Testudo!

"Testudo!"

 

gatunek: sny/sci-fantasy/podróże/przygoda/imprezy/surrealizm

 

Południowozachodnie wybrzeża Europy. Wczesne lata dziewięćdziesiąte dwudziestego wieku. Liczące około sto tysięcy mieszkańców miasto, pełne architektury, dekoracji i mebli inspirowanych starożytnym Rzymem i Grecją oraz neoklasycyzmem i manieryzmem. Rano. Alternatywna rzeczywistość.

 

Pośród dosyć słonecznych i nieco wietrznych łąk oraz lekko zacienionych chmurami lasostepów, i jednocześnie tuż obok przybrzeżnego, tajemniczego, międzywymiarowego, około studwudziestotysięcznego miasta, wylądował okrągły, raczej płaski, metaliczny statek kosmiczny w kształcie instrumentu muzycznego zwanego handpan.

 

Właz pojazdu otworzył się, a wtedy z wnętrza zaczęło wydobywać się intensywne światło, które powoli zmieniało kolory. Z wehikułu międzywymiarowego wyszło dwóch przedstawicieli cywilizacji pozaziemskiej, którzy wyglądali bardzo podobnie jak starożytni rzymscy centurioni. Przybili sobie wzajemnie pięściami tak zwanego "żółwika", po czym poszli zwiedzać okolicę.

 

Pośród hibiskusów, oleandrów, lasecznic i kortaderii, rosnących na przybrzeżnej łące, natknęli się na tajemnicze, antyczne ruiny, składające się z fragmentów czerwonawych ceglanych murów, beżowych kolumn oraz jasnoszarych kamiennych łuków drzwiowych. Zaszli za łagodne wzgórze, za którym zastali mistyczną krainę sadów i ogrodów. Zwiedzili ją, spacerując po piaszczystej alejce otoczonej kwitnącymi żywopłotami oraz wspominając dawniejsze czasy, kiedy niektóre rzeczy były inne, na przykład muzyka, moda czy część technologii. Z punktu widzenia wczesnych lat dziewięćdziesiątych, środkowe lata siedemdziesiąte, albo wczesne osiemdziesiąte, jawiły się trochę jak alternatywna rzeczywistość.

 

Nadszedł dosyć ciepły i raczej słoneczny środek dnia. Podróżnicy międzywymiarowi dotarli do dwukondygnacyjnego, wolnostojącego, jednorodzinnego domu z basenem, otoczonego przez eleganckie, luksusowe przedmieścia, inspirowane Cesarstwem Rzymskim, Hiszpanią, Portugalią, Francją, Włochami, Chorwacją i Grecją. Na pierwszy rzut oka, nikogo oprócz nich nie było widać w promieniu kilkuset metrów. Przeteleportowali się więc od razu na balkon, gdzie oddali się medytacji, podczas gdy w tle było słychać relaksującą muzykę, jakby niebiańsko-kosmiczno-plażową, zawierającą szum fal morskich lub oceanicznych.

 

Po chwili relaksu, dwaj kosmiczni koledzy wzbili się w powietrze, przefrunęli nad miastem i wylądowali w centrum bajecznie pięknej miejscowości, po czym przeszli się po legendarnym szerokim deptaku, pełnym muzyki funk oraz otoczonym rzędem drzew i palm, a także luksusowymi, dwukondygnacyjnymi kamienicami. Następnie zaszli na słoneczne wybrzeże, pełne tajemniczych drobnych zwierząt oraz ekscytującej, subtropikalnej roślinności, kojarzącej się bardziej z Afryką niż Europą. Po drodze zwiedzili przybrzeżną dzielnicę otoczonych ogrodami willi z basenami.

 

Dotarli do portu, w okolicy którego zaczynała się wesoła impreza taneczno-kulinarna. Był to festiwal wina i tańca, jakich wiele odbywało się tu w ciągu każdego roku. Przyłączyli się do przebojowej, niezobowiązującej, bezpretensjonalnej zabawy. Kiedy ta zbliżała się do końca, to dwaj ponadwymiarowi poszukiwacze przygód weszli na pokład statku. Następnie pojazd wodny wypłynął na morską przejażdżkę, podczas której na pokładzie miała miejsce kolejna impreza taneczno-kulinarna.

 

Po zakończeniu relaksującego, odprężającego rejsu, zaszli na przedmieścia, a dokładniej do otoczonego płotem i żywopłotem, dwukondygnacyjnego, wolnostojącego domu z basenem na wiecznie wyluzowanych, nigdy ani nigdzie się nie spieszących, luksusowych przedmieściach. Zachwycili się eleganckim wnętrzem, potem wyszli do ogrodu, a następnie odwiedzili taras, gdzie spotkali czterech mężczyzn i cztery kobiety. Cała ósemka składała się z samych gwiazd muzyki funk. Wszyscy razem urządzili imprezę taneczno-kulinarną.

 

Kiedy rozrywkowa uczta skończyła się, to cała dziesiątka biesiadników uniosła się wspólnie w powietrze, po czym przefrunęła nad trawnikiem, sadem, czerwonawymi murami, beżowymi kolumnami, gęstymi żywopłotami, fontanną, namiotem, basenem kąpielowym, bujaną ławą ogrodową oraz nad klimatyczną altaną, a wtedy wylądowała na balkonie.

 

I tak minął środek dnia, który ustąpił miejsca magicznemu, złocistemu zachodowi słońca. W otoczeniu płotów porośniętych owocującymi winoroślami, miejscowi pozytywnie zaskoczyli przyjezdnych, przedstawiając unikalne instrumenty muzyczne z innej, pozytywniejszej planety albo rzeczywistości oraz rozpoczynając niezwykły, ponadwymiarowy, bardzo piękny koncert.

 

Po skończeniu ekscytującej imprezy, dwaj podróżnicy międzywymiarowi w strojach starożytnych rzymskich centurionów pożegnali się z gospodarzami. Wyszli z domu. Przeszli przez ogród, potem przez miasto, kierując się w stronę plaży. W pewnym momencie dotarli w jej okolicę.

 

— Misję uważam za zakończoną! — oznajmił jeden z nich niskim, grubym, donośnym głosem.

— Ja również! — odpowiedział takim samym tonem drugi.

— Myślę, że nadszedł już odpowiedni czas, aby wrócić do domu, czyli do naszej czasoprzestrzeni!

— Też tak myślę!

— Testudo!

— Testudo!

 

Ponownie przybili sobie wzajemnie pięściami tak zwanego "żółwika", tak samo jak na początku swojej przygody, po czym poszli na szczyt pobliskiego, porośniętego śródziemnomorskim lasostepem wzgórza nad wietrznym oceanem. Tuż nad szczytem wisiał świecący, złoty, kamienny łuk drzwiowy, którego górna część była zaokrąglona, półkolista. Był to portal międzywymiarowy. Podeszli i wskoczyli przez niego, jeden po drugim. Następnie, portal ów zniknął. Słońce zaszło. Na tle nocnego, bezchmurnego, gwieździstego nieba przefrunął zaprzężony w dwa lub cztery pegazy rydwan z innego, lepszego wymiaru, lub z alternatywnej rzeczywistości.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Florian Konrad 28.02.2022
    Tytuł skojarzył mi się z innym tytułem, filmu: Tetsuo, the iron man"
  • Piotrek P. 1988 01.03.2022
    Bardzo mocno surrealny film. Kojarzy mi się z dziwacznymi animacjami Cyriaka.

    Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • rozwiazanie 01.03.2022
    Piotrku, obyś nigdy nie wpadł na pomysł zmiany stylu, po którym już można Ciebie rozpoznać. Twoje opowiadania mają terapeutyczne działanie. Pozdrawiam.:)

    tes·tu·do (w starożytnym Rzymie) ekran na kołach z łukowatym dachem, używany do ochrony oblegających wojsk. osłona ochronna utworzona przez grupę żołnierzy trzymających tarcze nad głowami w taki sposób, że tarcze nakładają się na siebie. Pochodzenie późny średnioangielski: z łaciny dosłownie „żółw”, od testa „płytka, muszla
  • Piotrek P. 1988 01.03.2022
    Postaram się zatem trzymać takiego stylu. Motywujący i inspirujący komentarz.

    Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • Iza Luis 01.03.2022
    Bardzo orzeźwiające i przyjemne opowiadanie, jak popołudniowy, letni deszczyk.
    Żółwik :)
  • Piotrek P. 1988 01.03.2022
    Inspirujący komentarz. Przypomniały mi się różne gry komputerowe, reklamy, filmy, piosenki, teledyski, a także bliższe i dalsze wycieczki.

    Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • Dekaos Dondi 01.03.2022
    Piotrek P.1988↔???Jakbym szybował na baśniowo – bajkowym oraz fantastycznym, latającym dywanie, uplecionym z Twojego tekstu, nieustanie zgłębiając treść, która by się realnie urzeczywistniała wokół.
    Za Rozwiazaniem↔???jeno nie zmieniaj swego stylu.To swego rodzaju↔ewenement:)???
    Pozdrawiam:)↔%
  • Piotrek P. 1988 01.03.2022
    Komentarz kreatywny i poprawiający nastrój. Jestem zainspirowany. ???

    Dziękuję i pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania