Poprzednie częściTa "martwa"... Roz.1

Ta "martwa"... Roz.2

Był upalny letni dzień. Razem z siostrą, Yuuki, wyszłyśmy na dwór. Z początku byłam temu przeciwna, lecz jako starsza miałam obowiązek się nią zaopiekować, nie psując jej przy tym zabawy. Postanowiłam więc wylegiwać się na leżaku. Yuuki odbijała i podrzucała swoją piłkę od cioci. Wydawało się, że nic złego nie ma prawa się zdarzyć. Mama i ciocia piekły ciasto na jutro. Ptaki krążyły nad naszymi głowami. Było wprost idealnie. Niespodziewanie ciszę przerwał głośny trzask. Gwałtownie podniosłam się, oglądając na około. Na szczęście Yuuki była cała. Po krótkiej chwili doszło do mnie, że to tylko piłka wpadła na dach. Odetchnęłam z ulgą i ponownie się odprężyłam. Nie było sensu po nią sięgać. Kto by miał ochotę wchodzić na wysokość 1 piętra po głupią zabawkę? Ale Yuuki jak to dziecko błagała mnie, abym po nią poszła. Nie reagowałam, więc mała postanowiła sama się tym zająć. Zanim się obejrzałam była już praktycznie na dachu. Musiała wdrapać się przez mur.

- H-hej, Yuuki, co ty robisz?! Zejdź stamtąd natychmiast! - krzyczałam.

- Ale piłka... - bredziła mała.

- Wyjmę ci ją, jak zejdziesz!

Mimo mojej propozycji Yuuki kontynuowała swoją wspinaczkę. Serce waliło mi coraz mocniej. Nie pozostało mi nic innego jak podążać za nią.

Gdy dotarłam na górę, Yuuki stała tuż nad krawędzią trzymając się za antenę.

- Yuuki, słuchaj. Nie ruszaj się stamtąd. Już idę. Jeszcze wypadniesz.

- Przestań. Już ją praktycznie mam. - zaśmiała się wskazując na piłkę.

Stawiała stopy wolno i dokładnie, lecz w złych miejscach. Przy tym strasznie się chwiała. Skutki były do przewidzenia. Nie miałam powodu by nadal czekać na jej powrót. Zerwałam się i ruszyłam przed siebie. Wtedy jej malutkie stópki ześlizgnęły się z dachówek i spadły w przepaść.

- Nie! - darłam się na cały głos, ale nie by usłyszała nas mama czy ciocia, żeby usłyszał mnie Bóg i zlitował się nad jej losem.

Zrobiłam rozkrok i elastycznie odbiłam się od krawędzi łapiąc Yuuki... lecz w powietrzu. Zamknęłam oczy próbując się uspokoić.

"Boże... czy mnie opuściłeś?" - powtarzałam.

Potem było już słychać tylko huk. Chwilę potem dorośli okrążyli nas wpatrując się w nasze ciała. Widziałam to kątem oka, które jeszcze się nie zamknęło. Widziałam krew i zwłoki Yuuki, które nawet nie drgały. Nie miałam siły by ją przeprosić, ani by wymówić cokolwiek. To nie był mój obowiązek skoczyć za nią jako siostry, lecz jako człowieka. Nie dobrego człowieka, ale grzesznego, kochającego ją nad życie.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • wolfie 11.04.2015
    Rozdział intrygujący, ma w sobie coś niezwykłego. Szkoda tylko, że taki krótki. Ode mnie 4. :)
  • Ignis 11.04.2015
    Tak... Ostatnio nie mam czasu i to skracam. Kontynuację przekładam na następne rozdziały :/
  • Jolly Joke 12.04.2015
    Owiana aurą tajemniczości historia, którą mam ochotę śledzić dalej :) Podoba mi się liryczność czy może po prostu refleksyjność tej opowieści, a także skupianie się na emocjach bohaterki. W tekście przewijają się błędy, aczkolwiek zdaje się, że piszesz raczej starannie. Twój styl jest dość prosty, ale jeśli dbasz o to, by poprawnie konstruować wypowiedzi, to stanowi dobrą bazę wyjściową do doskonalenia się i zwiększania umiejętności. Popracuj nad tym, by nie powtarzać tak często słowa "być". "Naokoło" pisze się łącznie, a liczebniki porządkowe z kropką, a więc "1. piętro". "Dotarło do mnie" brzmi lepiej niż "doszło do mnie". Nie są to duże błędy, ale warto je wyeliminować.
    P.S. Podoba mi się użycie japońskich imion, trafiłaś w mój fetysz ^_^' Od razu widzę to jako anime i słyszę cykady w tle tego upalnego dnia...
  • Ignis 13.04.2015
    Jestem Otaku, więc staram się używać japońskich imion (stąd właśnie wzięła się Nike - Soredemo Sekai Wo Utsukushii) c:
  • Neli 14.04.2015
    Opowiadanie tajemnicze, ukazałaś piękną miłość do drugiego człowieka. Ode mnie 4 :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania