TW 3 # 5 – Maleńka, wysłuchaj mnie
Postać: Alpinista Daltonista
Miejsce: Grota Króla Gór
Zdarzenie: Pośmiertny monolog
Opowiem ci coś, Maleńka…
Raz jeden pomyliłem szlak w górach. Raz jeden.
Od tego czasu przyjaciele nazywali mnie Alpinistą Daltonistą. A ja nawet nigdy w Alpach nie byłem! Nie byłem, bo jestem typem turysty idioty. Włażę tam, gdzie mnie nie chcą, ale boję się wysokości. Alpy? Już raczej mnie tam nie zobaczą. Ale tamtą „omyłkową” wycieczkę wspominam dobrze. Dzięki mojej nieuwadze spotkaliśmy inną grupę turystów, a Zbynio poznał miłość swojego życia… To tak jakby przez pomyłkę zagrać w totka i wygrać. Byłem świadkiem na ślubie… Świadkiem końca jego poszukiwań.
A ja? Dziwne, no ale tak mam, że szukam czegoś, bojąc się to znaleźć. Ciągle gdzieś chodzę. Nie uznaję autobusów, nawet na rower siadam z przymusu; pociąg to ostateczność, prawa jazdy nie mam. Zwyczajnie lubię chodzić, albo raczej lubiłem. Muszę się nauczyć mówić o sobie w czasie przeszłym. To niełatwe.
Dobra, no wiem, co myślisz. Pewnie zastanawiasz się, czemu ci to opowiadam? Wyglądasz na kogoś, kto potrafi słuchać i wie dużo o życiu w górach. Poza tym nikogo więcej tu nie ma.
No więc po co chodziłem po górach? Żadna filozofia mi nie przyświecała. Raczej nie olśnię cię żadnym odkryciem. Chodziłem dla pokonywanej drogi. Chodziłem, by czuć zmęczenie, by po odciskach na stopach móc określić liczbę przebytych kilometrów, by wieczorem czuć to charakterystyczne pieczenie policzków… od słońca i wiatru. Otwierałem w ten sposób swój ograniczony umysł. Jestem samokrytyczny? Pewnie masz rację.
Myślę sobie, że te wszystkie problemy samorealizacji, pytania: „po co jesteśmy?, dokąd zmierzamy?” – te wszystkie rozterki, to nic innego jak pułapka naszego umysłu. Mamy zbyt dużo wolnego czasu! Zapominamy cieszyć się z tego, co obok! Jestem winny niedostrzeżenia szczęścia, jakie miałem. Jestem winny, bo zamordowałem uśmiech ciągłymi pytaniami! A odpowiedzi nie ma! Pytań nie powinno być! Życie jest sensem samym w sobie… było.
Powiem ci coś jeszcze, Maleńka…
W ramach szukania odpowiedzi na te durne pytania postanowiłem spełnić swoje wielkie marzenie – spacer po norweskich fiordach. To przecież to! Wszystko układało się jak po maśle, wiesz? Nie wiesz, bo skąd, ty Maleńka, możesz wiedzieć, ty taka niewinna.
Posłuchaj.
W firmie, której pracowałem, były masowe zwolnienia. Dostałem ogromną odprawę i choć początkowo byłem załamany, szybko pomyślałem, że to jest ten moment. Że dam sobie rok, na poszukiwanie siebie, na odnalezienie odpowiedzi, na zadanie nowych pytań i wytyczenie celu. Norwegia wydawała się idealna. Olden, wydawało się idealne. Okolica cudowna. Kiedy tu przyjechałem, czułem, że wreszcie oddycham, jakbym wrócił do domu po bardzo długiej podróży. Dziwne co? Przecież nigdy wcześniej tu nie byłem. A ty Maleńka? Czy też czujesz się jak u siebie? Głupie pytanie, przecież jesteś u siebie.
Skoro tak słuchasz, to powiem ci coś jeszcze. Zachciało mi się przygód. To chyba zimny oddech lodowców tak na mnie podziałał. I słowa tego pasterza, którego spotkałem na szlaku do Brendalsbreen. Opowiedział mi o Grocie Króla Gór, o niesamowitym widoku, o ciekawej trasie. Pokazał mi wszystko na mapie i powiedział, że znajdę tu odpowiedzi. Nie mówiłem mu o żadnych pytaniach, ale widocznie wyczytał to z mojej twarzy. A ja to wszystko łyknąłem jak pelikan. Teraz już wiem, że to miejsce nie istnieje, a jeśli tak, to ja już go nie zobaczę.
Oj Maleńka, Maleńka… Myślę, że te wszystkie drogi przywiodły mnie do ciebie. Jesteś odpowiedzią, prawda? Wbrew pozorom jesteśmy do siebie podobni: jemy, błądzimy, żyjemy, spoglądamy w górę i w dół jednocześnie.
Zboczyłem ze szlaku z głupoty. Śpieszyło mi się, byłem żądny przygód… Nie planowałem rozbijać głowy, nie planowałem łamać nogi w kolanie, a już na pewno nie planowałem wykrwawić się na mchu obok ciebie. Maleńka… Wybacz, że musiałaś patrzeć na uchodzące ze mnie życie. To był pewnie kiepski widok.
Dziękuję ci, że nie uciekłaś, bo teraz rozumiem. Moje serce biło jak twoje, jadłem jak i ty, oddychałem… byłem. Szkoda, że to dopiero teraz… Maleńka… twój pasterz idzie. Słychać dzwonki. Woła cię. Szuka. Potrzebuje. Idź, bądź szczęśliwa.
Ja tu zaczekam na swojego.
Komentarze (20)
Pięknie sobie poradziłaś! A na końcu... miałam łzy w oczach. Jakoś tak od samego początku odczuwałam niepokój, wciąż łudząc się, że nie będzie tak źle, że nikt nie zginie, że nawet Alpinista Daltonista może jedynie pomylić drogi, zgubić się w górach czy coś...
Jestem pod wrażeniem.
Ten pośmiertny monolog... Kurde, chyba nawet ja dałam Ci zestaw, ale moje wyrzuty sumienia zniknęły, bo podołałaś i to na szóstkę!
Ściskam cieplutko! :)
Pozdrawiam serdecznie!
;)
Pozdrawiam!
Pozdrawiam i dziękuję:)
Pozdrawiam serdecznie!
...i super wyszło.
"Jestem winny niedostrzeżenia szczęścia, jakie miałem. Jestem winny, bo zamordowałem uśmiech ciągłymi pytaniami! A odpowiedzi nie ma! Pytań nie powinno być! Życie jest sensem samym w sobie… było."- pięknie.
"Jesteś odpowiedzią, prawda? Wbrew pozorom jesteśmy do siebie podobni: jemy, błądzimy, żyjemy, spoglądamy w górę i w dół jednocześnie."- i tutaj.
Bardzo ładną historię stworzyłaś, Justysia. Sposób w jaki ją opowiadasz do końca trzyma w takim napięciu, niepewności - co, jak, dlaczego? I ta "Maleńka"- świetny pomysł.
Końcówka zupełnie rozbraja:
"Maleńka… twój pasterz idzie. Słychać dzwonki. Woła cię. Szuka. Potrzebuje. Idź, bądź szczęśliwa.
Ja tu zaczekam na swojego."- cudo.
Bardzo mi się podobało. Jest lekko, subtelnie, ciekawie. Inaczej.
Ode mnie komplet gwiazdek. W pełni zasłużony. Brawo.
Pozdrówka.
„A ja? Dziwne, no ale tak mam, że szukam czegoś, bojąc się to znaleźć. „ - bardzo mi bliskie
Też chciałbym dialog pośmiertny. Oj też.
Kurde, muszępowiedzieć, w sensie, że mi się wydaje, iż czegoś się nauczyłem. Nie wiem czy to mi się utrwali, ale bardzo ciekawy zapis. Akurat to jedna z moich pięt, w sensie opisywać z jakby zwrotem bezpośrednim i dobrze jest się przyjrzeć.
Mam już jakiś tam ogląd jak to się robi.
Ładny tekst, naturalnie bardzo napisany.
Pozdrowka!
O co tu chodzi, nie pojmuję. :D
A co do samego tekstu, to już przecież napisano wyżej.
Ja bym jeszcze dodał, że "w Grocie Króla Gór" - bardzo mi się spodobało to odniesienie. W dawnych czasach nawet to na mandolinie plumkałem. ;D
Ech, może pod Twoim następnym tekstem uda mi się napisać nie-dziwny komentarz. Cóż. :)
5 ofc
Dzięki i pozdrawiam!
Masz talent do lekkiego pisania :)
Bardzo przyjemnie się czytało. Cudnie lekkie i świeże obrazy przedstawiłaś.
Piękne to :)
Pozdrawiam
Masz talent do lekkiego pisania :)
Bardzo przyjemnie się czytało. Cudnie lekkie i świeże obrazy przedstawiłaś.
Piękne to :)
Pozdrawiam
Pozdrówka ślę:)
Co sądzisz o:
1. Wrzuceniu gatunków do zdarzeń? Np. "Napisz horror".
2. Pisaniu TW w parach? Dla chętnych. Dwie opcje:
- tworzenie jednego zestawu z dwóch otrzymanych i każdy pisze osobno
- tworzenie jednego zestawu z dwóch otrzymanych i wspólnie pisanie jednego tekstu (publikacja: tekst zostaje podzielony na pół, aby każdy mógł go opublikować u siebie, musi mieć ten sam tytuł oraz informację z kim został pisany)
3. Numer zdarzenia przestaje wpływać na kolejność. Obecni na niedzielnym obdarowywaniu wybieraliby zestawy w kolejności przybycia. Oczywiście, każdy otrzymałby zestaw. Nieważne, czy byłby obecny, czy też nie.
4. Czy masz inne pomysły na zmiany w TW?
Daj znać w tym wątku:
http://www.opowi.pl/forum/zabawa-slowami-w273/
Pozdrawiamy!
PS: Jeśli jeszcze masz ochotę dorzucić coś swojego do pul (postacie, miejsca, zdarzenia) to śmiało wrzucaj do tego samego wątku, co odpowiedzi na pytania z ankiety :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania