziećmi. Zawsze mi wpajano, że w tym świecie można liczyć tylko na siebie. Wyznawali kult własnej jednostki oraz siły. Na początku to akceptowałam, lecz w czasem czułam jakby świat, który odbierałam zniekształcali rodzice. Później było tylko gorzej. Zamknęli mnie w klatce. Uciekłam z domu. Zaopiekowała się mną ciocia. Różniła się od mojej matki. Była czuła, troskliwa mogłam jej powiedzieć o wszystkim. To ona opowiedziała mi o Bogu. Choć rodzice zobowiązali się przekazać prawdy wiary przy chrzcie, odrzucili je. Nauczono mnie wielu wartości, najważniejszą z nich była miłość. W klasie zawsze musiałam być ze wszystkiego najlepsza. Gdy tak nie było bardzo się złościłam. Miałam ogromne ambicje oraz wiele planów. Jednak zmieniłam tok myślenia, dzięki chłopakowi. Uwielbiałam godzinami przesiadywać w Internecie. Dawał mi poczucie komfortu oraz bezpieczeństwa. Mogłam się odciąć od świata zewnętrznego. Choć jest to wielkim błędem myślowym, gdyż wirtualna rzeczywistość na celu manipulację naszego umysłu. Wydaję nam się, że to, co przeglądamy zostanie utajnione w chwili wyczyszczenia historii przeglądarki. Albo wykreowana osoba nie zostanie ujawniona. Ale czyż to nie tak, że ta postać to ukryta podświadomość?

Poznałam go przez Internet. Na początku utrzymywałam dystans, lecz potem otworzyłam się. Nigdy z nikim nie czułam takiej bliskości. Postanowiliśmy się spotkać. Jednak pierwsze spotkanie nie doszło do skutku. Oboje baliśmy się zawodu. Doszło do niego, przypadkiem. Otóż idąc ulicą wpadłam na wysokiego blondyna. Na początku stałam jak zamurowana. Jego uśmiech mnie uspokoił. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Wiedzieliśmy o sobie wszystko. Rozstanie było tragedią. Paweł był częścią mnie. Postanowiliśmy nawet przeprowadzić się razem do stolicy. Po ukończeniu studiów znalazł pracę jako nauczyciel matematyki. Zaś ja kontynuowałam naukę. W wakacje prowadziłam warsztaty z informatyki. Irytował mnie wygląd komputerów, a także ich powolne działanie. Wtedy postanowiłam założyć firmę z komputerami oraz telefonami. Niestety byłam osobą nieufną, dlatego wolałam wszystko wykonywać sama. Potem jednak zostałam zmuszona zorganizować konkurs. Zasady były proste. W ciągu minuty każdy biorący udział miał przedstawić mi coś oryginalnego. Odrzuciłam wielu inżynierów. Traciłam już nadzieję. Mój chłopak był na mnie zły, że odrzuciłam wielu wykwalifikowanych. Jednak w końcu zatrudniłam kilka osób. Całe noce spędzałam nad projektami. Pierwszym dziełem był telefon. Wyróżniał się na tle konkurencji. Nie tylko wyglądem. Przede wszystkim funkcjami. Otóż był zasilany energią ze środowiska. Można było go odblokować za pomocą głosu, a także ruchu w odpowiednią stronę, którą my sami zechcemy. Działał płynnie. Rzadko ktoś się na niego skarżył. Konkurencja nie pozostała bierna. Dwa miesiące później pozwano nas na ogromne kwoty za kradzież pomysłu. Na szczęście udało się wygrać. Rok później na rynek wszedł nasz laptop. Praca pochłaniała moje życie prywatne. Nie miałam czasu dla bliskich. Często kłóciłam się z chłopakiem. W walentynki zaprosił mnie do restauracji. Zapomniałam o spotkaniu. Chciał mnie poprosić o rękę. O czwartej przyszedł do firmy. Wiedział, że przesiaduję tam każdą godzinę. Powiedział, że nie ma zamiaru dalej tego ciągnąć. Nie wzięłam tego na poważnie. Jednak dotarła do mnie ta informacja, gdy ujrzałam go z dziewczyną. Całowali się. Nie płakałam. Uważałam, że to nawet lepiej. Nie skupiałam się na tym, miałam ważniejsze rzeczy do zrobienia. Byłam szczęśliwa, mogłam pozwolić sobie na rzeczy, na które wcześniej nie było mnie stać. Stanowiłam wzór do naśladowania dla innych. Rok później otrzymałam zaproszenie na ślub Pawła oraz Zuzanny. Wyrzuciłam je do kosza. Kilka miesięcy później do firmy przyszła jego siksa. Na początku mnie nie zauważyła. Potem zaprosiłam ją do biura.

- Czego chcesz?- Odrzekłam- Masz pięć minut. Potem wzywam ochronę.

- Wybacz, że wcześniej do ciebie nie podeszłam, wyglądasz dość nietypowo. Nie wyobrażałam sobie tak człowieka sukcesu.

Ubierałam się na czarno, a powieki miałam pokryte czarnym cieniem. Bardzo wyróżniałam się wśród tłumu. Było to działanie celowe. Rzadko, z kim rozmawiałam. Jednak byłam ciekawa, z jakimi intencjami do mnie przyszła.

- Do rzeczy. Nie mam czasu słuchać głupot.

- Wiem, że kiedyś przyjaźniłaś się z moim mężem. Niestety obecnie nie mamy pieniędzy. Żyjemy w skrajnej biedzie. Paweł jest zdolny zatrudniłabyś go w swojej firmie? Nie proszę cię o pożyczkę, gdyż nie będziemy w stanie spłacić jej w najbliższym czasie.

- To, po co braliście ślub? A poza tym nie zatrudniam nikogo po znajomości. Chcesz, aby moi pracownicy się zbuntowali?

- Zostałam wyrzucona z pracy. Mąż dorabia, jako ochroniarz, ale nadal brakuje pieniędzy. Niebawem narodzi się nasz synek. Musimy mu zapewnić jakieś warunki.

- Widzisz ten zegar? Właśnie twój czas się skończył.

- Błagam cię!

- Masz słabe argumenty. Pomyliłaś mnie z domem opieki. Jeden z tych telefonów za tobą jest więcej wart od ciebie. Ale jakbyś miała jakiś ciekawy pomysł to przyjdź do mnie. Zapłacę ci.

Przed premierą nowego komputera dużo pracowników odeszło ze Strictly. Wielu podburzało innych przeciwko mnie. W nerwach wszystkim obniżyłam pensję o połowę. Trzy lata później zostałam aresztowana przez funkcjonariuszy policji. Otóż ktoś wrobił mnie w kradzież sprzętu. Przekupiono świadków, a także odnaleziono odciski moich palców na skradzionych rzeczach. Za całym spiskiem stała głównie żoneczka Pawła. Przyszła do więzienia.

- Witaj. Nie wierzę, że można upaść tak nisko. Jesteś taka mądra i zostawiłaś odciski palców. Myślałaś, że nikt się nie dowie o twoim przestępstwie?

- Uważasz, że jestem głupia?

- Tak.

- Możesz wszystkich buntować przeciwko mi. Zabrać cały majątek. Jednego mi nie odbierzesz... kreatywności. Jesteś ograniczona. Nigdy nie stworzysz tego, co ja. Nie poczujesz smaku sukcesu. Chodzisz po utartej ścieżce. Ja zaś tworzę własną. Tym się różnimy.

Wydano wyrok. Wcześniej odwiedził mnie Paweł. Nie patrzyłam mu nawet w oczy.

- Dlaczego to zrobiłaś? Sława i pieniądze zmieniły ciebie. Wiesz jak się czułem, gdy poślubiłem kobietę, której nie kochałem? Kiedy spała przy mnie wyobrażałem sobie twój uśmiech. Nie mogłem uwierzyć, że stałaś się takim potworem. W głębi jest na pewno moja dawna Katie. Pożarta przez ducha materialnych tworów.

- Nie chrzań głupot. Zazdrościłeś, że odniosłam sukces.

Wtedy wstał, zbliżył się do mnie, po czym pocałował. Na jego twarzy pojawił się ogromny smutek. Jeszcze w życiu nie widziałam oblicza takiej złości, a zarazem goryczy porażki.

- Jakbym pocałował diabła. Żegnaj!

Już go więcej razy nie widziałam. Od tygodnia siedzę w celi śmierci psychicznej. Znalazłam kawałek szkła. Podcięłam sobie żyły i czekam. Aż mnie Panie zabierzesz z tego świata.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania