Sztuka samego siebie

Od zawsze ciekawiło mnie pojęcie ekspresji. Pierwszy raz usłyszałem je na urodzinach wujka. Był naukowcem. Interesowała go fizyka oraz matematyka. Jednak nie ograniczał się jedynie do nauk ścisłych. Od zawsze podkreślał, że w sztuce odnajduje symetrię, uporządkowanie oraz stanowi element uzupełniający. Chciałem wiedzieć więcej, lecz nikt nie traktował mnie poważnie, ze względu na mój wiek. Szukałem wiadomości na ten temat w książkach, lecz nic nie rozumiałem. A więc czekałem. Po kilku latach zrezygnowałem, wręcz czułem wstręt. Do tego stopnia, że każda dziedzina, w której pojawiało się to pojęcie mnie brzydziło. Kojarzyło mi się to jedynie z porażką i zawodem dziecięcym. Czekałem na oświecenie.

Rozpocząłem naukę w liceum. Nie była to jakaś renomowana placówka. Miałem ogromną nadzieję, że coś się zmieni. Niestety było to tylko pozorne. Zrobiono ze mnie głupka. Nie uczyniły tego tylko osoby z klasy, ale i nauczyciele. Próbowałem wyżalić się rodzicom, lecz nie potrafiłem. Było mi wstyd, że mają takiego syna. Zacząłem czytać. Próbowałem tworzyć grafikę, malowałem, a także próbowałem pisać wiersze. Przerażała mnie jednak wizja bycia przeciętnym. Dlatego zaprzestałem tworzyć. Moja desperacja przerodziła się wręcz w panikę, podążania za szarością. Jednak w końcu wydarzyło się coś wyjątkowego w moim życiu. Otóż wujek zabrał mnie ze sobą na wystawę sztuki. Od tamtego dnia zacząłem żyć na nowo. Na początku nie widziałem żadnego piękna w zniekształconym wizerunku człowieka. Wszyscy zachwycali się tymi dziełami, a ja nic nie czułem. Wujek powiedział do mnie te słowa: „Ten, kto nie odczuwa emocji, podczas oglądania dzieła sztuki, wyzbył się ich dawno w imię obojętności”. Zapytałem go, co muszę zrobić, lecz milczał. Stanąłem naprzeciwko obrazu, wpatrując się w dzieło. Zamknąłem oczy i ujrzałem wylew barw. Na początku dostrzegłem czerwoną barwę. Była wręcz samotna, nagle pojawiła się czarna. Pożerała wręcz poprzedni kolor. Wtedy odcień jaśniejszy przerodził się w krwistą kroplę. Barwy zaczęły ze sobą walczyć. Jakoby serce ludzkie było pożerane przez nicość. Walka ta zakończyła się powstaniem człowieka, którego dusza była dualna. Była rozwarta pomiędzy dwa człony, gdzie nie było dominującego detalu.

Otworzyłem oczy i już wiedziałem, czym jest ekspresja. Zmieniłem sposób ubierania się. Mój strój wyrażał górujące emocje. Ukazywanie swojej prawdziwej natury pozwoliło mi na akceptację samego siebie. Skupiłem się na pasji, jaką była muzyka. Nie przejmowałem się krytyką, gdyż wszystko to, co tworzyłem uważałem za dobro własne. Każda nuta, myśl to część mnie. Gdybym ją wykluczył to wyparłbym się własnej natury. Na istotę ludzką składa się wiele elementów, lecz nie możemy wyizolować żadnego z nich. Wtedy zaś jesteśmy jedynie niekompletną cząstką samego siebie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Justyska 17.03.2018
    Hej, bardzo ciekawe podejście do tematu akceptacji samego siebie. Można by to jeszcze pociągnąć.
    Jedno zdanie: "Od zawsze podkreślał, że w sztuce odnajduje symetrię, uporządkowanie oraz stanowi element uzupełniający." Trudno określić co stanowi ten element uzupełniający. Może lepiej by było : Od zawsze podkreślał, że w sztuce odnajduje symetrię, uporządkowanie oraz, że stanowi ona pewien element uzupełniający. - dobrze byłoby jeszcze dodać co uzupełnia. Np. Życie.
    No takie tam tylko sugestie.
    Pozdrawiam :)
  • Nachszon 18.03.2018
    O jakie ładne artystyczne wyznanie. Zniechęcenie, kompleks, szukanie, pogodzenie. Czym jest sztuka. Chyba każdy z nas tutaj zadaje sobie raz na jakiś czas to pytanie:) A pięć bo przyjemnie mi się czytało:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania