Takie moje zmienione życie- rozdział 1

Mam na imię Ashley. Jestem zwykłą nastolatką z wieloma kompleksami. Większość dziewczyn narzeka na swój brzuch, a ja do niego nic nie mam. Do ud też nie. Przeszkadzają mi moje piegi, szerokie biodra, za rzadkie włosy i kolor oczu. Marzę o piwnych tęczówkach, a natura obdarzyła mnie zielonymi. Nie przepadam za tym kolorem. Jedynie lubię soczyście zieloną trawę.

Jak wyglądam? Cóż… Specjalnie piękna nie jestem. Kasztanowe włosy sięgające do łopatek, malinowe usta, lekko zadarty nos, cholerne zielone oczy, piegi, płaski brzuch, ale za to szerokie biodra, wysoka. Większość dziewczyn w klasie zazdrości mi figury, lecz nie wiem czemu. Mówią tylko, że chcą mieć takie cycki jak ja. Po części ich rozumiem, bo niektóre są naprawdę za płaskie. Ja ze swoich jestem bardzo zadowolona. Jak na siedemnastolatkę mam według innych wszystko na swoim miejscu. Ja jednak uważam, że jestem brzydka. Niby chłopcy oglądają się za mną na korytarzu, ale nie zwracam na nich uwagi. Żaden nie jest w moim typie. Jeden jest za niski, inny za wysoki, tamten ma głupią fryzurę, ten jest ogólnie głupi, jeszcze któryś jest za gruby, kolejny to patyczak.. Chyba nigdy nie znajdę swojej miłości. Życie jest naprawdę trudne.

Dostałam pałę z chemii. Znowu. To już druga. Ogólnie nie ma umysłu ścisłego, ale zawsze utrzymywałam się na trójach. Sama zresztą zauważyłam, że ostatnio oceny spadły mi też z kilku innych przedmiotów. Jedynie z W-F się polepszyłam.

- Ashley, może ja ci w chemii pomogę?- zapytała Cindy, gdy wyszłyśmy z klasy.

- Doceniam to, ale wątpię, by to coś dało.- westchnęłam.- Gdy mi coś tłumaczysz, to potem i tak dostaję dwa lub w najlepszym wypadku trzy.

- Ale to przynajmniej nie jeden.

- Siedzę nad tymi cholernymi książkami przez prawie dwie godziny, a nie zapamiętuję nawet połowy!

- Masz zdolności do czegoś innego. Biegasz najszybciej z klasy.

- Taa… I cieszę się z tego, ale…

- Ty, jakiś nowy tam stoi.- przerwała mi i dyskretnie pokazała palcem na szatyna z piwnymi tęczówkami ( O Boże! <3), który opierał się o parapet.

- Jakie ciacho!- szepnęłam.

- Od dziś chodzi z nami do klasy.

- Skąd wiesz? Poza tym na chemii go nie było.

- Emma mi powiedziała. Ponoć był u dyrektora i słuchał jego monologu na temat naszej szkoły.

- Współczuję. Jak się nazywa?

- Clancy Adams.

Wreszcie jakiś przystojniak godny uwagi! Wreszcie ktoś, na kogo można patrzeć z rumieńcami na twarzy! Wreszcie ktoś, kto mi się szczerze podoba! Jezu, zapiszę ten dzień w kalendarzu! Jeszcze nigdy nie widziałam takiego przystojnego chłopaka! Ma gdzieś 180 cm wzrostu, szczupły i wydaje się być wysportowany. Ale najbardziej zwróciłam uwagę na jego piwne tęczówki. On ma takie oczy, jakie ja zawsze chciałam mieć… Gdyby tak się można było zamienić… Marzenia… Są naprawdę piękne.

Poszłyśmy dalej i starałyśmy się zachowywać normalnie. Aż tu nagle zza rogu wyszła znienawidzona przeze mnie osoba- Mira Johan. Chodzę z nią, na nieszczęście, do jednej klasy. To tak zwany ,,plastik”. Tona makijażu na twarzy, mini, bluzki z dużym dekoltem i paskudny charakter. Oczywiście nie mogła mnie ominąć, tylko musiała mnie popchnąć. Nie zdążyłam złapać równowagi i upadłam.

- Jak chodzisz, zdziro?!- jeszcze miała do mnie pretensje! Skandal!

- To ty nie umiesz łazić prostą drogą.- warknęłam w jej stronę.

- Nic ci się nie stało?- ku swojemu zdumieniu zobaczyłam tego nowego, który wyciągnął rękę w moim kierunku i pomógł mi wstać.

- Nie, w porządku.

- Ej, przystojniaku!- wtrąciła Mira.- Nie zwracaj na nią uwagi. Nie jest tego warta.- zrobiła taką pozę, że jeszcze bardziej widać jej było cycki. Kilku chłopaków z innych klas zagwizdało, ale Clancy nie zareagował.- Nie chciałbyś może…?

- Odwal się.- przerwał jej.- Nie lubię takich laleczek Barbie i sam będę decydował, z kim będę rozmawiał.

Ha! Wreszcie ktoś ją olał! I nazwał ją ,,laleczką Barbie”! Naprawdę zapiszę ten dzień w kalendarzu! Mirę zamurowało. Jeszcze nikt nigdy jej tak nie potraktował. Cindy wyminęła ją, a po drodze powiedziała do niej:

- Blokujesz przejście tymi swoimi dużymi cyckami. Przesuń się.

Kilka osób zachichotało. To jeszcze bardziej wkurzyło ,,laleczkę Barbie”. Zrobiła się cała czerwona na twarzy i szybkim krokiem poszła w stronę toalety damskiej. Pewnie będzie poprawiać makijaż.

- Głupia baba.- mruknęła Cindy pod nosem.

- Dzięki.- zwróciłam się do Clancy’ego i posłałam mu szczery uśmiech.

- Nie ma sprawy.- odwzajemnił gest.- Jak widzę tu też są takie plastiki. A myślałem, że w innej szkole się od takich uwolnię.

- Ona ci nie da spokoju. Wierz mi. Potrafi kogoś nękać tygodniami.

- A często ląduje z tym kimś w łóżku i jeszcze się tym chwali.

- Mam na imię Clancy, a wy?- spytał szatyn.

- Ashley.- powiedziałam.

- Cindy- przedstawiła się moja przyjaciółka.

Widziałam grupkę dziewczyn, która patrzyła na Clancy’ego z uwielbieniem, a na nas z nieukrywaną zazdrością. Cieszę się, że nie jestem jedną z nich, ale mogę rozmawiać z tym ciachem.

Kolejną lekcją była matematyka. Też nie moja mocna strona, ale lepsza od chemii. Siedziałam w ławce z Cindy, a on usiadł za nami. Dosiadł się do niego Jack- chłopak, który jako jedyny z naszej klasy jest fajny ( teraz dołączył też Clancy). Nauczyciel jest spoko, ale wymagający. Dobrze uczy, więc nie mam wielkich problemów z tym przedmiotem.

Kiedy lekcja się skończyła, wyszliśmy na przerwę. Clancy podszedł do nas i spytał:

- Oprowadzi mnie któraś po szkole? Jeszcze jej nie znam.

Mam z nim chodzić po szkole?! Łał! Nie sądziłam, że będę z nim tak swobodnie rozmawiać! Moje marzenie właśnie się spełnia! Poznałam największe ciacho w swoim życiu, gadam z nim i wydaje mi się, że on mnie lubi!

- Ashley cię oprowadzi, bo ja obiecałam Emmie, że z nią pogadam.- Cindy mrugnęła do mnie porozumiewawczo i ruszyła w swoją stronę.

Zostałam z nim sama. Chwilę patrzyłam jak odchodzi.

- To idziemy?- usłyszałam pytanie chłopaka.

- Tak, jasne.- odpowiedziałam szybko i ruszyłam przed siebie.

Zaprowadziłam go w każde miejsce. Pokazałam mu boisko, szatnie, salę gimnastyczną, sale, w których odbywają się zajęcia, stołówkę, gabinet dyrektora itp. Kiedy skończyliśmy, podziękował.

- Ej, a może dałabyś się…- zaczął, ale niedane mu było skończyć.

- Ty zdziro!- przerwał nam krzyk Miry.- Ukradłaś mi mój tusz do rzęs!

Podeszła do nas i stanęła metr przede mną. Wyprężyła piersi i wzięła się pod boki.

- Oddawaj!- krzyknęła.

- A na co mi niby twój tusz do rzęs?- odparłam spokojnie, choć w środku aż się we mnie gotowało.- Mam swój własny w domu!

- To kto mi go niby ukradł?!

- A skąd ja mam to wiedzieć!?

- I tak wiem, że to ty! Prędzej czy później i tak cię przyłapię na kradzieży MOICH kosmetyków.

- Nikt normalny nie nosi aż tylu kosmetyków do szkoły, Barbie.

- Ty świnio!

Już chciałam coś odpowiedzieć, ale Clancy złapał mnie za rękę i powiedział:

- Odpuść, nie opłaca się tracić czasu na takie plastiki. Chodź, zaraz będzie dzwonek.

Pociągnął mnie za rękę i zostawiliśmy zszokowaną Mirę. Pewnie myślała, że uda jej się udowodnić, że jestem złodziejką, a wtedy Clancy by ze mną nie gadał. Głupia. Sama wyszła na kretynkę. Pokazałam jej języki poszłam za chłopakiem. Naprawdę piękny dzień…

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • KarolaKorman 14.06.2015
    I na prawdę fajne, lekkie opowiadanko 5 :)
  • MaraJ 14.06.2015
    Ode mnie też 5, a takich Barbie nie lubię.. ;)
  • Chris 03.07.2015
    Fajne, naprawdę fajne ;) 5
  • MarciaA 10.07.2015
    Dzięki :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania