Szpital psychiatryczny
Jestem w szpitalu psychiatrycznym. I nic już zrobić nie mogę. Jak znajdę pomysł, to zgubię drogę. Brak mi Boga, ach... Tak bardzo chcę się nawrócić.
Daleko nie musiałem iść, żeby do tego szpitala trafić, a w zasadzie w ogóle nie przebyłem nawet hektometra. Dlaczego? Bo sam sobie szpital z domu zrobiłem. I ja jestem jedynym człowiekiem z chorobą mentalną przyjętą do tego szpitala. Tak sobie siedzę licząc na pomoc. Ale pomocy nie dostaję. Zwariowałem. Wybiegam na balkon. Patrzę, a tam ludzi jak mrówek w swojej norze i aż się chce tą norę zniszczyć, a mrówki zgnieść, bo przynosi to frajdę.
Wziąłem doniczkę, być może z zasadzoną różą z kolcami ale nie jestem pewien, i tą doniczkę z kwiatem zrzuciłem z ósmego piętra. Śmiałem się przy tym na cały Wrocław. Wziąłem więc kolejną donicę i zrobiłem to samo co z poprzednią. I tak samo zrobiłem jeszcze z trzema kolejnymi. I za każdym razem śmiałem się tak samo.
W końcu zaczęli do mnie krzyczeć z dołu.
– Ty zjebie! – Krzyczał jeden.
– Przestań! – Krzyczała kobieta ciszej i kulturalniej niż facet.
Byłem gotów do rzucenia kolejnej doniczki. I ta doniczka spadła na kobietę i rozbiła się na jej głowie. Ta upadła na potylicę. Wokół niej rozsypała się ziemia. Z głowy leciała jej krew. Pomyślałem, że nie mogła zginąć... To niemożliwe.
Nie przejąłem się tym zbytnio. Spojrzałem na nią jeszcze raz. Zaśmiałem się i rzuciłem kolejną doniczką. Miałem dobrego cela, bo trafiłem facia, który wyzywał mnie od zjeba. Jednak on nie upadł, ale masował się po głowie. Śmiałem się.
Wziąłem łyka Ginu i położyłem się na łóżku nadal się śmiejąc.
Zauważyłem rower, który stał w pokoju. Wyprowadziłem go na balkon i zrzuciłem z balkonu, nadal się śmiejąc. Nie mogłem przestać się śmiać. Chciałem, ale nie mogłem przestać.
Ktoś pukał do drzwi. Otworzyłem. Pały. Kto na nie zadzwonił? Ktoś z dołu.
– Bierzemy pana ze sobą.
Nie stawiałem im oporu. Wystawiłem ręce, a oni skuli mi je kajdanami.
No i trafiłem do prawdziwego szpitala psychiatrycznego. I nadal się śmieję.
Komentarze (6)
"Ktoś pukał do drzwi. Otworzyłem" Usłyszałem pytanie:
– Czy tobie się teraz śni, to samo, co mnie?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania