Świat według Andrei

Przeczuwałam, że tak będzie, ale mąż się upierał na tę wizytę, a teraz zniknął w ogrodzie pogrążając się z gospodarzem w rozmowie. Siedzę więc w tym ponurym pokoju i nie wiem, o czym mam rozmawiać z tą kobietą. Już kilka pierwszych wymienionych zdań, przekonało mnie, że jesteśmy jak dwa światy, a pomiędzy nimi chłodny nurt wody. Z tym, że ona unosi się na niej poszukując przygód w swoim życiu, a ja idę brzegiem, często przystając by cieszyć się tym,co mam. Właściwie powinno być odwrotnie, bo to ona jest starsza ode mnie, ale mam wrażenie, że jeszcze nie zaspokoiła swojego serca i nie zapełniła swojej przestrzeni ludźmi, którzy ją kochają. Stawia na stolik paterę z wykwintnymi ciasteczkami z cukierni, a ja wolałabym kawałek szarlotki. By rozkręcić rozmowę, inicjuje rozmowę, która zawsze zbliża kobiety … pytam ją o dzieci, lecz ona opowiada coś lakonicznie, że już poza domem, pokończyły studia, mieszkają daleko… Zrobiło mi się jej żal, taka musi być samotna. Dyskretnie rozglądam się po pokoju mającym już za sobą czasy świetności. Zadeptane dywany nawet nie usiłują oddać swojego dawnego piękna, a wiszące smętnie firanki, powinny zostać już dawno wymienione. Wyblakłe, porysowane meble i poplamiona sofa w nieokreślonym kolorze dopełnia ponury obraz pokoju. Zatęskniłam za swoim pachnącym świeżym drewnem mieszkaniem. Za naszym salonem z pomarańczowymi fotelami i ślicznymi meblami, które tak długo i starannie wybieraliśmy. Opłacił się ten trud, dzisiaj wyglądają nadal idealnie. Przytulnie w tym naszym domu, a szczególnie wesoło kiedy wszyscy razem siadamy do kolacji.

Ona nie wygląda na taką, która by wiedziała, co to rodzina i ile szczęścia może dać jej bliskość. Robi wrażenie bardzo skoncentrowanej na sobie.

- Mają państwo psa? - Nie czekając na odpowiedź zaczyna opowiadać o swoich zwierzętach.

- Nie, nigdy nie czuliśmy takiej potrzeby nabycia psa. Dzieci miały chomika i świnkę morską. - odpowiadam szybko, by nie podtrzymywać psiego tematu.

Opowiadam jej o moich dzieciach, o moich matczynych obawach. Pojawia się w jej oczach dziwny błysk, uśmiecha się wymuszonym grymasem ust. Mimo, że rozmowa ją nie interesuje, postanawiam kontynuować ją jednak.

- Lubię czekać na powrót moich dzieci ze szkoły i choć wiem jakie będzie powitanie to jednak widok roześmianej buzi córki jest dla mnie codziennym słońcem. Wie pani, to taka wesoła dziewczynka, nie pokazuje fochów, nie sprzecza się z nami i nigdy nie ma złych humorów. Przy tym bardzo bystra, w szkole uczy się bardzo dobrze, nauczyciele ją ciągle chwalą, że taka ambitna. W domu chętnie mi pomaga, szczególnie przy pieczeniu ciast. Wtedy razem śpiewamy w kuchni, ćwiczymy nasze piosenki, które śpiewam w chórze.

Wreszcie podniosła głowę do góry- Śpiewa pani w chórze?

- Tak od dawna, najpierw w naszym kościelnym chórku, a teraz mamy taki przy naszym klubie sportowym, tacy chórzyści- sportowcy. - Sama jestem też z tego dumna, mam ładny głos i śpiewać zawsze lubiłam, bez muzyki nie ma życia, ktoś tak kiedyś powiedział. Wracając do tematu, to jeszcze mam syna. Młodszy od córki, taki synek- pieszczoszek, ale nie wykorzystuje tego, nie jest to jeden z tych zblazowanych dzieciaków. Dobry z niego chłopak, zawsze „ buziak” po powrocie ze szkoły i zaraz zaczyna opowiadać jak było. Oboje zresztą lubią relacjonować nam, jak minął im dzień. Widząc, że ona nie wykazuje zainteresowania , skracam swój monolog, choć o dzieciach mogłabym opowiadać godzinami.

- Mają do państwa zaufanie - dorzuca. Jednak słucha choć ciągle wpatruje się w podłogę.

- Kochamy nasze dzieci i one wiedzą, że o wszystkim mogą z nami porozmawiać. Wie pani nigdy nawet klapsa nie dałam dziecku, karaniem nic się nie zdziała.

- Pracuje pani?

Dla niej kariera jest najważniejsza.

- Zawodowo nie - odpowiadam może zbyt nerwowo. - Pomagam mężowi w sklepie i oczywiście zajmuje się domem i dziećmi. Jeżeli chodzi o rodzinę, to nawet tenis zostaje w tyle. Rodzina najważniejsza.

- Gra pani w tenisa?

Widać, że zrobiło to na niej wrażenie. Szkoda, że temat rodziny tak ją nudzi.

- Tak. Mój mąż mnie w to wciągnął i spodobało mi się. Gramy teraz razem.

 

Czy ta kobieta została skazana za jakiś występek na śluby milczenia? Niby słucha, ale ta cisza jest denerwująca da mnie, czuje się jakbym wygłaszała monolog. Może jest nieśmiała, ale na taką nie wygląda i ma bardzo ładny uśmiech. No cóż, spodziewałam się, że te odwiedziny nie będą udane. Ona podobno zaangażowana w swoją pracę i jeszcze jakaś działalność charytatywna, na rodzinę na pewno nie było za dużo czasu, dlatego ten temat nie jest dla niej godny do dyskusji.

- Przypomnę się mężowi … - Już czas na nas, dzieci będą czekać na kolację. Dziękuje za ciastka, kawa była pyszna, musi pani mieć jakąś tajemnicę w jej parzeniu.

- Niestety przygotowanie kawy w całości przekazuje mojemu ekspresowi.

Podczas naszego pożegnania w przedpokoju, jak duch pojawia się jakaś stara kobieta, w je oczach jest coś dziwnego, pustka. Odwracam szybko wzrok, uciekając przed jej spojrzeniem. Mamroczę tylko „dzień dobry” Tak mnie zaskoczyła jej obecność, że nawet nie pożegnałam się.

 

Wdarłam się w świat Andrei, pilnie przez nią strzeżony. Weszłam z butami na jej delikatny dywan życia po, którym ona chodzi nagimi stopami. Została przeniesiona tutaj ze świata chaosu, by przeorganizować go według własnych praw i myśli, gdzie pieniądze nie dają intensywności przeżyć, a nowości z zewnątrz wnoszą tylko niepokój.

Spoglądam na nią zastanawiając się, co o mnie myśli, jakie emocje ją wypełniają, kiedy patrzy na intruza w swoim życiu? Jej pochmurna twarz rozpromienia się dopiero, kiedy zaczyna mówić o dzieciach. Wtedy rozkwita jako matka i żona. Wychowana w tradycyjnym modelu rodziny, także nie zmieniła go zakładając swoją. Realizowała się nie tylko w opiece nad dziećmi i prowadzeniu domu, ale w obdzielaniu najbliższych miłością. To mądra i rozsądna kobieta, zdawała sobie sprawę, że całe zło świata bierze się właśnie z braku miłości. Martwiła się o swoje dzieci, jak to czynią miliony matek, a docenione zostaną dopiero wtedy najlepiej, kiedy ich dzieci same zostaną rodzicami. Dzieliła ze swoją córką swoimi przemyśleniami i doświadczeniem matki i kobiety.

Patrzę w jej brązowe oczy, w których czai się pogarda dla zła świata zewnętrznego i strach przed nim. Nie zlikwidowała przeszłości i nie zamknęła rozdziałów ze swojego życia. Ciągle jak otwarta książka, żyje tekstem, który jest treścią jej życia.

Andrea ma piękne ciało wymodelowane nie w klubach fitness, ale grą w tenisa, która sprawiała jej taką radość, poniekąd jak się domyślam, ponieważ była to pasja dzielona z mężem. Teraz chrupie ciasteczka, które wcale jej nie smakują, brakuje w nich uczucia. To fabryczny wyrób. Mówi prawie bez przerwy, kontynuując swoje opowiadanie o ślicznej i mądrej córce i małym synku. Nie przerywam, nie wolno przerywać, kiedy człowiek chce podzielić się swoim szczęściem.

Wychodzimy do ogrodu, w przedpokoju Andrea rzuca spojrzenie w lustro wiszące na ścianie. Szeptem mówi „dzień dobry” swojemu odbiciu.

Andrea od dziesięciu lat cierpi na Alzheimera, jej stan zdrowia był długo stabilny, ale w ostatnim czasie pogarsza się w zastraszająco szybkim tempie. Obecnie przebywa w bezpiecznym miejscu, w świecie z przeszłości, gdzie dziecięcy śmiech i opiekuńcze ramiona męża były codziennością. Stworzyła kody do szyfrów swoich myśli, które strzeże okrutny cerber Alzheimer. Andrea ciągle stoi na brzegu strumienia, ale kiedyś zdecyduje się do niego wejść. Najpierw ostrożnie badając nogami grunt, aż natrafi na kamienie, które poranią jej stopy. Woda będzie sięgać wyżej i wyżej, a ona będzie szła dalej wierząc, że po drugiej stronie brzegu znajdzie plażę, gdzie zanurzy nogi w ciepłym piasku i odpocznie. Nie dane było jej odpocząć, nagle znalazła się w przepastnej dziurze, woda zakryła ją całą …. Na dnie usłyszy wołanie ….będzie szła za głosem, aż dołączy do ukochanego świata….

Jej mąż zmarł zanim choroba zaczęła czynić spustoszenia. Dzieci Andrei odwiedzają ją często. Wtedy wszyscy śpiewamy. Andrea pamięta kilkadziesiąt tekstów piosenek, nie pamięta imion swoich dzieci.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Violet 12.10.2016
    Dobre studium psychologiczne widziane z każdej "strony tego samego lustra". Daję 5 za uchwycenie istoty trudnego stanu świadomości ciężkiej choroby
  • Katarzyna Kardys 13.10.2016
    Dziękuje. Alzheimer, śmierć, kalectwo to tematy tabu. Ludzie boją się konfrontacji ze zmianami wynikłymi ze stanu zdrowia, unikają mówienia o śmierci, tymczasem ja je poruszałam na blogach dosyć często. Niepełnosprawni są wśród nas, żyją, uprawiają seks i mają rodziny. Podobnie chorzy, ludzie z Alzheimerem nie są pozbawieni emocji, oni żyją i czują. Śmierć to stan przed, którym warto sobie powiedzieć; " niczego nie żałuje" .
  • Nazareth 13.10.2016
    "[...]teraz zniknął w ogrodzie[...] Siedzę teraz[...] – Powtórzenie.
    "By rozkręcić rozmowę, inicjuje rozmowę" – Powtórzenie i błąd logiczny.
    "Wyblakłe i porysowane meble i w nieokreślonym kolorze poplamiona sofa dopełnia ponury obraz pokoju." – Zbędny spójnik w pierwszej części zdania i przestawiony szyk w drugiej. "Wyblakłe, porysowane meble i poplamiona sofa w nieokreślonym kolorze [...]"
    "[...]pomarańczową sofą[...]" – Powtórzenie.
    "Mają państwo psa?-" – Przed pauzą, zarówno jak i po niej, robimy spację.

    Piękny, wielopoziomowy tekst. Jest tutaj, morał, ukryte przesłanie, nieoczekiwany zwrot akcji, który definitywnie mnie zaskoczył, w bardzo pozytywny sposób. Potrafisz opowiadać i masz dara do wymyślania dobrej fabuły. Pokazujesz, że można pisać w sposób ciekawy i niebanalny o zwykłym życiu. Ode mnie 5.
  • Katarzyna Kardys 13.10.2016
    Dziękuje za korektę błędów. Jesteś lekiem na moje gramatyczne i literackie potknięcia. Mam trochę lat na karku, a to jest czasem atut, jeżeli chodzi o przeżycia i możliwość obserwacji. Dziękuje też za 5.
  • Nazareth 17.10.2016
    Katarzyna Kardys chciałbym być takim lekiem, ale dużo mi jeszcze brakuje, jak narazie staram się pomagać na miarę swoich skromnych możliwości tak jak i mnie pomagano gdy rozpoczynałem przygodę z pisaniem. Lata faktycznie, pomagają zrozumieć pewne sytuacje, łączyć fakty - okrzepnąć w życiowych realiach. Sam też trochę zawyżam tutejszą średnią wieku, więc poniekąd mogę się odnieść :)
  • ausek 13.10.2016
    Muszę się zgodzić z Nazem - tekst jest bardzo dobry, zaskakuje, wywołuje refleksję, a na dodatek pięknie ubrałaś go w emocje.
    Miejscami kuleje interpunkcja. Robimy trzykropek i spację. ''Mimo że'' i ''Z tym że'' - to spójniki złożone, piszemy bez przecinka. Zostawiam 5.
  • Katarzyna Kardys 13.10.2016
    Poprawię i dziękuje za wskazanie błędów. Stany chorobowe chorych na Alzheimera są niezwykłe, jak zresztą sami chorzy. Andrea nie jest postacią fikcyjną ... Miałam możliwość ją obserwować jakiś czas, była najbardziej uduchowioną osobą jaką poznałam pośród chorych. Wystarczy tylko pozbyć się stereotypów i odnaleźć drogę do ludzi "innych", a okazuje się, że są jak nieoszlifowane diamenty. Dziekuje za ocenę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania