Szukaj mnie

- Tylko rzucam pomysł. Nie żebym nie miał co robić. - Francis zmarszczył brwi i skrzyżował ramiona. - Co masz na myśli? - Dobrze wiesz, ale wszystko jedno. - Fortune zerknął na komórkę, która właśnie zawibrowała w jego dłoni. - Proszę porozmawiać z Florentiną. I proszę zabrać detektyw Marie. Jest niezła. - Wow, dzięki. - Ja muszę się zająć czymś innym. - To znaczy? - Zobaczymy. Może skontaktuję się z wami gdzieś za dwie godziny. - I przyprowadzisz Vladimira Smitha? - Nie sądzę, żebym miał tyle szczęścia. Ale nigdy nie wiadomo.- Francis skrzyżował ponownie ramiona, uważnie przyglądając się Fortune'owi. Nie podobało mu się, że chłopak tak nagle odchodzi. Pomyślał, że ma milion rzeczy do zrobienia. Skontaktować się z technikami, żeby zajęli się najnowszym znaleziskiem. Skontaktować się z Marie. A, i oczywiście rozmowa z Florentiną Murphy w szpitalu, i do tego sprawdzenie, na jakie tropy wpadli Casper i Andrew. Mnóstwo, mnóstwo roboty. Nie wspominając o dziesięciu minutach na tlefon do domu, żeby zapytać o szczeniaka. Bo to też tkwiło mu w tyle głowy. Czy mieli już nowego członka rodziny i czy on właśnie zjadał mu ulubione buty? A mimo to był tutaj, stał z samozwańczym strażnikiem z Cambridge, tajemniczym młodym mężczyzną z zakrwawionym bandażem i z wibrującą komórką w dłoni. - Nie ufam ci - oznajmił Francis. - W jakiś sposób jesteś w to wszystko zamieszany. Będę się musiał dowiedzieć jak. - Nie wiem, gdzie jest Vladimir Smith. Wątpię, żeby zabił swoją rodzinę. Ale ta ostatnia strzelanina... Nie wiem, co się dzieje. Daję słowo.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania