Świat pod mikroskopem
Stoję na uboczu szczęścia, zbyt nieśmiało, aby wejść tam
Całą noc szukałem wejścia, jest rano, a rany zostają w wersach
Mimo tego jestem dumny, że się mogę nazwać sobą
Określenie, Ja – tak łatwe, ukryte za wielką wodą
Nie znam odpowiedzi, kocham słodki smak pytania
Rodzącą się dyskusje, to jak wnioski z wad i starań
Tonę myśli, rzeczywistość, ubrana w ciemny pokój
I okruszek błysku w oku, zrodzony z półprawd wieszczy w okół
Staram się nie kłamać, ale sam często nie znam prawdy
Tworząc iluzje szczęścia, chcąc na moment przestać walczyć
Świat wiruje obok mnie, ludzie zakładają maski
Scenariusz pisze strach, własnych kreacji brak im
Zamykam oczy w środku, nasłuchuje grama prawdy
Świetnie zdając sobie sprawę, fałsz rujnuje, z wabia, karci
Siadam w pierwszym rzędzie, ktoś przewija klisze
Promyk w sercu wolno tli się, mimo że nie widać zwycięstw
Nie na pierwszy rzut oka, więc szukam czwartej warstwy
Niewyraźny kolor szepcze: „Tutaj masz mnie, zajrzysz?”
Świat pod mikroskopem, dostrzegalny tylko dla mnie
Coś porywa wzrok mój, coś mnie martwi, w przyszłość patrzę
Tak niepewnie, ręka lekko drży mi
Bo wiem, że lgnąc uparcie na przód, mogę zacząć ślepnąc z nimi
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania