Surreanalna burza
Gównoburza rozszalała na dobre. Co chwilę słychać było pierdogrzmoty, a niebo zasłały cirroanusy. Z drugiej strony horyzontu nadciągnęły zaś ciemne cewkostratusy. Takie połączenie sił natury nie wróżyło nic dobrego. Rzadka sraka zmieszana z moczem lała się z nieba i spadała kaskadami nie zważając czy to pieszy, rowerzysta, czy autobus. Kierowca PKS-u brnął niestrudzenie pomimo niesprzyjających warunków i masy gówna pokrywającej ulice. Pasażerowie wstrzymali oddech, bynajmniej nie z powodu brawurowej jazdy, ale smrodu, który przedostawał się do wnętrza pojazdu nieszczelnymi oknami. George na dodatek miał ten dyskomfort, że trafił pomiędzy młot a kowadło, czyli brekającego nastolatka obżerającego się chipsami o smaku cellulitu i bardzo brzydką kobietę, śmierdzącą potem, a nawet przedtem. Ściśnięty niczym w imadle mógł tylko biernie przyglądać się rozwojowi wypadków i liczyć, że wszyscy dotrą na miejsce docelowe bez większych problemów i będą mogli skryć się w zaciszu domowym, gdzie przeczekają szaleństwo natury. W pewnym momencie baba naprężyła całe ciało i pierdnęła obficie, tak że oczy wypadły jej z oczodołów i poturlały się po podłodze.
- Bardzo przepraszam. To ze stresu - powiedziała i zaczęła się bacznie przyglądać Georgowi leżącymi na ziemi gałkami. Nastolatek zarechotał głośno, po czym narzygał do paczki chipsów. Zapachy z zewnątrz szybko zneutralizowały ogólny smród sytuacji. Tymczasem jeden z sekciarzy zaczął rozdawać ulotki, ogłaszając wszem i wobec o sromoschronach, ukrytych pod kebabownią, gdzie mogli schronić się uchodźcy z różnych krajów, wszechświatów, a nawet zaswiatów, w przypadku nadejścia gównoapokalipsy.
George zauważył, że z pobliskiej kopalni wybiegli szybko górnicy i poczęli obrzucać chmurne anusy grudkami węgla. Zaraz przegoniła ich parada koprogejów i urynolesbijek, którym nie w smak było by sraka przestała lać się z nieba. Nie wiadomo czy za sprawą dziwacznego zachowania gwarków, czy zbiegu okoliczności niedługo potem o dach autobusu zadudniły kulki gównogradu.
- Chyba przechodzi - powiedział niepewnie kierowca.
Wycieraczki nie wyrabiały ścierając sikokupę z okna, ale wyraźnie było widać, że pogoda się poprawia. Specjaliści z NASRA już od dawna pracowali nad prototypem pampersów dla chmur, które miały powstrzymywać opad nieczystości, niestety testy na szczurach i chomikach przedłużały się z uwagi na brak środków i ośrodków oraz zaawansowane badania chemiczne z dziedziny degustacji alkoholi. Na szczęście armia wysłała swe długie pomocne dłonie w postaci lewatywokopterów, których groźne pomazane barwami narodowymi kadłuby strzelające kamieniami nerkowymi po hemoroidach dupochmur szybko je rozproszyły i uratowały tym samym ludzkość przed gównoapokalipsą. Dzień jak codzień.
Komentarze (10)
MPO
Bo pracuje tam aż 8 szambiarek.
Przesrany tekst i tyle. Spodobałby mi się dawno temu, teraz nie.
pozdro.
Zaczynamy. W związku, że dwa teksty na dobę to damy więcej czasu. Osiem dni (czwartek) dajemy na wrzucanie prac, dwa na typowanie (piątek, sobota) i jeden dzień (niedziela) po sumie na odkrywanie przyłbicy.
Do dzieła!
Jak coś to hasełko czeka na nowicjuszy pod tym adresem: niepowtarzalny.styl.zopowi@gmail.com
Pozdrawiam i kłaniam się nisko
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania