Sumienie
Nie wiedzieć dlaczego spojrzałem przez ramię i...oniemiałem.
Zobaczyłem coś co oddychało, łkało cichutko, pełzając do mnie.
Nie rozpoznałem tego, z ciekawości swej wrodzonej zapytałem:
Czyżbyś było od kwiatuszka mego? Jak tak, to cieszę się ogromnie.
Szlochając, we łzach się zanurzając, odparło ono... tak, tak, to ja.
Czy mogę u ciebie zostać? Miła twa... nie chce mnie znać i mieć.
Chodź do mnie i przytul się mocno, pomieścimy się panno moja.
Otwarte mam serce, zapraszam, rozłóż skrzydła i do niego wleć.
Wleciało coś, czego ktoś nie chciał, ten ktoś nie wie co stracił.
Ja z chęcią podzielę się wszystkim co mam, z miłym przybyszem.
Zbłąkany gość wie dobrze, że nic mi nie zabrał... tylko wzbogacił.
Tylko dręczy mnie myśl, czy od miłej słowo przepraszam usłyszę?
Komentarze (4)
Przewidywalna.
Irytuje "Coś" i końcówki "ło", jakbyś trzymał wiersz w tajemnicy...
Zachowawczo, ale w temacie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania