Trzy listy

Pusta strona, kolejny list do mnie z przeszłości.

Dlaczego chcesz żyć czymś na co masz znikomy wpływ?

Nieporadny chłopak ze wsi, jego zimny wzrok.

I obrzydliwy księżyc, który mu towarzyszył.

Koleje życia pełzną zupełnie jak jadowity wąż.

Głodny zmartwień truje ludzi, nie daje im żyć.

Twe blizny to potwierdzenie, wszystko ma światło i cienie.

Gdy było źle, to gdzie wtedy się ukryłeś?

W ciepłym słońcu, szarej otchłani?

Umiałeś śmiało innych ranić.

Dobrze to pamiętam, ciepło krwi na rękach.

Zemsty tej nie mogłeś zaniechać.

Przez Ciebie umarły twe marzenia.

Pewnie gdybym mógł cofnąć czas.

Postąpiłbym tak jeszcze raz.

 

Moja odrażająca przeszłości, wyparuj, zniknij.

Zrób miejsce dla nowych liści.

Niech zima przepadnie, niech wiosna nastanie.

Niech życie, którego tak nie cierpię stanie się przepięknym wierszem.

Gorzej już chyba nie może być, więc po co tak żyć.

Wstań i przed siebie idź.

W stronę wspaniałych chwil, złych nigdy nie zapomnisz.

Więc po co mam za siebie obracać wzrok?

Szukać gdzie popełniłem błąd.

 

Pusta strona, kolejny list do mnie z teraźniejszości.

Alkohol w ustach parzy, nie zna litości.

Bardzo łatwa droga, sam w sobie widzisz wroga.

Silna wola zanika, a zegar bezlitośnie tyka.

Czy to sen, czy ja śnie?

Nie ma światła, nie ma mroku.

Pustka wokół z powalania me zmęczone serce.

Nadszedł czas, ruszyć w świat.

Zrobić wszystko co się da.

Tylko dokąd, gdzie mam iść?

Wszędzie pustka nie ma nic.

 

Moja odrażająca teraźniejszości, wyparuj, zniknij.

Gdzieś tu jest droga pod stertą zeschniętych liści.

Niech mi się ukaże, niech tylko ją znajdę.

Niech życie, którego tak nie cierpię wypełni się sensem.

Gorzej już chyba nie może być, więc po co tak żyć.

Wstań i przed siebie idź.

W stronę wspaniałych chwil, złych nigdy nie zapomnisz.

Więc po co mam za siebie obracać wzrok?

Szukać gdzie popełniłem błąd.

 

Gdzie jest papier, długopis?

Chce napisać nowy list.

Nie, nie do mnie to miłosny list.

Chcę go wysłać, tak do niej!

Ciekawe, nie wiedziałem, że potrafię pokochać.

Jak to mogło się w ogóle stać?

Czuje pragnienie istnienia!

Wiem to, nigdy nie spełnią się marzenia.

Nie mogę spełnić swojego życzenia.

Ale to nic nie zmienia, wreszcie wyszedłem z cienia.

Trochę razi mnie słońce.

Lecz każdy kolejny krok, oswoi minie z przyszłością.

 

Moja przepiękna przyszłości, już jestem gotów.

Suche liście opadły.

Niech zima przepadnie, niech wiosna nastanie.

Niech życie, którego tak nie cierpię stanie się przepięknym wierszem.

Gorzej już chyba nie może być, więc po co tak żyć.

Wstań i przed siebie idź.

W stronę wspaniałych chwil, złych nigdy nie zapomnisz.

Więc po co mam za siebie obracać wzrok?

Szukać gdzie popełniłem błąd.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania