Szmery
kroczę pośród szelestu podeszew
bruk, beton czy asfalt
nie ma znaczenia
pięta dotknie ich dźwięcznie
ruch wykończą palce
czasem szmer ten ciąży na sercu
tysiące butów w tym samym momencie
wielka arytmia w centrum miasta
szmer za szmer, szelest moniaków
a w między szmerze stoję ja
samotny, cichy stuk
stłamszony
bezdźwięczny
wrzask
Komentarze (2)
Ciekawie. Trudno mi się wypowiadać o formie, ale treść bardzo ciekawie ujęta.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania