TW #10 - Nieznajomi

Postać: Przeklęte rodzeństwo

Zdarzenie: Ptaki ucichły

 

1811 rok.

Panowała sroga zima. Pamiętam dokładnie ten dzień. Wtedy wróciłem do domu po kilku godzinnej wędrówce po lesie. Usiadłem przy rozgrzanym piecu, by jak najszybciej się rozgrzać. Nagle Brutus zaczął ujadać jak zwariowany. Podniosłem się z krzesła i wyszedłem na pole, aby sprawdzić czy rabusie nie próbują okraść mnie z zapasów drewna. Na zewnątrz za drzwiami ujrzałem moich trzech braci. Towarzyszył im szczupły, niski blondyn o świecących niebieskich oczach.

- Cicho Brutus! – krzyknąłem w stronę psa. Ten schował się posłusznie do budy – Co w waszych intencjach leży, by mnie odwiedzać o tej porze. - ochrypłym, wysokim głosem rzekłem do braci i nieznajomego. Rodzeństwo to miałem wykrętne. Ich widok nie wywarł na mnie żadnego entuzjazmu.

Rodzice nas mieli pięcioro. Ja najmłodszy spośród wszystkich. Najstarszy i najbardziej mi lojalny Wituś, zginął w trakcie insurekcji Kościuszkowskiej. Pozostali byli mi całkowicie obojętni. Nigdy nie darzyłem ich miłością.

- Wojtuś, ten mężczyzna odmieni twe życie. Przyprowadziliśmy go specjalnie do ciebie. Zasiądź z nim do stołu. On wszystko wyjaśni – rzekł do mnie Michał. Maciej i Filip milczeli, spoglądając błagalnie w moją stronę. Rzuciłem wzrokiem w stronę blondyna. Nie można było nie dostrzec jego pięknych niebieskich oczu. Oczarował mnie. Dałem się skusić na rozmowę z nim sam na sam. Pamiętam jeszcze, że ten człowiek podarował mym braciom po trzy złote monety z osobna i ci powędrowali do swych domostw.

2011 rok.

Jak bardzo żałuję tamtej decyzji. Wszedłem w lichy układ! Mam za sobą dwieście sześćdziesiąt wiosen a według umowy, to muszę żyć jeszcze tysiąc. Blondyn okazał się czarnoksiężnikiem. Podpisałem z nim cyrograf. Umowa brzmiała, że muszę przeżyć tysiąc dwieście lat. Jeśli zerwę umowę, to ma dusza przejdzie w posiadanie blondyna. Zostawił mi kanarka. Ptak ciągle śpiewa. Jego głos rozchodzi się po wszechświecie i dochodzi do czarnoksiężnika. Kanarek nie ma prawa nigdy skonać z głodu, z choroby. Jego śpiew jest moim życiem. Jest tylko jeden sposób, by go uciszyć. Uścisnąć palcami jego małą szyjkę i trzymać dopóki... Wtedy los nas obydwóch dobiegnie końca. Zabicie kanarka, było znakiem zerwania umowy.

Dwieście lat się tułam po świecie. Szczęście mi nie sprzyja. Większość tych lat, spędziłem na ulicy i żebrałem. Bez pieniędzy, bez domu, bez miłości. Tylko śpiewający kanarek, którego zamierzam uciszyć i pamięć o przeklętych trzech braciach.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (26)

  • Witamy nowy tekst! :)
  • Ritha 14.06.2019
    „Nagle Brutus zaczął ujadać jak zwariowany” – u Sensola tez był pies Brutus, to jakaś nowa moda :D
    „by mnie odwiedzać o tej porze. - ochrypłym, wysokim głosem rzekłem do braci” – bez kropki po „porze”
    „On oczarował mnie” – wyrzuciłabym „on”
    „Jak bardzo żałuje tamtej decyzji. Wszedłem w lichy układ! Mam za sobą 260 wiosen” – skłaniałabym się, żeby zapisać liczby słownie

    Ok, podoba mi się pomysł i konstrukcja, minusem jest długość (krótkie, trochę, hm, trochę „po łebkach”), można było dać temu więcej przestrzeni, niemniej jednak czytało się całkiem przyjemnie, a i wykorzystanie zestawu solidne.
    Pozdrawiam
  • maga 14.06.2019
    To jest ten sam Brutus :) dostał angaż w moim opku, po tym jak Sensol go wyrzucił :)
    Poprawione:) Dzięki za wizytę i poz:)
  • Canulas 14.06.2019
    "Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj." ten dzień, czyli go dookreślasz, zarazem nadając formę osobową, więc może: jakby wydarzył się wczoraj. Bo on - ten dzień. Wydarzyło - mi tu nie gra.

    "Usiadłem przy rozgrzanym piecu, by mój organizm jak najszybciej nabrał ciepła." - wiadomo, że Twój.

    "- Cicho Brutus – krzyknąłem w stronę psa. Ten schował się posłusznie do budy – Co w waszych intencjach leży, by mnie odwiedzać o tej porze. - ochrypłym, wysokim głosem rzekłem do braci i nieznajomego" - jeśli krzyknąłeś, możesz dać! Dalej brak kropki przed "Co" i brak wielkiej litery w słowie "ochrypłym".

    "Wituś, zginą w trakcie insurekcji Kościuszkowskiej." - zginął

    "Jak bardzo żałuje tamtej decyzji." - żałuję.



    Pomysł ok, z wykonaniem gorzej. Wszystko zbyt szybko się dzieje. Fajnie, że walczysz w TW.
    Pozdrox
  • maga 14.06.2019
    Poprawione:) Dzięki za wizytę:) Pzdr:)
  • maga 14.06.2019
    Canulas :) Czyli, że mam bardziej zadatki na scenarzystę. Pomysły i dialogi są główną argumentacją dla przyzwoitego scriptu :)
  • pkropka 14.06.2019
    Pomysł super, ale popieram, że króciutko.
    Niemniej ciekawe, pouczające.
  • maga 14.06.2019
    Spoko:) Dzięki i pozdr:)
  • Karawan 14.06.2019
    aby sprawdzić czy jakoby rzezimieszki - jakoby miał trzy ręce, ale to była plotka - słowo jakoby użyte niefortunnie ;) "jakoweś" byłoby właściwsze ;)
  • maga 14.06.2019
    Jakoby, bo bohater źyje w dalszych czasach i jego mowa jeszcze nie ewoluował. Brzmi realnie, naturalnie z sielanka. Także tu nie.błąd
  • Karawan 15.06.2019
    maga
    SJP:jakoby I «spójnik przyłączający do zdania nadrzędnego zdanie podrzędne i zarazem podający w wątpliwość to, o czym jest mowa w tym zdaniu, np. Twierdził, jakoby znał ją od dawna.»
    jakoby II «partykuła komunikująca, że zawarty w zdaniu sąd nie pochodzi od mówiącego i że mówiący wątpi w prawdziwość tego sądu, np. Krążą pogłoski o mających jakoby nastąpić zmianach w rządzie.»
    To Twój tekst - czyń jak uważasz. ;)
    Dalsze czasy to czasy przyszłe. Dawne czasy to czasy minione :)
  • maga 15.06.2019
    Karawan :) a jak fabuła?
  • Karawan 15.06.2019
    maga A, dziękuję ;) Bardziej zaś poważnie; wg mnie całkiem OK pomysł. Za krótkie bym ośmielił sie mówic o fabule, bo to szkic zamysłu wg mnie.
  • maga 15.06.2019
    Karawan - są krótsze opka w tej edycji TW :) Nie będę wymieniał nazwy utworu z racji szacunku do autora. Jeśli uczulasz mnie, że tekst jest za krótki, to jak to się mówi w żargonie piłkarskim" jest wydrukowany przez sędziego Karawana" :)
    Ale się nie gniewam! :)
  • Wrotycz 14.06.2019
    Hm... zestaw jak najbardziej obecny. Szkoda, że błękitnooki nie wszedł w układ z bohaterem, gdy ów był młodszy, co najmniej o połowę:)
    Mam wrażenie 'liźnięcia fabuły', która aż się prosi o motywy postępowania braci... czyżby byli tak przewidujący? Na pewno również o jakąś scenkę z roku 1911, no i czy te 1200 lat (akurat tyle) nie powinno być czymś uzasadnione? Opowiadanie na pewno by zyskało, teraz, dla mnie, to zaledwie część szkicu.
    Pozdrawiam:)
  • maga 15.06.2019
    Jak w czytelniku budzą się jakieś pytania, to znaczy, że historia ugryzła :) więc jest dobrze. Mogłem szczegółowo wszystko wyjaśnić , ale tego nie zrobiłem, bo taki twórczy zamysł miałem.
  • Agnieszka Gu 16.06.2019
    Jakiś pomysł a opowiadanie tu jest. Tylko tak jakoś szybko się wszystko potoczyło, wyjaśniło.
    Podsumowując, nie najgorzej wyszło.
    Pozdrawiam
  • maga 16.06.2019
    Dzięki za wizytę :)
  • Mia123a 19.06.2019
    A co to takie krótkie? Taki fajny pomysł, naprawdę wciągające opowiadanie. I co? I ni co. Bo za krótko, proszę Pana. Cztery! :)
  • maga 19.06.2019
    Dzięki:)
  • jesień2018 20.06.2019
    Hej Maga, jest zestaw, jest pomysł, ale zerknęłam na komentarze i zgadzam się, że trochę zbyt płytko i pospiesznie potraktowałeś temat. Co kierowało braćmi? Dlaczego bohater się zgodził na taki układ...? Lubię wiedzieć takie rzeczy:)
    Pozdrowienia!
  • maga 20.06.2019
    Witam :) Dzięki za odwiedziny i komentarz :) Poświęcę trochę więcej czasu przy pisaniu kolejnej pracy. Pozdrawiam :)
  • Dzień dobry!
    Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
    Pozdrawiamy :)
  • maga 22.06.2019
    spoko:)
  • maga, oto Twój zestaw:
    Postać: Biedny farmer
    Zdarzenie: Czerwone światło

    Gatunek (do wyboru): Science fiction lub Proza poetycka lub Felieton lub Horror i pochodne
    Czas na pisanie: 7 lipca (niedziela) godz. 19.00

    Powodzenia :)
  • Dzień dobry!
    Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – dziś o godz. 20.00.
    Pozdrawiamy :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania