Trzy razy K

Klara miała swój własny teatr. Grała w nim grzeczną córkę, przykładną żonę, kochającą matkę, wymagającą szefową a od niedawna wyzwoloną kochankę.

 

Ach co to był za seks. Taki, że chciało się wybiec nago na ulicę i krzyczeć z radości. Rzucili się na siebie po kilkunastu minutach rozmowy o prawie handlowym. To miał być jeden raz, bez zobowiązań. Nawet nie zostawiła mu swojego prywatnego numeru telefonu Ale on zdobył go. Zadzwonił późnym wieczorem. Rozmawiała z nim przyciszonym głosem siedząc na brzegu wanny. W lustrze obserwowała swoje odbicie. Zakłamane. Czy miała prawo rzucić wszystko dla jednego Klemensa. Zostawić męża, dzieci, wszystko co do tej pory zdobyła. Odwrócić się nie pięcie i odejść?

Nie wiedziała, że jeden mały skok w bok pociągnie za sobą tyle konsekwencji. Przyszedł do jej biura tuż po ósmej. Powiedział, że ceni sobie małe rodzinne firmy, dlatego ich wybrał, żeby reprezentowali go w sądzie. Pięknie wyglądał w promieniach porannego słońca. Wymienili jeszcze kilka ogólnych uwag na tematy zawodowe kiedy w Klarze obudziło się pożądanie. Wypuściła włosy z kucyka, podeszła do szafki na dokumenty a kiedy się odwróciła jego twarz znalazła się kilka milimetrów przed nią. W pośpiechu zdejmowane ubranie i ten stres, że ktoś ich nakryje. Nieznane dotąd uczucia zawładnęły nią bez reszty. Kiedy wyszedł starała się znaleźć w sobie spokój. W domu przy kolacji śmiała się z żartów Krzysztofa i słuchała uważnie szkolnych opowieści bliźniaków. Było jak zawsze, jakby się nic nie wydarzyło. Aż do feralnego telefonu.

Odebrała i rozmawiała aż zniecierpliwiony Krzysztof zawołał ją do sypialni. A powinna przerwać połączenie krótkim "żegnaj".

 

To dziwne, z matką zawsze rozmawia siedząc w bujanym fotelu, z przyjaciółkami pogryzając paluszki w kuchni, a służbowe rozmowy prowadzi chodząc nerwowo po salonie. Nikt ważny – powiedziała. Ale czy nieważnym ludziom poświęcamy pół godziny z naszego życia. Pół godziny, które można spędzić sam na sam z mężem? Poranek jak zwykle zastał go samego. Klara wychodziła przed 6. Mieszkanie na obrzeżach Warszawy miało swoje plusy, minusy także. Do jego obowiązków należało obudzenie chłopaków i wmuszenie w nich śniadania. Gdyby nie jeden mały szczegół, który zwrócił uwagę Krzysztofa dzień wyglądał by jak zawsze. Wychowany przez pedantyczną matkę zawsze odkładał rzeczy na swoje miejsce. Kubki w równych rzędach uszkami w prawo, koszule posegregowane kolorami, każda na swoim wieszaku. Tylko dzieciom czasem pobłażał. Bo łapał się na myśli, że przecież miał być inny. Inny niż jego matka. I tak tego ranka, rzucona niedbale na krzesło różowa apaszka powiedziała mu, że coś jest nie tak. Na początku spierali się z Klarą o te porządki. Ale w ciągu 20 lat nauczyli się współpracy. Czasem odpuszczał on, czasem ona. Wiedziała jednak, że są rzeczy niewybaczalne. I do nich należy wieszanie ubrań na krześle. Nienawidził tego. Nie wierzył, że ona mogła zapomnieć o tak ważnej dla niego sprawie. Co mogło zaprzątnąć jej myśli tak bardzo?

 

Rozumiem, że ojciec nie pomaga ci w kancelarii tyle co kiedyś, ale to również nie oznacza, że pozwolę ci tam spędzać całe dnie. Oświadczył jej ostro przy kolacji. Nie miał wyjścia. Zmusiła go do tego. Ostatni miesiąc to był jakiś koszmar. Klara wracała tak późno, że dzieciaki już spały. Na jego pytanie czy już jej nie obchodzą, stwierdziła, że przecież robi to dla nich, że dodatkowy angielski nie jest za darmo, judo i klub młodych malarzy też nie. A z jego urzędniczej pensji, no cóż, ledwo starcza na rachunki. Fakt, nie był tak dobrze wykształcony jak Klara, ani tak przebojowy. Nie zdobywał szturmem każdych drzwi. Co z tego, że zarabiał mniej. Czy to nie miłość jest ważniejsza od pieniędzy? Rozmyślał nad tym wszystkim siedząc w salonie. Nie zapalał światła. W ciemności paradoksalnie wszystko widział lepiej, umysł się rozjaśniał. Zupełnie niespodziewanie uderzyła go ta myśl.

 

Powiedziała mężusiowi, że to absurd. Ona nigdy by go przecież nie zdradziła. Chyba nie uwierzył. Śmieszny nieudacznik. Cóż, prościej by było gdyby od razu powiedziała prawdę. No, ale koniec tych rozmyślań, dzisiaj Klara musi podjąć ostateczną decyzję. On albo ja. W moim świecie nie ma miejsca na porażki. Mężczyzna musi walczyć o swoje. Jakaż przyszłość czeka ją przy tym urzędniczynie pożal się boże. Bachory może sobie zatrzymać. Tylko by przeszkadzały. Za miesiąc Paryż, może na tydzień, później Chiny. Mówiła, że zawsze chciała tam pojechać. A w przyszłym roku Stany. Tak, dzieciarnia lepiej niech się uczy. Na podróże będą mieli jeszcze czas, ale to już nie za jego pieniądze. W tych radosnych przygotowaniach do kolacji Klemens zdawał się nie pamiętać, że w tym związku jest jeszcze druga strona. Czy aby na pewno Klara porzuciłaby dzieci, swoje poukładane i stabilne życie?

 

Gdyby kilka miesięcy temu ktoś powiedział Klarze, że będzie zwiedzała Paryż z ledwo poznanym mężczyzną. Ba, że zakocha się w tym mężczyźnie, nie uwierzyłaby. Ale jest tu teraz, w przestronnej sypialni hotelu. Celowo zdecydowali się nocować z dala od miejskiego zgiełku. Tylko oni i migające w oddali światła miasta. Jaki on jest romantyczny, myślała Klara. Nawet przez sekundę nie zaprzątnęła jej myśl jak radzi sobie w tej sytuacji jej mąż. Było nie było – wciąż mąż. To była zadziwiająco krótka rozmowa, właściwie monolog. Powiedziała wprost, że ma kogoś, że chce odejść. On się nie odezwał. Nie namawiała go. Spakowała kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wyszła zostawiając otwarte drzwi.

 

Powiedziała, że o dzieciach jeszcze porozmawiają, żeby się nie martwił, a na koniec dodała jeszcze, że to od niedawna. I co z tego? Czy to cokolwiek zmieniało. O tym, że kogoś ma domyślił się praktycznie od razu. Czekał tylko kiedy się przyzna. Każdy dzień w napięciu. Bał się siebie, że chwyci nóż, wazon, cokolwiek i po prostu ją zabije. Ale nie. Siedział w bujanym fotelu i płakał. Jak dziecko, zanosił się szlochem. Dobrze, że miała na tyle przyzwoitości i wywiozła chłopaków do babci. Filip i Antek, jak oni to zniosą? Pewnie będzie chciała ich zatrzymać przy sobie, w końcu to matka. A może nie? Czy kochaś mógł zawrócić jej w głowie tak bardzo, że zapomniała o własnych dzieciach?

 

Kancelarią tymczasowo opiekowała się zaufana asystentka, dziećmi Krzysztof, a Klara dokładała kolejne cegiełki do budowanego nowego życia. Krzysztof bardzo cierpiał, cierpiały też dzieci nagle pozbawione matczynej opieki. To nic, że przez większość dnia, była nieobecna ale zawsze wracała. Jak to bywa w podobnych historiach chłopcom pogorszyły się stopnie, stracili też zainteresowanie dodatkowymi zajęciami. Zresztą Krzysztofa nie było na nie stać. Po roku beztroskiego hulania po świecie w związku Klary i Klemensa zaczęły się pojawiać pierwsze rysy. Seks już tak nie cieszył, dla niego zaczął powoli stawać się rutyną. A co za tym idzie zaczął rozglądać się za nową zdobyczą. I tak ze zdradzającej Klara stała się zdradzaną. Nie potrafiła jednak przywrócić swojemu życiu właściwego biegu. Nie wyobrażała sobie, że mogła by wrócić do Krzysztofa. Stanąć przed nim i powiedzieć przepraszam. To co zrobiła było niewybaczalne. Nie widząc wyjścia z sytuacji, zrozpaczona pewnego wiosennego poranka kiedy Klemens wrócił z jakiegoś rautu lekko wstawiony, chwyciła za nóż i wbijając w pierś ukochanego powiedziała tylko – spotkamy się w piekle kochanie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania