To nie żebraczka, lecz człowiek! Wydarzenie smutne, bo prawdziwe
Kilka dni temu w godzinach wieczornych byłem na dworcu kolejowym w miejscowości B. Musiałem czekać długo na pociąg, więc spacerowałem sobie po hali dworcowej.
Po jakimś czasie spostrzegłem, jak starsza, biedna kobieta szukała czegoś w koszach na śmieci. Podszedłem do niej i zauważyłem, że jest to zapewne bezdomna osoba. Po chwili rozmowy dałem jej trochę pieniędzy na pożywienie. W tym momencie pojawiło się dwóch funkcjonariuszy straży kolejowej i zwróciło mi uwagę, że obrażam kobietę, czyniąc ją żebraczką, bo dałem jej pieniądze.
Odpowiedziałem, że ta kobieta nie prosiła mnie o nic, zatem nie żebrała, a ja dając jej coś, uczyniłem to zgodnie z prawem pozwalającym na darowiznę każdemu w kwocie poza umową cywilno-prawną i obowiązkiem podatkowym — musiałem coś takiego powiedzieć, gdyż żebractwo jest zabronione na dworcach i oświadczając w ten sposób, ochroniłem kobietę przed ewentualnym zarzutem o żebractwo i przy okazji siebie.
- Panowie, macie przecież matki, zapewne też i żony i nie potraficie okazać serca biednej kobiecie, tylko od razu bez ogródek pokazujecie swoją władzę - zwróciłem się do funkcjonariuszy. - Komu służycie na tym padole łez? Służycie temu diabelskiemu systemowi, który polskiej kobiecie zabrania nawet ze śmietnika wyciągnąć resztki jedzenia? - powiedziałem głośno.
- Niech pan nie krzyczy na nas — odezwał się funkcjonariusz.
- Ja nie krzyczę, tylko mówię głośno, a kodeks karny tego nie zabrania! — odpowiedziałem równie głośno jak poprzednio.
Po chwili zauważyłem zbliżających się do nas dwóch policjantów i zdecydowałem się jak najszybciej odejść w obawie przez możliwą represją w postaci jakiegoś bezsensownego mandatu za nic.
Jaki to dziwny świat? Porządek ważniejszy od serca człowieka! To jest straszna cywilizacja, która tylko stoi w obronie państwa, władzy i polityki oraz interesu bogatych i nie ma serca ani litości nawet nad kobietą szukającą resztek jedzenia w śmietniku.
Zapewne ci mężczyźni w mundurkach po skończonej służbie wrócą spokojnie do domu, zjedzą sobie dobrą kolację, oglądną jakiś beznadziejny serial w telewizji i spełnią swój moralno-obyczajowy nocny małżeński obowiązek, a po tym wszystkim słodko zasną, nawet nie wspominając, chociaż na chwilę, głodnej biedaczki przy koszach do śmieci na dworcu kolejowym z kilkunastoma restauracyjkami z kawą, herbatą i jakimś tam sutym jedzeniem.
Następnego dnia znowu pójdą bronić ustalonego przez państwo prawa i obyczajów, będą chronić luksusu polityków i bogaczy, aby zarobić na dobrą kolację i abonament telewizyjny oraz na kolorowe majtki dla swojej kochanki lub żony.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania