Na początek drobiazgi:
"Gdzieś tam w oddali Wisła, stąd niewidoczna, skrzyła się jak te amerykańskie jeziora, pochłaniała gasnące promyki." - gryzie mi się tu kilka rzeczy: niewidoczna, a się skrzy - to jeszcze ok, ale że jak jeziora - trochę mam za ciasny umysł chyba - rzeka-jezioro jedno płynie, drugie stoi upraszczając to i skrzenie powierzchni raczej inaczej będzie wyglądać. No, nie wiem, taka drobna uwaga ku przemyśleniu...
"Słońce zostało na miejscu.
***
Bojan, siedząc na miejscu pasażera, powoli siorbał kawę równie czarną, co jego karnacja" - 2x miejscu za blisko, chyba że odpuścić, za wzgl na dzielące ich gwiazdki...
Ale już dalej:
"wydał nawet pierwszą płytę - wiodło mu się. Słowa same mu się cisnęły na usta, miał dobry..." - 2x mu się
No to tak,
Mamy opowieść z finiszem, trochę drogi było, motywy z tw wykorzystane. Pamiętam, że u ciebie, w twoich opkach królowały były mocna, dosadna narracja - tutaj tego się niestety nie czuje.
Nieźle opowiadanie. Tak bym je określiła.
Pozdrawiam
Hej :)
Więc tak, wstęp w Twoim stylu, czyli wywołanie efektu "ale o co chodzi?"
Jest trochę niuansów/smaczków, typu "Ewelina Krajda, właścicielka wspomnianego wyżej cytatu lub "zauważył Karol, człowiek z kartonem"
"— Chuj mnie to — stwierdził poprawną polszczyzną Bojan, kładąc swój karton na pace. — Ten wieprz to nasz bilet na kolejny poziom.
— Co prawda to prawda — odrzekł Karol. — Trzeba to przetrzymać. Każdy przez to przechodził" - 4 x "to", obadaj czy nie można z jednego wyoutować
"Pracownicy oderwali się na chwilę od pracy" - masłem maślanym trąca, choć to moze nieadekwatne akurat w tym przypadku, ale pracownicy/pracy troszke mi się w głowie dubluje (może "od swoich zajęć"?)
"Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, przyczepy, hangary rzucały coraz dłuższe cienie. Gdzieś tam w oddali Wisła, stąd niewidoczna, skrzyła się jak te amerykańskie jeziora, pochłaniała gasnące promyki. Pracownicy oderwali się na chwilę od pracy, stanęli, podziwiali rozciągające się nad nimi niebo przyjmujące coraz więcej pomarańczy. Nawet kierownik, potliwy wieprz, oderwał się od kiszących się w bigosie myśli, by kontemplować nad codziennym cudem natury" - podoba mi sie tutaj wyważenie narracji, opisy, przyjemnie sie czyta
"— Cyk! — Wystrzał, obrót bębenka, łuska na ziemi." - noo, Bucz, trzy krótkie stwierdzenia uzyte niemalze perfekcyjne, bardzo w me gusta
"Głowy na przemian na muszce; metal tańczył w ruchu drgającym" - świetne
Cały ten fragment mi się szalenie podoba:
"Podszedł do zszokowanych kartonowców. Powolutku, niczym prawdziwy rewolwerowiec. Głowy na przemian na muszce; metal tańczył w ruchu drgającym. Częstotliwość opadała wraz z każdym krokiem. Był coraz bliżej. Bojan był spokojny. Znał procedury. Nie mógł panikować. Poczuł oddech nałogowego palacza tabaki"
"— Dz—dziękuję" - zastanawiam sie nad zasadnoscią użycia myślnika w środku :dziękuję:, w sensie czy nie lepiej dywiz: "Dz-dziękuję", albo nawet tak: "Dzzziękuję" ale tu zaznaczam, że kompletnie nie mam pojęcia jak jest poprawnie, po prostu z tym myślnikiem wygląda (według mnie) dziwnie
"— Dlaczego? — Błąd. Zaognił sytuację.
Ręka Jeda niebezpiecznie przejechała po zaczesanych do tyłu włosach" - wtrącenia podialogowe coraz lepsze masz, prowadzenie narracji dynamiczne, jest tu jakieś napięcie, fajno
"Opleciona atramentowym wężem prawa dłoń Jeda niebezpiecznie spoczęła na barku Karola" - to też ciekawe
"— Bojan, idziemy — wziął go pod rękę" - nie wiem czy nie Wziął* z dużej
"Czeka cię teraz wiele nowych obowiązków — powiedział głośno, przyśpieszył" - tu się zastanawiam czy z kolei nie za bardzo pociachane, czy nie lepiej np. "powiedział głośno, po czym przyśpieszył" ale to tylko pół-sugestia
"wydał nawet pierwszą płytę - wiodło mu się" - tutaj półpauza (ta średnia kreseczka – )
"własne przeczucie - to już sprawka" tu też półpauza
"wydał nawet pierwszą płytę - wiodło mu się. Słowa same mu się cisnęły na usta"- 2 x "mu się"
"Kawy ubywało, przejechali już przez tunel, miasto otworzyło się całkowicie" - to też piękne zapigułowanie informacji
"rzekł z udawaną kulturę" - kulturą*
"Koszula odsłoniła koszmar sapera.
— Zawsze mam przy sobie jakąś bombę" :DD
"— Twoja stara to pierdolona krowa, yo. Rymy masz słabe jak... coś. — Nieumiejętność Eweliny grzęzła w ziemi razem z jej honorem" :D
Co do fabuły – trochę się pomotałam, dość szalone to to. Niemniej jednak całość mi się podoba, językowo mnie kupiłeś, jest dynamika, przyjemna narracja, przemyślane słownictwo.
Pięć gwiazd Bucz.
Pozdrowienia :)
"Z resztą to właśnie rewolwerowiec dostrzegł talent Bojana i on właśnie odciągnął go od pracy przy kartonach" - zresztą
"— Bojan, co ty tutaj robisz!? — wykrzyknęła recepcjonistka.
— Ewelina!? — Bojan natychmiastowo odwzajemnił zdziwienie. — Jak to?" - zawsze znak zapytania pierwszy.
"— A—a—a — Pomachał rewolwerem Jed. — Żadnego rozłąki. Chcę was zobaczyć razem. No już — wycelował w głowę kobiety. — Będziesz grała na moich zasadach." - Żadnej.
Cieszą długie kreski. Martwi zapis dialogów.
Opko enigmatyczne. Bojan, to... no niestety zawsze jak słyszę to imię pojawia mi się Bojan Krtić przed oczami zasuwający na boku Barcelony. Tak już mam.
Wyjście z opresji tematycznej - udane (naprawdę trudny zestaw), ale do poprawy w zapisie - od cholery.
Pozdrox.
Komentarze (19)
Na początek drobiazgi:
"Gdzieś tam w oddali Wisła, stąd niewidoczna, skrzyła się jak te amerykańskie jeziora, pochłaniała gasnące promyki." - gryzie mi się tu kilka rzeczy: niewidoczna, a się skrzy - to jeszcze ok, ale że jak jeziora - trochę mam za ciasny umysł chyba - rzeka-jezioro jedno płynie, drugie stoi upraszczając to i skrzenie powierzchni raczej inaczej będzie wyglądać. No, nie wiem, taka drobna uwaga ku przemyśleniu...
"Słońce zostało na miejscu.
***
Bojan, siedząc na miejscu pasażera, powoli siorbał kawę równie czarną, co jego karnacja" - 2x miejscu za blisko, chyba że odpuścić, za wzgl na dzielące ich gwiazdki...
Ale już dalej:
"wydał nawet pierwszą płytę - wiodło mu się. Słowa same mu się cisnęły na usta, miał dobry..." - 2x mu się
No to tak,
Mamy opowieść z finiszem, trochę drogi było, motywy z tw wykorzystane. Pamiętam, że u ciebie, w twoich opkach królowały były mocna, dosadna narracja - tutaj tego się niestety nie czuje.
Nieźle opowiadanie. Tak bym je określiła.
Pozdrawiam
Więc tak, wstęp w Twoim stylu, czyli wywołanie efektu "ale o co chodzi?"
Jest trochę niuansów/smaczków, typu "Ewelina Krajda, właścicielka wspomnianego wyżej cytatu lub "zauważył Karol, człowiek z kartonem"
"— Chuj mnie to — stwierdził poprawną polszczyzną Bojan, kładąc swój karton na pace. — Ten wieprz to nasz bilet na kolejny poziom.
— Co prawda to prawda — odrzekł Karol. — Trzeba to przetrzymać. Każdy przez to przechodził" - 4 x "to", obadaj czy nie można z jednego wyoutować
"Pracownicy oderwali się na chwilę od pracy" - masłem maślanym trąca, choć to moze nieadekwatne akurat w tym przypadku, ale pracownicy/pracy troszke mi się w głowie dubluje (może "od swoich zajęć"?)
"Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, przyczepy, hangary rzucały coraz dłuższe cienie. Gdzieś tam w oddali Wisła, stąd niewidoczna, skrzyła się jak te amerykańskie jeziora, pochłaniała gasnące promyki. Pracownicy oderwali się na chwilę od pracy, stanęli, podziwiali rozciągające się nad nimi niebo przyjmujące coraz więcej pomarańczy. Nawet kierownik, potliwy wieprz, oderwał się od kiszących się w bigosie myśli, by kontemplować nad codziennym cudem natury" - podoba mi sie tutaj wyważenie narracji, opisy, przyjemnie sie czyta
"— Cyk! — Wystrzał, obrót bębenka, łuska na ziemi." - noo, Bucz, trzy krótkie stwierdzenia uzyte niemalze perfekcyjne, bardzo w me gusta
"Głowy na przemian na muszce; metal tańczył w ruchu drgającym" - świetne
Cały ten fragment mi się szalenie podoba:
"Podszedł do zszokowanych kartonowców. Powolutku, niczym prawdziwy rewolwerowiec. Głowy na przemian na muszce; metal tańczył w ruchu drgającym. Częstotliwość opadała wraz z każdym krokiem. Był coraz bliżej. Bojan był spokojny. Znał procedury. Nie mógł panikować. Poczuł oddech nałogowego palacza tabaki"
"— Dz—dziękuję" - zastanawiam sie nad zasadnoscią użycia myślnika w środku :dziękuję:, w sensie czy nie lepiej dywiz: "Dz-dziękuję", albo nawet tak: "Dzzziękuję" ale tu zaznaczam, że kompletnie nie mam pojęcia jak jest poprawnie, po prostu z tym myślnikiem wygląda (według mnie) dziwnie
"— Dlaczego? — Błąd. Zaognił sytuację.
Ręka Jeda niebezpiecznie przejechała po zaczesanych do tyłu włosach" - wtrącenia podialogowe coraz lepsze masz, prowadzenie narracji dynamiczne, jest tu jakieś napięcie, fajno
"Opleciona atramentowym wężem prawa dłoń Jeda niebezpiecznie spoczęła na barku Karola" - to też ciekawe
"— Bojan, idziemy — wziął go pod rękę" - nie wiem czy nie Wziął* z dużej
"Czeka cię teraz wiele nowych obowiązków — powiedział głośno, przyśpieszył" - tu się zastanawiam czy z kolei nie za bardzo pociachane, czy nie lepiej np. "powiedział głośno, po czym przyśpieszył" ale to tylko pół-sugestia
"wydał nawet pierwszą płytę - wiodło mu się" - tutaj półpauza (ta średnia kreseczka – )
"własne przeczucie - to już sprawka" tu też półpauza
"wydał nawet pierwszą płytę - wiodło mu się. Słowa same mu się cisnęły na usta"- 2 x "mu się"
"Kawy ubywało, przejechali już przez tunel, miasto otworzyło się całkowicie" - to też piękne zapigułowanie informacji
"rzekł z udawaną kulturę" - kulturą*
"Koszula odsłoniła koszmar sapera.
— Zawsze mam przy sobie jakąś bombę" :DD
"— Twoja stara to pierdolona krowa, yo. Rymy masz słabe jak... coś. — Nieumiejętność Eweliny grzęzła w ziemi razem z jej honorem" :D
Co do fabuły – trochę się pomotałam, dość szalone to to. Niemniej jednak całość mi się podoba, językowo mnie kupiłeś, jest dynamika, przyjemna narracja, przemyślane słownictwo.
Pięć gwiazd Bucz.
Pozdrowienia :)
Nie ma duzo bledie. Losuj na dzis, Bucz, jesli chcesz :)
"— Bojan, co ty tutaj robisz!? — wykrzyknęła recepcjonistka.
— Ewelina!? — Bojan natychmiastowo odwzajemnił zdziwienie. — Jak to?" - zawsze znak zapytania pierwszy.
"— A—a—a — Pomachał rewolwerem Jed. — Żadnego rozłąki. Chcę was zobaczyć razem. No już — wycelował w głowę kobiety. — Będziesz grała na moich zasadach." - Żadnej.
Cieszą długie kreski. Martwi zapis dialogów.
Opko enigmatyczne. Bojan, to... no niestety zawsze jak słyszę to imię pojawia mi się Bojan Krtić przed oczami zasuwający na boku Barcelony. Tak już mam.
Wyjście z opresji tematycznej - udane (naprawdę trudny zestaw), ale do poprawy w zapisie - od cholery.
Pozdrox.
Postać: Wstydliwy ekshibicjonista
Zdarzenie: Zimno mi
Gatunek: Postapo lub Horror (do wyboru)
Czas na pisanie: 24 luty (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Postać: Psi ogon
Zdarzenie: Lot w nieznane
Gatunek (do wyboru): Punk (wszystkie odmiany) lub Western
Czas na pisanie: 10 marca (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania