Ten wieczór...

" Przeżyłam cały dzień! " - pomyślałaś. Jeszcze wieczorem poudajesz przy rodzinie, że wszystko gra, Oni wiedzą, że jego już nie ma w Twoim życiu... " Nie ten to następny! Nie przejmuj się. " - powtarzają, a Ty na te słowa masz ochotę krzyknąć " Nie chcę innego, ani następnego! Chcę tylko jego! " ale tego nie zrobisz, czemu? Bo przecież przy rodzinie jesteś silna.

Straciłaś przyjaciół przez zaniedbywanie kontaktu z nimi, każdą wolną chwilę poświęcałaś Jemu. Myślałaś " Po co mi oni, skoro On mówi, że będzie zawsze." A to niespodzianka! Teraz Go przy Tobie nie ma, smutno, prawda? Leżysz już w łóżku, sama, w ciemnym pokoju i zdajesz sobie sprawę, że nie masz nikogo... zupełnie nikogo. Zostałaś sama, mała. On, niby kochał, a potrafi się nie odzywać.. to tylko dwa dni, a Ty masz wrażenie, jakby to milczenie trwało wieki. Miałaś nadzieję, że jednak się odezwie, ale niestety... nic z tego. No i po raz kolejny widzisz ile warta jesteś. On - wspaniały, delikatny, idealny... Ty? Znowu mówisz do siebie " Jestem nikim. " Znowu płaczesz, no ej, nie płacz, Księżniczko... och, tak Cię nazywał? Teraz jesteś Kopciuszkiem, nie martw się, to jeszcze nie koniec cierpień, najgorsze dopiero przed Tobą, On za chwilę znajdzie sobie nową kobietę życia. Tak, ona będzie piękna, opiekuńcza, idealna. A Ty jesteś przy niej zerem, oj tak Kopciuszku, osiągnęłaś poziom dna, cieszysz się? Spokojnie, jeszcze znajdzie się coś, co wepchnie Cię w ten muł poniżej miejsca, w którym się znajdujesz.

Wtedy zamykasz oczy pełne łez i co widzisz? Tak! Jego! Tego przystojnego, najlepszego... już nie Twojego mężczyznę. Sytuacje, w której leżałaś do niego przytulona na tym łóżku. Momenty, w których udawałaś, że śpisz tylko po to, żeby chciał budzić Cię buziakiem, chwile, w których Ci dokuczał. Nagle słyszysz jego głos, nazywa Cię małpą - uwielbiałaś to, ale udawałaś, że Cię to złości tylko po to, żeby Cię przytulił i powiedział " MOJA małpa " .

Po tych wszystkich wydarzeniach przypomina Ci się co miało miejsce kilka dni temu... Wtedy już wiedziałaś, że to koniec, pamiętasz Jego każdy dotyk, każde spojrzenie w oczy z tamtego dnia... Czujesz w sercu ogromny ból, wiesz, że gdybyś wtedy nie powiedziała za dużo... w tym momencie byłabyś najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Ale przecież jesteś najgorsza, zawsze coś psujesz, czemu tym razem miałoby być inaczej?

Wstajesz z łóżka, wchodzisz na strych, tam masz przygotowany sznurek. Kopciuszku... czyżbyś próbowała już kiedyś popełnić samobójstwo? No tak... historia lubi się powtarzać. Patrzysz na ewentualne miejsce egzekucji, podchodzisz coraz bliżej, cała drżysz... No dalej, śmieciu. Powieś się. Patrzysz na telefon, może się odezwał... niee, nie odezwał się. Lepiej mu będzie bez Ciebie, no dalej! Zrób to! Zakładasz sznurek na szyję, ale znowu patrzysz na telefon, masz ochotę do niego napisać, prawda? Przeprosić za wszystko i powiedzieć, że już nie będziesz mu przeszkadzać, nigdy. Ale po co? Żeby powiedział, że chcesz litości? Nie chcesz jej. Chcesz Jego. I nagle przypominasz sobie, że zakazał Ci robić sobie krzywdę... powiedział, że zrobi to samo. Mówił też, że kocha, i co? Nie kocha. Może jednak się odważysz, wystarczy tylko odepchnąć stołek, mała. A co, jeśli tym razem mówił prawdę? Nie chcesz żeby zmarnował sobie życie, za bardzo Go kochasz.

Nie odważyłaś się, schodzisz do tego pokoju, który Nim pachnie, znowu płaczesz, a On dalej się nie odezwał. Nie wiesz co robić, ale zdajesz sobie sprawę, że jesteś tak cholernie beznadziejna. Nawet zabić się nie potrafisz.

Wiesz, że nic dla niego nie znaczysz.

Wiesz, że bardzo Cie rani.

Wiesz, że nie myśli o Tobie.

Wiesz, że Cię okłamywał.

Wiesz, że Cię nie kocha.

Mimo tej całej świadomości wiesz też, że wystarczy jedna wiadomość, jeden telefon od Niego... jesteś w stanie rzucić wszystko i do Niego jechać.

Wystarczy, że chciałby wrócić... Ty nawet byś się nie zastanawiała tylko zgodziłabyś się na to po raz kolejny... tak, kochasz Go.

Jest dla Ciebie idealny, najlepszy... chcesz Jego szczęścia, dlatego nie piszesz, nie dzwonisz, nie pytasz... bez Ciebie będzie mu lepiej.

Tak, mała, tu głos z Twojej głowy, który towarzyszy Ci całymi, marnymi dniami... bez Niego. Ja, w przeciwieństwie do Twojego ideału Cię nie opuszczę, nie odejdę... będę Cię męczył tak długo, aż zrobisz sobie krzywdę. Nie pozwolę Ci na to, żebyś była szczęśliwa. Do usłyszenia!

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania