To, co lśni

Anna wiedziała, że Adrian działał w zgodzie ze wszystkimi, tylko nie ze sobą.

- Półtora roku to nie wieczność, Adrian. Nie trzymałeś jej uwiązanej w garażu. Nie musiała dalej się z tobą spotykać. To musiało jej odpowiadać.

- Cały czas myślała, że się oświadczę, a mnie się nie spieszyło.

Czuł się winny z tego powodu. To dlatego jego rodzice upierali się, że miał obowiązek ją poślubić, co Annie zdawało się słabym powodem do małżeństwa. Obowiązek przed miłością. Adrian się w to wciągnął, nie chciał rozczarować rodziców jak jego siostry. Ale czasy się zmieniły. Nie zniszczyłby jej życia, gdyby się z nią nie ożenił, a ona nie była w ciąży. On jednak zawsze był gotów nieść na ramionach ciężar całego świata i postąpić właściwie, nawet jeśli poświęcał samego siebie.

- Oliwia jest teraz bardzo przejęta planowaniem wesela. Miło widzieć ją taką szczęśliwą.

Anna wolałaby widzieć szczęście u niego, a także radość z tego, z kim się żeni, zamiast rezygnacji. Postępowanie we właściwy sposób było dla niego dużo ważniejsze niż poślubienie właściwej dziewczyny. Taka postawa wydawała się jej szaleństwem. Ale ona sama też zrobiła wiele szalonych rzeczy, jak na przykład zbyt szybki ślub z Szymonem.

- Ślub będzie na koniec czerwca. Mam nadzieję, że się zjawisz - powiedział poważnie, a ona policzyła to szybko i już wiedziała, że nie da rady. Byłaby wtedy sześć tygodni przed rozwiązaniem, gdyby utrzymała ciążę, i nie mogłaby latać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania