Skąd wziął się ten pełzający smrodek.? :)
Miejscami ciężkie chwile, jednocześnie poprzeplatane tą dziecięca radością.
Trudny zestaw, przygoda była i jest udane podejście do sprawy. :)
Jeżeli chodzi o to skąd się wziął w opowiadaniu, to jego pochodzenie miało niejako zostać tajemnicą. A jeśli chodzi o pomysł, to pies mojej mamy puszcza przeokropniaste bączydła ;-) Jednak pies nie zmieści się w kieszeni, więc wybór padł na szczura.
Zestaw tak, bardzo wyjątkowy :-) Trudny i budził we mnie wiele obaw, że polecę na łeb, na szyję. Jednak jakoś się udało. Dzięki bardzo za przeczytanie i zestaw.
Pozdrówki.
Chętnie bym pomędził, jak to Czepialski,... ale nie zrobię tego. Świata nie zmienię i choć wiem, że można (na pewno) inaczej, nie będę pouczał i przekonywał. Tekst piękny, a drzazgi emocji świetne. Gratuluję ze smuteczkiem wynikającym z wiedzy, że można ... 5!!
Na pewno można inaczej, lepiej. Nie zaprzeczam :-) Cieszę się jednak bardzo, że tekst poruszył emocje. Bardzo dziękuję za odwiedziny i przeczytanie.
Pozdrawiam serdecznie.
Wyobraziłem sobie wszystko. A zatem jestem na Tak!!! →Tekst oszczędny raczej, a jednocześnie... nie. To co trzeba napisane.
Tak bym to ujął. Pozdrawiam→5
Pięknie dziękuję DD. Fajnie, że wyobraźnia poszła w ruch. No tekst jest poniekąd oszczędny, ale to chyba wynika z mojej ostrożności i pewnych obaw. No nic.
Dzięki i oczywiście pozdrówki :-)
Może niedpoasowany, reklamacji nie można składać, więc musiał zostać. Na pewno był dla mnie trudny, bo moje myśli biegły gdzieś ku banałowi, więc trudno mi było to ogarnąć.
Dzięki za budujące słowa :-)
Pozdrawiam.
Milosc i zmeczenie. Zlosc i milosc i cierpliwosc...Emocje matki bardzo dobrze przedstawione w moim odczuciu. Pomysl jest i zestaw jest i styl jest. Ode mnie 5 i pozdrowienia!
Dziękuję Justys. Bardzo uskrzydlają takie słowa, tym bardziej gdy człowiek niepewny jest nawet swojego cienia. Miło mi zatem podwójne :-)
Pozdrawiam serdecznie.
"Krajobraz na zewnątrz przeistoczył się z budynków w drzewa. Niebo odrobinę pociemniało, jednak chmury przecinała linia różu napawająca mnie szczęściem." — fajne
"Tak przezywa bacie Jadwigę, kiedy ta nie zakłada sztucznej szczęki. Pojęcia nie mam, skąd zaczerpnęła pomysł na taki przydomek." — babcię.
"— Wiki, pokaż Hani co masz w prawej kieszeni. Hania nie będzie zła. Nawet jeśli zrobiłaś coś złego, zawsze można to odkręcić — mówię najspokojniej jak potrafię.
— Pełzający smrodek jedzie na spotkanie z miss szkorbutu.
— Jaki smrodek? Jakie spotkanie? Co ty pleciesz? — Niepokój przekroczył pewną granicę. Nigdy dotąd nie zaobserwowałam u niej takiego zachowania. " — wziąłem taki większy kęs, bo mam pewną wątpliwość. Może nawet nie wątpliwość, a prędzej dopytanie odnoscie czasu narracyjnego.
Wpierw masz "mówię najspokojniej jak potrafię" – teraźniejszy.
A dalej: "Niepokój przekroczył pewną granicę.
Generalnie od samego początku masz teraźniejszy:
Odpalam papierosa
Wypowiadam te słowa
i tak dalej.
Może jakoś uteraźniejszyć ten "niepokój?". Może niech on przekracza?
W każdym razie tekst wyborny, a do tego upiorny. Upiorno-wyborny i dlamatyczny. Jestem tam. Widzę ten świat. Odczuwam go.
Więcej treści prozatorskich od Ciebie poproszę, bo ta upiorność, ta bezradność jest bardzo, bardzo me gusta.
Witaj Canulasie.
Tak, czas jest teraźniejszy. Jutro sobie podglądne dokładniej i spróbuję poprawić te babory. Dzięki za trzeźwe oko. Tego się bardzo obawiałam, że gdzieś narobię właśnie takich błędów.
I bardzo mi miło, że Tobie się podobało. Bardzo mnie dzisiaj wszyscy tutaj podbudowali i kurczę, jakie to jest piękne uczucie. Posiedzę sobie z nim jeszcze przy herbacie :-)
I fajnie, że poczytałbyś więcej. Myślę, że Skarpetki epatują podobnym nastrojem, jednak tam metafora, a tu próba odzwierciedlenia rzeczywistośći.
Dzięki raz jeszcze.
Pozdrawiam.
A ja myślałem, że to mój zestaw jest trudny. A tu proszę. Dużo emocji, ale bardzo strawne. Dla mnie bardzo dobre. Mam nadzieję, że na TW napiszesz jeszcze nie jeden tekst. Pozdrawiam :)
Maroku będę czekać na Twój tekst, bo jestem bardzo ciekawa :-) Te zestawy są tak specyficzne, dziwne, aż w końcu trudne. Jak człowiek wcześniej nie brał w tym udziału, to jakoś tak podchodził inaczej. Nie zmienia to faktu, że są bardzo ciekawe i twórcze.
Dzięki za przeczytanie. A co do kolejnych tekstów, to się okaże.
Pozdrawiam.
Autyzm? Opowiadanie z tych trzymających mocno uwagę czytelnika. A nie ma w nim ekscytujących zwrotów akcji, potęgowania napięcia, grozy, krawędzi... całego tego sztafażu emocjonalnych środków kreacji.
Czym więc trzyma? Realizmem obrazu starego dziecka. Radzeniem sobie matki. Pięknie rozpisany wątek.
5.
Pozdrawiam, kapitalnie się czytało.
Tak, wzorowałam się na autyzmie. Jednak obawiałam się trochę wchodzić w szczegóły i dookreślać pewne cechy z nim związane, ponieważ autyzm może objawiać się bardzo różnie i tu już trzeba poniekąd wiedzę pogłębić, aby się nie poślizngnąć. Znam osobę która mogłaby mi pomóc się zapoznać z tematem, bo pracowała z takimi dziećmi (jednak jest poza moim zasięgiem).
Dzięki za obecność, za cały komentarz i w ogóle.
Również pozdrawiam :-)
Znam mamę, która zdecydowała się oddać autystycznego syna do specjalistycznej placówki opiekuńczej. Agresja chłopca była nie do opanowania.
Te dzieci się różnią. Sądzę, że bardzo przekonująco przedstawiłaś cechy starego dziecka.
Masz ten dar. Zarówno metaforycznego pisania (miniatury) jak i realistycznego.
Wrotycz To bardzo ciężka decyzja dla matki, jednak takie osoby są zdrowe fizycznie, niekiedy właśnie silne. Dodając agresję... to bardzo smutne.
Dziękuję raz jeszcze.
Witam,
Znakomicie rozjechałaś (w sensie pozytywnym) wylosowaną tematykę.
Perfekcyjnie napisane opowiadanie, w którym zatopiłam się bez reszty.
Tematyka trudna, ale opisana w sposób ciekawy, od niekonwencjonalnej strony.
Opowiadanie jest wciągające i budzi zainteresowanie. Zaciekawia.
"...wypowiadam te słowa z wielką równowagą w głosie." — bardzo ładnie komponujesz dania, np. to i kilka jeszcze innych.
"Jestem pierdolonym aniołem stróżem, dźwigającym dwa krzyże." — to też świetne.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję Ci bardzo Agnieszko!
Przede wszystkim za przeczytanie. I cieszę się niezmiernie tak pozytywnym odzewem, bo miałam wiele obaw.
Również pozdrawiam :)
Bardzo ciekawie wybrnęłaś z zestawu. Opowiadanie wbiło mi się drzazgą w serce, nie wiem kiedy ją wyciągnę. Jest przepełnione smutkiem, beznadzieją.
Nie będę powielać tego, co napisali poprzednicy. Podobało mi się.
Dziękuję sensol. To przemiłe słowa. Czy znam? Nie mogę powiedzieć, że znam, ale wiele można wyciągnąć z rzeczywistości która nas otacza. Tak myślę.
Pozdrawiam serdecznie.
Tekst, wiadomo, technicznie arcysprawnie; pięknie zbudowałaś matkę, jej, hmm, pogodzenie się ze światem, szok, nawet jeśli w jakimś stopniu się pojawia, to wciąż - w obrębie, jednak, pewnego obrazu świata, w którym zaczęła być, w którym jest, który zbudowała pod córkę i z którego nie wyjdzie. Ładnie to jest pokazane.
Tak lubię się czasem podzielić, choć nikt tego nie potrzebuje (może właśnie dlatego lubię?) zainspirowaną tekstem myślą (a u Ciebie chyba jeszcze nie byłem, z tego konta na pewno nie, ale nawet z poprzedniego, rubio; nie wiem, dlaczego), się podzielę więc. Że mi się przypomina film z yt z terapią-rozmowami ze schizofrenikami, że mi się przypominają pewne historie z otoczenia, albo mi się kojarzy z tym, że babcia ma alzheimera i nigdy nie wiadomo, co zrobi, trzeba się opiekować, albo dziecko z zespołem Downa, też raczej całe życie trzeba nad nim czuwać (choć też, w zamian, dostaję się od człowieka z tym syndromem masę radości; "w zamian" to złe określenie, ale wiadomo, o co chodzi, mam nadzieję), i tak dalej, i tym podobne. I zmierzam do tego, że, cholera, tego typu sytuacje... Że jest ciężko, że jest cierpienie, zaciskanie zębów, walka, świat budowany na nowo, względem czegoś, co się staje jego centrum - i nikt tu nie jest winien. A gdy człowiek cierpi, to, kurwa, chciałoby się kogoś obwinić - a tu, nie ma winnych. I tak myślę, że przy całym ciężarze, tego typu życiowe sytuacje, sytuacje przekręcające życie o 180 stopni, to jest i jakiś dar, jakaś najlepsza terapia lecząca z egoizmu. Nie wiem, co chcę powiedzieć; na pewno nic wiążącego, na pewno, że - nie wiadomo. Takie strzępy myśli.
Jeszcze raz, tekst świetny.
pzdr
Pięknie, że ten mój tworek, wywołał jakieś refleksje, zatrzymał, zastanowił. Bardzo lubię, kiedy ktoś dzieli się swoją myślą, bo przecież nie jestem wróżką i nie domyślę się czy to, co sobie umyśliłam wywołało jakieś emocje, czy też nie. To wszystko prawda, co napisałeś, że życie zmienia się diametralnie z sekundy na sekundę, są radości pokolorowane trudnościami i smutkiem. Jednak człowiek wyrabia w sobie gdzieś taką odczuwalność do świata (nie zawsze), że potrafi dostrzegać nienamacalne.
Jeżeli chodzi o to czy komentowałeś coś mojego, to tak pamiętam, że jeden wiersz "Myśli ubogie".
Również pozdrawiam :)
"Stojąc parę kroków od auta przyglądam się Wiktorii, jak odśnieża samochód" - ja bym to walnęł tak
"Stojąc parę kroków od auta[,] przyglądam się Wiktorii, odśnieżającej samochód". (luźna sugestia, nie trza korzystać;))
"Monotonne czynności bardzo ją uszczęśliwiają. Skrob, skrob, zdejmij, załóż, podnieś, rzuć - gdyby nie wyrwać jej z transu, mogłaby tak cały dzień" - tutaj to nie zarzut, a jedynie sygnał: ją/jej, na granicy, w sensie - jesczez jeden zaimek i byłoby przesyt. No i półpauze bym dała "rzuć – gdyby"
"— Hania pojebana! Ja nie chcę. Ja chcę jeszcze. Jeszcze chwilę. Jeszcze chwilkę. Te małe lusterko. Zadbać o lusterko, bo znowu obrośnie bielą ze smutku. — Mała łza spływa jej po poliku" - to boskie
"Przytulam ją i pozwalam, aby łzy spokojnie spływały, wsiąkały w płaszcz" - tu bym imiesłowem zakończyła:
"Przytulam ją i pozwalam, aby łzy spokojnie spływały, wsiąkając w płaszcz"
"Nie pamiętam innego życia, takiego bez zmartwień. Zawsze było coś, co spędzało sen z powiek. Coś drążyło w człowieku monstrualną dziurę, w której spały martwe kotki" - to też cudne
"Krajobraz na zewnątrz przeistoczył się z budynków w drzewa" - to jest w me gusta jak nóż w masło
"— Dobrze. Trzymaj kluczyki, pilnuj ich i z nikim nie rozmawiaj" - nie wiem czy bym jej dała kluczyki
"Wiem, że podczas mojej nieobecności, nawet tej minutowej, trzeba ją czymś zająć. Opieka nad kluczykami to idealne zadanie" - aa, ok, ale to jednak kluczyki...
"— Okej — odpowiadam. Pełzający smród. — tego jeszcze nie grali" - Tego*
" — Miss szkorbutu — odburkuje.
Tak przezywa babcię Jadwigę, kiedy ta nie zakłada sztucznej szczęki" - hahaha, dobre
"Kierowanie pojazdem działa na mnie jak antydepresant" - na mnie też
"Skupiam się na tej czynności, wtedy nie myślę" - doookłaaadnie
"Uśmiecha się - coś jest na rzeczy" - tutaj też półpauza
"Niepokój przekracza pewną granicę" - i to ładne
"— Poznaj Pełzającego Smrodka. — Unosi go do ust, całuje w szczurzy łepek. — Pełzający Smrodek pozna miss szkorbutu. Hania pojebana!" - hahaha
Okej, część reasumująca - podobało mi sie bardzo. Jest klimat, jest nadanie charakterystycznych cech postaciom, jest też ufzekająca emocjonalność. No i wykorzystany sprytnie zestaw, to wiadomo.
Dobry tekst.
Pozdrawiam :)
Źle Ci poradziła.
"Stojąc parę kroków od auta[,] przyglądam się Wiktorii odśnieżającej samochód"- o tak, bez drugiego pzrzecinka (ale to nadal luźna sugestia, ale musiałam poprawić ten przecinek)
Dzięki za sugestię i poprawki. Jak będę miała chwilę to naniosę poprawki. Z tymi kluczykami to miał być trochę taki element konsternacji, miał na moment zamyślić czytelnika (zabieg chyba się udał).
Jeżeli chodzi o zaimki, to bardzo starałam się uważać, aby nie było powtórki jak z "Santa Muerte", i tak mam wrażenie że jest nieco lepiej. Jednak dużo muszę się jeszcze nauczyć i wyczuwać pewne rzeczy.
Jeszcze raz dzięki za przeczytanie i niezmiernie miło, że i Tobie się podobało.
Pozdrówki również :)
"Czuję ogarniającą pustkę. Może ta podróż to już inny wymiar. Może gdzieś po drodze wjechaliśmy w senną otchłań." - Dobry tekst, naprawdę dobry tekst. To były dobrze spędzone minuty.
Witaj, zabrałam się za czytanie TW. Poruszasz bardzo ważny problem, zgrabnie wybrnęłaś z tematu, nie wpadłabym na taki pomysł. Trzeba mieć dużo cierpliwości do takich osób ;)
Pozdrawiam.
Bardzo smutny obraz jak ktoś tu napisał starego dziecka. My zazwyczaj nie mamy pojęcia jak wygląda takie życie i dziecka i rodziców.
Opisałaś to znakomicie w tym fragmencie
"Nie pamiętam innego życia, takiego bez zmartwień. Zawsze było coś, co spędzało sen z powiek. Coś drążyło w człowieku monstrualną dziurę, w której spały martwe kotki. Jedyne chwile wytchnienia, to właśnie takie jak ta teraz. Kiedy ona spała. Dorosła królewna, żyjąca w innej bajce niż pozostali. Sprawiająca pozory pięknej, młodej kobiety. Jakże mylne mniemanie. Dziecko w skórze dorosłego. Moje stare dzieciątko"
Poruszasz tu bardzo trudny temat i jak mi się wydaje dałaś radę. Końcówka dla mnie znakomita "Czuję ogarniającą pustkę. Może ta podróż to już inny wymiar. Może gdzieś po drodze wjechaliśmy w senną otchłań. Na jakiej planecie szczury pełzają, a stare babcie zostają miss? - ich życie to jest inny wymiar, tak inny że nie sposób go zrozumieć nie będąc w nim na co dzień. Dla mnie bardzo dobry tekst bez względu czy to TW czy nie. 5
Dziękuję Ozar za tak obszerny komentarz i pozytywny odbiór. Bardzo mi miło, że tekst jest strawny, że spotkał się z tak pozytywnym odbiorem, zupełnie niespodziewanie, tym bardziej miło.
Dzięki bardzo.
Pozdrawiam.
Witam :)
Więc tak, Adelajdo, chcemy rzucić okiem na teksty do Antologii TW przed ostateczną korektą, Twój przypadł mi, w związku z czym pozwolę sobie w nim pogrzebać ;)
„Wiem, że świat[,] który widzi Wiktoria[,] znacznie różni się od świata, który otacza innych ludzi”
„Podczas gdy rzeczywistość karmi nas gównem, to niech te gówno ma przynajmniej ładny kolor” – zastanawiam się czy nie „to* gówno”
„— Chcesz coś do picia? A może coś do jedzenia? — Pytam, kiedy ona skacze i podrzuca śnieg do góry” – dałabym pytam* z małej (wypowiedź narratora odnosi się do mówienia)
„— Okej — odpowiadam. Pełzający smród. — Tego jeszcze nie grali. Dobrze, że chociaż jest szczęśliwa. Tak dawno nie widziałam u niej uśmiechu. Potrafiła wprawić mnie w stan ogłupienia. — Za godzinę powinnyśmy być u naszej miss” – zobacz tutaj, pauza po „Pełzający smród” sugeruje, że od „Tego jeszcze nie grali” jest już kolejna wypowiedź bohaterki, tymczasem to nadal narracja, a wypowiedź zaczyna się dopiero od „Za godzinę powinnyśmy”. Obadaj. Wywaliłabym tę pauzę tutaj: „Pełzający smród. — Tego jeszcze nie grali” (jakoś może: „Pełzającego smrodu jeszcze nie grali”, albo cuś)
„— Wiki, pokaż Hani[,] co masz w prawej kieszeni. Hania nie będzie zła. Nawet jeśli zrobiłaś coś złego, zawsze można to odkręcić — mówię najspokojniej[,] jak potrafię”
Okejo, tyle znalazłam, ale obadaj swoim okiem (bo mogę się mylić) i daj znać jak sprawdzisz, by słać go dalej :)
Pozdrawiam :))
Komentarze (54)
Miejscami ciężkie chwile, jednocześnie poprzeplatane tą dziecięca radością.
Trudny zestaw, przygoda była i jest udane podejście do sprawy. :)
Zestaw tak, bardzo wyjątkowy :-) Trudny i budził we mnie wiele obaw, że polecę na łeb, na szyję. Jednak jakoś się udało. Dzięki bardzo za przeczytanie i zestaw.
Pozdrówki.
Pozdrawiam serdecznie.
Również pozdrawiam.
Kurczę, jestem pod wrażeniem wybrnięcia z tematów.
*****
Tematy są naprawdę różne, przeróżne i myślę sobie, że ile osób - tyle rozmaitych pomysłów i prób.
Pozdrawiam :-)
Tak bym to ujął. Pozdrawiam→5
Dzięki i oczywiście pozdrówki :-)
Dzięki za budujące słowa :-)
Pozdrawiam.
Pozdrawiam serdecznie.
"Krajobraz na zewnątrz przeistoczył się z budynków w drzewa. Niebo odrobinę pociemniało, jednak chmury przecinała linia różu napawająca mnie szczęściem." — fajne
"Tak przezywa bacie Jadwigę, kiedy ta nie zakłada sztucznej szczęki. Pojęcia nie mam, skąd zaczerpnęła pomysł na taki przydomek." — babcię.
"— Wiki, pokaż Hani co masz w prawej kieszeni. Hania nie będzie zła. Nawet jeśli zrobiłaś coś złego, zawsze można to odkręcić — mówię najspokojniej jak potrafię.
— Pełzający smrodek jedzie na spotkanie z miss szkorbutu.
— Jaki smrodek? Jakie spotkanie? Co ty pleciesz? — Niepokój przekroczył pewną granicę. Nigdy dotąd nie zaobserwowałam u niej takiego zachowania. " — wziąłem taki większy kęs, bo mam pewną wątpliwość. Może nawet nie wątpliwość, a prędzej dopytanie odnoscie czasu narracyjnego.
Wpierw masz "mówię najspokojniej jak potrafię" – teraźniejszy.
A dalej: "Niepokój przekroczył pewną granicę.
Generalnie od samego początku masz teraźniejszy:
Odpalam papierosa
Wypowiadam te słowa
i tak dalej.
Może jakoś uteraźniejszyć ten "niepokój?". Może niech on przekracza?
W każdym razie tekst wyborny, a do tego upiorny. Upiorno-wyborny i dlamatyczny. Jestem tam. Widzę ten świat. Odczuwam go.
Więcej treści prozatorskich od Ciebie poproszę, bo ta upiorność, ta bezradność jest bardzo, bardzo me gusta.
Tak, czas jest teraźniejszy. Jutro sobie podglądne dokładniej i spróbuję poprawić te babory. Dzięki za trzeźwe oko. Tego się bardzo obawiałam, że gdzieś narobię właśnie takich błędów.
I bardzo mi miło, że Tobie się podobało. Bardzo mnie dzisiaj wszyscy tutaj podbudowali i kurczę, jakie to jest piękne uczucie. Posiedzę sobie z nim jeszcze przy herbacie :-)
I fajnie, że poczytałbyś więcej. Myślę, że Skarpetki epatują podobnym nastrojem, jednak tam metafora, a tu próba odzwierciedlenia rzeczywistośći.
Dzięki raz jeszcze.
Pozdrawiam.
Dzięki za przeczytanie. A co do kolejnych tekstów, to się okaże.
Pozdrawiam.
Czym więc trzyma? Realizmem obrazu starego dziecka. Radzeniem sobie matki. Pięknie rozpisany wątek.
5.
Pozdrawiam, kapitalnie się czytało.
Dzięki za obecność, za cały komentarz i w ogóle.
Również pozdrawiam :-)
Te dzieci się różnią. Sądzę, że bardzo przekonująco przedstawiłaś cechy starego dziecka.
Masz ten dar. Zarówno metaforycznego pisania (miniatury) jak i realistycznego.
Dziękuję raz jeszcze.
Znakomicie rozjechałaś (w sensie pozytywnym) wylosowaną tematykę.
Perfekcyjnie napisane opowiadanie, w którym zatopiłam się bez reszty.
Tematyka trudna, ale opisana w sposób ciekawy, od niekonwencjonalnej strony.
Opowiadanie jest wciągające i budzi zainteresowanie. Zaciekawia.
"...wypowiadam te słowa z wielką równowagą w głosie." — bardzo ładnie komponujesz dania, np. to i kilka jeszcze innych.
"Jestem pierdolonym aniołem stróżem, dźwigającym dwa krzyże." — to też świetne.
Pozdrawiam serdecznie :)
Przede wszystkim za przeczytanie. I cieszę się niezmiernie tak pozytywnym odzewem, bo miałam wiele obaw.
Również pozdrawiam :)
Nie będę powielać tego, co napisali poprzednicy. Podobało mi się.
Dzięki i pozdrawiam.
Pozdrawiam serdecznie.
Tak lubię się czasem podzielić, choć nikt tego nie potrzebuje (może właśnie dlatego lubię?) zainspirowaną tekstem myślą (a u Ciebie chyba jeszcze nie byłem, z tego konta na pewno nie, ale nawet z poprzedniego, rubio; nie wiem, dlaczego), się podzielę więc. Że mi się przypomina film z yt z terapią-rozmowami ze schizofrenikami, że mi się przypominają pewne historie z otoczenia, albo mi się kojarzy z tym, że babcia ma alzheimera i nigdy nie wiadomo, co zrobi, trzeba się opiekować, albo dziecko z zespołem Downa, też raczej całe życie trzeba nad nim czuwać (choć też, w zamian, dostaję się od człowieka z tym syndromem masę radości; "w zamian" to złe określenie, ale wiadomo, o co chodzi, mam nadzieję), i tak dalej, i tym podobne. I zmierzam do tego, że, cholera, tego typu sytuacje... Że jest ciężko, że jest cierpienie, zaciskanie zębów, walka, świat budowany na nowo, względem czegoś, co się staje jego centrum - i nikt tu nie jest winien. A gdy człowiek cierpi, to, kurwa, chciałoby się kogoś obwinić - a tu, nie ma winnych. I tak myślę, że przy całym ciężarze, tego typu życiowe sytuacje, sytuacje przekręcające życie o 180 stopni, to jest i jakiś dar, jakaś najlepsza terapia lecząca z egoizmu. Nie wiem, co chcę powiedzieć; na pewno nic wiążącego, na pewno, że - nie wiadomo. Takie strzępy myśli.
Jeszcze raz, tekst świetny.
pzdr
Jeżeli chodzi o to czy komentowałeś coś mojego, to tak pamiętam, że jeden wiersz "Myśli ubogie".
Również pozdrawiam :)
"Stojąc parę kroków od auta przyglądam się Wiktorii, jak odśnieża samochód" - ja bym to walnęł tak
"Stojąc parę kroków od auta[,] przyglądam się Wiktorii, odśnieżającej samochód". (luźna sugestia, nie trza korzystać;))
"Monotonne czynności bardzo ją uszczęśliwiają. Skrob, skrob, zdejmij, załóż, podnieś, rzuć - gdyby nie wyrwać jej z transu, mogłaby tak cały dzień" - tutaj to nie zarzut, a jedynie sygnał: ją/jej, na granicy, w sensie - jesczez jeden zaimek i byłoby przesyt. No i półpauze bym dała "rzuć – gdyby"
"— Hania pojebana! Ja nie chcę. Ja chcę jeszcze. Jeszcze chwilę. Jeszcze chwilkę. Te małe lusterko. Zadbać o lusterko, bo znowu obrośnie bielą ze smutku. — Mała łza spływa jej po poliku" - to boskie
"Przytulam ją i pozwalam, aby łzy spokojnie spływały, wsiąkały w płaszcz" - tu bym imiesłowem zakończyła:
"Przytulam ją i pozwalam, aby łzy spokojnie spływały, wsiąkając w płaszcz"
"Nie pamiętam innego życia, takiego bez zmartwień. Zawsze było coś, co spędzało sen z powiek. Coś drążyło w człowieku monstrualną dziurę, w której spały martwe kotki" - to też cudne
"Krajobraz na zewnątrz przeistoczył się z budynków w drzewa" - to jest w me gusta jak nóż w masło
"— Dobrze. Trzymaj kluczyki, pilnuj ich i z nikim nie rozmawiaj" - nie wiem czy bym jej dała kluczyki
"Wiem, że podczas mojej nieobecności, nawet tej minutowej, trzeba ją czymś zająć. Opieka nad kluczykami to idealne zadanie" - aa, ok, ale to jednak kluczyki...
"— Okej — odpowiadam. Pełzający smród. — tego jeszcze nie grali" - Tego*
" — Miss szkorbutu — odburkuje.
Tak przezywa babcię Jadwigę, kiedy ta nie zakłada sztucznej szczęki" - hahaha, dobre
"Kierowanie pojazdem działa na mnie jak antydepresant" - na mnie też
"Skupiam się na tej czynności, wtedy nie myślę" - doookłaaadnie
"Uśmiecha się - coś jest na rzeczy" - tutaj też półpauza
"Niepokój przekracza pewną granicę" - i to ładne
"— Poznaj Pełzającego Smrodka. — Unosi go do ust, całuje w szczurzy łepek. — Pełzający Smrodek pozna miss szkorbutu. Hania pojebana!" - hahaha
Okej, część reasumująca - podobało mi sie bardzo. Jest klimat, jest nadanie charakterystycznych cech postaciom, jest też ufzekająca emocjonalność. No i wykorzystany sprytnie zestaw, to wiadomo.
Dobry tekst.
Pozdrawiam :)
"Stojąc parę kroków od auta[,] przyglądam się Wiktorii odśnieżającej samochód"- o tak, bez drugiego pzrzecinka (ale to nadal luźna sugestia, ale musiałam poprawić ten przecinek)
Jeżeli chodzi o zaimki, to bardzo starałam się uważać, aby nie było powtórki jak z "Santa Muerte", i tak mam wrażenie że jest nieco lepiej. Jednak dużo muszę się jeszcze nauczyć i wyczuwać pewne rzeczy.
Jeszcze raz dzięki za przeczytanie i niezmiernie miło, że i Tobie się podobało.
Pozdrówki również :)
Pozdrawiam serdecznie!
Pozdrawiam.
Również pozdrawiam.
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Opisałaś to znakomicie w tym fragmencie
"Nie pamiętam innego życia, takiego bez zmartwień. Zawsze było coś, co spędzało sen z powiek. Coś drążyło w człowieku monstrualną dziurę, w której spały martwe kotki. Jedyne chwile wytchnienia, to właśnie takie jak ta teraz. Kiedy ona spała. Dorosła królewna, żyjąca w innej bajce niż pozostali. Sprawiająca pozory pięknej, młodej kobiety. Jakże mylne mniemanie. Dziecko w skórze dorosłego. Moje stare dzieciątko"
Poruszasz tu bardzo trudny temat i jak mi się wydaje dałaś radę. Końcówka dla mnie znakomita "Czuję ogarniającą pustkę. Może ta podróż to już inny wymiar. Może gdzieś po drodze wjechaliśmy w senną otchłań. Na jakiej planecie szczury pełzają, a stare babcie zostają miss? - ich życie to jest inny wymiar, tak inny że nie sposób go zrozumieć nie będąc w nim na co dzień. Dla mnie bardzo dobry tekst bez względu czy to TW czy nie. 5
Dzięki bardzo.
Pozdrawiam.
Postać: Duch mojego byłego
Zdarzenie: Taniec na balkonie
Gatunek: Postapo lub Horror (do wyboru)
Czas na pisanie: 24 luty (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Bardzo prosimy o podanie adresu do wysyłki nagrody, mailowo na adres:
treningwyobrazni@gmail.com
Życzymy dalszych sukcesów :)
Pozdrawiamy!
Więc tak, Adelajdo, chcemy rzucić okiem na teksty do Antologii TW przed ostateczną korektą, Twój przypadł mi, w związku z czym pozwolę sobie w nim pogrzebać ;)
„Wiem, że świat[,] który widzi Wiktoria[,] znacznie różni się od świata, który otacza innych ludzi”
„Podczas gdy rzeczywistość karmi nas gównem, to niech te gówno ma przynajmniej ładny kolor” – zastanawiam się czy nie „to* gówno”
„— Chcesz coś do picia? A może coś do jedzenia? — Pytam, kiedy ona skacze i podrzuca śnieg do góry” – dałabym pytam* z małej (wypowiedź narratora odnosi się do mówienia)
„— Okej — odpowiadam. Pełzający smród. — Tego jeszcze nie grali. Dobrze, że chociaż jest szczęśliwa. Tak dawno nie widziałam u niej uśmiechu. Potrafiła wprawić mnie w stan ogłupienia. — Za godzinę powinnyśmy być u naszej miss” – zobacz tutaj, pauza po „Pełzający smród” sugeruje, że od „Tego jeszcze nie grali” jest już kolejna wypowiedź bohaterki, tymczasem to nadal narracja, a wypowiedź zaczyna się dopiero od „Za godzinę powinnyśmy”. Obadaj. Wywaliłabym tę pauzę tutaj: „Pełzający smród. — Tego jeszcze nie grali” (jakoś może: „Pełzającego smrodu jeszcze nie grali”, albo cuś)
„— Wiki, pokaż Hani[,] co masz w prawej kieszeni. Hania nie będzie zła. Nawet jeśli zrobiłaś coś złego, zawsze można to odkręcić — mówię najspokojniej[,] jak potrafię”
Okejo, tyle znalazłam, ale obadaj swoim okiem (bo mogę się mylić) i daj znać jak sprawdzisz, by słać go dalej :)
Pozdrawiam :))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania