taśma klejąca
usiadłyśmy na parapecie czyśćca
owinęłaś bandażem moje serce
które sine i blade, topiło się
we krwi, łzach i woni
pogrzebowych
chryzantem
rwę włosy, kartki, paznokcie
wycinam elementy z ciała
myślę, że to papier, ale
czuję ból, widzę go
stoi obok mnie
podcinam żyły winylową płytą
w pięknym stylu, przy dźwię
kach gramofonu i harfy
minuty uciekają, jak woda między palcami
sześćdziesiąte sekundy milczą
niewzruszone cierpieniem
jedności podniebnych
rzeźb charakteru
biegną, próbują uchwycić czas, zamknąć go w słoiku
jak księżycową ćmę o skrzydłach z babiego lata
lekką, zachwycającą kunsztem lotu
malującą mozaiki lęku na
różanym firmamencie
wyrzuty sumienia ciągną powóz
chodźcie, podążajcie ku
ziemi obiecanej
na benzynie
fragment maszyny
niezbędna część
szara eminencja
życia
Komentarze (10)
Jedno tylko pytanie:
"podcinam żyły winylową płytą
w pięknym stylu, przy dźwię
kach gramofonu i harfy"
Czy "dźwiękach" nie powinno być w jednym wersie?
Jak coś to ja się nie znam na pisaniu wierszy :D
Nie, to celowy zabieg, bo inaczej zniszczyłabym piramidkę w tej strofie : D
I te małe "dźwiękach"... Literówka, przypadkowa spacja? :)
Pozdrawiam, bez oceny!
''dźwię
kach''
Mogłabym rzec, że nawet zaintrygowało.
A całość bardzo ciekawa. Te winyle, wspaniałe określony ból i cierpienie. :3
Dobry wiersz. Gdyż Twój.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania