" Tam gdzie diabeł mowi dobranoc" Część 2
” Witamy w Rosji” takie slowa usłyszałam kiedy się obudziłam. Zanim dotarł do mnie ich sens zajeło mi jakieś dwadzieścia sekund. Już jesteśmy. A gdzie odprawa celna? Od tak już? Spojrzałam na Kovu w odbiciu lusterka.
– Gdzie jesteśmy?
– Już mówiłem. W Rosji.
– A odprawa celna?
– Przespałaś. Nie chciałem Ciebie budzić. Wszystkie dokumenty są ok. Jesteśmy pod Nowosybirskiem.
-Pod Nowobysirkiem? To ile spałam?
– Czternaście godzin.
– Słucham?!
Kovu odwrócił się do mnie przodem.
– Tyle ile słyszałaś. Pomogłem Ci trochę. Dzięki temu podróż mineła szybko i sprawnie.
– Taaa. Co tu robimy? Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam gęsty las iglasty. Ogrodzony. Pomiędzy drzewami majaczyły sylwetki zabudowań.
– To teren Siergieja. Zaprosił nas zanim ruszymy dalej i ma niespodziankę dla Ciebie. Poszedl po nią.
– Dla mnie? W tym momencie głośno zaburczało mi w brzuchu. Zaczerpnełam powietrze do płuc. Poczułam zapach żywicy i igliwia oraz mokrej sierci. Tak wyczułam zapach sierści, delikatny ale wyczuwalny. Rozejrzałam sie do okoła ale niczego nie zauważyłam. Kovu wraz z Savannah też go wyczuli. Stali się czujni patrzyli w jednym kierunku. Z przyzwyczajenia też spojrzałam w tym kierunku ale nic nie widziałam.
– Nie masz nic do jedzenia? Zapytałam z nadzieją w głosie. Kovu cały czas patrzył w jednym kierunku jak zachiptnozowany. Podeszłam do niego.
– Ziemia do Kovu. Masz coś do …
– Trzymaj. Ponoć swojej roboty. To mówiąc podał mi zawiniątko w szarym papierze.
– Co to?
– Jedzenie.
– Bardzo śmieszne. Po rozpakowaniu zobaczyłam dwie duże kromki białego chleba z czymś co przypominało pasztet. Zapach był wiecej niż zachecający. Kiedy zabrałam się za jedzenie usłyszałam basowe mruczenie.
– O żesz w mordę! On jest ogromny. Kovu był czymś wiecej niż podekscytowany. Odwróciłam się w tym samym kierunku co on… zamarłam. Kilka metrów od nas stał tygrys. Ogromny samiec trygrysa płomieno rudy w czarne pasy ze złotymi oczami. Stałam jak słup soli. Pierwszy raz w życiu widziałam z tak bliska tygrysa. Tygrys podniósł ogromna głowe do góry węsząc w powietrzu poczym potrzasnał nią i usiadł. Nie wygladał aby chciał atakować ale nie spuszczał z nas wzroku. Ja odrychowo powoli cofnełam się za Kovu, który uśmiechnał się na to.
– Myślałem że lubisz tygrysy. Siergiej chciał Ci zrobić niespodziankę a Ty się chowasz. No wiesz co.
Nie wiedziałam co na to powiedzieć. Byłam w szoku. Wszystko co jadłam staneło mi w gardle. Spojrzałam jeszcze raz na zwierze, które ciagle tam było wyrażnie nadczekując na coś. Stanełam obok Kovu co nie uszło uwadze kota. Jego złote spojrzenie przewiercało mnie na wylot. Patrzyliśmy tak na siebie kiedy obok niego pojawił się Siergiej. Kot nie był zaskoczony nagłym jego przybyciem, ani szybkością. Wręcz przeciwnie, kiedy Siergiej położył dłon na jego głowie, ten z pomrukiem aprobaty podał się temu gestowi. Rosjanin spojrzał na mnie i zawołał mnie abym przyszła.
< On chyba zwariował jak sądzi że tam pójdę. Życie jeszcze mi miłe. >
– Nie ma mowy Siergiej. Nie przyjdę do Ciebie.
– To rozumiem że nie chcesz zobaczyć niespodzianki jaką mam dla Ciebie ani wysłuchać mojej propozycji? Siergiej nie dawał za wygraną.
– Z całym szacunkiem dla Ciebie Siergieju, ale jak tam pójde to tygrys siedzący obok Ciebie mnie zje w całości.
– Nie zje. Obiecuje. Tu spojrzał na siedzącego obok kota, który przysłuchiwał się naszej wymianie zdań. Śmię twierdzić że rozumiał o czym rozmawiamy. Dziwne.
– Chodz dziewczyno chcę Ci kogoś pokazać. Wiem że lubisz hmm zwierzęta, że nie jest Ci obojętny los tygrysów, to mówiąc pochylił się do dużego kosza z wikliny i wyją dwoje puchatych, pręgowanych tygrysich kociąt. Najładniejszych jakie kiedykolwiek widziałam w życiu. Na ich widok serce staneło mi w gardle a nogi ugieły w kolanach. Moja reakcja nie uszła uwadze nikomu ze zgromadzonych. W końcu zniecierpliwiony Kovu postanowił wziać sprawę w swoje ręce.
– Idż. Jak powiedział że nic Ci się nie stanie to tak będzie. Miejmy to za sobą. Idz Kate.
– Mowisz?
– Tak. Jesteś bezpieczna.
– Skoro tak sądzisz. Tylko jakby co to wiesz że Twój ojciec skruci Was o głowę. Powiedziałam stawiając pierwszy krok. Wtedy nie miałam pojecia że ten własnie krok, to był krok w moją przyszłość. Że moja przyszłość zostanie związana z tymi maluchami na wiele lat.
– Nikt nikogo nie bedzie skracał o głowę. usłyszałam na odchodnym.
Szłam powoli krok za krokiem, cały czas zerkając kątem oka na dorosłego kota, który był zajęty zabawą z trojgiem kociąt. Skąd wiezły się pozostałe dwa? Ich zabawa na pierwszy rzut oka przypominała zabawę zwykłych kotów. Przepychanki młodych, podgryzanie, gonitwy do momentu kiedy jedno z kociąt podeszło do wiekszego tygrysa, pocierajac o jego bok. W tym momencie tygrys podniusł łapę i kiedy kładł na młodym, zamiast łapy zakończonej jak u kotów przez jakieś dwadzieścia sekund widziałam…dłoń,jak u ludzi. To była ludzka dłoń!! W tym momencie ów tygrys nieprzerywająć pieszczoty z małym spojrzał na mnie. Boże! Patrzyłam w oczy inteligentej istoty. Nie ubliżając tygrysom. Ten kot miał ludzkie spojrzenie,że tak się wyrażę. Patrzyliśmy na siebie kilka sekund. Stałam w miejscu niewiedziałam co mam robić. Kiedy już chciałam iść zatrzymał mnie w miejscu krzyk Siergieja.
– Stój! Zdepczesz kocię.
Zaskoczona spojrzałam w dół. Faktycznie tuż prawie że pod moimi nogani stała mała puchata kulka. Inaczej nie można było określić tego kociaka. Pręgowana puszysta kulka na czterach łapkach ze skośnymi oczkami,które z wielkim zainteresowaniem mi się przygladały. Przykucnełam na co moje kolana głośno zaprostestowały. Maluch niezrażony dzwiękami zaczął mnie obwąchiwać. Postanowiłam do niego zagadać.
– Cześć. Przyszedłeś lub przyszłaś ze mną się zapoznać co? Maluch słyszac mój głos. Przestał obwąchiwać tylko sluchał zabawnie przekrzywiając głowkę to w jedną to w drugą jakby chciał wyłapać poszczególne słowa. Zachęcona reakcją młodego powoli wycianełam reke w jego stronę. Poczym tuż przed nim zatrzymałam. Dajac czas na zapoznanie się z moim zapachem. Chociaż w środku miałam wielką ochotę porwać w ramiona i wygnieść,ale wiedziałam ze to nie tędy droga. Poza tym ten okres już dawno mialam za sobą. Byłam dojrzałą kobietą i wiedziałam że budowanie relacji z takimi istotami to powolna droga. Cały czas do niego spokojnie mówiałam a przynajmiej starałam się bo głos mi drżał od emocji.
– Śliczny lub śliczna jesteś wiesz? Nie bój się nie zrobie Ci krzywdy. Z resztą jakyś pisną to Twój tatuś lub siedząca tam mamusia ze skóry by mnie żywem oberwała. Wiesz? To na mnie wszyscy patrzą i na to co zrobię.
I wtedy to usłyszałam ten dzwięk coś pomiędzy warknieciem a śmiechem?! Spojrzałam na tygrysa siedzacego nieopodal. Wyglądał na rozbawionego. Od kiedy to tygrysy się śmieją? Jego wyraz oczu był rozbawiony. On rozumiał to co mówiłam. {Poczym zrelaksowany położył się zakładając przednie łapy jedną na drugą cały czas mi się przygladając. Na ten gest rodzica maluch doskoczył wręcz do mnie. Dajac mi przyzwolenie na dotkniecie jego. Moja dłoń zanurzyła się w miekim,wręcz jedwabistym w dotyku futerku z podszerskiem. Czym byłam zaskoczona. Zawsze sadzłam że sierć tych kotów jest szorstka w dotyku. W tym przypadku nie. W dotyku przypominała włosy. Gęste,grube dobrze zadbane włosy. Kolejne zaskoczenie w ciągu tego dnia. Kociak ocierał się o mnie wydając charekterystyczne nosowe fukanie.
– Wita się z Tobą Kate. To dobry znak. Siergiej poraz pierwszy od dłuzszego czasu postanowił zabrać głos.
– Witasz się ze mną tak? Powiedziałam do kociaka. Ja rownież Ciebie witam,ale nie wiem czy jesteś samczykiem czy samiczką.
– To chło.znaczy samczyk. Nazywa się Misza. Mów do niego. Spodobałaś mu się. Nie zwróciłam wiekszej uwagi na jego przejęzyczenie. Wtedy to było dla mnie bez znaczenia.
– Witaj Miszo. Lubisz mnie? Co? Za kazdym razem kiedy go o cos pytałam odpowiadał mi po swojemu. Wtedy też nie miałam pojęcia że prowadzę dialog z nim. Tak dialog z no własnie kim? Wtedy nie byłam wstanie postawić żadnych pytań. Liczyło się to co działo teraz i tu. Kiedy tak zapoznawałam się z Miszą pozostała trójka maluchów postanowiła podejść bliżej. Gdy spojrzałam przed siebie zobaczyłam jak pozostała trójka maluchów idzie w moim kierunku. Zauważyłam że jeden z nich nienadąża za pozostałymi. Szedł wolniej,ostrozniej jakby badając teren do okoła. Przyszło mi na myśl że może coś mieć z oczami. Kiedy Siergiej chciał go wziać i przynieść dorosły tygrys wydał krótki pomruk. Na co wampir zostawił kociaka. Tygrys wstał. Był przeogromny. To za mało powiedziane. Był olbrzymi! Wiedziałam że dorosłe tygrysy syberyjskie mogą osiagnac wage 250 kg ale ten znacznie więcej ważył i był większy. Kot wyminął Siergieja i złapał ostatniego z kociąt w zęby. Maluch w moment przestał się wiercić i zwisał bezwładnie niczym szmaciana lalka. Kiedy młode było już w pysku. Tygrys ruszył w moim kierunku.
Byłam przerażona jego rozmiarami. Przy każdym ruchu widać było grę mięśni,ruchy płynne po mimo gabarytów. Na pierwszy rzuk oka było widać że nie jest to zwykły tygrys. Cały czas szedł majestetycznie patrzac na mnie i pozostałe maluchy. Kiedy się zbliżył w moment pojawił się Kovu stojąc między nami.
– Kovu myślę że nic mi nie grozi. On chce mi dać to młodę.
– Obyś się nie myliła.
Stał dalej.
– Kovu dzięki za ochronę ale dam radę. Wampir coś mrunkał ale wycofał się za mnie. Stał i czekał.
Po cofnięciu się Kovu tygrys stanał przy mnie. Znowu patrztylismy sobie w oczy. Widziałam w nich ból,nadzieje,smutek,troskę oraz miłość do tych kociąt. Poczym pochylił głowę i położył u moich stóp ostatnie z kociąt. Wtedy zrozumiałam że mi je oddaje pod opiekę. Mi obcej osobie. Czemu akurat mi? Czasem do tej pory zadaje sobie te pytanie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Maluchy obległy mnie ze wszytkich stron łasząc się i tuląc.
– Zaopiekujesz sie nimi Kate? Zajmniesz sie tymi tygrysami? Siergiej stał przy nas patrzac na mnie wyczekująco.
– Boże Siergiej! Jestem zaskoczona. Myslałam że przyjeżdzam tu do Assasila a tu. Zamilkłam. Zrozumiałam że maluchy słuchają. Nie chciałam nikogo zranić a kocięta poprostu mnie " kupiły”.
– Ekhmm. Mam zobowiązania w UK. Dobrze wiesz o tym. Nie mogę odejść z dnia na dzień. Vlad mi głowę urwał by za to. Poza tym moje poczucie obowiązku nie pozwala mi na to.
– Twoje poczucie obowiązku powiadasz? Czy może dobre serce? Widzę jak na nie patrzysz Kate. Nie ukryjesz tego. To one Ciebie wybrały.
– Jesteś niemożliwy Siergiej wiesz? To ta niespodzianka?
– Niepodoba Ci się?
Spojrzałam w dół. Wszystkie maluchy patrzły na mnie i czekając. Serce staneło mi w gardle. I jak tu odmówić kiedy ma się coś o czym sie tyle lat marzyło,na wyciagniecie ręki.
– Podoba ale nie to jest najważniejsze w tym. To duża odpowiedzialność opiekować sie takimi maluchami. Nie wiem czy podołam temu. Poza tym co Assasil na to powie.
– Nie ma problemu. Wszystko załatwione. Jeden z młodych nosi jego imię. Tu wskazał na ostanię kocię,które najbardziej do mnie lgneło.
– Ma imię po Assasilu?
– Tak. Dzięki niemu żyją,ale to dluższa historia.
Teraz to już miałam zupełny mętlik w głowie. Nastała długa cisza. Wszystkich zgromadzonych osób uwaga była skupiona na mnie. Czułam dużą presję. „Tygrysięta” zdawały się czekać na moją decyzję. W momencie gdy je zobaczyłam poczułam że w jakiś sposób przynależymy do siebie. Nie umiałam odmówić. Wystarczyło tylko powiedzieć to na głos.
– Zgadzam się. Powiedziałam cicho.
– Jesteś pewna na 100 %? Siergiej wyją z kieszeni płaszcza cygaro odłamał końcówkę,poczym zaciagnął się.
– Tak. Skoro Assasil wie i nie ma nic przeciwko. Tylko gdzie będą żyć? Mam być ich opiekunka tak z doskoku? Od czasu do czasu?
– Na razie będą ze mną. Tutaj. Kiedy już zamieszkasz w Rosji,zamieszkają z Wami.
– Nie było mowy o tym,żadnym zamieszkaniu.
Kovu prawie wcale nie zabierał głosu tylko obserował. Lecz tym razem postanowił zabrać głos. Głuchy basowy pomruk świadczył że odpowiedż Kovu niespodobała się tygrysołakowi. Natomiast Kovu tylko się krzywo uśmiechając powiedział.
– Jeżeli masz coś do powiedzenia to przybież ludzką postać Michaił. Nie bedę dyskutować z kotem.
Zapadła cisza. Siergiej wypuścił dym nosem niczym smok i zaciagnał z powrotem. Patrzył. On nie lubił dużo mówić. Był " człowiekiem” czynu. Wyraził swoje zdanie na ten temat i koniec. Tygrys zwarczał jeszcze raz poczym odwrucił się i powolnym krokiem ruszył w kierunku lasu.
– Zaraz zobaczysz zmiennokształtnego w ludziej postaci.
Kovu najwyrażniej dobrze się bawił. Patrzył w kierunku lasu. Usłyszałam trzask łamanych gałęzi. Maluchy pierwsze zareagowały na ten dzwięk. Na skraju lasu stał meżczyzna. Kiedy go zobaczyłam oniemiałam był bardzo dobrze zdudowany,ale nie to mnie w nim zaskoczyło. Był wysoki,bardzo wysoki dobrze ponad dwa metry wzrostu. Był umieśnioniony,o sniadej cerze,meskie rysach twarzy,włosy gęste do ramion były przeplatane pasemkami miedzianymi,białymi i czarnymi. Był ubrany w jeansy i rozpieta koszule o zgrozu na krutki rękaw. Meżczyzna ruszył w kierunku Kovu. Jego ruchy zdradzały jego naturę. Były płynne jak u kota,majestetyczne. W kilku krokach pokonał dzieląca nas odległość. Kiedy mnie mijał miałam okazje sie mu przyjrzeć z bliska. Myślałam że mój Assasil jest dużym facetem, ale ten był ogromny. Kiedy mnie mijał spojrzał na mnie i wtedy zobaczyłam jego oczy. Były koloru płynnego złota a żrenice …pionowe. On miał pionowe żrenice! Szczęką opadła mi na ziemię. Poprostu nie sadziłam że jeszcze coś jest mnie w stanie zaskoczyć. Wiele w życiu widziałam. A jednak. Jeśli miałam Assasila za dużego faceta to on był ogromny. Robił wrażenie. Maluchy na jego widok ożywiły się.
– Nie tak się umawiałiśmy wampirze. Jego głos był głęboki,tembr niższy niż u mojego partnera.
– Nic mi nie wiadomo o tym żeby Twoje młode miały mieszkać z Kate i ojcem.
– Z nim o tym rozmawiałem kiedy Ciebie nie było. Z tego co mi wiadomo to chcesz wracać do Anglii.
– To nie Twój interes Michaił.
– Masz rację nie mój.
Tak przysłuchując się ich wymianie zdań dotarł do mnie fakt że lada moment a obaj rzucą się sobie do gardeł. Obaj stali naprzeciwko siebie,mierząc wzrokiem a ich postawa świadczyła o stanie gotowości.
” Boże przecieżoni zaraz się pozabijają.”
– Nie przy dzieciach. Powiedziałam przygarniając cała czwórkę do siebie.
– Słucham?
-Nie będziecie się bić przy nich. Są przerażone. Powiedziałam patrzać prosto na nich. I wtedy też dotarł do mnie komizm sytuacji. Miałam przed sobą wampira,nieumarłego oraz zmiennokształtnego. Jak w filmie science fiction lub horrorze. Jednak to nie było ani jedno ani drugie tylko rzeczywistość. Moja rzeczywistość w którą wkroczyłam wiele lat wstecz.
Jako pierwszy " oprzytomniał” Michaił. Odwrócił w moja stronę pogłaskał maluchy,usłonił i rzekł.
– Najmocniej przepraszam madame w moim i jego imieniu za nasze zachowanie. Nie to było naszym celem.
Spojrzał na młode. Odwrócił i zaczał się odalać. Maluchy wyczuły zmianę w jego zachowaniu i zaczeły wiercic a nastepnie wydać dzwięki do złudzenia przypominające płacz. Przykucnałam wypuszczając je aby mogły do niego dołaczyć. Maluchy bez zastanowienia ruszyły za nim. Męzczyzna stanał w miejscu. Stał tak kilka chwil tyłem kiedy się odwrócił zobaczyłam ogrom bólu w jego oczach. Czysty ból. Wtedy zrozumiałam że podją być może najtrudniejszą decyzje w jego życiu…postanowił swoje dzieci tu zostawić. Maluchy otoczyły go,czepiajając się nogawek od spodni. Michaił uklekną obejmując je wszystkie. I wtedy po raz pierwszy zobaczyłam przemianę. Na oczach wszystkich maluchy przybrały ludzką postać. Zamiast czterech kociąt Michaił trzymał w ramionach czworo dzieci. Na oko majacych okolo czterech lat. Dwie dziewczynki i dwóch chłopców. Wszystkie dzieci kurczowo się go trzymały płacząc. Nie potrzebowały słów. Wiedziały o odecyzji podjętej przez ich ojca. Patrząc na to poczułam gulę w gardle, szczypanie łez w oczach a nie nalerzałam do osób,które szybko się wzruszają. Za sobą usłyszałam jak Savannah wyciera nos chusteczką. Tylko Kovu i Siergiej milczeli. Siergiej stał patrząc przed siebie wypalając już chyba setne cygaro. Natomiast Kovu jak przystało na twardziela dostał szczękościsku. Z tego co wiem kiedys miał rodzine. Nie wiem co miał przed oczami patrzać na ten widok,ale jego oczy miały podobny wyraz jak u Michaiła.
– Siergiej…Zabierz je proszę. Cztery słowa a ile emocji w nich ukrytych. Dzieci na te słowa jeszcze bardziej wtuliły się w niego. Michaił wstał obejmując jedną reką dwie dziewczynki a drugą chłopców trzymających go za nogę.
Siergiej podszedł do nich. Poczułam że musze sie dowiedzieć dlaczego chce je zostawić. Musi mieć poważny powód aby to zrobić.
– Dlaczego?
Meżczyzna spojrzał ma mnie.
– Nie teraz Kate. To nie jest dobry moment. Kovu najwyrażniej poczuł sie w obowiązku pouczania mnie.
– Jeżeli mam sie nimi zajmować chce wiedzieć o co tu chodzi.
– Dlaczego zostawiasz swoje dzieci? Czemu nie mogą być z Tobą? Pytanie skierowałam do Michaiła.
– Bo nie są ze mną bezpieczne. Usłyszałam w odpowiedzi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania