Szary świat.
Mrok, cisza, mrożący krew w żyłach chłód, zupełnie jak za oknem. Mimo, iż była to moja ulubiona pora roku, nie miałem ochoty przebywać na zewnątrz. Nie po tym, co wydarzyło się zeszłej nocy.
Patrzyłem jak umiera. Tak, moja przyjaciółka umarła. A ja jedyne co robiłem, to stałem, sparaliżowany strachem. Ona tonęła, a ja? Ja po prostu stałem. Dziewczyna, którą jako jedną z nielicznych darzyłem sympatią i szacunkiem, właśnie zniknęła. Pamiętam dźwięk zbliżającej się karetki, straży pożarnej. Opadłem na kolana. Na śnieg, którego w tym momencie nie czułem. Pamiętam też, że przyjechali jej rodzice. Byli dla mnie jakby rodziną, bo znaliśmy się z Izą od dziecka. Ona jedyna mnie rozumiała i wspierała. Gdy dzieciaki z podwórka się nabijali, ona stała za mną murem. I nagle świat przestał istnieć. Pustka. Dlaczego? Odpowiedzi na to pytanie już nie usłyszę.
Za trzy dni ma odbyć się pogrzeb. Czy ja powinienem tam iść, pokazywać się jej rodzicom na oczy? Ten, który odebrał życie oczku w ich głowie? Muszę się przemóc. Dla niej.
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co zdarzyło się zeszłego zimowego wieczora. Gdy stoję przed lustrem, czuję wstręt i obrzydzenie. Nie mogę spojrzeć w oczy sobie, ani moim najbliższym. Poczułem, że odebrano mi energię do życia. Blask w moich tajemniczych, budzących grozę błękitnych oczach powoli wygasał. Iza. Tylko ona tak naprawdę trzymała mnie przy tym pełnym śmiechu i radości świecie. Świat ten właśnie zniknął.
Komentarze (7)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania