To wszystko sen?

Jestem z moją najlepszą koleżanką w galerii. Widzę mężczyznę, który ostatnio cały czas mi się śni.

 

W tym śnie jestem w parku, chowam się za drzewem i się śmieję. W tedy widzę go i uśmiech znika mi z twarzy. On też się śmieje i chowa za drzewem. Potem on wyciąga broń i celuje we mnie. Zawszę gdy on mi się śni budzę się z krzykiem.

 

-Halo jest tam kto?- Rebecka stoi przede mną i macha mi ręką przed twarzą.

-Tak jestem, jestem!- odpowiadam i wycofuje się żeby przypadkiem mnie nie uderzyła.

-Co z tobą?- pyta Rebecka i przygląda mi się.

-Nic, nic po prostu się zamyśliłam.- odpowiadam i widzę że się uspokaja.

-Idziemy do jubilera?- pyta i nie czekając na odpowiedź ciągnie mnie za sobą.

Wchodzimy do sklepu i znowu go widzę. Jest ubrany w czarną marynarkę, czarne spodnie i czarne buty. Od razu mnie zauważa i uśmiecha się do mnie.

-Możemy stad wyjść?- pytam Rebeckę i zaczynam biec do wyjścia. Rebecka biegnie za mną i krzyczy:

-Vanessa! Poczekaj!- nie odpowiadam jej, tylko zaczynam szybciej biec.

Wsiadam szybko do zaparkowanego z boku wejścia BMW, i nie czekając na Rebeckę odjeżdżam z piskiem opon. Kieruję się do domu mojej babci. Tam zawsze czuję się bezpiecznie. Podjeżdżam pod dom i wysiadam z samochodu. Pukam. Nikt nie otwiera. Pewnie babcia jest na zakupach. Wracam do samochodu i ze schowka wyciągam klucze. Podchodzę do drzwi. Otwieram i widzę go. Gdy się do mnie uśmiecha zaczynam biec do ogrodu. Tam chowam się w domku na drzewie, który został zbudowany przez mojego tatę. On przechodzi pod drzewem. Na moje szczęście nie podnosi głowy tylko idzie w stronę pola za domem. Gdy tylko znika mi z oczu schodzę z domku na drzewie i kieruję się w stronę domu babci. Wchodzę do środka i widzę, że wszędzie leżą jakieś papiery. Podnoszę jeden i czytam:

 

Wypadła mi ważna konferencja nie będzie mnie przez cały weekend. Przeprasza. Przeproś Vanessę i powiedz jej, że jak tylko przyjadę to pójdziemy na lody.

Marcus

 

Marcus tak miał na imię mój ojciec, który po tej konferencji już nigdy nie wrócił do domu. W pewnej chwili słyszę szept

-Vanessa to ty?- pyta głos.

Podchodzę bliżej i widzę babcie leżącą na podłodze w kałuży krwi.

 

-Babciu co on ci zrobił?- pytam i szybko podbiegam do babci.

-Wszedł do mojego domu i zaatakował mnie nożem, nie mogłam nic zrobić-mówi babcia szeptem ale i tak głos jej się urywa.

-Czego chciał?- pytam.

-Mówił coś o jakimś liście na którym mają być wypisane twoje dane. Nie wiem po co mu były potrzebne, ale i tak mu ich nie dałam. Masz coś z tym wspólnego?- pyta babcia a jej głos staje się coraz bardziej ochrypły.

-Nie. Nie mam bladego pojęcia o co chodzi. Ale wiem że na pewno trzeba cię zawieźć do szpitala.- mówiąc to zaczęłam wybierać numer alarmowy

-Halo!- pyta pani.

-Dzień dobry. Mam na imię Vanessa mam 16 lat. Moją babcię ktoś strasznie mocno zranił nożem.- odpowiadam

-Czy babcia oddycha spokojnie czy z trudem?- pyta pani, a ja patrzę na babcię i odpowiadam.

-Na razie spokojnie.

-Podaj swoje położenie.- mówi pani.

-Biały dom położony po prawej stronie ulicy Mohlin Street.- odpowiadam

-Karetka i policja przyjedzie za pięć minut.- mówi pani, a ja wściekam się że muszę tak długo czekać na ratunek dla babci. Mam ochotę powiedzieć tej pani że mam ją gdzieś ale się powstrzymuję. Odpowiadam tylko:

-Dobrze.-mówię i się rozłączam. Karetka przyjechała za dwie minuty i zabrali

babcię, a mnie zaczęła przepytywać policja.

-Kto to był ? Zna go pani ? – pytania spadały na mnie jak grom z jasnego nieba. Starałam się odpowiadać szybko ,krótko i zwięźle.

-Nie wiem. Nie. – odpowiadałam- Co z moją babcią?- teraz zaczęłam się już wkurzać bo nikt mi nie chciał powiedzieć co z moją babcią.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • wolfie 18.10.2014
    Zdarzają Ci się powtórzenia, wychwycilam też kilka błędów. Ode mnie masz 3 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania