Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Tłusty kotlet, cz. 6

- Ej, cwelu gruby! Dawaj żarcie! - drwili przy wejściu chłopacy z innej klasy. Chyba o rok młodsi.

- Co, kurwa, nie odpowiesz? Co tam masz? Tonę hamburgerów? - zapytał jeden z nich powodując salwę śmiechu reszty.

- Nic nie mam - odpowiedział Kamil.

- To masz wpierdol - jeden z chłopaków podbiegł i udawał, że przymierza się do uderzenia, kiedy Kamil wchodził do szkoły. Rozległ się śmiech.

Michał miał już dwie lekcje za sobą. Siedział na korytarzu podczas przerwy, kiedy podeszły do niego trzy koleżanki z klasy.

- Co tak siedzisz? Wyszedłbyś do ludzi, nie? - żując gumę zagaiła Marta, wulgarnie umalowana blondynka z widoczną nadwagą.

- Do jakich ludzi, przecież nikt nie chce takiego czegoś w towarzystwie! Jest niepopularny! - roześmiała się Kinga, szczupła szatynka, która na brak zainteresowania ze strony chłopaków nie mogła narzekać.

- Dajcie mu spokój, przecież widzicie, jak się trzęsie, nie marnujmy czasu na niego! - zaapelowała Kasia, wysoka farbowana brunetka znana ze swobodnego prowadzenia.

Michał nie odpowiedział. Ale w myślach się gotował.

- Kurwy - pomyślał sobie - zabiję was wszystkie. Ale nie szybko. Tak, żebyście wyły z bólu.

Tego dnia Michał i Kamil kończyli lekcje o tej samej godzinie. Obydwaj kończyli WF-em, podczas którego też się im dostało. Michał śledził Martę, Kingę i Kasię od pewnego czasu i dobrze wiedział, w którym miejscu się rozstają. Pojechał znów za nimi na gapę autobusem.

- Oooooch, my best friends forever, do jutra! - Kinga uściskała i pocałowała obydwie przyjaciółki i skierowała się w stronę ulicy Promiennej. Michał szedł za nią. Obawiał się, że zdradzi go koślawy chód, ale kaptur dobrze maskował twarz. Ściemniało się, a Kinga musiała przejść przez zarośla między blokami, gdzie dopadł ją Michał i z całej siły uderzył w twarz pięścią. Dziewczyna krzyczała.

- Ryj, kurwo, bo dostaniesz jeszcze raz!

- To...ty? - Kinga zapytała i uśmiechęła się kpiąco.

Oberwała znów. Michał wybił jej co najmniej jeden ząb. Nic nie mówił. Splunął i odszedł. Pojechał autobusem na Płocką, gdzie miał się spotkać z Kamilem.

- Siema - przywitał go Kamil - co taki zgaszony jesteś?

- Te szmaty się znowu ze mnie wyśmiewały. Ukarałem jedną z nich. A to tylko początek - odpowiedział Michał.

- Którą?

- Znasz tę kurwę Mierczewską?

- Kingę?

- Tak.

- To ją ukarałeś? I jak ukarałeś?

- Zajebałem jej w ryj i wyrwałem trochę kłaków z łba. Ale suka piszczała, żebyś to słyszał! - chichotał Michał.

- Ty wiesz, w co się wpakowałeś?

- Tak, wiem. Liczę się z tym.

- Ta dziwka trzyma się z chłopakami z klubu sztuk walki. Obciąga teraz temu Karczakowi... - powiedział Kamil.

- Liczę się z tym. Ale co zajebałem tej kurwie, to zajebałem! - triumfalnie otworzył butelkę wódki Michał - a ty jakim cudem się wyrwałeś spod kurateli matki? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem.

- Spierdalaj! Powiedziałem jej, że idę pomagać koledze w lekcjach i dałem jej twój numer! - Kamil się roześmiał.

- W takim razie wypijmy za udane kłamstwa! - Michał polał sobie i Kamilowi do plastikowych kieliszków.

- Jutro na strzelnicy? - zapytał Michał.

- Gdzie?

- Na strzelnicy. Poćwiczymy sobie - odpowiedział przyjaciel Kamila, kiedy rozległ się dzwonek jego telefonu.

- Ty, co to za numer? - zapytał Kamila.

- Pokaż... Sześćset osiem... To numer mojej matki.

Michał roześmiał się głośno i odebrał włączając tryb głośnomówiący.

- Halo? Dzień dobry, pani Parkowska!

- Dzień dobry... Kamil tam jest? Gdzie jesteście? - pytała Parkowska z wyraźną paniką w głosie.

- Uczymy się właśnie, Kamil pomaga mi nadrabiać zaległości z...yyy...języka angielskiego - odpowiedział Michał.

- Tak, Kamil to taki dobry chłopiec - Michał starał się powstrzymać śmiech - i tak dobrze się uczy, na pewno ci pomoże! Tylko on dziś nic nie jadł i boję się, że będzie głodny!

Kamil zaklął pod nosem.

- Zjedliśmy u moich rodziców, proszę pani. Ale zapytam go...Kamil, jesteś głodny? - zapytał Michał z drwiącym wyrazem twarzy.

- Nie, najadłem się do pełna... mamo, słyszysz?

- Kamil! A ja dzisiaj zrobiłam schabowe i co z tym zrobię?

- Włóż do lodówki i zjemy jutro...i pojutrze.

- Ale to nie może czekać, przecież musisz jeść! - Parkowska zaskrzeczała.

Kamil zrobił się czerwony na twarzy ze złości.

- Mamo, my się tu uczymy! Będę za godzinę! - Kamil odebrał koledze telefon i rozłączył się.

- Nie rób tego więcej! - zarządził Kamil i obaj wypili po kieliszku. Dziś już czwartym.

- Co powie matka, kiedy wyczuje od ciebie alkohol?

- Nie wiem. Może będzie już spała, ale pewnie będzie chciała wcisnąć mi żarcie, więc się zgodzę i nawet, jeśli coś wyczuje, będzie zadowolona, bo żrę. Żrę jak tucznik.

 

- Kamil! Kamil! Nareszcie jesteś! Tak długo czekałam! Masz tu jedzenie! Jedz! - od progu krzyczała Parkowska. Choć była dopiero dwudziesta pierwsza, nie szczędziła mu też uwag na temat późnych powrotów do domu.

- Ja się tak martwię, a ty gdzie jesteś? Przynajmniej ten chłopak czegoś się nauczył? - pytała.

- Tak, chyba się nauczył. Nie jestem głodny.

- Jak to nie? A kto to będzie jadł? Jak tak możesz?

- Mogę - Kamil poszedł do swojego pokoju i położył się na łóżku. Drzwi w wejściu nadal nie było. Parkowska poszła odgrzewać obiad i wykrzyczała:

- NIE MASZ TAK ZNIKAĆ! CO TO ZA KOLEGA, JAKI MA NA CIEBIE WPŁYW?!

Kamil zatkał uszy i po cichu liczył do stu. Powtarzał w myślach:

Nie chcę jej zrobić krzywdy, nie chcę jej zrobić krzywdy, nie chcę... Nie chcę jej zabić.

Drzwi od pokoju nadal były wymontowane.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • wiorstyimorgi2 2 miesiące temu
    Poprzednie części są dostępne na profilu wiorstyimorgi (straciłem niestety dostęp).

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania