"Tajemnica rubinu" - 1

Szara, nieciekawa rzeczywistość. Zaczął się kolejny szary, nieciekawy dzień, który – według wielu – przyniesie kolejne szare i nieciekawe chwile. Pogoda taka sama, jak wczoraj i przedwczoraj – szara, nieciekawa. Znowu pada deszcz, krople wody pukają do okien, na dziurawych drogach tworzą kałuże, którymi samochody oblewają pechowców idących zbyt blisko jezdni. Tego poranka wszyscy szarzy i nieciekawi ludzie spieszyli się do pracy, szkoły, sklepu lub gdzie ich jeszcze stworzonka z różkami posłały. Między tymi szarymi, nieciekawymi osobnikami, co chwilę spoglądającymi na zegarki lub rozmawiającymi przez telefon, szła inna szara, nieciekawa osoba. Lecz była taka tylko pozornie. Mimo że wyglądała zwyczajnie – wysoka, szczupła, długie, ciemne i kręcone włosy oraz zielonkawe oczy – a jej wyraz twarzy prędzej przypisano by do smutnych niż radosnych, w środku wyróżniała się od wielu, była pogodna, śmiała i niepoważna. W samotności odżywała, potrafiła śmiać się jak koń, tańczyć jak małe dziecko i bez przerwy mówić do siebie. W głowie miała feerie pomysłów, jej komórki na pewno nie miały szarego koloru. Zapewne byłaby taka odważna w towarzystwie ludzi, gdyby nie to, że orzeł, od początku wychowywany wśród kur, zachowuje się jak kura. I gdyby nie spotkanie z innym orłem, w samotności pewnie też robiłaby to samo, co te kury.

Ta barwna wewnątrz dziewczyna to Kaja Kalicka. O tej porze jak zawsze, od poniedziałku do piątku, szła do szkoły. Obserwowała dyskretnie przechodzących obok niej ludzi. Wszyscy byli jak zaprogramowane maszyny, wykonujące polecenia osoby sterującej. Nikt nie myślał, żeby uśmiechnąć się do znanej sobie osoby, a co dopiero powiedzieć „dzień dobry!”. Oj, jaka to by była strata czasu! Spóźniłabym się do pracy! Kaja zaczęła żartować w myślach z nich wszystkich. „Nie pędź tak, jeszcze się przewrócisz i będziesz miał dziurę w spodniach! Co sobie szef pomyśli?”, „Patrzy w ten telefon i nawet nie widzi, że na jej czole siedzi mucha!”.

Nagle, pośród tych wszystkich szarych i nieciekawych ludzi, przez okno kawiarenki zauważyła siedzącą przy stoliku kobietę. Na oko miała czterdzieści lat, jej włosy były krótkie i ciemne, a oczy błękitne. Czytała książkę, pijąc poranną kawę. To, co odróżniało ją od innych osób, to uśmiech na twarzy i pogodne spojrzenie. Kaja zatrzymała się i przez chwilę przyglądała się kolejnemu odnalezionemu przez nią orłowi. Postanowiła wejść do kawiarenki. Podeszła do kobiety, ale nie wiedziała, co ma powiedzieć. Teraz pomysł z przyjściem tutaj wydał jej się głupi i jak najszybciej chciała odejść.

– Witaj, chciałaś się czegoś ode mnie dowiedzieć? – zapytała nagle kobieta.

– Yyy… Nie… Po prostu dzisiaj taka brzydka pogoda, a pani się tak uśmiecha. Tak zwyczajnie podeszłam. – Kaja trochę się zakłopotała.

– Siadaj. Uśmiecham się, bo życie jest zbyt piękne, by się smucić. Pewnie już to słyszałaś, te słowa stały się trochę banalne, ale są prawdziwe. Ludzie nie zauważają już w codzienności nic zachwycającego, zapierającego dech w piersiach. Zapomnieli o swoim dzieciństwie, o tej radości, którą wtedy czerpali z każdej małej rzeczy. Nagle wszyscy spoważnieli. Ktoś nam wmówił, że dorosłym już nie przystoi tryskać radością, a jeżeli już ktoś tak robi, otoczenie ściąga go bezlitośnie na ziemię. Muszę już iść, ale jakbyś chciała o czymś porozmawiać, codziennie o tej godzinie jestem tutaj. Do zobaczenia.

Kobieta włożyła wszystkie swoje rzeczy do torebki, zostawiła napiwek i wyszła, uśmiechając się do Kai. Dziewczyna zorientowała się, że nie poznała jej imienia. W tym samym czasie dostrzegła zostawiony przez nieznajomą dość duży, czerwony kamień. Był starannie oszlifowany, nawet małe promienie słoneczne sprawiały, że miał niepowtarzalny błysk. Wyglądał jak prawdziwy rubin i nim właśnie się okazał. Kaja wzięła kamień i pobiegła za kobietą, jednak nie mogła jej już znaleźć pośród wielkiego tłumu kur. Skręciła w małą uliczkę, gdzie zatrzymała się i oparła o ścianę jednej z kamienic. Zaczęła oglądać rubin, myśląc jednocześnie, jakie wspomnienia nieznajomej kobiety mogły się z nim wiązać.

W tym samym czasie dwóch mężczyzn przechadzało się chodnikiem, uważnie rozglądając się dookoła. Mieli ciemne ubrania, wełniane czapki, a jeden z nich zniszczoną już skórzaną kurtkę. Mniejszy i bardziej krępy wyciągnął papieros oraz zapalniczkę. Gdy podnosił głowę, zobaczył opierającą się o ścianę Kaję. Szturchnął w ramię swojego kolegę i kiwnął w stronę dziewczyny.

– Szefowa będzie zadowolona – powiedział.

– A skąd niby wiesz, że to o ten kamień chodzi?

– Pomyśl – ile takich dużych rubinów może być w tej mieścinie? To prawie zadupie, ludzie nie są bardzo bogaci.

– Ale żeby taka smarkula go miała? Gdzie jest ta silna kobieta o wielkich mocach?

Niski i krępy mężczyzna tylko się zaśmiał. Skierował się ku tej małej uliczce, dając gest ręką koledze, by szedł za nim.

Kaja niczego się nie spodziewała. Odpłynęła w rozmyślaniach na drugi koniec Drogi Mlecznej. Prawdziwy świat dla niej nie istniał. Chciała znaleźć się w innym świecie, w innym czasie, gdzie odnalazłaby siebie i nie musiała patrzeć na tę przytłaczającą ją rzeczywistość. Zamknęła oczy, mocno przełykając ślinę.

Nagle poczuła czyiś dotyk na swoim ramieniu. Ocknęła się i szybko odskoczyła. Dwóch zbudowanych mężczyzn stało przed nią.

– Oddaj kamień. – Jeden z nich wyciągnął rękę.

Kaja bardzo się przestraszyła, komunikat był dla niej niewyraźny. Zacisnęła mocniej rękę, w której trzymała rubin. Jeden z mężczyzn niepostrzeżenie sięgnął do kieszeni po małą buteleczkę z niebieskim płynem i, kiedy drugi przytrzymał dziewczynę, upuścił jedną kroplę na czoło Kai. Ona próbowała jeszcze uciec, ale po chwili wszystko wokół niej zaczęło wirować. Jej nogi zrobiły się jak z waty i Kaja opadła na ziemię, tracąc świadomość.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Elizabeth Lies 20.09.2016
    Ogólnie tekst nawet niezły, dość szybko go przeczytałam i nawet mnie wciągnął. Nie wyłapałam większych błędów, ale dzisiaj nie mam jakoś do tego głowy, więc prawdopodobnie pominęłabym dwadzieścia literówek i nie zauważyłabym jakbyś zaczęła pisać po rumuńsku. Potrzebuję kawy, ale wracając do tekstu. Może być z tego nawet fajna historia, jak na mój gust troszeczkę przeciągnęłaś wstęp, ale nie jest to aż takie rażące. Jedyne do czego się czepię to dialog.
    Bo kobieta tak w sumie zaczyna z dupy (to bardzo kulturalne stwierdzenie) swój monolog, mówi do bohaterki "siadaj, a po chwili (krótkiej chwili) stwierdza, że musi iść. Więc to takie naciągane jak dla mnie i sposób w jaki mówi kobieta też jest sztuczny. Znaczy zdania nie brzmią do końca naturalnie, ale źle też nie jest. Czekam na kolejną część i wtedy uraczę Cię dokładniejszym komentarzem, a nie użalaniem się nad sobą i potrzebą kawy. Ode mnie 4
  • Alva 20.09.2016
    Dziękuję za obiektywną opinię. Ostatnio potrzebuję trochę krytyki.
  • Katherine531 02.10.2016
    Mnie sie bardzo podobało. Wciąga i to jak :) miłą odmianą było dla mnie polskie imię i nazwisko - Kaja Kalicka. W moim przypadku rzadko sięgam po książki polskich autorów (tak, wiem, spalić xD ) i nieczęsto widzę rodzime imiona i nazwiska w powieściach fantasy. Brawa dla Ciebie.Czekam na więcej :)
  • alex 01.05.2017
    Zaczęło się obiecująco. Co do 4 powyżej, może sytuacja ,,siadaj-muszę już iść" była celowa. Moja kobieca intuicja mi tak podszeptuje. Zaskoczenie-rubin. Zgadza się czy się mylę? A czego nie wiesz odnośnie zakończenia Jeziora tajemnic? Nie doczytałeś(aś)?Mogę dostarczyć. Tylko jaka jest odpowiedź twoja na pytanie Riddica do Kiry? Co do opowiadania 5 :) Literówki mnie nie obchodzą i inne sprawy. Pomysł i przedstawienie. Zobaczę co dalej.
  • alex 01.05.2017
    Och. To było siedem miesięcy temu.To mnie jeszcze na świecie nie było. Zabrakło pomysłu czy się gdzie indziej znalazło?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania