Trawiasty mózg→Dekaos Dondi
Samotna Sumiasta Wróżka, z wąsami spadającymi na policzki, obok pypcia na zielonym nosie, w kształcie kępki leśnego mchu, paluchami żółtymi od palenia skrętów, mającym wewnątrz suszone mniszki, formowała z błyskiem w skośnym oku, Pana Wróżaka. Kawałki drewienek robiły za nóżki, skrawki witek wierzbowych, za ręce, a cząstka młodego grzyba za tułów. Oczy stanowiły łuski rybie, a usta zrobiła z czerwonych jagód. Głowa była jeszcze pustym orzechem laskowym, w czapeczce żołędziowej. Wystarczyło tylko wetknąć mały kijek w odpowiednie miejsce. Na półce obok suszonych żab, nitek pajęczych i wywaru z kiszek krasnoludka, leżał kłębek trawy. Sumiasta Wróżka, właśnie skończyła swoją męczącą prace i odganiając śpiewającego gacka, który był dla niej pociechą w księżycowe noce, podeszła do półki. Został tylko mózg do włożenia. Uniosła go delikatnie i wróciła do Pana Wróżaka. Zdjęła mu czapeczkę, włożyła wiązkę i zamknęła dębowe wieko. Jenak czegoś nie dopilnowała. Przeoczyła źdźbło zawiązane na pętelkę. Żyli długo i szczęśliwie, ale najgorsze były spacery. Pan Wróżak, nigdy się nie nauczył chodzić prosto. Co chwila musiał robić pętelki, kółeczka lub coś podobnego.W końcu Pani Wróżka, której się w głowie kręciło, wyjęła mózg z jego łupinki orzecha. Lecz on nie przestał. A nawet mu się polepszyło. Bo przecież w bajkach wszystko jest możliwe.
Komentarze (8)
Ciężko byłoby podrobić ten styl.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania