To, jak zabiła człowieka. Część 1 z 2
~Zaczęłam nową historię, mam zamiar co jakiś czas robić takie przerywniki dwu-rozdziałowe, żebyście się nie znudzili Laboratorium. Za każdym razem będzie to morderstwo w dziwny, oryginalny, mam nadzieję, sposób i ich powód też będzie... inny. Miłej lektury. ~
To wydarzyło się w marcu. Tak, bo wtedy obchodziła swoje 29 urodziny. Zorganizowała przyjęcie, co prawda skromne, lecz na wystarczającym poziomie by jej przyjaciele mieli zapewnioną rozrywkę. ONA miała jedną, dość niezrozumiałą miłość- Konkretnie opiekowanie się jej fiołkami afrykańskimi. Zajmowała się nimi niemal przez cały wolny czas, którego nie musiała poświęcać wcześniej wspomnianym przyjaciołom. Była niezwykle troskliwa dla dzieci, starszych, a do rówieśników odzywała się uprzejmie. Nie miała żadnych nałogów, ponieważ we wczesnym dzieciństwie straciła przez nie matkę. Jedyną jej słabością, były te nieszczęsne kwiaty, którym poświęcała z dnia na dzień coraz więcej uwagi. No i jak to w podobnych historiach bywa, zaczęło się całkiem niewinnie. Z początku kazała na nie uważać, by nie były połamane i zniszczone, następnie zabroniła je w ogóle dotykać. Doszło do tego iż za każde naruszenie jej "skarbów" wpadała w szał i rozpętywała się poważna kłótnia. Jej przyjaciele widząc że staje się ONA coraz bardziej zaborcza, zerwali z nią jakikolwiek kontakt. Dla NIEJ było to jak zbawienie, bo w końcu nie będzie musiała się tak bać że zniszczą jej fiołki.
Jednak czymś oczywistym jest fakt, że ktoś musiał COŚ zepsuć. I w tym przypadku był to niskiej klasy złodziejaszek , który korzystając z tego iż nasza bohaterka jest na przyjęciu, postanowił obrabować jej dom. Niestety zrobił jeden, zaważający jego życiu błąd. Starając się uciec z miejsca przestępstwa, zrzucił na ziemię, jeden z jej kwiatów, w tym przypadku ciemnoczerwony fiołek. Dziewczyna, gdy tylko wróciła do domu i zauważyła ślady włamania i zniszczony fiołek, w napadzie odurzającej jej furii, zaczęła niszczyć starannie poukładane rzeczy w pokoju, i miejscu zbrodni. Następnie zadzwoniła na policję. W jej chorym umyśle policja była jak radar na tego, który odważył się tknąć jej "skarb". Bazując na ich informacjach, prowadziła własne śledztwo, pozostając zawsze krok przed policją. Nastąpił też taki dzień, gdy odnalazła adres zamieszkania sprawcy. Już tego samego dnia wyruszyła do niego w odwiedziny, podając się za jego nową sąsiadkę. Wyruszając do niego miała przy sobie fiołka, którego on okaleczył. Włamywacz, niczego nie podejrzewający, wpuścił ją do domu. Wywiązała się z tego całkiem miła rozmowa, dopóki gospodarz nie zaproponował, że czymś ją poczęstuje. Wtedy miarka się u NIEJ przebrała, i by zachować pozory bycia zwykłą kobietą, podziękowała szybko i wyszła mówiąc że gdzieś się jeszcze śpieszy. Szła ulicą poirytowana. Nie spytał ją o kwiat. Jak śmiał. Przecież ON skrzywdził jej "skarb" ...
Komentarze (37)
Cztery.
"w napadzie odurzającej jej furii, zaczęła" - odurzającej ją furii
Pisanie; ONA, NIEJ itd. wielką literą jest nieco dziwne. Jeśli już chcesz "podkreślić" Jej postać, to możesz nadać jakieś np. imię.
Skoro z niej jest taki czubek, to fiołki też nie mają z nią łatwego życia. Jak to się mówi; "ładne kwiatki..." i teges. ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania