TW #18 Złote zęby

Postać: Sierota

Wydarzenie: Złote zęby vs recykling

Gatunek: Powiedzmy, że horror

 

Zmęczenie dopadło go, jak tylko zamknął za sobą drzwi mieszkania. Poczłapał do łazienki, umyć ręce. Pokoje dzieci były już ciemne, a żona krzątała się w kuchni. Słyszał szuranie jej kapci, stukanie talerzy, a następnie szum wody. Ciekawe, czy zrobiła mu kolację.

Wszedł do kuchni, ale nie odwróciła się do niego. Stała nad zlewem i zmywała naczynia.

– Cześć. – Klepnął ją w pupę. To nadal była jego mała przyjemność po siedmiu latach małżeństwa.

Nie odpowiedziała.

Usiadł przy stole i czekał, co się wydarzy. Nic się nie wydarzało. Żona bez słowa zmywała, więc wstał, ukroił sobie kawek chleba, posmarował masłem i czekał, aż wszystkie naczynia wylądują na suszarce i żona będzie musiała się odwrócić.

Płakała. Teraz to zobaczył. Zakręciła wodę i stała oparta o zlew, więc poprosił:

– Usiądź.

Usiadła. Jak marionetka. Jakby nie zastanowiła się, czy chce.

– Co się stało?

– Nic.

– Aha. – Nie chce mówić, niech nie mówi. Czy on jej opowiada o problemach w pracy? O tym, jak wkurza go szef, jak nie docenia i wykorzystuje?

– Siedzę tu sama… cały dzień…

Znowu ta śpiewka. Jakby samotność była najgorszą karą. Jakby zajmowanie się dziećmi było karą. Starsza córka miała już cztery lata, była samodzielna. Młodsza – prawie rok, też potrafiła zająć się przez chwilę sobą.

– To wyjdź gdzieś. Do sąsiadki. Albo umów się z Kaśką. – Starał się. Nikt nie mógł powiedzieć, że się nie starał.

Miała czerwony nos. Czerwone oczy. Nos pełen smarków. Plamy na dekolcie. Idiotycznie wykrzywiała usta, starając się nie płakać. Przypomniał sobie, jak wracał do domu i zastanawiał się, czy dziś będzie seks. Jak wyobrażał sobie, że obejmuje ją od tyłu i lekko gryzie w kark.

– Nie mogę. Czuję się… – Jej głos robił się rozmazany, gardłowy. Nie jej. – Jak sierota. Rozumiesz? Jakbym nikogo nie miała.

Wstał i wyszedł. Skoro i tak się nie liczył.

W nocy obudził się. Leżała na boku, odwrócona przodem do niego i oddychała miarowo. Nadal miała katar. Lekko spuchnięty nos. Brzydka, brzydka żona. Poczuł się zdradzony: nie tak miało być.

Wstał, włączył małą lampkę, wyszukał skrzynkę z narzędziami i znalazł obcęgi. Chwilę ważył w dłoni większe i mniejsze. Wybrał te drugie. Z szuflady wyjął apaszkę.

Wrócił do łóżka, delikatnie związał ręce żony za plecami mocnym węzłem i obrócił ją na plecy. Zaczynała się budzić, zajęczała cicho. Otworzył jej usta i włożył do nich obcęgi. Żona próbowała się bronić, ale był silniejszy. Palcem wymacał pierwszy złoty ząb. Chwycił go obcęgami i zaczął ruszać w obie strony. Ząb trzymał się mocno. Korzeń, był jej własny, złota była tylko korona. Po chwili jednak zaczął się poluźniać. Zebrał wtedy wszystkie siły, pociągnął mocno i wyciągnął go w całości. Trysnęła krew. Włożył mały palec do powstałej dziury. Była mokra i ciepła. Raczej ohydna, więc cofnął dłoń. Teraz pora na następny ząb. Udało się nawet łatwiej niż z pierwszym. Z nosa wychodziły jej krwawe balony. Ale on czuł, że żona nie zasługuje na to złoto, że trzeba jej odebrać, zrobić z zębów coś ładnego. Może małego słonia, który przynosi szczęście. Postawi go na półce, koło książek. Mały, gustowny. Znajdzie artystę, który robi w złocie. Przy czwartym zaczęła się krztusić. A on nie chciał jej zabić, chciał jedynie ukarać. Za bycie zwyczajną, za to, że go rozczarowała. Przechylił jej głowę do boku, krew wylała się na poduszkę i z pewnością zaplamiła materac. Jutro się tym zajmie. Zakaszlała i wrócił jej oddech. Wyglądała obrzydliwie z ciemnymi dziurami zamiast zębów. Następnie wyrwał jej jedynki. Nie były złote, ale teraz, kiedy zaczął, nie potrafił przestać. Wreszcie będzie miała prawdziwy powód do płaczu, pomyślał. Gdyby tylko okazała się wyjątkowa, tak jak oczekiwał od początku, kiedy w tej krótkiej sukience, z uśmiechem i błyszczącymi oczami zapraszała go do swojego życia, a on dał się nabrać.

Twarz jej napuchła. Oczy wyglądały jak szparki. Przekrwione, załzawione. Chciała coś powiedzieć, ale wychodziło tylko bulgotanie, jeszcze gorsze niż wieczorem, kiedy jadł chleb z masłem. Jamy w ustach powiększały się. Teraz mieścił się w nich nie tylko palec, ale cała jego dłoń. Cofnął ją, nagle przerażony. Z żony uchodziło życie, a zęby grzechotały, kiedy potrząsnął kubek, do którego je wrzucił…

Obudził się z mocno bijącym sercem. Przez chwilę ustalał, co się przed chwilą wydarzyło. Pościel była sucha. Nigdzie nie czuł krwi. Przypomniał sobie, że żona nie ma złotych zębów. Obrócił się ku niej. Leżała, oddychając miarowo. Zwyczajna, ciepła, prawdziwa. Objął ją. Kusiło go, żeby włożyć palec do jej ust i się upewnić, ale ostatecznie zrezygnował. Jutro ją rozśmieszy. Wtedy sprawdzi.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 13

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (50)

  • Witamy nowy tekst! :)
  • sensol 12.10.2019
    o rany! świetne! to jest chore! horror na maksa
  • jesień2018 13.10.2019
    Serio? To się cieszę (chyba;) Dzięki, Sensol!
  • Agnieszka Gu 13.10.2019
    Przybiegnę :D ale dopiero jak się wyśpię :))
    Pozdrowionka
  • jesień2018 13.10.2019
    Zapraszam :) To chyba mój najkrótszy tekst, heh.
  • Wertyt 13.10.2019
    Mocne i dobre.
  • jesień2018 13.10.2019
    Dziękuję.
  • JamCi 13.10.2019
    Będę jutro tu. Znaczy dziś.
  • JamCi 13.10.2019
    O matko! Ale hardkor. Dooobre.
  • JamCi 13.10.2019
    Jak widać są rózne horrory. Te codzienne, nie słyszane, te w cichym buncie nierozumiejący i te w marzeniach. Na szczęście można się obudzisz. Świetny tekst przez swoją niby zwyczajność i codzienność.
  • jesień2018 13.10.2019
    Bardzo fajnie napisałaś, dzięki ?
  • Agnieszka Gu 13.10.2019
    Kurcze, mcne. Okropne. Okropnie dobrze napisane ;)
    Wbrew opisanym tu kropnsciom, koniec mnie rozsmieszyl jenak: rozsmieszy ją i wtedy sprawdzi ;)))
    Pozdrowionka :))
  • jesień2018 13.10.2019
    Taaa reakcja w pełni usprawiedliwiona.
    Dzięki, Agu ?
  • Tjeri 13.10.2019
    Bardzo dobry tekst, świetnie rozegrany.
    Wystarczająco "creepy", by mieć gęsią skórkę.
  • jesień2018 13.10.2019
    Miło mi! Pozdrowienia ?
  • Pasja 13.10.2019
    No recykling świetnie ujęty. Złoto na złotego słonia.
    Sen może obudzi chłopa i zrozumie co tak naprawdę żonę boli. Horror zafundowałaś w odpowiednim momencie i trzymałaś do końca czytelnika w prawdzie. Świetne taki niskobudżetowy horror do uśmiechu w wersji jesieni.
    Pozdrawiam
  • jesień2018 13.10.2019
    Może tak będzie, jak mówisz.
    Dziękuję, Pasjo, za dobre słowo :)
  • Adelajda 13.10.2019
    Okrutne opisy, jak ktoś się boi dentysty, to podwójnie ? Ale świetnie ujęty zestaw i dobrze napisane.
    Super opowiadanie.
    Pozdrawiam.
  • jesień2018 13.10.2019
    Haha, może powinnam jakieś ostrzeżenie wystosować odnośnie dentysty ?
    Dziękuję i też pozdrawiam!
  • Nuncjusz 13.10.2019
    Sen snem, ale z facetem coś nie teges. Ja takowych nie posiadałem, co nie znaczy, że śnią mi się tylko różowe słoniki i baloniki. Ten sen pokazał jego ukryte pragnienia, ten sen go zdekonspirował dla samego jego.
  • jesień2018 13.10.2019
    Nuncjusz, nie spojleruj! ;)
    Co do faceta, to możliwe, nie wiem, nie znam go zbyt dobrze.
  • Nuncjusz 13.10.2019
    jesień2018 a sorki, to przez te emocje :)
  • jesień2018 13.10.2019
    Nuncjusz a, to spoko:)
  • ania_marzycielka 13.10.2019
    Wow, mocne. Super zrealizowany zestaw. Fragment o zębach - przerażający. Pozdrawiam :)
  • jesień2018 13.10.2019
    Bardzo dziękuję, Aniu!
  • Karawan 13.10.2019
    Witam pierwszą od dawna groteskę. Gratuluję :)
  • jesień2018 13.10.2019
    Haha, no tak. Dzięki, Karawan!
  • jolka_ka 13.10.2019
    Dla Twoich tekstów warto tu zaglądać. :)
  • jesień2018 13.10.2019
    Ach, Jolka <3
  • alfonsyna 13.10.2019
    Przyjemnie obrzydliwe. Przyjemnie bo to taki tekst, co się w sumie sam czyta - szybko i sprawnie. Obrzydliwe - wiadomo dlaczego, zresztą ja osobiście tak mam, że w zasadzie żadna krwawa łaźnia nie wzbudza we mnie takiego obrzydzenia jak wyrywanie zębów lub paznokci. No cóż, każdy jakieś swoje zboczenia ma... ;)
    PS. Dwa razy powtórzenie mi wpadło przed oczy - w jednym zdaniu było dwa razy "dziś", a w innym dwa razy "wreszcie" - takie drobiazgi burzące trochę harmonię. Pozdrawiam. ;)
  • jesień2018 13.10.2019
    O, miło widzieć kogoś zupełnie nowego pod swoim tekstem!
    Choć może "nowego" to nie całkiem trafne określenie, bo zajrzałam do Twojego profilu i widzę, że jesteś tu bez porównania dłużej ode mnie. Czyli dostałam opinię od weteranki:))
    Dzięki za zwrócenie uwagi na błędy.
    Pozdrowienia!
  • alfonsyna 13.10.2019
    Fakt faktem - jestem trochę dłużej, starość nie radość, ale od pewnego czasu już bardzo rzadko zaglądam, więc chyba się to jakoś tam wyrównuje. No i w związku z tym dla mnie wszyscy teraz "nowi", co ma też swoje plusy. XD
  • jesień2018 13.10.2019
    alfonsyna e tam, ja też jestem stara. Po prostu późno zaczęłam:))
    Czyli miałam szczęście, że akurat zajrzałaś, heeej!
  • pkropka 13.10.2019
    Brrr... Zawsze się boję snów o wypadaniu zębów, a tu mi takie coś zaserwowałaś.
    Przyznaję, że nie pasowało mi, że nie krzyczała. Cały tekst się zastanawiałam, czemu nie krzyczała/jęczała/cokolwiek. No i na koniec okazało się, że ma to sens.
    " Wreszcie będzie miała wreszcie prawdziwy powód do płaczu, pomyślał" - wreszcie ;)
  • jesień2018 13.10.2019
    Fajnie, że zajrzałaś, Kropeczko:) Dzięki za podzielenie się wrażeniami!
  • 00.00 14.10.2019
    Coraz więcej mówi się o wyidealizowanym modelu macierzyństwa. Od strony przedstawienia tej sytuacji, moim zdaniem w punkt. Teraz brakuje rozwiązań, które już sama sobie dopowiedziałam, co należy zrobić, żeby wyjść z tak dramatycznego położenia.
    Pomimo snu, jest to i tak bliższe realiom.
  • jesień2018 14.10.2019
    No tak, to migawka, bez rozwiązań. Dzięki za wpadnięcie, Szu:)
  • szopciuszek 14.10.2019
    Krótasek, ale niezły :) Własnym językiem czułam te dziury, a nawet ich smak (fuj fuj). To dobrze. Patrzę na końcówkę pozytywnie - że jednak się trochę troszczy. :)
  • jesień2018 15.10.2019
    Tak, myślę, że trochę tak :) Dziękuję Szopciuszku!
  • Canulas 14.10.2019
    Uwierzyłem Ci.
    To bardzo dużo. Bardzo ładnie opisana scena. Ty nie musisz już w niczym wygrywać, bo wygrywasz stylem swojego pisania.
  • jesień2018 15.10.2019
    Wow, no dzięki wielkie. Ładnie do mnie piszesz!
  • Canulas 14.10.2019
    "– Siedzę tu sama… cały dzień… – Znowu ta śpiewka. Jakby samotność była najgorszą karą. Jakby zajmowanie się dziećmi było karą. Starsza córka miała już cztery lata, była samodzielna. Młodsza – prawie rok, też potrafiła zająć się przez chwilę sobą." - a jeszcze tą podialogówkę dałbym niżej. Nie pasuje mnie tak.
  • jesień2018 15.10.2019
    W wolniejszej chwili jeszcze będę poprawiać. Wezmę pod uwagę:)
  • Angela 14.10.2019
    Brrr, mocne, ale cholernie dobre.
    Pozdrawiam
  • jesień2018 15.10.2019
    Dziękuję bardzo!
  • Pan Buczybór 14.10.2019
    Trochę szkoda, że to jednak był sen. Zaczęłaś zwyczajnie, potem robiło się coraz bardziej surrealistycznie, ale ciągle trzymałaś się ziemi. Mocniej skupiłaś się na emocjach, a nie na czynie i wyszło to całkiem ciekawie. Krótkie opko, ale bardzo treściwe, bez lania wody. No, i w zasadzie to nie jest horror - raczej obyczajówka z konkretną, bardzo obrazową sceną :)
  • jesień2018 15.10.2019
    To jest najbliżej horroru ze wszystkich moich obyczajówek, nie marudź :-D Fajnie, że zajrzałeś, dzięki za opinię!
  • Dzień dobry!
    Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – dzisiaj o godz. 20.00.
    Pozdrawiamy :)
  • jesień2018, oto Twój zestaw:
    Postać: Grubas z tajemnicą
    Zdarzenie: Dwuznaczne spojrzenia w autobusie

    Gatunek (do wyboru): Pamiętnik/ Dziennik/ Retrospekcja lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
    Czas na pisanie: 10 listopada (niedziela) godz. 19.00

    Powodzenia :)
  • jesień2018 28.10.2019
    Serdecznie dziękuję :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania