TW – Limit zdrad
To nie był zwykły bal.
Muzyka zmuszała biodra do kołysania, więc Tessa posłusznie kreśliła ósemki, chłonąc spojrzenia całkowicie obcych mężczyzn. Czarna maska z połyskujących piór, zakrywała tylko część jej twarzy. Długie, blond włosy wirowały, a błękitne oczy czarowały. Krótka, wąska sukienka z głębokim wycięciem na plecach, pobudzała wyobraźnię. Wysokie szpilki wystukiwały rytm zapraszający do wspólnego tańca, ale niekoniecznie tego na parkiecie.
Tessa nie wiedziała za kogo się przebrała, a przynajmniej udawała, że nie wie. Próbowała utożsamić się z maską, którą nosiła na twarzy, ale z każdą kolejną minutą, czuła się coraz mniej komfortowo. Głowę wypełniały wyrzuty sumienia. Tłumaczyła sobie, że to ostatni raz, a potem kończy tę farsę.
*
Z każdą minutą zatracała się w tańcu, nieświadomie unosząc sukienkę coraz wyżej. Zamarła, ale tylko na chwilę, gdy jej talię objęły obce ręce. Nie próbowała się wyrywać, wręcz przeciwnie, przylgnęła plecami do klatki nieznajomego, wzdychając cicho. Trzydzieści sekund później, mężczyzna gładził dłońmi wewnętrzną stronę jej ud, szepcząc do ucha, że jest najwspanialszą kobietą na sali.
Uwierzyła mu, a potem zdusiła w sobie jęk, gdy niecierpliwe palce zahaczyły o koronkową bieliznę.
*
Ubierała w pośpiechu sukienkę, niechętnie zerkając w lustro, w którym widziała odbicie mężczyzny, któremu się oddała. Patrzył na nią i zaciskał szczękę, próbując się kontrolować. Proponował jeszcze jedną rundę. Obiecywał, że tym razem poświęci trochę czasu na grę wstępną. Nie wierzyła. Zaciągnął ją do męskiej ubikacji i wziął od tyłu, przyciskając jej twarz do lodowatych kafelek. Była mokra i podniecona, a jednocześnie wkurzona, bo zdawała sobie sprawę, że już dawno straciła kontrolę nad ciałem.
Trzasnęły drzwi, a Tessa odruchowo zacisnęła powieki. Kiedy otworzyła oczy, miała ochotę zwymiotować.
*
Klęczała w pustym korytarzu. Kolana wbijały się boleśnie w zimną posadzkę. Mężczyzna zapiął rozporek i pogłaskał ją po policzku, gratulując umiejętności. Tessę bolało gardło i głowa, bo nieznajomy za bardzo się wczuł, co w tamtym momencie jej nie przeszkadzało. Poprawiła włosy, podniosła maskę i wstała.
Przez przypadek spojrzała w lustro i pożałowała. Przygryzła wargę, która zaczęła drżeć i delikatnie, opuszkami palców, starła rozmazaną szminkę.
*
Wróciła do domu nad ranem i zamknęła się w łazience z butelką wina. Na podłodze leżała sukienka, którą ze złości rozdarła na pół. Szpilki rzucone w kąt, miały zdarte obcasy. Połyskujące pióra, oderwane od maski, topiły się w umywalce.
Tessa stała przed lustrem w koronkowej bieliźnie i piła, w międzyczasie zmywając makijaż, a z nim pojedyncze łzy. Wyrzuty sumienia urosły do takich rozmiarów, że mogła sobie z nimi poradzić tylko dzięki alkoholowi. Nie poznawała własnego odbicia, a może nie chciała poznać. Czuła w gardle okropną gulę, która sprawiała, że z trudem przełykała ślinę i nabierała powietrza do płuc.
– Jesteś potworem, Tessa. Pieprzonym potworem – mówiła, a potem sięgała po kieliszek, wypełniony po brzegi winem.
Krzykami chciała zedrzeć gardło. Pięściami roztrzaskać lustro. Paznokciami zdrapać skórę, która była dotykana przez obce dłonie.
Czuła do siebie wstręt. Wszystkie składane obietnice trafił szlag, skoro powielała błędy i nie wyciągała wniosków. Brakowało jej sił, ale wiedziała, że nie zrezygnuje. Okropny głosik w głowie w kółko powtarzał, że na zawsze pozostanie potworem, który potrafi tylko krzywdzić.
*
Leżała na łóżku i wpatrywała się w półnagie ciało męża. Łzy spływały po jej policzkach, mocząc pościel. Najchętniej, spakowałaby swoje rzeczy i uciekła, ale wiedziała, że się na to nie zdobędzie. Była egoistką.
Nabrała ostrożnie powietrza do płuc i niepewnie przysunęła się do męża. Trzęsącymi rękami objęła go w pasie i przycisnęła lodowate piersi do ciepłych pleców. Poczuła się bezpiecznie, a tym bardziej, gdy mężczyzna odnalazł jej dłonie i przyłożył je do swojej klatki piersiowej.
– Kocham cię – usłyszała szept.
Tessa znowu miała gulę w gardle, dodatkowo wyczuła pod palcami szybsze bicie serca. Automatycznie, zaczęły drżeć jej wargi, więc zacisnęła na nich zęby.
Złamała mu serce. Kolejny raz.
Komentarze (47)
" Krótka, wąska sukienka z wyciętymi plecami, pobudzała wyobraźnię." - się zastanawiam czy nie lepiej: "z wycięciami na plecy" - niech się jakaś "specjalistka" wypowie.
"Tańczyła coraz ponętniej, nieświadomie unosząc sukienkę coraz wyżej." - tu mi się powtórzenie nie zgrywa - 2x coraz
Może:
Z każdą minutą zatracała się w tańcu, nieświadomie unosząc sukienkę coraz wyżej.
"Uwierzyła mu, a potem zdusiła w sobie jęk, gdy niecierpliwe palce zahaczyły o koronkową bieliznę." - ładne, zmysłowe. "Spodzienny furgot zrodzony z najczystszej chuci nastąpił ;)
Bardzo ładna końcówka. Twoja Tessa, nie jest do końca egoistką. Po prostu przegrywa z pragnieniami ciała. Być może jest uwikłana w coś, co ją przerasta.
Ładny tekst. A Tessa, to spoko imię.
Podobało mi się.
Naniosą poprawki i będzie git majonez.
Tessa - to moje ulubione imię. Z ulubionej książki "Zanim umrę".
Dzięki, Can! :)
Pozdrawiam!
„Wysokie szpilki wystukiwały rytm zapraszający do wspólnego tańca, ale niekoniecznie do tego na parkiecie” – wywaliłabym drugie „do”, zostawiając „Wysokie szpilki wystukiwały rytm zapraszający do wspólnego tańca, ale niekoniecznie tego na parkiecie”, dynamizuje, luźna sugestia
„Nie próbowała się wyrywać, wręcz przeciwnie, przylgnęła plecami do klatki nieznajomego, wzdychając cicho” – ładne
„Obiecywał, że tym razem poświęci trochę czasu na grę wstępną” – ej, gra wstępna jest przereklamowana jak jasna cholera... choć może tylko ja tak myślem ;)
Nieznajomy się rozkręcił. Cóż, Tessa jak widać zbyt szybka dała zielone światło, tudzież im dalej w las, tym trudniej było jej wykrzesać asertywność.
„Nie poznawała własnego odbicia” – brrr
„Krzykami chciała zedrzeć gardło. Pięściami roztrzaskać lustro. Paznokciami zdrapać skórę, która była dotykana przez obce dłonie” – ładnie zobrazowana bezsilność i wściekłość na samą siebie
Końcówka, ufff, mocna.
Pięknie Elorence, bardzo mi się podobało.
Dzięki, Ritha!
Cieszę się, że przypadło do gustu :)
Pozdrawiam :*
Kim, dzięki za zestaw, chociaż nie było łatwo z pisaniem :)
Pozdrawiam :)
Pozdrawiam :)
Właśnie to jest takie okropne, że kobiety nienawidzą się za "to". A przecież nie kupiły "tego" w Biedronce. Dostały od przodków, losu....
To jest okrutnie niesprawiedliwe, że
Kobiety ma być GRZECZNA nie GRZESZNA...
Protestuję!!!!!!
Elo, robi wrażenie.
Pozdrawiam!
To nowe TW (z Twoim zestawem) też napisałam :)
No, trudno.
Uzależnienie doprowadza do frustracji. Końcówka mocna.
Pozdrawiam!
Temat ogarnięty i ciekawy, chociaż smutny.
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam ciepło!
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
Koniec zaskakujący. Jakoś tak czytając, wydawało mi się, ze ona sobie coś będzie próbowała z tego żalu i słabości zrobić a tu... sielanka z kochającym mężem w tle. Bardzo ciekawe i ładnie napisane opowiadanie. Podoba mi się zamysł.
Pozdrawiam :)
Tylko może sama wybierzesz fragment, że tak powiem - promujący i tekst który wolisz (może jakiś inny niż te podane do dni TW, choć Limit zdrad był boski).
Jak cuś - trukaj ;)
Jeśli chcesz, aby któryś z Twoich tekstów TW został przez nas opublikowany na fanpage'u : https://www.facebook.com/treningwyobrazni/
oraz blogu: https://treningwyobrazni.blogspot.com/
podaj link do tego tekstu (wraz z krótkim fragmentem), przesyłając na adres: treningwyobrazni@gmail.com
co będzie równoznaczne z wyrażeniem zgody na publikację w powyższych miejscach.
Pozdrawiamy
Dzięki :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania