Witaj! Przeczytałam, bo po pierwszej część nie mogłam sobie odmówić. Mocny motyw z samobójcą, który paradoksalnie ocalił siebie wedle własnej woli i innych. Całość bardzo mi się podoba, mam jedynie wątpliwości co do końcówki, bo mam wrażenie, że tak skrótowo została poprowadzona. Wybiegli z budynku i co? Żadnego ogrodzenia, innych strażników, myślę, że warto byłoby tu zadbać o więcej szczegółów, bo w tej wersji kojarzy mi się to bardziej z senną wizją... co w sumie miałoby sens w połączeniu z ostatnim zdaniem. Jakoś sobie teraz tak pomyślałam, że śmierć dla ofiar z obozów była wybawieniem, ich ucieczką (tak jak w przypadku tego więźnia), ale ich los pozostaje zapętlony, dlatego znów wsiadają do pociągu. A może od początku byli martwi?
No nic takie tam moje myśli rozbiegane.
Pozdrawiam serdecznie i 5 oczywiście:)
ps "tak jak wielu inych" innych
Cóż mogę napisać, że bardzo dobry tekst, że poruszasz emocje czytelnika i wyobraźnię.
Zbudowałaś bardzo smutny obrazek, jednak zarazem prawdziwy - bo ile wydarzyło się takich historii? Ile z nich nie zostało opowiedzianych?
Bardzo trafił mnie ten fragment o tym, że jeden z nich chciałby chociaż spocząć pod ziemią.
Dziękuję Ci za ten tekst.
Potrafisz, oj potrafisz.
Pozdrawiam serdecznie.
Kurde, no.
Oglądałem kiedyś dokument o ucieczce z Auswitz. Przypomniałeś mi to.
"Początek otrzeźwienia i tysiąca myśli, dlaczego człowiek popełnia samobójstwo tylko po to, by nie widzieć satysfakcji na oczach oprawców." - tutaj bym się zastanowił czy nie "w oczach", ale się nie upieram.
Kapitalny tekst i bezwzględny faworyt igrzysk.
Wybacz z dupy komentarz,ale chwilowo jedynie telefon.
jolka_ka - padły zarzuty co do słabej końcówki.
Moje refleksje na ten temat:
Chuj prawda.
Końcówka to odkręcenia kranu ze strumieniem interpretacyjnej swobody. Wielowymiarowość. Nierealnosć. Oniryczność wręcz - (czy inne słowa, które wyguglowałem, a którymi bez ładu i składu się beczelnie chwalę). Ale do rzeczy:
Czy oni umarli? Czy żyli?
Czy nie są jedynie zaszłym echem przeszłości, rewerberacją przestrzegającą przed tym, by nie centralizować władzy u podnóża chorych jednosek?
Wreszcie, czy to nie modła Uroborosa? Czy nie syzyfowa powtarzalność?
Zepsuta końcówka, pfee ;)
Canulas Myślę, że tu bardziej chodzi o moment ucieczki, niedopracowany i skrótowy, z czego zdaję sobie sprawę. Za wiele rzeczy jest w domyśle i może nieco nierealne niektóre wątki. Tak jak wspomniała Justyna; z ogrodzeniem, strażnikami. Faktem jest, że ta pętla, tzn ostatnie zdanie wprowadza "chaos" i trochę przesłania te niedociągnięcia, sprawiając, że można się zastanowić czy to prawda, czy faktycznie istnieją itp. ale nadal koniec taki o. Trochę tu ma do rzeczy moja niewiedza, ale najbardziej chyba to, że za bardzo weszłam w temat emocjonalnie i najzwyczajniej w świecie chciałam to już skończyć.
Ale bardzo Ci dziękuję, że odbierasz to w ten sposób.
jolka_ka, no ok, ale zobacz. Pod sam koniec snu, majaków wszystko też jest skrótów, kadrowe, odrealnione.
Lawinowo wracające wyparcie, z całą mocą przypominające o sobie.
Twoje pobudki są Twoimi i tylko Tyw wiesz jak było i czemu właśnie tak.
My jesteśmy o to uboźsi, więc te ukladankowe wyrwy uzupełniamy własnymi interpretacjami. I taka jest moja.
W przeciwieństwie do części pierwszej, druga na jakby onirycznej grozie tkana. Dokładnie nie wiem, co mi taką refleksję wywołało.
Mniej real poczułam.
Ucieczka... zdobyli broń na jednym esesmanie? Czy czegoś nie załapałam?
Obrazy nasycone piekłem, styl świetny.
Szacun.
Być może przesadziłam i zbyt wiele obrazów jest zbudowanych nierealne, ucieczka mało dopracowana, większość skrótowo i w domyśle. Na jednym nie, było kilku. Pozdrawiam.
„pod glebą.Kiedy wszystko na świecie” – tu brakuje spacji po kropci
„Chciałbym, żeby zakopano mnie pod ziemią, by przetrwał choć szkielet, świadczący, o tym że byłem kiedyś człowiekiem” – i to
„— Chcę umrzeć sam. Przechytrzyć ich” – i to
Spieszę się trochę, ale chciałam już przeczytać, stąd lakoniczność komentarza
„Kroki ciężkich, masywnych butów, specyficzne kroki, które stawiają tylko ludzie trzymający broń słychać było coraz głośniej” – dokładnie, coś jest z tymi krokami, mam podobne przemyślenia a propo odgłosu kroków w zależności od, hm, nastawianie, idącej osoby
Ej. Według mnie końcówka jest prześwietna. Ostatnie zdanie robi tu zajebista robotę, bo do końca nie wiadomo, czy pociąg podąża do wolności czy z powrotem tam. Świetne zagranie. Całość (obydwie części) – majstersztyk.
Pozdrawiam :)
I jeszcze jedna refleksja - dla mnie ta oniryczność ma tutaj jeszcze inny wymiar. Czlowiek, ggy jest zmeczony inaczej odbiera swiat, wycienczony - tym bardziej, dokladajac do tego stres i sumujac - nurzanie sie w rzeczywistosci, w jakiej nurzali się bohaterowie, ma zupelnie inny odbior przez nich samych. "Sennosc" doznan jak najbardziej uzasadniona.
Mniej więcej o to mi chodziło w ostatnim zdaniu, więc fajnie, że tak to dwojako zinterpretowałaś. Kropkę gdzieś tam zaraz wstawię. I dziękuję bardzo za przeczytanie :)
Krótko, bo już jestem zmęczona, ale tak - dzięki wielkie.;)
Kolejny bardzo dobry tekst pokazujący z jednej strony załamanie i kompletny marazm, a z drugiej mimo wszystko chęć walki o przetrwanie. Atak na esesmana choć w zasadzie zupełnie pozbawiony sensu akurat sie udał i grupa więźniów wydostała się z wagonu. Dla tych ludzi choć chwila wolności była czymś najważniejszym, to jak bunt w Treblince, gdzie uci9aekło ponad 300 więźniów i choć przeżyło chyba 20 to dla tych ludzi nawet śmierć podczas ucieczki była lepsza, niz ta w komorze gazowej Bardzo dobry drugi odcinek
Dla mnie 5
Bardzo dobry kawał tekstu, choć odczułem lekkie zdziwienie, czytając fragment o braku reakcji strażników. Z tego co czytałem, większość z nich (jeśli nie wszyscy) byli sadystami i potworami, aż dziw, że nie postrzelali sobie do takich łatwych celów, albo nie pobili ich na śmierć. Może się mylę. Tak czy inaczej dobra robota, gratuluje odwagi poruszania takiego trudnego tematu.
Bardzo dobry kawał tekstu, choć odczułem lekkie zdziwienie, czytając fragment o braku reakcji strażników. Z tego co czytałem, większość z nich (jeśli nie wszyscy) byli sadystami i potworami, aż dziw, że nie postrzelali sobie do takich łatwych celów, albo nie pobili ich na śmierć. Może się mylę. Tak czy inaczej dobra robota, gratuluje odwagi poruszania takiego trudnego tematu.
Witam,
Nadal utrzymałaś świetny styl. Bardzo wysoki poziom zapisu i opisów sytuacyjnych.
Myślałam, że pójdziesz w nieco inną stronę, ale ta też nie jest zła. Jeden z lepszych tekstów TW.
Finisz - świetny, niedopowiedziany, jakby zawieszony w przestrzeni... Super.
Bardzo mi się podobało.
Pozdrowionka :))
Witam,
Nadal utrzymałaś świetny styl. Bardzo wysoki poziom zapisu i opisów sytuacyjnych.
Myślałam, że pójdziesz w nieco inną stronę, ale ta też nie jest zła. Jeden z lepszych tekstów TW.
Finisz - świetny, niedopowiedziany, jakby zawieszony w przestrzeni... Super.
Bardzo mi się podobało.
Pozdrowionka :))
Ja uważam, że wciąż jest świetnie. Chociaż wysoko ustawiłaś sobie poprzeczkę pierwszą częścią.
"Było ciemno, tym ciemnej, im bardziej myślałem o tęsknocie za obozem. To miejsce rozpierzchło się we mnie na tyle, że każda zmiana pobytu na inną, niż jakkolwiek bezpieczna przystań, wprawiała w konsternację." - przemawia do mnie ten fragment. Nastroił mnie na resztę tekstu i pewnie po części dzięki niemu zakończenie mi się podobało. Może i było trochę przyspieszone, ale myślę, że osoba w podobnej sytuacji mniej więcej tyle by zapamiętała.
Przeczytałem dwie części. W sensie stylu, napisałaś bardzo dobrze, w sensie treści, to dziwnie rzec, że się podoba. Wiesz o co chodzi.
Na pewno drugi raz przeczytam.
Wiesz Yoiko... zaniedbałem czytanie twych tekstów. Niestety - za późno, żeby przeczytać, bo ich nie ma.
Moja Matka też była wywieziona na kopanie rowów. Gdy się wszystko skończyło, Matkę i jej koleżankę, jacyś Niemcy podwieźli na stacje kolejową. Wsiadły do pociągu, który jechał do Niemiec. Nic nie mówiły. Pociąg zatrzymał się kilka kilometrów od zamieszkania.
Tylko na chwilę . Gdy wysiadły, ruszył. Dlaczego? Pozostało tajemnicą. Chociaż ci dwaj Niemcy, wiedzieli, gdzie one jadą. Kto wie? Mogło być różnie.
Jestem. Przeczytałam całość i Boże, jakie to jest cudo istne. Historia tak smutna, przepełniona cierpieniem. Akcja poprowadzona niesamowicie dobrze. Frazy:
„Wymyślaliśmy szczęście, nie wierząc w ani jeden jego okruch. Wymyślaliśmy jutro, nie wiedząc czy wszystkie wczoraj to jeszcze rzeczywistość.“
Przekozackie. No nie potrafię z siebie wykrztusić nic. Zatakała mnie zajebistość tego tekstu, brak jakichkolwiek zmaz. Jest przepełnienie tym morderczym pięknem, niedolą ofiar, bezgraniczem nieszczęść, niesprawiedliwej śmierci, do której zostali przyzwyczajeni.
Mistrzostwo.
Szkoda, że usunęłaś poprzednie teksty. Masz tak ogromny talent, że ech.
Teksty usunięte, bo... bo to konto idzie w odstawkę. Nie jestem w 100 procentach zadowolona z utworu, ale niektóre fragmenty i mi się podobają. Dziękuje Ci pięknie, że się pochyliłaś nad tym.
To nie do konca "moje" slady. Tam juz mislam w miare wyrobiony nick, kojarzacy sie z tworczkoscia. I Ty tez masz. Szkoda tego.
Jednak nsjwazniejsze, ze wgl zostajesz :*.
ach! świetny tekst. mroczny. cisną się na usta słowa: czas apokalipsy, inny świat. jak sie tak zastanowić, co ludzie potrafią zrobić z ludźmi, to wstyd straszny można poczuć. Faktycznie koniec trochę za szybko pociągnięty, ale to nie przeszkadza. robi się przez to psychodelicznie. gratulejszyn!
Jolka, powiem, że Ty mnie trochę oburzasz nonszalanckim stosunkiem do swojej twórczości. Masz talent, budujesz słowami pięknie, jak mało kto, a piszesz na telefonie i wykreślasz. Tak się nie robi. Dobrze, że ten tekst jest na blogu, więc ten przynajmniej przetrwa. A Ty idź przemyśleć moje słowa ;) I od kolejnego razu proszę sobie zrobić folder na pulpicie i wszystko tam grzecznie wrzucać. I nie dyskutować. Jestem starsza i wiem, co mówię :-P
Ależ, większość tekstów mam pokopiowanych do folderu, ale nie robie tego na bieżąco bo nie mam własnego komputera (dlatego piszę na telefonie) i jak coś opoblikuję to usuwam, nie lubię czytać ponwnie czegoś co napisałam. Niektóre teksty się nie zachowały, bo uważam je za nieudane. No może i jesteś starsza, tego nie wiem. Wiem za to, że niezwykle ładna masz buzię (podejrzalam na fb).
jolka_ka haha no to nieźle, bo ja Cię też podejrzałam na fb (stąd wniosek, że jesteś młodsza). Też masz ładną buzię! I pięęękne włosy. No skoro większość tekstów pokopiowana, to już się zamykam i proszę o wybaczenie za powyższy wyskok :)) Pozdrowienia!
sensol to masz podpowiedź, że te dwie ładne to Jolka i ja :-D A serio, to nie wiem, jak Jolka mnie zgadła, chyba przez tę połówkę twarzy, którą tu przez chwilę zaprezentowałam...
Ok. Sprawa wygląda tak.
Finalizujemy projekt pierwszej antologii. Jesteśmy właśnie na finalnym etapie dogrywania tekstów. Twój tekst — Maska Swastyki — ma się pojawić. Każde z nas ma teraz kilka tekstów do obadania. Potem dajemy sugestie pod rozwagę autorowi i następnie nasz zawodowy korektor finalnie je pieczętuje. Ludzie są jednak zmienni, więc byśmy nie działali po próżnicy, piszę wpierw do Ciebie.
Czy nic się w tej materii nie zmieniło?
"Czułem, że zakłóciła się jedność między tym (,) co wiem, a widzę."
" Wymyślaliśmy jutro, nie wiedząc (,) czy wszystkie wczoraj to jeszcze rzeczywistość.'
"Rano chłopak już nie żył. Nigdy nie dowiedziałem się (,) czy ktoś mu rzeczywiście zacisnął "pętlę", czy jednak miał na tyle odwagi, by zrobić to sam."
" Teraz jednak, śmierć i całkowita rezygnacja jednego z więźniów, sprawiła, że ze wszystkich sił liczyliśmy na wolność." - dwa pierwsze przecinki bym usunął.
"Kroki ciężkich, masywnych butów, specyficzne kroki, które stawiają tylko ludzie trzymający broń (,) słychać było coraz głośniej."
"Kiedy byliśmy już oko w oko z wrogiem (,) wszystko ucichło.
"Później wszedł, kopnął młodzika kilka razy w tułów, sprawdzając (,) czy aby na pewno nie żyje i nachylił się, żeby sprawdzić numer." - ok, traktuj ostrożnie, ale obadaj.
Tyle. Ogarniasz i idzie pod ostateczny młot.
Komentarze (61)
Przeczytam niebawem *.*
No nic takie tam moje myśli rozbiegane.
Pozdrawiam serdecznie i 5 oczywiście:)
ps "tak jak wielu inych" innych
Dziękuje. Cenna uwaga.
Zbudowałaś bardzo smutny obrazek, jednak zarazem prawdziwy - bo ile wydarzyło się takich historii? Ile z nich nie zostało opowiedzianych?
Bardzo trafił mnie ten fragment o tym, że jeden z nich chciałby chociaż spocząć pod ziemią.
Dziękuję Ci za ten tekst.
Potrafisz, oj potrafisz.
Pozdrawiam serdecznie.
Oglądałem kiedyś dokument o ucieczce z Auswitz. Przypomniałeś mi to.
"Początek otrzeźwienia i tysiąca myśli, dlaczego człowiek popełnia samobójstwo tylko po to, by nie widzieć satysfakcji na oczach oprawców." - tutaj bym się zastanowił czy nie "w oczach", ale się nie upieram.
Kapitalny tekst i bezwzględny faworyt igrzysk.
Wybacz z dupy komentarz,ale chwilowo jedynie telefon.
Moje refleksje na ten temat:
Chuj prawda.
Końcówka to odkręcenia kranu ze strumieniem interpretacyjnej swobody. Wielowymiarowość. Nierealnosć. Oniryczność wręcz - (czy inne słowa, które wyguglowałem, a którymi bez ładu i składu się beczelnie chwalę). Ale do rzeczy:
Czy oni umarli? Czy żyli?
Czy nie są jedynie zaszłym echem przeszłości, rewerberacją przestrzegającą przed tym, by nie centralizować władzy u podnóża chorych jednosek?
Wreszcie, czy to nie modła Uroborosa? Czy nie syzyfowa powtarzalność?
Zepsuta końcówka, pfee ;)
Ale bardzo Ci dziękuję, że odbierasz to w ten sposób.
Lawinowo wracające wyparcie, z całą mocą przypominające o sobie.
Twoje pobudki są Twoimi i tylko Tyw wiesz jak było i czemu właśnie tak.
My jesteśmy o to uboźsi, więc te ukladankowe wyrwy uzupełniamy własnymi interpretacjami. I taka jest moja.
Mniej real poczułam.
Ucieczka... zdobyli broń na jednym esesmanie? Czy czegoś nie załapałam?
Obrazy nasycone piekłem, styl świetny.
Szacun.
„pod glebą.Kiedy wszystko na świecie” – tu brakuje spacji po kropci
„Chciałbym, żeby zakopano mnie pod ziemią, by przetrwał choć szkielet, świadczący, o tym że byłem kiedyś człowiekiem” – i to
„— Chcę umrzeć sam. Przechytrzyć ich” – i to
Spieszę się trochę, ale chciałam już przeczytać, stąd lakoniczność komentarza
„Kroki ciężkich, masywnych butów, specyficzne kroki, które stawiają tylko ludzie trzymający broń słychać było coraz głośniej” – dokładnie, coś jest z tymi krokami, mam podobne przemyślenia a propo odgłosu kroków w zależności od, hm, nastawianie, idącej osoby
Ej. Według mnie końcówka jest prześwietna. Ostatnie zdanie robi tu zajebista robotę, bo do końca nie wiadomo, czy pociąg podąża do wolności czy z powrotem tam. Świetne zagranie. Całość (obydwie części) – majstersztyk.
Pozdrawiam :)
Krótko, bo już jestem zmęczona, ale tak - dzięki wielkie.;)
Dla mnie 5
Pozdrawiam serdecznie!
Nadal utrzymałaś świetny styl. Bardzo wysoki poziom zapisu i opisów sytuacyjnych.
Myślałam, że pójdziesz w nieco inną stronę, ale ta też nie jest zła. Jeden z lepszych tekstów TW.
Finisz - świetny, niedopowiedziany, jakby zawieszony w przestrzeni... Super.
Bardzo mi się podobało.
Pozdrowionka :))
Nadal utrzymałaś świetny styl. Bardzo wysoki poziom zapisu i opisów sytuacyjnych.
Myślałam, że pójdziesz w nieco inną stronę, ale ta też nie jest zła. Jeden z lepszych tekstów TW.
Finisz - świetny, niedopowiedziany, jakby zawieszony w przestrzeni... Super.
Bardzo mi się podobało.
Pozdrowionka :))
"Było ciemno, tym ciemnej, im bardziej myślałem o tęsknocie za obozem. To miejsce rozpierzchło się we mnie na tyle, że każda zmiana pobytu na inną, niż jakkolwiek bezpieczna przystań, wprawiała w konsternację." - przemawia do mnie ten fragment. Nastroił mnie na resztę tekstu i pewnie po części dzięki niemu zakończenie mi się podobało. Może i było trochę przyspieszone, ale myślę, że osoba w podobnej sytuacji mniej więcej tyle by zapamiętała.
Nie wiem co napisać, nie jestem do końca przekonana.
Na pewno drugi raz przeczytam.
Wiesz Yoiko... zaniedbałem czytanie twych tekstów. Niestety - za późno, żeby przeczytać, bo ich nie ma.
Moja Matka też była wywieziona na kopanie rowów. Gdy się wszystko skończyło, Matkę i jej koleżankę, jacyś Niemcy podwieźli na stacje kolejową. Wsiadły do pociągu, który jechał do Niemiec. Nic nie mówiły. Pociąg zatrzymał się kilka kilometrów od zamieszkania.
Tylko na chwilę . Gdy wysiadły, ruszył. Dlaczego? Pozostało tajemnicą. Chociaż ci dwaj Niemcy, wiedzieli, gdzie one jadą. Kto wie? Mogło być różnie.
„Wymyślaliśmy szczęście, nie wierząc w ani jeden jego okruch. Wymyślaliśmy jutro, nie wiedząc czy wszystkie wczoraj to jeszcze rzeczywistość.“
Przekozackie. No nie potrafię z siebie wykrztusić nic. Zatakała mnie zajebistość tego tekstu, brak jakichkolwiek zmaz. Jest przepełnienie tym morderczym pięknem, niedolą ofiar, bezgraniczem nieszczęść, niesprawiedliwej śmierci, do której zostali przyzwyczajeni.
Mistrzostwo.
Szkoda, że usunęłaś poprzednie teksty. Masz tak ogromny talent, że ech.
Jednak nsjwazniejsze, ze wgl zostajesz :*.
:)
Finalizujemy projekt pierwszej antologii. Jesteśmy właśnie na finalnym etapie dogrywania tekstów. Twój tekst — Maska Swastyki — ma się pojawić. Każde z nas ma teraz kilka tekstów do obadania. Potem dajemy sugestie pod rozwagę autorowi i następnie nasz zawodowy korektor finalnie je pieczętuje. Ludzie są jednak zmienni, więc byśmy nie działali po próżnicy, piszę wpierw do Ciebie.
Czy nic się w tej materii nie zmieniło?
Poproszę jednak o zielone światełko
" Wymyślaliśmy jutro, nie wiedząc (,) czy wszystkie wczoraj to jeszcze rzeczywistość.'
"Rano chłopak już nie żył. Nigdy nie dowiedziałem się (,) czy ktoś mu rzeczywiście zacisnął "pętlę", czy jednak miał na tyle odwagi, by zrobić to sam."
" Teraz jednak, śmierć i całkowita rezygnacja jednego z więźniów, sprawiła, że ze wszystkich sił liczyliśmy na wolność." - dwa pierwsze przecinki bym usunął.
"Kroki ciężkich, masywnych butów, specyficzne kroki, które stawiają tylko ludzie trzymający broń (,) słychać było coraz głośniej."
"Kiedy byliśmy już oko w oko z wrogiem (,) wszystko ucichło.
"Później wszedł, kopnął młodzika kilka razy w tułów, sprawdzając (,) czy aby na pewno nie żyje i nachylił się, żeby sprawdzić numer." - ok, traktuj ostrożnie, ale obadaj.
Tyle. Ogarniasz i idzie pod ostateczny młot.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania