Szynka

Paweł nie wiedział gdzie jest, po powstaniu całe miasto zaczęło wyglądać tak samo, wszędzie były gruzy, i płonące domy, bo Niemcy postanowili że tak ma być. Usłyszał ją. Biegła krzycząc, chyba w jego kierunku. Chłopiec skulił jeszcze bardziej, usiłując lepiej się wpasować w dziurę którą znalazł w gruzach. Silniej przycisnął do piersi kawał mięsa skradziony ścigającej go teraz kobiecie. Teraz ona krzyczała, raz że go zabije, później prosząc go znowu żeby oddał łup, bo jej dzieci są głodne. Paweł nie chciał tego robić też był głodny, a poza tym ona pewnie też komuś ukradła to mięso, niech ma na co zasłużyła złodziejka! Słońce było coraz niżej, cegły robiły zawsze o tej porze niezwykle czerwone. Chłopcu zawsze wydawało się wtedy że znajduje się w magicznej krainie, ale nie takiej z bajek mamy, tylko takiej z greckich bajek - mitów, o których uczył się w szkole, przed wojną a później w domu, przed powstaniem. Lubił bardzo te lekcje w domu. Wszyscy robili z nich wielką tajemnicę, przez co czuł się zawsze na nich jak jakiś bohater albo szpieg. Hela i Tomek też tak się czuli, wiedział bo kiedyś ich o to zapytał. Poza tym lekcje nie zawsze były u niego, często też siedzieli u któregoś z innych uczniów pani Klary. Paweł miał 12 lat, jutro będzie miał trzynaście. Pamiętał że kiedyś jego urodziny były dla niego bardzo ważne. Tata zawsze kupował mu jakiś śliczny prezent, np. w zeszłym roku dostał od niego nóż, w skórzanej pochwie i z rączką z kości jelenia, ale nie takiej z poroża, tylko innej. Miał nadal ten nóż, zamierzał nim pokroić zdobyte mięso kiedy w końcu uwolni się od tej potworzycy. W ogóle przed powstaniem jego życie było bardzo fajne. Mieszkali z rodzicami w miasteczku pod Warszawą, Podkowie Leśnej. Nazywała się tak bo miała kształt podkowy, i było w niej dużo drzew. Tata chyba zajmował się kupowaniem i sprzedawaniem rożnych rzeczy, dlatego często nie było go w domu bo musiał „jeździć w interesach”, ale mama zawsze była. Jednak pewnego dnia pojechali do miasta i nagle ze „szczekaczek” jak ludzie nazywali głośniki przez które Niemcy mówili często różne rzeczy, powiedziano że po mieście grasują bandy jakiś bandytów z bronią i strzelają się z Niemcami. Chcieli z mamą wtedy wracać ale na dworu też się strzelali, powstańcy z Niemcami ( Paweł dowiedział się dopiero później że ci „bandyci” to tak naprawdę powstańcy którzy walczą z okupantem, i że to dobrze bo okupant jest zły a powstańcy dobrzy ). Później wydarzyło się dużo rzeczy, Paweł nie wszystko pamiętał, ale zgubił mamę, po prostu nagle nie wiedział gdzie jest mama. Od tamtego czasu włóczył się po mieście, uciekając po prostu z miejsc gdzie strzelano, do miejsc gdzie mógł coś zjeść. W końcu powstanie się skończyło i powstańcy przegrali. Później Niemcy zaczęli niszczyć miasto, za karę. Paweł tego nie rozumiał, przecież on nic złego nie zrobił a karano go razem z powstańcami. Wszyscy mówili że powstańcy są dobrzy bo zabijają Niemców, którzy napadli na Polskę, ale Paweł tego też nie rozumiał. Jemu nic nigdy złego nie zrobili. Słyszał co prawda czasem że robią mnóstwo złych rzeczy i zabijają innych ludzi ale przecież powstańcy też zabijali, to znaczy że to dobrze zabijać ludzi którzy zabijają? Paweł kiedyś się nad tym zastanawiał, ale teraz już przestał, teraz był głodny i bardzo się bał tej potworzycy. Słońce nadal się nie schowało, a ona nadal go szukała i krzyczała, albo płakała, raz była bliżej a innym razem dalej. Bardzo chciała z powrotem to mięso. Paweł jednak też bardzo je chciał. Tak bardzo że kiedy zobaczył tą kobietę dającą jego kawałki małej chudej dziewczynce, bardzo prosił je by mu trochę dały, aż się popłakał. Potworzyca go jednak przepędziła. Naprawdę wyglądała wtedy strasznie. Biła go przeraźliwie chudymi i ramionami aż go zadrapała i wytrzeszczała zapadnięte gały, krzycząc że ona nie będzie się z nikim dzielić bo jej dziecko jest głodne i ona też. Dziewczynka wtedy płakała i krzyczała żeby sobie poszedł. Paweł wtedy uciekł od nich. Ale chciał bardzo trochę tej szynki, więc szedł za nimi tak żeby go nie widziały. Wreszcie kiedy potworzyca odeszła na chwilkę od córki, Paweł uznał że ma szansę. Podbiegł do niej i popychając wyrwał mięso, ona upadła i zaczęła krzyczeć i płakać. Wszyscy odkąd zgubił mamę na niego krzyczeli, a to żeby uciekał bo strzelają, a to żeby sobie szedł, a to żeby dał im spokój. Zaraz potworzyca wyłoniła się zza kupy gruzu i zaczęła biec w stronę Pawła, chłopiec jednak szybko uciekł w ruiny jakiegoś budynku, gdzie było mnóstwo małych szczelin, w które on mógł się zmieścić a potworzyca nie. Tak znalazł się tutaj. Nagle stało się cicho. Paweł nie słyszał ani krzyków ani chrzęstu gruzu. Wyjrzał delikatnie. W niewielkiej niecce z cegieł, i różnych innych kamieni nikogo nie było. Przez słońce cegły świeciły się blaskiem tak czerwonym że chłopca aż bolały oczy. Paweł rozglądał się jeszcze chwilę, po czym zerwał się i zaczął biec przytulając mięso w kierunku słońca, przeciwnym do tego z którego przyszedł. Kiedy zbliżył się do jednego ze zboczy wgłębienia, nagle poczuł że ktoś go popycha. Upadł. Odwracając się zobaczył potworzycę, która rzuciła się na niego kopiąc go po głowie i plecach i brzuchu. Paweł skulił się w kłębek tak by chronić jedzenie. Wtedy potworzyca uklękła nad nim i zaczęła go drapać i szarpać. Strasznie krzyczała. Paweł próbował się wyrwać i płakać, ale była od niego cięższa, przygniatała go do ziemi tak że kamienie wbijały mu się boleśnie w bok. Paweł szarpnął się jeszcze raz ale znów nie dał rady. Za to potworzyca złapała w końcu za szynkę i próbowała ją wyrwać. Paweł trzymał mięso z całych sił, ale czuł że słabnie. - Zostaw mnie! Zostaw proszę ! - płakał, potworzyca nadal wyrywała mu szynkę – Zostaw mnie bo... - głos uwiązł mu w gardle. Bo co? Paweł nagle przypomniał sobie że kiedyś widział jak jakiś człowiek bierze nóż i wpycha go w innego człowieka, przecież on też ma nóż! Paweł puścił szynkę, potworzyca zaskoczona przewróciła się na plecy. Paweł sięgnął do kieszeni i rzucił się na nią. Ona się nie ruszała, chyba uderzyła się w głowę bo zapadnięte gały miały dziwny wyraz, jak ranny żołnierz. Paweł wysunął nóż z pochwy i całym ciężarem ciała padł na pierś potworzycy. Usłyszał dziwny chrzęst a z ust potworzycy nagle popłynęła krew. Chłopiec odskoczył od niej z krzykiem, chwyciał szynkę i pobiegł.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Aisak 27.05.2018
    Ktoś zostawił anonimową piątkę. To miły prezent, ja nie będę taka miła.

    Od strony technicznej Porażka.
    Jednak tematyka trochę nadrabia, więc zostawiam maleńką czwóreczkę. Naprawdę tyci.
    Bo gdyby w gimnazjum ktoś napisał w ten sposób, to dostałby ocenę znacznie niższą.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania