tchnienie
płaczę w szpitalnym łóżku
gdzie wściekły czarny sen
wyszarpał mi z rąk
posiniaczoną rzeczywistość
uzależniłam się od krwotoków myśli
i białych, podłużnych tabletek
nie mogąc odkleić wspomnień
od zakrwawionych rzęs
spotykam się z piętnem
transparentnych źrenic
na progu własnego bólu
przecinając ci drogę
i żyłę
jak kulawy kot
zaćpam się na śmierć
na śmierć
albo na życie
jak wolisz
Komentarze (22)
Świetny wiersz.
Pozdrawiam ;)
wyszarpał mi z rąk
posiniaczoną rzeczywistość
uzależniłam się od krwotoków myśli
białych podłużnych tabletek
nie mogę odkleić wspomnień
od zakrwawionych rzęs
spotykam się z piętnem
transparentnych źrenic
na progu własnego bólu
przecinam drogę
i żyłę
jak kulawy kot
zaćpam się na śmierć
albo na życie
jak wolisz
Troszeczkę zmieniłam, lepiej mi się czyta. Dobry wiersz!
Gratki.
Co mi sie splatalo z tym, ze jesli sie nie umie w sposob artystyczny zyc, to nalezy sie w sposob artystyczny zniszczyc.
Ale to nie jest dobry projekt.
Dobrego nie ma.
A wiersz - jest dobry. Jesli mi Pani bedzie mowila, ze sie Pani nie podoba co I jak Pani obecnie pisuje toto to to *szuka byczej grozby, nie znajduje*
To znow jekne z bezsilnosci.
No i dziekuje, ciesze sie niemożebnie, ze Ci sie podoba, ale moja kondycja psychiczna nie pozwala mi na pochwale w strone swojej artystycznej duszy.
Pozdrawiam Cie cieplutko.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania