O, chyba jestem pierwsza :) No więc przeczytałam z uwagą, choć na początku potknęłam się o porównanie - "zadrżeli, niczym młode liście na wietrze" - no ale to chyba właśnie przede wszystkim ich liście zadrżały? To mnie zmyliło i przez chwilę nie wiedziałam, o czym czytam i kim są "oni". Ogólnie jest kilka niezręczności, wydaje mi się, że mogłabyś spojrzeć jeszcze świeżym okiem za dzień czy dwa.
Mimo to tekst dobrze mi się czytało i nie pozostawił mnie obojętną.
Wiesz, w tematyce trochę mi przypomina moje ostatnie opowiadanie, człowiek idzie na kompromis, postępuje wbrew sobie i to się nigdy dobrze nie kończy.
pkropka wiesz o co chodzi? To tak jakby napisać "pociłam się jak moje dłonie przed egzaminem". No i przy okazji napiszę, bo zapomniałam, że podoba mi się pomysł przedstawienia świata z tych dwóch punktów widzenia. Czyni tekst takim bajkowym właśnie...
Jest ładnie magicznie i baśniowo, przeniesienie na drzewa las wycinka zestawiona ze spaleniem domu, ludzie/ drzewa. Walka o przetrwanie a zarazem niszczenie domu. Tekst na chwilę zatrzymuje. Pozdrawiam kropeczka
Hej. Już parę razy zabieralam się do czytania, więc jak się już w końcu dorwałam to odrazu się wypowiem. Chociaż tu nie ma co dużo mówić. Ja tam uwielbiam wszystko co Ty napiszesz. Z każdego zestawu potrafisz wyczarować coś magicznego, a w tym że wypadku jeszcze bajecznego! Napisane bardzo schludnie, zgrabnie. Chociaż nie dokońca wszystko zrozumiałam, (ale to raczej wina mojego roztargnienia),to mi się podobało. Pięknie pokazałaś to, jak krwawe żniwo zbiera pożar. Ofiarami nie są tylko ludzie, ale i przyroda. Lasy, drzewa zwierzęta. Obie strony coś tracą. No, no taki tekst to tylko na 5.
Pozdrox :)
Zawartą tematykę bardzo lubię. W pierwszej połowie miałam wrażenie, że nazwy drzew dotyczą ludzi, ale na końcu wyszło, że nie. Chyba coś pokręciłam. W każdym razie, ładnie napisane. :)
Dziękuję za wizytę :) może zbyt nakręciłam, już wyjaśniam mój zamysł (zazwyczaj staram się tego nie robić, ale zaryzykuję).
Pisane bez imion jest z punktu widzenia drzew.
Tam gdzie są nazwy drzew, to są ludzie. Trzyosobowa rodzina kochająca las, wiec mają przydomki od drzew. Na koniec z ruiny ich domu wyrastają trzy drzewa odpowiadające ich imionom (córki nie nazwałam od drzewa, ale jakby wyrosła, to na sosnę;) ). Trochę się sugerowałam symboliką i wierzeniami odnośnie gatunków. Jawor-drzewo zakochanych, kto je skaleczy, skaleczy i siebie, cyprys-symbol żałoby ale i długiego życia, sosna-podobno sadzono ją na grobach, żeby zmieniła zmarłego w drzewo. Miała uspokajać duszę, symbol odwagi.
Tyle ode mnie, jeszcze raz dziękuję Północ za wizytę i pozdrawiam słonecznie .
Pkropko. Bardzo ładnie napisałaś. I dość długi tekst, jak na Ciebie. Forma rozdzielona, też mi się podoba. Wyobraziłem sobie wszystko, więc dla mnie; o.k. Tak trochę, jakby Jawor wycinając drzewa, ''wycinął siebie'' z Rodziny. Pozdrawiam*****
Helloł. Więc tak, ani bajki, ani rodzinne opowieści, ani przyrodnicze tym bardziej nie wbijają się w me gusta niestety. Aczkolwiek od tego momentu:
„Stos usypany z pozostałości po ich braciach trawił ogień. Rozświetlone twarze mężczyzn zgromadzonych wokół były roześmiane, tylko ich znajomy patrzył smutno w kierunku strażników polany” – zaczęło mnie to opko interesować.
Uuu smutne bardzo dalej jest. Dobijające wręcz. Narracja i stworzenie historii oczywiście na wysokim poziomie, klikłam pięć, ale fabuła – brrr. A skoro czuje brrr, znaczy, że dźgnęło gdzieś w środku. A jak dźgnęło – to git. Przepraszam za marudzenie – to nie Twoja wina, po prostu nie mój klimat :3
Pozdrówki ślę :)
Witam :)
Rozumiem całkowicie, że nie Twoje gusta, tym bardziej czuję się zaszczycona, ze kliknęłaś 5. Bardzo mi miło <3
Nie sądziłam, że będzie brr. Miała być taka miła bajeczka...
Pozdrawiam i dziękuję serdecznie za przebrnięcie :)
Oj Ritha, bo się napompuję jak balonik i pęknę. Pod poprzednim Adelajda łaskawie napisała, że skojarzyło jej się z Twoimi tekstami,tu Canu, że z niektórymi Justyśki, a teraz mi Łanię wypominasz <3
Bardzo dziękuję, jest mi niesamowicie miło <3
Jak mało kto w tym zestawie utrzymałaś się w konwencji baśni, co uczynili w sumie tylko nieliczni. A Twoja baśń zawiera zarówno elementy klasyczne (prawdziwa miłość daje szczęście) jak i nowoczesne (ekologia, że tak powiem). Dawni bajarze nie zaprzątaliby sobie głowy moralnymi aspektami wyrębu lasu, ot, uczciwa, potrzebna praca, jak każda inna. Ale czasy się zmieniają i drzewa stają się ludźmi. Bardzo ładnie napisane, czyta się dobrze (zauważ, że tak odbieram Twoje opowiadanie, pomimo braku dialogów, które zawsze uważam za potrzebne i ożywcze). Opowiadanie pozostawia nostalgiczny, ale i niosący jakąś nadzieję nastrój. Tu i tam trochę zbyt wyszukanych może sformułowań: "mglisty poranek przecięły dźwięki", chyba lepiej: "ciszę mglistego poranka przecięły dźwięki". Wstawiam 5 i pozdrawiam.
Bardzo dziękuję za komentarz i podpowiedź - wykorzystałam. Faktycznie zaczęłam zbyt górnolotnie.
Cieszy mnie, że brak dialogów nie zniechęcił i że znalazłaś troszkę nadziei.
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo ładna i przyjemna w odbiorze opowieść. Trochę bajkowy i metafizyczny styl jak najbardziej do mnie trafia. Dobry pomysł z podzieleniem tekstu na krótkie sceny kończone z małymi niedopowiedzeniami. Dobra robota. Pozdrawiam.
Komentarze (35)
Mimo to tekst dobrze mi się czytało i nie pozostawił mnie obojętną.
Wiesz, w tematyce trochę mi przypomina moje ostatnie opowiadanie, człowiek idzie na kompromis, postępuje wbrew sobie i to się nigdy dobrze nie kończy.
Ładne zakończenie, typowo baśniowe.
Pomyślę nad tym porównaniem. Chciałam trochę zmylić i nie zdradzać od razu o kogo chodzi, może faktycznie przedobrzyłam.
Dziękuję za wizytę i informację zwrotną <3
Pozdrox :)
Pozdrawiam cieplutko.
Pisane bez imion jest z punktu widzenia drzew.
Tam gdzie są nazwy drzew, to są ludzie. Trzyosobowa rodzina kochająca las, wiec mają przydomki od drzew. Na koniec z ruiny ich domu wyrastają trzy drzewa odpowiadające ich imionom (córki nie nazwałam od drzewa, ale jakby wyrosła, to na sosnę;) ). Trochę się sugerowałam symboliką i wierzeniami odnośnie gatunków. Jawor-drzewo zakochanych, kto je skaleczy, skaleczy i siebie, cyprys-symbol żałoby ale i długiego życia, sosna-podobno sadzono ją na grobach, żeby zmieniła zmarłego w drzewo. Miała uspokajać duszę, symbol odwagi.
Tyle ode mnie, jeszcze raz dziękuję Północ za wizytę i pozdrawiam słonecznie .
„Stos usypany z pozostałości po ich braciach trawił ogień. Rozświetlone twarze mężczyzn zgromadzonych wokół były roześmiane, tylko ich znajomy patrzył smutno w kierunku strażników polany” – zaczęło mnie to opko interesować.
Uuu smutne bardzo dalej jest. Dobijające wręcz. Narracja i stworzenie historii oczywiście na wysokim poziomie, klikłam pięć, ale fabuła – brrr. A skoro czuje brrr, znaczy, że dźgnęło gdzieś w środku. A jak dźgnęło – to git. Przepraszam za marudzenie – to nie Twoja wina, po prostu nie mój klimat :3
Pozdrówki ślę :)
Rozumiem całkowicie, że nie Twoje gusta, tym bardziej czuję się zaszczycona, ze kliknęłaś 5. Bardzo mi miło <3
Nie sądziłam, że będzie brr. Miała być taka miła bajeczka...
Pozdrawiam i dziękuję serdecznie za przebrnięcie :)
Bardzo dziękuję, jest mi niesamowicie miło <3
Przyjemny kawałek tekstu :)
Pozdrowionka :))
Cieszy mnie, że brak dialogów nie zniechęcił i że znalazłaś troszkę nadziei.
Pozdrawiam serdecznie :)
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – dzisiaj o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Postać: Złodziej Robin Hood
Zdarzenie: Spod łóżka zniknął potwór
Gatunek (do wyboru): Punk (wszystkie odmiany) lub Opowiadanie przygodowe/drogi
Czas na pisanie: 7 kwietnia (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
:)
ps. Gatunek baśń?
Cieszę się, że przypadło do gustu i dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie <3
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania