Ten moment

Betonowy sufit, oszroniony, zimy. Zawilgocone ściany, pełne niepokoju, krzyczące bezgłośnie w ostatnim akcie ratunku. Poranna mgła przysłaniająca świat na zewnątrz. Ukrywa prawdę, gra na zwłokę. A on tylko siedzi, patrzy na nią wzrokiem sztucznej litości. Kołysze głową w takt opływających sekund. Jest spokojny, cynicznie ostudzony z zapału. Wykorzystał moment i zebrał żniwo.

Była młoda i on też. Dwoje nieznanych sobie ludzi. Tego grudniowego wieczoru, gdy lampy posępnie oświetlały zaśnieżone ulice, szli po jej przeciwnych stronach. Nie wiedzieli o sobie zajęci swoimi problemami. Po prostu szli naprzód. Oślepiające reflektory aut, przeszywający mróz. Oboje marzyli o cieple, które zastana w mieszkaniu. Ona wątła, krucha, kryła bladą twarz dłońmi, czuła czyjś wzrok na sobie. Była już namierzona, teraz tylko celny strzał. Przyśpieszyła kroku, on też. Los skierował ją wprost w jego ręce. Na początku prosiła, prosiła, by ją zostawił. Tyle naiwnych istnień stąpało po oblodzonym chodniku, a on wybrał ją. Czuła, jakie ma zamiary, choć nie powiedział ani słowa. Jego oczy mówiły jak na spowiedzi, śpiewały wszystko wbrew woli chłopaka.

Tętno wzrastało, światło drażniło, ratunek umierał. Prowadził po klatce schodowej rozjaśnionej blaskiem żarówek. Nie mogła patrzeć. Zdawała się na niego. Gdzieś tam podświadomie miała nadzieję, że to tylko sen. To tylko próba, jaką zgotował jej umysł. Próba sił przed czymś nieoczekiwany. Wtedy, na ulicy jego ręce były ciepłe, przepełnione delikatnością, w pewnych momentach porywcze, ale zmysłowe. Tym ciepłem znużyły ją, obezwładniły myśli, wyciszyły.

Weszli do ciemnego pokoju. Był pusty i zrujnowany. Przeszywający mróz panował tu niepodzielnie, wdzierając się przez wybite szyby okien.

— Czemu ja? Chciałeś mnie od początku? — Spojrzała w jego przepełnione obojętnością oczy. Nie odpowiedział. Nie tak chciał to rozegrać. — Mam się rozbierać? Powiedz słowo. Jeśli mam przez to żyć, choć minutę dłużej, rozbiorę się.

– Tylko jedno wam w głowach. Te same obrazki, wyrecytowany krzyk. Każda uczy się go na pamięć. Przed lustrem?

— Co?

Otarła spływającą po wargach krew. Uderzył mocno, ale nie na tyle, by ją ogłuszyć. To miało tylko boleć. Upokorzenie to sprawa osobista. Chodziło o ból.

— Nie pytaj, gdy nie odpowiedziałaś.

Odszedł. Stanął przy oknie i spojrzał w dół na ulicę.

— Gdzie szłaś?

— Do domu.

— Jest tam ciepło?

— Nie rozumiem.

Zbladła jeszcze bardziej widząc ten sam wzrok przybywającego kata. Nie chciała, by znowu ją uderzył. On to widział, zatrzymał się połowie drogi. Wstrzymał oddech.

— Ta cisza — nagle powiedział. — Ta cisza cię ratuje.

Dlaczego nie poczekał? Zaciągnął ją za włosy do rogu pokoju. Zaczęła płakać. Smakował każdy jej krzyk, każdą słoną łzę. Potem seriami kilku kopnięć ogłuszył ją. Chwycił kawałek stłuczonej butelki. Szklany tulipan zdobił jej twarz głębokim cięciami. W końcu przestał. Nadchodziła agonia. To był dobry moment, aby usiąść i odpocząć. To był moment, o który mu chodziło.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Elorence 05.12.2018
    Marok!
    Straszne to...
    Ja to mam szczęście do takich tekstów, no bez dwóch zdań...
    Napisz coś weselszego, proszę!

    Pozdrawiam :)
    PS: Narrator jest tak zimny... Jakby w ogóle jej nie współczuł. Smutek i chłód owija tekst z każdej strony.
  • Elo, tak musi być. A kto się wysili to i w tym znajdzie coś dobrego :)
  • Canulas 05.12.2018
    "Zawilgocone ściany, pełne niepokoju, krzyczące bezgłośnie w ostatnim akcie ratunku. Poranna mgła przysłaniająca świat na zewnątrz. Ukrywa prawdę, gra na zwłokę." - nie rozumiem zdania: Poranna mgła przysłaniająca świat na zewnątrz. Od strony sensu, jak i troszkę rozkalibrowania narracji. Niby bezosobowa, ale wjeżdża "przysłaniająca". No ale możliwe, że czegoś nie-do-ro-zumiem.

    "A on tylko siedzi, patrzy na nią wzrokiem sztucznej litości." - to mi się bardzo podoba. Bardzo. Ale no, mam uwagę.
    "A on tylko siedzi, patrząc na nią wzrokiem sztucznej litości"
    "A on tylko siedzi i patrzy na nią wzrokiem sztucznej litości"

    Bardzo lubię zamysł wszelakich cieć w zdaniach, ale, no, wiadomo

    "Kołysze głową w takt opływających sekund. Jest spokojny, cynicznie ostudzony z zapału. Wykorzystał moment i zebrał żniwo." - jest spokojny (tu i teraz), wiec nie wiem czy nie (i zbiera żniwo), ale chyba można to potraktować dokonanym.

    "Nie wiedzieli o sobie zajęci swoimi problemami." - sobie/swoimi - może prywatnymi?

    "Po prostu szli naprzód. Oślepiające reflektory aut, przeszywający mróz. " - bardzo łądne zdania. Zwłaszcza pierwsze. Niby odarte z poetyki, ale bajka.
    Się mi Hemingway przypomniał ze sławnym: Dotarł do rzeki. Rzeka tam była. - Bajaderra.

    "Oboje marzyli o cieple, które zastana w mieszkaniu. " ą

    c.d. zara
  • Canulas 05.12.2018
    " Na początku prosiła, prosiła, by ją zostawił." - zobacz, czy nie lepiej ze spójnikiem.

    "Czuła, jakie ma zamiary, choć nie powiedział ani słowa. " - wezmę to zdanie i je obedrę.
    "Czuła jego zamiary, choć nie powiedział słowa."

    "Tętno wzrastało, światło drażniło, ratunek umierał. " - me gusta. Trzy zdania, choć u Ciebie to trzy, oddzielone oddechami, myśli.

    " Nie mogła patrzeć. Zdawała się na niego. " - takie od "Zdawała" już nieco nadpowiedziane.

    "Weszli do ciemnego pokoju. Był pusty i zrujnowany. Przeszywający mróz panował tu niepodzielnie, wdzierając się przez wybite szyby okien." - bardzo w kratkę, bo znów przepięknie ubrana myśl. Jest się nad czym zatrzymać. Wzrosła Ci estetyka zapisu. Naprawdę idziesz w górę.

    "Weszli do ciemnego pokoju. Był pusty i zrujnowany. Przeszywający mróz panował tu niepodzielnie, wdzierając się przez pozbawione szyb okna." - taka tam alternatywa

    "— Gdzie szłaś?
    — Do domu.
    — Jestem ciepło?
    — Nie rozumiem." - ładne, tajemnicze, oniryczne nawet. Zwłaszcza "Jestem ciepło" - Tylko jeśli tu się jakoś definiuje jako, przedstawia tym ciepłem, nie powinno być z wielkiej?

    No i tyle w sumie. Jak mówię, zacny kawałek. Styl idzie w górę. Jest git.
  • marok 05.12.2018
    Jutro muszę bo mam spaw kilka do odniesienia się. Dzisiaj już nie dam rady tylko zaznaczę że wdzięczny jestem ;)
  • Canulas 05.12.2018
    marok, ja się powinienem odnieść szerzej. Widzisz, że drugi koment urwałem, ale miałem tu urwanie głowy i... tak tylko w połowie jest to przenośnia.
    W każdym razie źle ten tekst skomentowałem, bo akcenty powinny być rozłożone bardziej równomiernie. W sensie, poddałem różne rzeczy w wątpliwość, ale nie zdązyłem już należycie oddać hołdu dla jakości w zapisie i jakieś goryczy.
    Chyba to tekst, w którym się najbliżej znajdujesz prozy poetyckiej.
    Jest dojrzalszy, poważniejszy. Widać w nim odcięcie od jakiegoś wcześniejszego heheszkowania czy wrzucania na sztukę.
    Dobra droga.
  • marok 06.12.2018
    Canulas, serio proza poetycka? W ogóle o tym tak nie myślałem, znaczy o tekście. Raczej mi podszedł średnio i nawet nie byłem z niego zadowolony. Może masz rację ale ja tego jakoś nie widzę. Jeszcze sporo pracy przede mną.
  • Canulas 06.12.2018
    marok - przed każdym
  • Canulas 06.12.2018
    I nie proza p., ale budowa niektórych zdań idzie w tym kierunku.
  • Can, nie wyłapałem odpowiedniej myśli, chyba już za późna pora
  • Ritha 06.12.2018
    Hej, hej.
    Obadane masz już przez Cana, ale dorzucę jeszcze od siebie: „Ona wątła, krucha, kryła bladą twarz dłońmi, czuła czyjś wzrok na sobie” – dałabym czując*

    „Na początku prosiła, prosiła, by ją zostawił” – a to zdanie zdradza, że wpadłeś w jakieś flow, że nawet, hm, nawet do końca nad tym powtórzeniem zapanowałeś. Z jednej strony to dobrze, bo serio czuć, że piszesz coraz lepiej, z drugiej trzeba uważać (nie, że akurat tutaj, tylko na przyszłość) i czytać potem koniecznie jeszcze raz

    „Tyle naiwnych istnień stąpało po oblodzonym chodniku, a on wybrał ją” – to ładne
    „Tętno wzrastało, światło drażniło, ratunek umierał” – i to, bardzo

    „Te same obrazki, wyrecytowany krzyk. Każda uczy się go na pamięć. Przed lustrem?” – to jest świetne, wyrecytowany krzyk…

    Idziesz w stronę, która mi się podoba. Chodzi o zapis, tworzenie klimatu, używanie słów. Jeszcze trochę pod szlif, ale tendencja zwyżkowa, Marok.
    Pozdro
  • marok 06.12.2018
    A to prawie przeoczyłem. No ale ostatnie bystre ko zauważyło. .Dziękuję za miłe słowa. A duperelki jak to u mnie, no musza być :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania