TW 2#4 – Walentynkowe wyznania

Postać: Upierdliwa mucha

Miejsce: Cukiernia

Zdarzenie: Niebezpieczne walentynki

Emocje: Wstręt/ Euforia

 

– Kochanie, dziś są walentynki, może gdzieś pójdziemy? – pyta, robiąc te maślane oczy. Jak? Gdzieś wyjdziemy? Co to w ogóle za pomysł, przecież walentynki od zawsze oznaczają tłumy przy barze i powietrze zanieczyszczone plastikową miłością. Czemu w sobotę nie robiła tych swoich słodkich ślepi, jak jej kwiaty przyniosłem? Wiem, że zwykłe (w sensie nie róże, to według niej zwykłe), ale jednak kwiaty i nawet pachniały zajebiście, bo to frezje były. Na badylach się nie znam, ale frezje mają lepszy zapach niż te tanie perfumy, którymi ciągle muszę się zachwycać, bo jak nie powiem, że ładnie pachnie, to myśli, że brzydko i jest jej smutno, a jak jej smutno to po ptokach. Nie zamoczę. A prawda jest taka, że najlepiej, jak tak zaraz po prysznicu pod kołdrę wskoczy – moja ulubiona wersja bezzapachowa. Postarałem się o ten komfort i w ramach opieki nad jej zdrową skórą zakupiłem w prezencie ekologiczne mydło perfumfree. Eko jest w modzie, więc poszło w użytek. I dzięki ci panie, bo jak lizałem naperfumowany dekolt, to miałem potem niesmak w ustach. To nawet gorsze niż te wszystkie błyszczyki, sryszczyki. Jakaś masakra z tymi babami.

Walentynki, jak ja kurwa nienawidzę tego dnia.

– Dobra, chodźmy. To może do cukierni? – rzucam, bo już nie mogę wytrzymać jej spojrzenia.

– Świetny pomysł! Daj mi pięć minut.

Normalnie wkurza mnie te „pięć minut”, ale dziś olewam jej podróże w czasie. Łudzę się jak dzieciak, że a nóż widelec się uda i nie zdążymy, cukiernie zamkną i z braku lepszych opcji pójdziemy do monopolu po piwko, a później podczas dennej komedii romantycznej spalimy trochę kalorii na kanapie, zamiast ładować je w postaci pączków ozdobionych sercem z lukru.

A tak, to już znam ten scenariusz: ona będzie patrzyć mi w oczy więcej niż zwykle i wywierać na mnie presję. Będzie chciała usłyszeć magiczne słowo zakochanych, bo jesteśmy razem od roku, a ja wciąż nie wyznałem miłości. To znaczy, wyznaję ją codziennie, ale ona na bank by chciała konkretnej deklaracji. Moje smsy kilka razy w ciągu doby, troska w czasie choroby, kwiaty, wsparcie i wielokrotny orgazm jaki jej serwuję, nie wystarczają. Musi być to wyświechtane słowo, jestem pewien. Właśnie dlatego uważam, że walentynki są niebezpieczne. Przypierają do muru takie emocjonalne niedołęgi jak ja i każą szukać słów zwiewnych i ulotnych, kiedy ja zwiewność kojarzę jedynie z halką babci, którą prała maniakalnie każdego dnia i wieszała na sznurku za oknem.

Jeśli to tylko kwestia znalezienia słów to jeszcze pół biedy. Najgorzej jak taki ktoś wcale nic nie czuje, ale pod naporem nadmuchanych serduszek powie magiczne „kocham cię”. Tu rodzi się prawdziwe niebezpieczeństwo, bo w taki sposób stwarza się pole do zwierzeń. Bo wiesz, w poprzednim związku nie mogłam być sobą, on mnie w ogóle nie rozumiał, albo co najgorsze, to może wpadniesz do moich rodziców na obiad? Ja się nie dam, mimo że kocham, to w walentynki nie powiem, nie ma chuja we wsi, nie powiem i już…

***

No i zgodził się na wyjście, a ja z grzeczności zapytałam, bo walentynki, bo wypada. Szlag by to trafił, ten dzień słodkich pajaców. Będzie się wysilał na miłe słówka, głębokie nienaturalne spojrzenia w oczy. Uff… na dodatek tusz mi się skończył i już nawet plucie nie pomaga. No to będzie wersja natural bez makeupa. Jestem zatem gotowa, ale posiedzę tu trochę i zagram na zwłokę. Może nie zdążymy do tej cukierni. I po co pytałam… o ja głupia…

Miałam nadzieję, że się nie zgodzi i powie: co ty bejb? Nudy te walentynki, chodźmy na browca. Ale nie romantyk… O ja cie… A szpilki!? Przecież w adidasach nie pójdę! Nienawidzę szpilek. Czternasty lutego powinni ogłosić dniem haluksów i skręconych kostek. Nic niestety nie poradzę, uśmiechnę się, udo pokażę i w drogę.

No to idziemy. Przez te cholerne buty trzymam się go jak babulka pod ramię. Oby tylko nie wyrżnąć. I co on taki milczący? O matko! On chce się oświadczyć! Albo wyznać miłość! Pewnie dlatego taki zdenerwowany… A mogło być tak fajnie, tak po naszemu. Film, piwo i seks…

Może jak już wypełnimy Walentynkowy obowiązek, to pójdziemy do niego? Taką mam nadzieję, a teraz czas pouśmiechać się, zrobić maślane oczy, machać rzęsami i efektownie zarzucić nogę na nogę podczas zajmowania miejsca na krześle.

***

No i kurwa zdążyliśmy, oczywiście dziś otwarte dłużej. Pretensji jednak mieć nie mogę, bo długo w łazience siedziała. Jakby zbyt długo… sam nie wiem, co o tym myśleć. Przecież nie zrobiła nawet makijażu. Wygląda pięknie, ale tak samo, jak przed wejściem? Ooo nie! Pewnie test ciążowy, bo ostatnio… O nie! Tylko nie to! Taka tajemnicza wyszła i ma ochotę na słodkie. Moja stara ponoć też żarła słodkie, jak zaciążyła. Ciągle mi wypomina ile, to nie przytyła z mojego powodu.

Zajebiście, ze stresu się pocę, teraz będę śmierdzieć. Muchy mnie obsiądą i od samego początku wyjdę na gównianego tatusia. Rzuci mnie jak nic.

Tak po prawdzie, to wciąż nie wiem, co do mnie czuje. Może tylko dobrze się bawi? Wcześniej była dość rozrywkowa, czemu przy mnie miałaby się zmienić? Do wyjątkowych raczej nie należę. Taki zwykły osiedlowy burak. Takie nic. Jak mam założyć rodzinę, skoro nie wiem, jak powinna wyglądać…

– Tam w rogu jest wolny stolik. Chodźmy – mówi, wskazując na miejsce na końcu sali.

Takie ustronne, dobre do wynurzeń. Jak jest w ciąży, to co? Obowiązkowo muszę wyznać miłość?

***

No to jesteśmy. Fajny stolik się znalazł, przynajmniej nikt nie zauważy, że w walentynki bez makijażu wyszłam. Mam tylko nadzieję, że go romantyzm nie oświeci w tym intymnym klimacie. Wiem, że mnie kocha, nie potrzebuję tych serduszkowych banałów. I tak za każdym razem czuję się zażenowana, kiedy coś dla mnie robi. Nie wiem, co odpowiedzieć, gdy przynosi kwiaty. Onieśmiela mnie, to rzucam głupimi żartami, że byle jakie badyle dla byle jakiej dziewczyny. Zawsze miałam problem z okazywaniem emocji. Potrzebuję czasu. Boże, niech tylko nie wypali z tym „kocham cię”… nie zasługuję. Nie będę mogła już udawać, że to zabawa, będę musiała się określić.

– Dla mnie sok pomarańczowy i szarlotka – mówię do kelnerki.

– Nie masz ochoty na kawę?

– Nie, jakoś słabo się czuję.

Wiedziałem! Wiedziałem! Ja pier… W ciąży z takim patałachem! Idiota. Spontan bez gumki, gdzie ja miałem głowę…

– Coś nie tak? Wyglądasz na zdenerwowanego.

– Nie, nie. Też wezmę sok, chyba za dużo kawy piję ostatnio.

***

No tak, stresuje się wyznaniem. Nie podejrzewałam go o takie banały. Mam ochotę stąd uciec, zaszyć się w domu, pobyć razem, obejrzeć film. Przecież to nie my. To nie my tu siedzimy.

***

No niech już mówi, bo to napięcie mnie wykończy. Albo lepiej nie. Jak już mam się dowiedzieć, to nie tu. Może wymyślę, że coś mnie boli i pójdziemy do mnie. Starych nie ma w domu jak zwykle. Mam mrożoną pizze, piwo można kupić. Piwo dla ciężarnej? Idiota!

– No co za mucha upierdliwa. Patrz, topi się w twoim soku. Ohyda. Czekaj zamówię ci nowy.

– Nie, Łukasz, zaczekaj. Muszę ci coś powiedzieć.

Zajebiście, pot aż do odbytu mi spływa.

– To może nie tu. Obrzydzenie mnie bierze przez tę muchę.

– To chodźmy stąd. Może kupimy po piwie?

 

***

Walentynki w pracy. Już na te wszystkie pączki patrzeć nie potrafię. Sami zakochani przy stolikach, a ja trzydziestka na karku i ciągle sama. Tylko dupa mi rośnie od wdychania lukru.

Ci w rogu wyglądają na szczęśliwych. I tak swobodnie się czują w swoim towarzystwie, nawet się nie pomalowała na taką okazję.

Bardzo bym chciała kiedyś usłyszeć: „kocham cię” właśnie w walentynki. To taki wyjątkowy dzień…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 16

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (40)

  • Kim 04.05.2018
    Wrócę do domu to zajrzę :)
  • Justyska 04.05.2018
    Dzięki Kim, trochę się boję, że edytor przepalę:) Będę czekać.
  • Canulas 04.05.2018
    Justyska, ja się anonsuję ba niedzielę ;)
  • Justyska 04.05.2018
    Canulas zapraszam serdecznie. :)
  • Margerita 04.05.2018
    pięć ach te kobiety nie ważne co facet jej powie to się albo smuci albo dąsa, albo jest obrażona takiej to nigdy się nie dogodzi ale numer jeszcze go zdradziła nie no bombowa część
  • Justyska 04.05.2018
    Dzięki Margerita za szybki odzew. Ale czemu go zdradziła?
  • Margerita 04.05.2018
    Justyska
    bo tak zrozumiałam a to on zostanie tatusiem
  • Justyska 04.05.2018
    Margerita nie, on się bał, że zostanie tatusiem, a ona się bała, że jej wyzna miłość. Taka gra niedopowiedzeń, bo żadne z nich tak na prawdę nie chciało wychodzić. A ostatnia kwestia należy do pani z cukierni. :)
  • betti 04.05.2018
    Tak sobie zajrzałam, bo jakoś ostatnio bardzo płodna jesteś... myślałam, że zostawię po kilku linijkach i ,,, jednym tchem przeczytałam do końca.
    Bez zbędnych słów, zostawiam 5.
  • Justyska 04.05.2018
    betti serio? To ucieszona mordka moja:) Dzięki wielkie.
    Pozdrawiam
  • Blanka 04.05.2018
    Kurde, ale dziś dużo świetnych tekstów się pojawiło.
    Justyska, z zestawu wybrnęłaś koncertowo - to raz. Dwa- świetny, pomysłowy, zadziorny, zabawny tekst. Genialnie!
  • Justyska 04.05.2018
    jej... idę spać niedługo z czerwonym licem... dzięki:)
  • Kim 05.05.2018
    Halo, wczoraj niedomogłam wieczorem, ale dziś rano przybywam :)
    "Moje smsy kilka razy w ciągu doby, troska w czasie choroby, kwiaty, wsparcie i wielokrotny orgazm jaki jej serwuję[,] nie wystarczają." - tu przecinka brakuje jednego
    "Nic niestety nie poradzę, uśmiechnę się, udo pokarzę i w drogę." - pokażę, chyba, że ma zamiar karać woalkę :)
    "Wygląda pięknie, ale tak samo[,] jak przed wejściem?" - porównania pararelne ('tak,jak' itp) dzielimy przecinkiem zawsze

    Nooo interpunkcyjnie bardzo spoko, ale trochę jestem jeszcze rozespana, bo nawet kawy nie wypiłam, a już tu przyleciałam, zatem mogę niedomagać trochę przecinkowo. Wybacz.
    Co do treści.
    Justysko, świetne, choć niewielkie, studium ludzkiej psychiki. Na początku myślałam, że uraczysz nas tylko męską perspektywą. Cieszyłam się, bo w sumie wolę czytać teksty napisane z perspektyw panów, ale potem pojawiła się również pani i nie zawiodła ani trochę. A na końcu jeszcze pani sprzedawczyni/kelner. Ładny kontrast na koniec i ciekawy pomysł na zakończenie. :)
    Widać, że na tekst był jasny pomysł. Ona pomyśli o oświadczynach, on o ciąży i, bum. Mamy lawinę, która sama się napędza.
    Podoba mi się, że różnica perspektyw jest zaznaczona, choć nie jestem pewna, czy byłabym w stanie je rozróżnić po samym sposobie prowadzenia narracji.
    Reasumujac: świetna robota. To chyba najlepsze opko, jakie u ciebie czytałam. Podobne wyznanie nie przychodzi łatwo, gdyż to opko o tej babce, co robiła makaron dla męża, też było świetne...
    Pozdrawiam :)
  • Justyska 05.05.2018
    Kim dzięki. Jestem szczerze zaskoczona, ze tak mało błędów. Ta informacja ratuje mój dzień :) błędy poprawię jak będę w domu. Dzięki jeszcze raz za poświęcony czas i milego dnia :)
  • Szudracz 05.05.2018
    Dawno tak się nie śmiałam. :)))) Komunikacja między ludźmi bywa powalająca. Lubię wiedzieć jak myślą faceci. :)
  • Justyska 05.05.2018
    Dzięki Szu. Śmiech to zdrowie ☺
  • Dekaos Dondi 05.05.2018
    Bardzo fajne!!! No właśnie. Punkt widzenia, od punktu siedzenia. Napisane tak po...ludzku. Sami siebie widzimy zupełnie inaczej, niż widzą nas inni. Pozdrawiam→5
  • Justyska 05.05.2018
    Dekaos dziękuję.i pozdrawiam serdecznie. U Ciebie mam zaległości. Musze nadrobić:)
  • Bożena Joanna 05.05.2018
    Fajna narracja prezentująca dwa stanowiska, męskie i damskie, dotyczące Walentynek. Bardzo podobało mi się zdanie "...i karzą szukać słów zwiewnych i ulotnych, kiedy ja zwiewność kojarzę jedynie z halką babci, którą prała maniakalnie każdego dnia i wieszała na sznurku za oknem."
    Jako alergik na zapach perfum popieram używanie kosmetyków wolnych od substancji zapachowych.
    Pozdrowienia!
  • Pasja 05.05.2018
    Witam.
    Bardzo ciekawe scenki myślenia kobiety i mężczyzny. Niedomówienia, miłość i wpadka gdyby? Życie nie tylko w Walentynki.
    Dobrze, że w mojej młodości Walenty nie był taki słynny.
    A końcówka z trzydziestolatką bomba.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Justyska 05.05.2018
    Dzięki Pasjo, tak trochę prawdy od siebie wsadziłam,bo średnio za tym dniem przepadam:)
    Pozdrowienia ślę:)
  • Adam T 06.05.2018
    Muszę to napisać, nic, ale to absolutnie nic mnie już nie powstrzyma, za późno.
    Bardzo mi się podobało.
    Dlaczego? Przede wszystkim naturalność. To najbardziej lubię, żadne nbzdyczone, szkolnie poprawnie narracje. Dlatego lubię teksty w pierwszej osobie. Dałaś tu popis wnikliwości, obserwacji (są aż trzy punkty widzenia), humoru, który w tym wypadku jest uniwersalny. No, chyba tylko wymuszony smutas i zdrklarowany hejter się przy tym tekście nie uśmiechnie. To się po prostu skrzy od żartów.
    Kupiłaś mnie.
    Pozrawiak ;)
  • Justyska 06.05.2018
    To dla mnie ogromny komplement... nie wiem, co odpowiedzieć, więc powiem dziękuję:)
    Miłej niedzieli życzę:)
  • Aisak 06.05.2018
    Najbardziej podobało mi się spojrzenie z dwóch perspektyw - jego i jej.

    Nie wszystko wydaje się być takie oczywiste na pierwszy rzut oka.
  • Justyska 06.05.2018
    Miło Cię gościć Aisak. Fajnie, ze się spodobało. Choć z perspektywy czasu uważam, ze powinnam bardziej zroznicowac język
  • Canulas 06.05.2018
    "Co to w ogóle za pomysł, przecież walentynki od zawsze oznaczają tłumy przy barze i powietrze zanieczyszczone plastikową miłością." - bardzo trafne.
    Lubię naprzemienną narrację, ale... trochę mnie zaskoczyłaś. Fajna przewrotność powstała z tego ich udawactwa. Daje do myślenia, bo nieco creepy.
  • Justyska 06.05.2018
    Dzięki Van za wizytę jak piszesz "ale" to znaczy, ze coś nie gra.:) Wal śmiało bo to pierwszy taki mój tekst
  • Canulas 06.05.2018
    Justyska , aaaa nie. Jak coś nie gra, to piszę, co nie gra. Coś Ty, raczej nie należę do krępujących się. Trzy kropki miały zbudować nastrój przed " atrochę mnie zaskoczyłaś". Jeśli zabrzmiało dwuznacznie, to niechcący. Tekst ok. Lekko się czytało, a przewrotność dodaje mu +5.
  • Justyska 06.05.2018
    Canulas ok. To fajnie. Teraz mam usmiech od ucha do ucha :D A już notatnik szykowalam :)
  • Justyska 06.05.2018
    *Can
  • MarBe 06.05.2018
    Było, minęło i zapomniałem już, że dzień zakochanych może należeć do tych nielubianych oraz niepożądanych.
    Doskonale obdarłaś z magii i miłości bycie we dwoje, w zamian pozostał browar z seksem, który wcześniej czy później się kończy.
    Natomiast zakończenie zawiera głos rozsądku z własnej perspektywy.
  • Justyska 06.05.2018
    Dzięki za komentarz i odwiedziny :)
  • Nachszon 06.05.2018
    Werwa, swoboda, dynamika. Trio bohaterów i dyrygent, czyli Ty Justyska, który panuje nad wszystkim, rozkłada akcenty. Rewelacja.
  • Justyska 07.05.2018
    Nachszon tyle dobrego tu usłyszałam (przeczytałam), że naprawdę nie wiem co odpowiedzieć... dziękuję ślicznie i bardzo się ciesze.
  • Ritha 07.05.2018
    Hehehehe, gicior Justyska, też kiedyś pisalam o walentynkach, moim okiem wersja usredniona jest najlepsza - komedia romantycnza w pościeli pełnej chipsowych okruszków, tani alko, seksy, wygodne łaszki (dres w serduszka czy cuś :D). Kolacje romantyczne w knajpach, gdzie so ludzie i napompowany mus "świętowania walentynek" - niet.

    "karzą szukać słów" - w tym kontekście "każą" (chyba)

    "Musi być to wyświechtane słowo, jestem pewien. Właśnie dlatego uważam, że walentynki są niebezpieczne. Przypierają do muru takie emocjonalne niedołęgi jak ja i karzą szukać słów zwiewnych i ulotnych, kiedy ja zwiewność kojarzę jedynie z halką babci, którą prała maniakalnie każdego dnia i wieszała na sznurku za oknem" - cały fragment dobry

    Hahaha, doczytałam własnie do jej punktu widzenia - pięknie.

    "na dodatek tusz mi się skończył i już nawet plucie nie pomaga" :D dobre, bardzo kobiecym okiem, lubię

    "A mogło być tak fajnie, tak po naszemu. Film, piwo i seks…" - noo dokładnie, ło tym mówilam we wstępie tegoż jakże przemyślanego komentarza
    Ale Justyś, ten tekst mi Brigdet Jones zalatuje - lekko, z polotem, z dystansem, no kurdę, uwielbiam.
    Fajna przeplatana narracja, zwieksza dynamikę.
    Bardzo dobre TW.
  • Justyska 07.05.2018
    Hej Ritha bardzo dziękuję za bogaty komentarz. Trochę siebie z tekście przemycilam :P A co do błędu to aż wstyd A to już nie pierwszy raz heh. Wytatuluje sobie :)
  • Elorence 05.07.2018
    Bardzo, bardzo ładne! I takie... prawdziwe. Każdy chce tego czego nie ma :) Walentynki są przereklamowane. Jakby ludzie kochali się tylko ten jeden raz w roku...
    Świetnie napisane :) I jak pomyślę, że kiedyś byłam jak ta kobieta z końcówki to przechodzą mnie dreszcze :D Jak dobrze, że wydoroślałam.
    Pozdrawiam Cię ciepło, no i piąteczka :)
  • Justyska 05.07.2018
    Dzięki Elorence! Miło że odgrzebalas :) i fajnie, ze się spodobało.
    Pozdrawiam!
  • Hej, Justyś :)
    Ze sprawą następująca przychodzę (Ritha z tej strony) -założyliśmy funpage TW:
    https://www.facebook.com/treningwyobrazni/

    Mamy zamiar tam działać szerzej, obecnie jednak publikujemy najlepsze teksty TW (krótki fragment plus link do tekstu z opowi) i pytanie moje brzmi czy wyrażasz zgodę i chęć, by wrzucić tam Twój tekst? (Któryś zgłoszony do dni TW, albo może jakiś inny TW byś wolała?)
    Daj cynk jak coś i na dniach wrzucim :)
    Pozdrowionka
  • Justyska,
    Jeśli chcesz, aby któryś z Twoich tekstów TW został przez nas opublikowany na fanpage'u : https://www.facebook.com/treningwyobrazni/
    oraz blogu: https://treningwyobrazni.blogspot.com/
    podaj link do tego tekstu (wraz z krótkim fragmentem), przesyłając na adres: treningwyobrazni@gmail.com
    co będzie równoznaczne z wyrażeniem zgody na publikację w powyższych miejscach.
    Pozdrawiamy

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania