TW #10 - Wszystko, co płonie

Postać: Ślepy nauczyciel

Zdarzenie: Uciekająca pokraka

 

Nie chciałem, by tak to się skończyło.

— Pokraka! Pokraka!

— Weź lepiej umrzyj!

— Spójrzcie na jej twarz! Wygląda jak gówno!

To wszystko działo się na moich oczach. W mojej klasie. Przed moim biurkiem.

Zuzanna Ćwielong, lat dwanaście, uczennica klasy 5 C. Zupełnie niewinna, spokojna dziewczynka. Byłem jej wychowawcą, jednak nigdy z nią nie rozmawiałem. Nic nie widziałem, nie zwracałem uwagi, póki siedziała cicho, nie zawracała głowy. Miałem wtedy swoje problemy. Uczniowie? To tylko praca, nie powołanie. Przeżyć, odbębnić, zapomnieć. Pensja musiała wpłynąć na konto, nic więcej.

Na początku byłem lepiej nastawiony, chciałem współpracować z dziećmi. Z każdym rokiem coś ze mnie uciekało. Wypruwałem się jak zniszczony pluszak. Nie odnajdywałem szczęścia, chciałem się odciąć od innych. Pozwoliłem, by przelewano krew, łzy tuż przed moją twarzą. Bo miałem spokój. Tak, miałem cholerny spokój.

— Panie Mirku, proszę podejść.

Spotkanie na przerwie. Dzieciaki kręciły się dookoła. Śmiechy, krzyki. Korzystały z przerwy. Pani Rusiak, nauczycielka angielskiego. Znaliśmy się od dawna. Zawsze mi pomagała, wspierała w tej ciężkiej pracy.

Pokazała mi zdjęcia. Na komórce, z internetu. Niewyraźne, straszne. Wstrzymałem wtedy oddech, prawie puściłem kubek z kawą. Ona, ona, ona... Ja, to, co widziałem... Nie mogłem złapać tchu.

— Już to zgłosiłam na policję. Poinformowałam też rodziców. Pan powinien być pierwszy. Był pan najbliżej.

Mówiła to tak chłodno, sterylnie. Poczucie winy, nieodpowiedzialność. Zrzuciła to na mnie. To była moja wina. Moje niedopilnowanie.

— S-skąd pani to... — Trudno mi było znaleźć słowa, nie mogło mi to przejść przez gardło.

— Jeden z nauczycieli zrobił te zdjęcia... — zawahała się, jej oczy wypełnił niepokój. — Zostawił telefon w pokoju nauczycielskim. Ja... Miałam na niego oko, zachowywał się podejrzanie. Przejrzałam wszystko... To nie tylko Zuzka... Dużo dzieci, za dużo.

— T-to były jego korepetycje? Kwieciński, tak!? — podniosłem głos, nie mogłem się opanować.

— Mówiłam — spojrzała na mnie zimnym wzrokiem. — Był pan blisko. Zbyt blisko, by być ignorantem.

Dzwonek. Koniec przerwy.

Pani Rusiak poszła do klasy. Byłem zdruzgotany, zdezorientowany. To wszystko w tak krótkim czasie. Przytłoczyło mnie, cholernie zmiażdżyło od środka. Miałem lekcję z 5-tą C. Ja... Nie wiedziałem, jak spojrzeć jej w twarz. Jak powiedzieć temu dziecku, tej spokojnej dziewczynce, "dzień dobry". Nogi się pode mną uginały, głowa bolała, wypełniała się myślami. Ruszyłem jednak. Praca, pensja, praca. Nie mogłem odpuścić.

— Proszę, siadajcie.

Lekcja się zaczęła. Wszystko po staremu, tak jak zawsze. Jednak moje spojrzenie było inne, zmieniło się. Gdy podchodziła do tablicy, gdy zbliżała się do mnie — chciałem płakać. Bezsilny, egoistyczny. Wszystko ignorowałem, nie dopuszczałem do siebie tych myśli. Przecież to nie wszystko, najgorsze, ale nie wszystko. Prześladowali ją, dzień w dzień. Nigdy nie reagowałem. Dawałem pouczenia, kazałem przestać, ale bez przekonania. Tak naprawdę mogli to robić dalej, bez żadnych konsekwencji. Zawiodłem.

— Psze pana, dobrze?

Zuzka stała przy tablicy. Środek maja, biała sukieneczka.

— A, tak, tak, dobrze — Oderwała mnie od myśli.

Boże, jej twarz... Czemu musiałem na nią patrzeć? Czemu te brązowe oczy wydały mi się tak smutne, bezbronne, zawiedzione...

Koszmar. Nic nie mówiła, ale to był jej koszmar. Tylko pośrednicy, brak głównej aktorki. Nikt do niej nie docierał, albo ona do nikogo. Strach szczelnie opakowany w kruchej powłoce.

Nie wiem, jak udało mi się to znieść.

— Ten człowiek już siedzi w więzieniu, prawda? — Twarz zrozpaczonej matki, najgorszy, najboleśniejszy widok. — Ma to na, co zasłużył, prawda!?

Gniew, smutek, łzy. Mąż ją objął. Ciszą współdzielił tę tragedię.

Przyszedłem do ich domu. Musiałem porozmawiać. To był mój obowiązek. Ostatnia rzecz, którą mogłem zrobić dobrze.

— Bardzo mi przykro — wydusiłem przez zaciśnięte gardło. — Ja, ja byłem ślepy. Mogłem temu zapobiec. Przepraszam.

— Nie, nie musi pan za nic przepraszać — odpowiedział zaskakująco spokojnie ojciec Zuzki. — To już nie znaczenia. Musimy zrobić, co w naszej mocy, by... moja córka... jakoś z tego wyszła. Ona, ona najbardziej cierpi.

Nie pojawiła się już później w szkole.

Słyszałem o terapiach, wizytach u psychologów. Starali się jej pomóc. Powoli rozumiała, powolutku mierzyła się z tym przerażeniem.

Staraliśmy się trzymać sprawę pod kłódką. W szkole było cicho. Nikt nawet nie oglądał się za Zuzką. Jakby zupełnie nie istniała... Tak to wtedy wyglądało.

Jednak ta świadomość, to wszystko, co widziałem, co usłyszałem. Musiałem ciągle się z tym mierzyć. Poczucie winy nawiedzało mnie w snach, nie dawało spokoju, o który tak zaciekle walczyłem przez całe swoje żałosne życie.

"Korepetycje to była przykrywka. Rodzice o tym wiedzieli, zgadzali się na to. Zajęcia miały odbywać się w szkole, lecz Kwieciński przewoził je do swojego domu. Oprócz Zuzki, były tam jeszcze dwie inne dziewczynki – nie wytrzymały tego tak dobrze jak ona. Kazał im się rozbierać. Robił zdjęcia, dotykał ciał. Do gwałtu nie doszło. Szantażował je fotografiami, kazał milczeć pod groźbą śmierci. Wszystko zatrzymywał dla siebie. Nic nie trafiło do sieci, niczego nie wysłał mailem. Rodzice Zuzanny ignorowali pierwsze oznaki. Zamykała się w pokoju, płakała, bała się kontaktów cielesnych. U dwóch pozostałych dziewczynek szybciej zauważono zmiany. Ruszyło śledztwo, ofiary bały się wydać oprawcę. Zuzanna ucierpiała najmocniej. Była "ulubienicą" Kwiecińskiego. Większość zdjęć była skupiona na niej."

Policyjne raporty, kolejne rozmowy. Wizyty u Zuzki, gdy już jej stan się ustabilizował, powoli już z tego wychodziła. To wszystko stało się częścią mnie, częścią mojej bezsilności.

W końcu wróciła do szkoły. Była inna. Jeszcze spokojniejsza, jeszcze zimniejsza. Prześladowania nie ustawały. Wołali na nią "pokraka"; nie wiem dlaczego. Tym razem byłem bardziej stanowczy. Nie chciałem, by znów cierpiała przez moją ignorancję. Załatwiłem to szybko, konkretnie. Skończyłem już z biernością.

Pewnego dnia uciekła.

Była na terenie szkoły, ktoś ją widział, jak biegła.

To, to nie tak miało się skończyć. Nie miało do tego dojść.

— Poszukam jej. Proszę tu zostać.

Wziąłem odpowiedzialność w swoje ręce. Musiałem to zrobić. To był mój obowiązek wobec tego biednego, przestraszonego dziecka.

Szkoła była prawie pusta. Większość zajęć się skończyła. Prawie nikogo już nie było w szkole.

Szukałem. Klasa za klasą. Każdy zakątek, każdy korytarz. Nie mogła odejść daleko. Nie mogło dojść do najgorszego.

—...sobie z tym z poradzić.

Znalazłem ją. Rozmawiała z kimś. Dwa dziewczęce głosy. Czuły, spokojny ton i przestraszony, nierówny głos. Była szybsza ode mnie. Znalazła ją, wyciągnęła dłoń. Były w pustej klasie. Otwarte drzwi. Zostałem przy ścianie. Słuchałem.

— Zuzka, nie musisz uciekać.

— Ale... Ja... Wszyscy mnie nienawidzą... Wszyscy mnie krzywdzą.

— Ja cię nie krzywdzę. Chcę ci pomóc.

— Nie zrozumiesz. Nie wiesz, co mi zrobił...

— Nie muszę rozumieć. Wystarczy, że ty zaczniesz.

— Co?

— Zrozum, że jeszcze jest nadzieja.

Odprowadziłem ją do domu. Ta dziewczynka, Kamila, również poszła z nami.

Starały się rozmawiać, porozumieć. Szukały wspólnych tematów, unikały tych, których Zuzka już nie chciała słyszeć.

Poczułem, że to było moje odkupienie.

Zawiodłem, wszystko zniszczyłem, ale nie uniknąłem odrodzenia. Zmieniłem się przez to, co przeżyła ta dziewczynka. Wtedy, patrząc jak idzie do domu ramię w ramię z nową znajomą, zrozumiałem, jak bardzo była odważna, silniejsza ode mnie.

Ja, ignorant walczący tylko o swój własny spokój, nie zasługiwałem, by widzieć coś tak pięknego. Nie, złe słowo, cudownego. To dziecko było cudowne.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 14

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (29)

  • pkropka 13.06.2019
    Świetne. Po prostu.
    Ilu z nas jest ślepych?
  • Pan Buczybór 13.06.2019
    Dzięki za komentarz
  • Witamy nowy tekst! :)
  • Anonim 13.06.2019
    Bardzo fajny tekst.
    Nie wiem, co więcej napisać.
    Na błędy nie zwróciłem uwagi, no może przecinków ciut zbyt dużo.

    Pozdrawiam.
  • Pan Buczybór 13.06.2019
    ła, interpunkcja! Dobra, dzięki za komentarz
  • sensol 13.06.2019
    świetny początek. potem chyba za szybko pogalopowałeś. ale i tak super. bardzo poruszające. i przypominające mi szóstą klasę podstawówki mieliśmy koleżankę ofiarę klasową. chłopacy jej dokuczali. nazywali "Hessona" czyli czarownica. strasznie ją dręczyli. ja nie brałem w tym udziału ale też w żaden sposób jej nie pomogłem. do tej pory mam wyrzuty sumienia. tak jak bohater Twojego opowiadania.
  • Pan Buczybór 14.06.2019
    Z tym galopowaniem to akurat mój zamysł. Nie chciałem rozciągać, skupiłem się tylko na najważniejszych punktach. No, i spoko, że opko ma coś wspólnego z rzeczywistością, przeszłością. O to chodziło
  • maga 14.06.2019
    Szkoła to zło! Tam nauczyłem się palić papierosy. Żyje z nałogiem po dziś dzień.
  • Pan Buczybór 14.06.2019
    współczuję
  • jesień2018 14.06.2019
    Świetne opowiadanie, angażuje, porusza, daje do myślenia. Bardzo zasmuca. Brawo, Buczyborze!
  • Pan Buczybór 14.06.2019
    Dzięki za komentarz
  • Canulas 14.06.2019
    Ok. Na wstępie, jeszcze przed przeczytanie, napiszę Ci to, co wiedziałem już wczoraj. To najlepszy tytuł - oczywiście jeno dla mnie - od dawien, dawien dawna.

    OK, to tera dalej. Generalnie ten świat opowiadań jest już tak skonstruowany, że jak na górze jest ach, na dole nie ma och. Git i lipa zawsze są blisko siebie. Zajebistość czegoś zajebistego często jest uwypuklana przez coś słabego. Całość tworzy dualistuczną przestrzeń postrzegania.
    U Ciebie nie ma nic, co ściąga tekst w dół, a i tak jego zajebiste przymioty należycie są wypuklone. Chodzi mi o to, że, to zdecydowanie Twoje najlepsze opowiadanie. Twój Everest.
    Za-je-bi-ste.
    Kliniczne, sterylne w zapisie, brudne, prawdziwe.
  • Pan Buczybór 14.06.2019
    Cz-czekaj... To już? Mój everest? Tak szybko!? Kurcze, koleś, w życiu bym tak nawet nie pomyślał o tym opku. Dzięki wielkie z całego serca tak w ogóle. Dla takich komentów właśnie się bawię w pisanie :)
  • Canulas 14.06.2019
    Pan Buczybór, tak. Dla mnie na ten moment to Twój absolutny top-one. Z całą świadomością, że jest to nieco "odzierające". Miałeś spoko z tą marchewkową księżniczką. Miałeś kilka, gdzie opór było do poprawy, ale tutaj zamykasz system.
    To wszystko subiektywne, wiadomo, ale ta bezspójnikowa kliniczność zdań to absolutnie me gusta.
  • Mia123a 14.06.2019
    Poruszające i jak bardzo prawdziwe.
    Ach opowi to ma dopiero zdolną młodzież. Ty i Nimfetka, zadziwiacie.
    Pięć!
  • Wrotycz 15.06.2019
    Opowiadanie mocno potwierdza pisarski nerw, warto go ćwiczyć, raz po raz :)
    Dobrze opowiedziana historia, brawo!
    Pozdrawiam.
  • Karawan 15.06.2019
    Gratuluję i Dziękuję!! Brawissimo PanieBB!! Tak trzymać i nie odpuszczać! Dzięki za kawał dobrej roboty!! :)
  • Hej, sprawnie napisana poruszająca historia.
    Pozdrawiam
  • Ritha 17.06.2019
    „—...sobie z tym z poradzić” – brakuje spacji przed wielokropkiem

    Świetne opowiadanie, Bucz. Historia bardzo prawdziwa, jednak najważniejszy jest tu sposób jej przedstawienia. Pomijając już, że starannie, bez błędów, płynną narracją, to – najważniejsze – w bardzo naturalny, a zarazem poruszający emocje i wyobraźnię sposób. W zasadzie to nawet nie za bardzo potrafię zdefiniować to „coś”, co sprawiło, ze opowiadanie jest z najwyższej półki – być może dobre wczucie się w głównego bohatera – narratora, być może wydobycie gorzki uczuć – żalu, poczucia winy, czegoś na kształt gorzkiego uśmiechu.
    Zdecydowanie najlepsze Twoje, brawo :)
    Pozdrawiam
  • Pan Buczybór 17.06.2019
    Ojej, dzięki za taki miły komentarz
  • Mane Tekel Fares 18.06.2019
    Wątpliwości:
    1."Ignorant" chyba nie ma zastosowania w tym przypadku. Ignorancja, to nie to samo, co ignorowanie.
    2."U dwóch pozostałych dziewczynek szybciej zauważono zmiany. Ruszyło śledztwo, ofiary bały się wydać oprawcę." - To zwykłe czepialstwo, ale może się przydać na przyszłości, a może to ułomność ma. Nie bardzo potrafię wyobrazić sobie procesu dowodowego w wykonaniu policji. Bez fizycznych śladów policja nie rozpocznie postępowania. Znalezienie zdjęć w telefonie jest wystarczającą przesłanką. Ale nie dziwne, nienaturalne zachowanie. Trochę się zdezorientowałem. Wybacz proszę. nie wszyscy są kumaci :-)
    Co do treści. Ważny temat. Teoretycznie grzany na okrągło, lecz i tak co chwilę spotyka kogoś coś strasznego.
    Dla mnie najważniejszym przesłaniem jest odpowiedź samemu sobie na pytanie: A co ja mogę zrobić, by tak się nie działo?
  • Pan Buczybór 18.06.2019
    1. No, chyba się zgadzam
    2. Eee... Może moje niedopatrzenie? Pisałem pod wpływem chwili, nie wszystko sprawdzałem dwa razy :v

    A tak w ogóle dzięki za komenta
  • Mane Tekel Fares 18.06.2019
    Pan Buczybór
    2. Akurat lubię szczegóły i sam się często na nich wypierdalam. Niemniej zwracam na to uwagę i właśnie w tym miejscu zacząłem czytać na nowo opka szukając powiązań. Całość odbieram, jako strumień świadomości bohatera i rozumiem to. Ale... :-)
    Przy czym nie jest to zarzut. Rzecz w tym, iż zdarzają się czytelnicy, tacy jak ja. Na pocieszenie powiem Ci, że jest ich niewielu :p
  • Mane Tekel Fares 18.06.2019
    I jeszcze jedno. Zestaw wykorzystany 1000/10
  • Ozar 21.06.2019
    Znakomity tekst. Poruszyłeś bardzo trudną sprawę. Pomijam że TW opisane bardzo dobrze, to jeszcze dałeś z siebie wszystko. Trudny temat, ale poradziłeś sobie super. Dla mnie rewelacja. Pewnie nie jeden nauczyciel ma taki psychologiczny problem: reagować czy nie i zazwyczaj pewnie nie reaguje, co może doprowadzić do tragedii. 5
  • Dzień dobry!
    Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
    Pozdrawiamy :)
  • Pan Buczybór, oto Twój zestaw:
    Postać: Nauczycielka
    Zdarzenie: Ostatni spacer

    Gatunek (do wyboru): Science fiction lub Proza poetycka lub Felieton lub Horror i pochodne
    Czas na pisanie: 7 lipca (niedziela) godz. 19.00

    Powodzenia :)
  • JamCi 25.06.2019
    Zajebiście dobre. Mądre. Przejmujące. Subtelnie ale stabilnie trzymające obie perspektywy. Chciałabym tak umieć.
  • https://treningwyobrazni.blogspot.com/2019/07/wszystko-co-ponie.html
    :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania