Szalony Król

Gdzieś na południu, zbyt daleko by tam dotrzeć istniało Królestwo Eiren. Rządził nim młody król Xsenofilius - syn niedawno zmarłego Raziusa Mądrego. Niestety nie odziedziczył po ojcu inteligencji. Państwo miało coraz więcej wrogów i podupadało. Władca nie przejmował się tym. Całymi dniami przesiadywał na szkarłatnym tronie z pozłacanym oparciem. Na nic się zdawały prośby doradcy. Jedni mówili, że tak przeżywa śmierć bliskiej mu osoby. Inni, że to wszystko go przerosło. Oczywiście i jednych i drugich skazał na ścięcie, jedynie ci bez zdania pozostali żywi.

Do sali tronowej poprzez masywne, dębowe drzwi wdarł się jeden z poddanych. Dyszał ciężko jak po ciężkim biegu, ale nikt go nie gonił. Król dawno odesłał wszystkie straże twierdząc iż poradzi sobie sam. Popatrzył w stronę nowo przybyłego mężczyzny, ale nie zareagował inaczej. Człowiek ukląkł przed swoim władcą.

- Panie, wybacz mi to najście! - rozbrzmiał się po sali jego głos. Był w obszarpanych ubraniach, a nogi pozbawione obuwia i całe ubrudzone błotem. Twarz zmęczona, a na niej kilka blizn i wiele zmarszczek chociaż miał dopiero około 30lat. Tak dużo się zmieniło przez ten rok po śmierci Raziusa?

- Mów, zanim wtrącę cię do lochów - rzekł beznamiętnie. Zupełnie nie obchodziło go co ten nieważny człowiek ma do powiedzenia.

- D-dobrze... - wyjąkał przestraszony, jednak po chwili odezwał się już pewniej - Wasza Wysokość, w kraju panuje ubóstwo. Tracimy coraz więcej terenów i mieszkańców. Musisz jakoś temu zaradzić. Jesteś naszym królem!

- Jestem. A jako twój władca skazuje cię na ścięcie - powiedział, a jego twarz wyrażała jedynie powagę.

- Ale...

Chwilę potem w środku pojawili się trzej strażnicy prawdopodobnie zaalarmowani przez osobistego sługę. Skuli włamywacza i wyprowadzili z pomieszczenia. Cisza przepełniła pomieszczenie, a Xseno powrócił do swoich wcześniejszych rozmyślań kompletnie nie przejmując się tym co się stało. Nie trwało to zbyt długo, ponieważ do sali wszedł królewski doradca - Andrew IV.

- Xsenofiliusie - przywitał się lekko pochylając głowę, na co drugi jedynie machnął ręką.

- O co chodzi? - zwrócił się w jego stronę

- Dobrze wiesz po co przybyłem. Poddani się buntują. Chcą innego władcy - oznajmił poważnie.

- Nie dostaną go - wzruszył ramionami.

- Jeśli tego nie zrobimy to... - zaczął starzec, ale młody król nie pozwolił mu dokończyć.

- Nie obchodzi mnie to. Rozkazuję odejść wszystkim, którzy nie uznają mojej władzy.

- Oczywiście.

 

***

 

Tak też się stało. Wkrótce całe królestwo opustoszało. Został tylko on. Samotny w zniszczonym zamku. Czy się tym przejął? Nie. Cieszył się. Ale brak jakiegokolwiek kontaktu z ludźmi pozbawił go rozumu. Czasem wybuchał opętańczym śmiechem rzucając się po swoim ukochanym tronie. Pewnego dnia podszedł do obrazu swego ojca w chwili gdy nie męczyły go chore wizje.

- Widzisz do czego doprowadziły twoje chore ambicje? Widzisz jaki jestem idealny? Nikt mi się nie sprzeciwia! - wykrzyknął i zaczął drzeć wszystkie obrazy ostrym nożykiem. Wkrótce zostały z nich tylko szczątki.

Innym razem stanął na środku sali i spojrzał na podłogę. Uśmiechnął się kpiąco, a wyglądał i bez niego okropnie.

- Czołgaj się śmieciu i kłaniaj mi! Jam jest twoim władcą i panem! - zgniótł spacerującego tam karalucha.

Umarł niedługo potem. Nikt właściwie nie znał przyczyny jego śmierci, o ile kogokolwiek to obchodziło. Tuż przed tym gdy wyzionął ducha usłyszał pukanie. Nieustające, głośne odgłosy nie dawały mu spokojnie zamknąć oczu. Poczołgał się z ledwością do drzwi. Niestety nie udało mu się ich już odtworzyć.

Wkrótce okrzyknięto go na pobliskie państwa Szalonym Królem, a ruiny zamku ciągle nawiedza jego duch. Często słychać tam straszne śmiechy, krzyki poddanych z lochów i odgłosy ścinanych głów. Podobno niektórzy w dzień jego śmierci zauważali zakapturzoną postać co rok stojącą przed drzwiami i pukającą.

 

***

 

Jest to moje pierwsze opowiadanie, ale mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Ciszaaa....
  • Anonim 04.05.2015
    Ciszaaa
    powiedział Grisza
    do towarzysza
    z pod Kalisza

    Ja tam jestem bardziej szalony niż tenn król
    ale w sumie popieram - karaluchy należy tępić
    masz 4
  • Anonim 04.05.2015
    bardziej poprawnie powinno byc spod Kalisza ale forma z pod jest dopuszczalna, to taki archaizm
  • Angela 04.05.2015
    Są pewne niedociągnięcia, ale ogólnie czytało się przyjemnie : ) 4
  • Dziękuję wam : )

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania