Tory
Chorzów, 1967 r.
Poszedłech się pobawić z kamratami na torach.
Oprócz cugów było tam dużo wungla w worach.
Za bidy kradli tam wungiel moi rodzice.
Teraz spotkałoby mnie za to ciężkie bicie.
Ciekawiły nas bardzo te wszystkie wagony.
Czy mogłyby je unieść łogromne balony?
Dziś zaczęli my się wspinać na wagon z wunglem.
Dokonaliśmy tego razem jednym cięgiem.
Na górze pokłócili my się, kto był pierwszy.
Tomek łoczywiście, jak zwykle chciał być lepszy.
Pobili my się i zrzuciłech go do siana.
Gdy wstawał, jego postać na stogu się zachwiała.
Sturlał się z niego prosto pod wagon masywny
I ło pomoc zawołał nasz kolega silny.
Zeskoczyłech szybko, by udzielić pomocy -
- Byłech rozsądny w przeciwieństwie do hołoty,
Lecz gdy tylko w stogu siana wylądowałech,
Zgrzyt stali i przeraźliwy krzyk usłyszałech.
Łodwracając się łodkryłech, że cug wyruszył.
Niewiele się przesunął – mało wungla zużył,
Acz wystarczająco by przeciąć gira Tomka.
Zerwali my się wszyscy do naszego ziomka.
Kumple, nie bacząc, łodciągnęli go łod torów.
Wtedy na kikut zleciał jeden z wungielnych worów.
Zaczęli wlec dalej na zolu kuternogę,
Który wrzaskami rozrywał struny głosowe.
Podnieśli my go, ruszyli my ku łosiedlu.
Momentalnie pojawiło się gapiów wielu.
Musieli my się spieszyć. Każdy krok był żwawy.
Przypadło mi trzymać Tomka za kikut krwawy.
Pobrudziłech sobie hymda łoraz galoty.
Zupełnie jak dewiant pozbawiający cnoty.
Właściwie to, kaj go zanieść, nie wiedzieli my.
Na łosiedle kuternoga zaciągnęli my.
Wezwano pomoc, przybiegli sanitariusze
I załadowali szybko Tomka na nosze.
Nie mogłech zasnąć po tych wszystkich wydarzeniach.
Nazajutrz zawitali mężczyźni w mundurach.
Zadali różne pytania, przesłuchali mnie.
Do zepchnięcia Tomka w siano nie przyznałech się,
Aczkolwiek „przyjaciele” ło tym powiedzieli
I przez to łodpowiedzialności uniknęli.
Szybko wyszła na jaw cała ukryta prawda,
A mnie spotkała za to nieprzyjemna frajda.
Takiego lania jeszcze w życiu nie dostałech,
A kuternodze renta zapłacić musiałech.
Jaki morał będzie z tej krótkiej opowieści?
Bez pośpiechu, w wagonie każdy się zmieści…
Komentarze (7)
Była pewna upiorna świeżość, ale już nie ma.
Rymując wagony-balony, pokazujesz, jak lecisz tym od metra.
Ja już potrzebuję więcej.
Będę do Ciebie zaglądał, ale jednak z nastawieniem na ewentualną ewakuację.
Musisz pójść dalej albo odpływ Cię wypierdoli w morze i utoniesz.
Masz te creepy pomysły swoje. Masz je. Ale jeśli nie obudujesz jakąś starannością w wykonaniu, to przynajmniej mojej uwagi nie zyskasz.
Pozdrox
Kaniec przekaza.
Ja też tak zaczynałem. Potem przy pomocy zacnych tu juzerów i juzerek zacząłem pisać na bieżąco. Jak już nei mialem flow albo coś, wstawiałem starocia. Teraz też starocie czasem wrzucam, ale jednak rozwój jest w czynie. W działaniu. Nie wiem jak tam stoiszz czasem i chęcią, by poza wstawianiem po prostu pisać.
Nie moja broszka w sumie, ale jak już komentuję, to chcę opisać jak widzę czy czuję.
A miałeś kilka fraz "chociażby opis spalonej w piecu dziewczynki". która kręciła się na silnej ósemce tarczy mojego zwichrowanego gustu.
Inwestycja w Ciebie jest opłacalna. Noo, może być. Ale tłuc na jedno kopyto, to jakby czołókę Reksia oglądać. Jak napierdalał w stempel.
Nowiści nie mam.
Treść - tak
Wykonanie - nie do końca.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania