TW 2.0 #5 - Hauptmann

Postać: Zawodowy kierowca wózka z Biedronki

Miejsce: Niebezpieczny wąwóz

Zdarzenie: Hauptmann Wassermann na tropie toruńskiej miłośniczki małolatów

 

________________________________________________________________________________

 

W nieciekawym mieście Toruń ni stąd, ni zowąd pojawił się niebezpieczny wąwóz. Swoją nagłą materializacją pozbawił życia kilka tysięcy mieszkańców i przy okazji totalnie zdemolował centrum miasta. Tragedia ta stała się tragedią narodową na skalę katastrofy samolotu w Smoleńsku i już niedługo po tym zdarzeniu w Warszawie stanął piękny pomnik upamiętniający wszystkie ofiary incydentu. Jego autorem był niemiecki rzeźbiarz żydowskiego pochodzenia Hauptmann Wassermann. Dzień po odsłonięciu monumentu popełnił samobójstwo wieszając się pod sufitem swojej skromnej kawalerki, w której tymczasowo rezydował. Media odczytały ten czyn jako wyjątkowo odważny znak pojednania się z ofiarami katastrofy. Rząd, będąc pod ciągłą presją prasy i telewizji, postanowił postawić kolejny pomnik, tym razem upamiętniający śmierć Hauptmanna Wassermanna. Stanął on obok ostatniego dzieła zmarłego artysty.

Rok później ówczesny prezydent RP ustanowił dzień pojawienia się niebezpiecznego wąwozu, czyli 7 sierpnia, świętem narodowym. Od tamtego momentu święto to stało się najchętniej i najhuczniej obchodzonym świętem przez obywateli Polski. W międzyczasie doszło do kilku samospaleń pod monumentami, kilku protestów i jednej profanacji zakończonej grupowym samobójstwem i ustanowieniem kolejnego święta narodowego, które swoją popularnością przebiło święto ku pamięci ofiar wąwozu.

Wszystkim tym zdarzeniom z coraz większym niepokojem przyglądał się Watykan. Doprowadziło to do pierwszej w historii Polski wojny świecko-religijnej, a jej konsekwencjami była totalna zagłada obu państw. Watykan został zgładzony jako pierwszy po bardzo udanej akcji powietrznej poprowadzonej przez specjalną eskadrę śmigłowców wyprodukowanych w Francji. Stolica Piotrowa została obrócona w pył, a ówczesny papież został schwytany przez bardzo gwałtowny ruch nacjonalistów podszywający się pod oddział armii polskiej i niedługo później rozstrzelany gdzieś na obszarze wyżyny zachodnio-syberyjskiej. Polska zaś została obrócona w proch przez trawiące ją konflikty wewnętrzne. Główny udział miał w tym polski Kościół oraz wszyscy ci, którzy opowiadali się za oszczędzeniem Watykanu i nawróceniem się na jedyną słuszną drogę katolicyzmu. Przeciw nim stanęli nacjonaliści, neonaziści i wszyscy, ci którzy chcieli po prostu totalnego rozpierdolu. Sytuację starało się uspokoić wojsko polskie oraz rząd, ale w wyniku niespodziewanych zdrad zabito prezydenta, co doprowadziło do fal niekontrolowanego terroru. Wszystkie te wydarzenia miały miejsce w roku 2022.

Dziesięć lat później Polska jako tako przestała istnieć. Z ponad czterdziesto milionowej populacji ostały się jedynie nieliczne grupy i parę mniejszych miast. Organizacja Narodów Zjednoczonych uznała to, co zostało z Polski jako strefę zamkniętą podobną do Zony otaczającej Czarnobyl. Odtąd ziemie należące niegdyś do Polski zostały przekazane w ręce Rosji i Niemiec. Państwa te odseparowały terytorium Rzeczpospolitej od swoich granic i zostawiły je same sobie. ONZ poparło tą decyzję i tak oto Polska przeobraziła się w odciętą od cywilizacji oazę przemocy i niesprawiedliwości.

Przez kolejne lata do Środkowoeuropejskiej Strefy Absolutnego Terroru (ŚSAT) napływały kolejne fale nielegalnych imigrantów, handlarzy narkotyków i wszelakich przestępców, i popaprańców. Wśród nich była pewna miłośniczka małolatów, były pracownik sieci sklepów Biedronka i Hauptmann Wassermann II poszukujący ciała swojego dawno zmarłego ojca. Byli oni tylko kropelkami w morzu wynaturzenia, ale ich historia była na tyle ciekawa, że poruszyła cały niebezpieczny wąwóz, a być może nawet całą Strefę Zamkniętą.

Zacznijmy od miłośniczki małolatów. Miała na imię Cecylia, choć wolała, gdy mówiono na nią Baby, mimo że nikt nigdy tak do niej nie powiedział. Była jedną z ocalałych polek i jedną z niewielu, którzy służyli w armii polskiej. Wyglądała młodo, choć prawdopodobnie była starsza od większości osób przebywających w strefie. Na pewno była młodsza od swoich ofiar, bo po dotarciu do niebezpiecznego wąwozu stała się zawodowym pedofilem. Piekło wojny załamało jej psychikę i zmieniło postrzeganie świata. W swoim szaleństwie chciała się odciąć od przeszłości. Zaczynała od małych czynów; palenia kalendarzy, książek, wymazywania wspomnień. Jednak pewnego dnia jej psychoza osiągnęła apogeum i pomyślała wtedy: "Chcę zakosztować teraźniejszości, nie ważne w jak podły sposób. Potrzebuję tego". I tak oto myśl stała się czynem. W pozostałościach Torunia nie zostało dużo dzieci, ale jej to w zupełności wystarczyło, by zaspokoić pragnienia. "Deus vult. Deus vult. Ciągle słyszałam te krzyki. Niegdyś byłam bardzo pobożna. Cały mój oddział składał się z byłych księży i zakonników. <<Bóg tak chce, Cecylio. Nie musisz się obawiać>>. Nie chciałam wierzyć w te podłe słowa. Bóg tak chce? To czyste kłamstwo. Mimo to robiłam to samo, co wszyscy. Strzelałam, zabijałam. Myślę, że to mnie złamało i uczyniło tą obrzydliwą osobą, którą teraz jestem. To kara od Boga."

Gdzieś w innej części Torunia, znacznie dalej od niebezpiecznego wąwozu, opustoszałe ulice przemierzał zawodowy kierowca wózka z Biedronki. Ten przydomek nadali mu ci, którzy usłyszeli o jego legendzie i dane im było ujrzeć go na własne oczy. Miał na imię Świętopełk. Na wojnie z Watykanem stracił obie nogi walcząc z specjalnie wyszkolonym księdzem bojowym klasy drugiej. "Pozwól, że odciążę cię z uporczywego ciężaru chodzenia" - właśnie to były słowa, które pozbawiły go nadziei na przyszłość. Jedno szybkie cięcie i kalectwo na wieczność. Po tej walce zostały natychmiastowo przewieziony do Polski, gdzie będąc w stanie krytycznym cudownie ozdrowiał, co on i większość lekarzy, którzy go doglądali uznali za cud Boży. "Bóg mnie wybrał, bym szerzył sprawiedliwość. Ta misja została mi powierzona, abym mógł żyć dalej mimo kalectwa. Bez względu na wszystko muszę bronić świętości ludzkiego życia".

Ostatnim z fantastycznych bohaterów był Hauptmann Wassermann II, który przybył do ŚSAT w celu zdobycia ciała ukochanego ojca. To właśnie on był synem tego, od którego tak naprawdę to wszystko się zaczęło. Mimo to nie chciał brać całej tej odpowiedzialności na swoje barki. Wierzył, że jego ojciec nie zrobił nic złego, a jego samobójstwo zostało źle odczytane przez ówczesne media. Prawdopodobnie miał rację, choć nie mógł być pewien, co do opinii agresywnych tubylców. "Muszę wymyślić sobie jakieś imię. Moje nazwisko może tylko wzbudzić niepotrzebne ataki agresji".

Hauptmann Wassermann junior spotkał kalekiego Świętopełka ósmego października. Syn rzeźbiarza został zaatakowany przez grupkę agresywnych bandytów żądających dóbr materialnych. Niemiec, mimo przyparcia do ściany, zachowywał spokój i starał się trzymać napastników na dystans. Ci zaczęli powoli tracić cierpliwość i zapewne brutalnie by go zranili, gdyby nie przybycie na miejsce zawodowego kierowcy wózka z Biedronki, który kręcił się gdzieś w pobliżu poszukując złoczyńców. Jako, że nie miał nóg poruszał się za pomocą wózka sklepowego, któremu to zawdzięczał swój legendarny przydomek. Grupka bandytów już na sam jego widok zesrała się i dostała głębokiego krwotoku, co doprowadziło do ich nagłej śmierci. Hauptmann spoglądał na leżące pod jego nogami trupy, po czym zakrzyknął do swojego tajemniczego wybawiciela: "Dziękuję ci". Niestety powiedział to w języku niemieckim, więc Świętopełk kiwnął lekko głową na znak zrozumienia. Wassermann zauważył jednak jego lekkie zakłopotanie i natychmiast się poprawił wypowiadając już wyrazy podzięki w języku polskim, którego nauczył się od swoich żydowskich dziadków i kuzynów mieszkających w Polsce.

- Nie ma za co, wędrowcze - odrzekł spokojnie Świętopełk i chciał już odjechać w siną dal, lecz silna, niemiecka ręka Hauptmann zatrzymała jego wózek.

- Poczekaj. Nie dam rady tu przetrwać. Chcę podążać za tobą - wydusił z siebie dość koślawą polszczyzną.

Zawodowy kierowca wózka z biedronki zgodził się, aby Hauptmann Wassermann został jego towarzyszem podróży.

Dziesiątego października, po dwóch wspólnych nocach i paru ujarzmionych bandytach syn niemieckiego rzeźbiarza wyjawił Świętopełkowi cel swojego pobytu w tym okrutnym miejscu.

- Wiem, gdzie pochowano twojego ojca.

- Naprawdę? - odrzekł z entuzjazmem Hauptmann nieomal uderzając głową w sufit pomieszczenia, w którym aktualnie przebywali.

- Zaprowadzę cię do jego grobu, jeśli pomożesz mi w pewnej sprawie.

- Jakiej? - zapytał lekko się uspokajając.

- W Toruniu, nie, niebezpiecznym wąwozie czai się pewna wyjątkowo niebezpieczna osoba. Bandytów i rzezimieszków jestem w stanie zdzierżyć, ale pedofilom nigdy nie przepuszczę.

- Pedofil? W takim miejscu?

- Dokładnie rzecz ujmując pedofilka. Zwą ją toruńską miłośniczką nastolatków. Słyszałem, że pozbawiła cnoty już wiele nieletnich osób...

- Niebywałe. Przybywając tu nie przypuszczałem nawet, że zalęgły się tutaj takiej wynaturzenia... - odrzekł Hauptmann pogrążając się w lekkiej zadumie - A co z dziećmi? Co robią tutaj dzieci?

- Podobno kilka lat temu pojawił się w tych okolic handlarz niewolników. Miał ze sobą około czterdziestkę dzieci w różnym wieku. Miał zamiar je sprzedać, ale podpadł hersztowi miejscowego gangu i został zabity. Dzieciaki jakimś cudem uciekły i rozproszyły się po okolicy - odrzekł rzeczowo Świętopełk.

- Teraz rozumiem... Jak masz zamiar ją złapać?

- Spróbujemy z przynętą.

- Tak, znajdziemy jakiegoś dzieciaka i umieścimy go samego gdzieś w pobliżu niebezpiecznego wąwozu. Podobno to tam najczęściej dochodzi do jej ataków, więc zaszyjemy się w okolicy i spróbujemy ją schwytać.

- A jeżeli się nie uda?

- Spróbujemy jeszcze raz.

- To niemoralne! - podniósł się Hauptmann.

- Nic mi nie mów o moralności! - wykrzyknął Świętopełk - Nie wiesz, dlaczego i jak powstało to miejsce, więc nie próbuj mnie pouczać, jasne?

- Módl się, żeby wyszło za pierwszym razem - odrzekł Hauptmann podnosząc się z ziemi.

- Wyruszamy jutro - powiedział kierowca wózka i zapadła noc.

Jedenastego października dwójka mężczyzn ruszyła w stronę niebezpiecznego wąwozu. Przemierzyli opustoszałe przedmieścia i po paru godzinach ciężkiej wędrówki dotarli do dawnego centrum miasta. Obecnie znajdował się tutaj niebezpieczny wąwóz, wokół którego toczyło się najbardziej intensywne życie w całej ŚSAT. To tutaj zbierała się większość osób przebywając w strefie i niechcących tylko wzajemnej śmierci. Różnoracy handlarze, najemnicy, rzemieślnicy - wszyscy zbierali się wokół tajemniczego wąwozu, jakby posiadał jakieś niepoznane jeszcze siły przyciągania. Wśród miejscowej ludności krążyło wiele strasznych i niepokojących legend o tajemniczej wyrwie, która pojawiła się tutaj praktycznie znikąd. Większość z nich to były bujdy, ale podobno niektóre zawierały w sobie ziarenko prawdy.

- Mam być przynętą dla oszalałej pedofilki, tak? - zapytała dość młoda dziewczyna w obdartej sukience i poszarpanych butach.

- Tak, wystarczy, że będziesz siedziała, gdzieś z dala od wszystkich. Obiecujemy, że nic ci się nie stanie. Możemy też ci zapłacić - przekonywał ją Świętopełk, podczas gdy Hauptmann stał gdzieś z boku i tylko się przyglądał.

Ostatecznie dziewczyna się zgodziła. Na miejsce pułapki wybrano stary park miejski, gdzie z powodu braku jakichkolwiek przydatnych rzeczy nikt nie przebywał. Świętopełk i Hauptmann zaszyli się w pobliskiej kamienicy i wyglądając przez okno kontrolowali przebieg zdarzeń.

- Jesteś pewien, że to się uda? - zapytał z niepewnością Niemiec.

- Tak. Wszystko dobrze zaplanowałem.

- Ta, jasne... A jak zjedziesz na dół za nim ta pedofilka ją zgwałci.

- Od tego jesteś ty. Ty ją schwytasz.

- Czekaj, czujesz to?

Obu mężczyzn przeniknął jakiś dziwny, nieznajomy chłód. "Kolejne kochane dziecko, które napełni mnie teraźniejszością. Deus vult. Deus vult, kochane. Daj mi swoją niewinność, abym mogła zapomnieć o grzechach przeszłości".

- Patrz!

Do siedzące na ławce dziewczyny zaczęła się zbliżać podejrzana kobieta w czarnej, długiej sukni.

- Chcesz zakosztować życia, dziecko? - szepnęła jej do ucha.

- Hauptmann, leć! - powiedział szybko Świętopełk.

Już po chwili Hauptmann wybiegł z kamienicy. Podbiegł szybko do kobiety w czarnej sukni i łapiąc ją za nadgarstki powalił na ziemię. Ta nie stawiała żadnego oporu, lecz przeszywała jego duszę swoim brązowym spojrzeniem. Dziewczyna zaś wstała z ławki i oddaliła się o parę metrów.

- To ty jesteś toruńską miłośniczką małolatów, prawda? - zapytał, gdy byli jeszcze na ziemi.

- Jestem czymś więcej - odrzekła nadal wpatrując się w gładką twarz Hauptmanna.

Po paru minutach przybył Świętopełk, a Cecylia została zakuta w kajdanki. Nikt nawet nie spytał jak miała na imię. Zgodnie z panującym tutaj prawem została zrzucona w otchłań niebezpiecznego wąwozu.

- Kłamałem - powiedział pewnego dnia Świętopełk - Nie wiem, gdzie pochowano twojego ojca.

Hauptmann Wassermann nic nie odpowiedział i odszedł w milczeniu poszukując własnej ścieżki.

Dwieście lat później niebezpieczny wąwóz zniknął tak nagle jak nagle się pojawił, a zegar świata cofnął się do feralnego siódmego sierpnia.

Wszystkie te wydarzenia zostały wrzucone do innej czasoprzestrzeni, a przyszłość została otwarta dając nowe drogi wszystkim ludziom, którzy w inny biegu wydarzeń popełnili błędy.

Reset się udał. Deus vult.

 

 

_______________________________________

tekst to lekki bełkot, a ja (znowu) zrezygnowałem z emocji

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Canulas 16.05.2018
    Fajny początek. Śmierć twórcy pomnika spoko odczytana. Zastanawia mnie jednak "kilka tysięcy osób" - Sporo.

    Dobra, cofam zarzut. Się dzieje. Papież ginie. Wojny jakieś. W obliczu tego, łykam śmeirć kilku tyś. ludzi od... "wąwozu" :)

    I prezydent zabity, Polski nie ma. A ja sie czepiałem za dużej liczby ofiar. Tera mi głupio.

    "Dwieście lat później niebezpieczny wąwóz zniknął tak nagle jak nagle się pojawił, a zegar świata cofnął się do feralnego siódmego sierpnia. " - WWW, FAJNY MYK. dOBRE.
    pS. Też bym zrezygnował z emocji. Jak je umieścić w takiej surrealnej scenerii.
    No wiec tak: Gdyby Fantomas z Marokiem mieli dziecko, to... taki wspólny klimat sie tu narysował.
    Spoko, bo zestaw cholernie trudny.
  • Pan Buczybór 16.05.2018
    Heh, bardzo mi miło, że wyszło. Dzięki za przeczytanie :)
  • fanthomas 17.05.2018
    dużo czarnego humoru i ogólnie absurdalne i zabawne, tak jak lubię 5
  • Agnieszka Gu 25.07.2018
    Witam,
    Wow, początek mega zaje..sty! ;)) Pomimo iż katastroficzny, czyta się lekko i przyjemnie :)
    Wszystko dzieje się szybko, bez zbędnego oglądania za siebie.
    Fajny kawał tekstu :)
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania