Święto Zmarłych

Przyjechałem, tak jak prosiła. Wziąłem ze sobą kilku kumpli i plecak alkoholu. Byłem w szoku, myślałem, że wycofa się w ostatniej chwili, ale nie. Lubiła zaskakiwać. Było już ciemno i zimno, gdy siedzieliśmy wszyscy przy ognisku. To był jej pierwszy raz. Krzywiła się, choć dolałem jej soku do piwa. Zabawnie to wyglądało.

- Co cię skłoniło, by jednak spróbować? - spytałem.

- Chciałam zobaczyć, jak to jest być pijanym - odpowiedziała, jednak coś mi nie pasowało. Nie wierzyłem jej.

- A prawdziwy powód?

Butelka zawisła w połowie drogi do jej ust. Zastanawiała się nad odpowiedzią, co mnie zmartwiło.

- Chciałam coś świętować, zwłaszcza z tobą.

- Co takiego? Wszystkich Świętych to raczej kiepska okazja do imprezowania - zaśmiałem się, jednak ona nawet się nie uśmiechnęła. Wydawało mi się, że widzę łzy w jej oczach. Nie myliłem się.

- To nasz ostatni wspólny wieczór, Maciek..

- O czym mówisz?

- To ostatni wieczór, kiedy mnie widzisz.

Nie potrafiła spojrzeć na mnie. Wstydziła się, bała.

- Nie rozumiem.

- Tu nie ma nic do rozumienia. Po prostu chcę świętować ostatni dzień. - Wstała i odeszła kilka kroków. Podążyłem za nią.

- Ostatni dzień czego?

- Na prawdę jesteś tak mało domyślny? - uśmiechnęła się lekko. - To koniec. Obiecaj mi, że jutro rano otworzysz tę kopertę.

Wyciągnęła z kieszeni białą kopertę i mi ją podała. Pokiwałem tylko głową. Przytuliła mnie, słyszałem, że płacze. Po czym odeszła, jakby nigdy nic. Bez pożegnania.

Następnego dnia obudziłem się w swoim łóżku. Głowa bolała mnie, jakby sam diabeł w niej siedział. Nie pamiętałem prawie nic z poprzedniego wieczora. Zobaczyłem kopertę na stoliku koło łóżka i wszystko się przejaśniło. Powoli docierało do mnie, co miała na myśli. Pełen niepokoju, otworzyłem kopertę.

"Mam nadzieję, że dotrzymałeś obietnicy i czytasz to dopiero drugiego listopada. Jeśli nie i tak jest już po wszystkim. Zapewne jesteś pijany i nic nie pamiętasz. Wczoraj chciałam się z Tobą pożegnać. Już nigdy nie odbiorę od Ciebie telefonu i nie odpiszę na żadną wiadomość. Gdy to czytasz, mnie już nie ma. Może tam, gdzie jestem widzę Cię w tej chwili? Nie wiem, nie mam pojęcia. Boję się jak cholera, ale już podjęłam decyzję. Nie powiem Ci, dlaczego to zrobiłam. I tak zapewne nie zrozumiesz. Jeśli zastanawia Cię, dlaczego wczoraj tyle piłam, zaraz Ci powiem. Alkohol wzmocni działanie leków nasennych, które wczoraj zażyłam. Będę mieć pewność, że nawet, jeśli złamiesz obietnicę, nic nie będzie się dało zrobić.

Nie obwiniaj się i nie złość na mnie! Nie potrafiłam inaczej. Proszę, nie zmarnuj sobie życia przez picie i palenie. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy! Pamiętaj o mnie!"

Nie. Bez Ciebie nie będę szczęśliwy.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania