TW Okruch człowieczeństwa pośród morza krwi

Postać Weteran II wojny światowej

Zdarzenie Tragiczna decyzja

 

Kwiecień 1945 roku okolice Austach, na zachód od Berlina. Sierżant Klaus Luck siedział na wieży Tygrysa, spokojnie paląc papierosa. Na razie nic nie wskazywało, że będą musieli walczyć. Przed nimi jakieś cztery kilometry na wschód były pozycje obronne resztek 21 dywizji pancernej, wciąż jeszcze utrzymującej swoje pozycje.

Jego kompania, a właściwie jej resztki została tu skierowana z innego odcinka frontu, gdzie akurat obrona trzymała się całkiem dobrze. Major, wydając mu rozkaz, powiedział, że ten odcinek jest najbardziej zagrożony. Trochę to rozbawiło Lucka, bo jak wiadomo na całym froncie było źle, a nawet tragicznie. Gdzieniegdzie broniły się jeszcze resztki już nawet nie dywizji, czy pułków, a batalionów czy kompanii. Jednak tych osiemdziesięciu ludzi mogło przynajmniej odpocząć dzień czy dwa. Luck został dowódcą, kiedy ostatni oficer spalił się w trafionym pociskiem czołgu.

Kompania miała na składzie wszystkiego cztery czołgi w tym jednego Tygrysa, którego zresztą ciągle gnębiły jakieś awarie, więc było prawie cudem, że dojechał aż tutaj, gdzie żołnierzy zastała cisza i spokój.

Atmosfera tego miejsca nie przypominała szaleństwa, którego byli świadkami od przeszło dwóch miesięcy, kiedy walczyli, a właściwie cofali się pod naporem rosyjskiego walca, który zmiatał wszystko na swojej drodze, bez względu na straty.

Po dwóch dniach odpoczynku, dalekie odgłosy walki ruszyły w ich stronę i zbliżyły się. Niewątpliwie Rosjanie rozpoczęli kolejną fazę ataku i tylko kwestią czasu było, kiedy rozbiją resztki broniących się ostatkiem sił oddziałów i dotrą tutaj.

Luck wiedział, że nie potrwa to zbyt długo, dlatego obsadził żołnierzami opuszczone przez ludność budynki i czekał na idącą do nich czerwoną śmierć spod znaku młota i sierpa. Nie pozostało im nic innego jak uważnym wzrokiem spoglądać na wschód. Nie trwało długo, kiedy na horyzoncie pojawiły się czołgi, na szczęście niemieckie. Luck jednak na wszelki wypadek wycelował lufę swojego Tygrysa w ich stronę. Po kilku minutach do pozycji zajmowanych przez oddział Lucka dotarły cztery czołgi typu Panzer IV. Tylko tyle pozostało z całej 21 dywizji pancernej, a za nimi tak ze trzydziestu żołnierzy w większości młodych chłopców w różnych mundurach.

Kiedy pojazdy pojawiły się na horyzoncie, sierżant był przekonany, że to nic dobrego. Gdyby przyjechały z zachodu, można by przypuszczać, że to jakieś odwody czy posiłki. Jednak te ze wschodu oznaczały tylko jedno. Ruskie oddziały przerwały obronę. Gdy jeden z nich podjechał do jego czołgu, wyskoczył z niego młody porucznik.

- Kto tu dowodzi – zapytał głosem, który był czymś pośrednim między totalną paniką a przerażeniem. Sierżant zsiadł z wieżyczki i zameldował się głosem świadczącym o tym, że już wie, co się stało.

- Melduje, że ja. Sierżant Klaus Luck.

- Ruski przerwali naszą linię obrony. To, co Pan widzi, to resztka 21 dywizji. Cztery czołgi Panzer IV. Reszta zniszczona. Musimy zatrzymać Rosjan tutaj. Nazywam się Gustaw Jodl i przyprowadziłem tych, którzy przetrwali. Na razie nas nie gonią, na szczęście.

Luck spojrzał z politowaniem na porucznika. Miał nie więcej niż dwadzieścia kilka lat. Pewnie jeden z tych, którzy odbyli szybki kurs oficerski. Kiedy III Rzesza zaczęła upadać, kursy na oficerów skrócono do minimum. Kiedyś to były dwa lata , obecnie trzy miesiące. Taki właśnie młody człowiek stał teraz przed nim.

- Czyli jak rozumiem, oderwaliście się od nieprzyjaciela.

- Tak to wygląda, choć o dziwo nas nie gonili, bo inaczej już by tu byli – porucznik powiedział to takim tonem, że Luck tylko kiwnął głową. Rzeczywiście wyglądało na to, że ruski walec na chwilę stanął.

- Kiedy pan ukończył kurs oficerski?

Jodl aż zaniemówił z wrażenia, ale widząc starych frontowców, poprawił mundur i krzyknął.

- W listopadzie zeszłego roku. Nasza grupa została awansowana w trybie pilnym, po dwóch miesiącach szkolenia.

- Kurwa jasna ten szaleniec wysyła do boju dzieciaki, dając im gwiazdki na pagonach, po dwóch miesiącach – Luck pokiwał głową.

- A od kiedy na froncie?

- Od grudnia, ale mam już na koncie osiem ruskich czołgów – Jodl powiedział to takim tonem, jakby sam przed chwilą zniszczył rosyjską dywizję pancerną.

- No cóż, to się chwali, ale jak pan zapewne wie, w obecnej sytuacji nie ma to już większego znaczenia. Nawet jak pan zniszczy sto, to na ich miejsce pojawi się dwieście, trzysta kolejnych. Przegraliśmy tę wojnę młody człowieku, nasz genialny wódz wpakował nas w takie gówno, jakiego Niemcy nigdy jeszcze nie widzieli.

- Panie sierżancie to nie tak musi... - W tym momencie tym razem od strony zachodniej nagle w polu widzenia pojawił się całkiem spory oddział. Porucznik już wstał, chcąc zapewne ogłosić alarm, ale Luck powstrzymał go.

- Panie poruczniku to nasi, jak widzę chyba Volkssturm. Kolejne mięso armatnie. Dziadki i dzieciaki uzbrojone w stare karabiny i pancerfausty. Ja pierdolę, jeszcze im mało trupów.

Oficer z niedowierzaniem spojrzał na sierżanta, ale ten nic sobie z tego nie robił.

- Niech pan tak na mnie nie patrzy. Ta wojna już dawno jest przegrana, a wysyłanie tych ludzi na front to istna zbrodnia przeciw własnemu narodowi, zresztą nie pierwsza w tej wojnie.

W chwile później podszedł do nich młody mający może osiemnaście lat chłopak w mundurze SA z pistoletem maszynowym MP 40 przewieszonym przez ramię. Stanął przed oficerem i ryknął na całe gardło.

- Panie poruczniku melduje się Hans Liebke z oddziałem Volkssturmu. Stan: osiemdziesięciu trzech żołnierzy. Mam dołączyć do obrony tego odcinka – kiedy to mówił, widać było, że jest bardzo przejęty swoim zadaniem. Tego samego nie można było powiedzieć o jego ludziach. Ci stanęli kilka metrów dalej i patrzyli przerażonym wzrokiem po okolicy. Większość z nich to byli chłopcy na oko czternasto, piętnastoletni trzymający pancerfausty w rekach. Obok nich może ze dwudziestu przestraszonych staruszków. Niektórzy mieli na sobie stare, zniszczone mundury.

Sierżant zeskoczył z czołgu i poszedł do nich. Przeszedł się wzdłuż szeregu i pokiwał z niedowierzaniem głowa.

- Co to, kurwa, jest. Przecież Rosjanie zabiją ich w kilka minut. Tych na górze już chyba całkiem pojebało, żeby wysyłać na śmierć staruszków i dzieci.

Stojący kilka metrów obok młodzian z SA spojrzał na Lucka nieprzytomnym wzrokiem.

- To są żołnierze naszego Führera i będą walczyć do końca – w jego głosie można było wyczuć czysty fanatyzm.

- Pewnie, że będą, może nawet kilka minut, a potem wszyscy padną za tego tchórza ukrytego w bunkrze, który w swoim szaleństwie wysyła na śmierć dzieci.

- To... to... zdrada... ja nie... - chłopak zaczął się jąkać.

- Zamknij się dzieciaku i posłuchaj. Tam – sierżant wskazał na wschód palcem, - są Rosjanie, ale nie tacy zwykli, to Kałmucy czy jak tam się zwą. Żołnierze z nich kiepscy, ale bardzo zawzięci, a do tego mają totalnie zryte mózgi. To prymitywni ludzie, zindoktrynowani przez oficerów politycznych. Oni walczą jak wściekłe bestie, pełni nadziei na łupy. Za nimi idą oddziały NKWD, które pilnują żeby nikt się nie zawahał, ani nie wycofał. Dla nich istnieje tylko jeden kierunek, do przodu. To twoje wojsko wybiją tak szybko, że nawet nie zdążysz się pomodlić. Kurwa jasna nie rozumiesz, że to już koniec?

Młodzieniec patrzył na sierżanta szeroko otwartymi oczami, jakby nie rozumiał tego, co ten mówi, ale na jego twarzy widać było coraz większą wściekłość. W końcu wybuchnął.

- Panie sierżancie naszym obowiązkiem jest... - w tym momencie Luck zrobił błyskawicznie dwa kroki do przodu i walnął chłopaka prosto w twarz. Ten padł na ziemię, ale zaraz zaczął się podnosić, sięgając po leżący na ziemi MP 40. Podoficer potężnym kopnięciem odrzucił go na dwa metry, po czym wziął broń do ręki.

- Kurwa już mam dosyć takich fanatyków. To kolejna ofiara tego naszego geniusza propagandy, któremu się wydaje, że my jeszcze wierzymy w te bzdury, które są już tylko wyznacznikiem jego fanatyzmu. Ten pieprzony kuternoga już pewnie sam nie wierzy w te brednie. Miller obszukajcie tego gówniarza, bo może ma pistolet – kapral błyskawicznie podbiegł i rzeczywiście za paskiem spodni znalazł pistolet. Chłopakowi oberwało się jeszcze raz, ale tym razem tak skutecznie, że padł zemdlony.

Stojący kilka metrów dalej porucznik chciał zareagować, ale nie zdążył, bo wszystko potoczyło się bardzo szybko. Co prawda jako oficer powinien coś zrobić, ale patrząc na podoficera, zdał sobie sprawę, że to weteran II wojny, czyli ktoś o niebo bardziej doświadczony od niego, a do tego, jak już się zorientował, podlegający mu żołnierze słuchają go bez mrugnięcia okiem.

Luck podszedł do niego i przemówił bardzo cicho, tak żeby stojący kilkanaście metrów dalej żołnierze tego nie słyszeli.

- Poruczniku weźmie pan swoich ludzi, a także tych dzieciaków i starców i ruszy na zachód. Nie dalej jak sto kilometrów stąd są już Amerykanie. Podda im się pan.

- Ależ to niemożliwe, muszę …

- Chłopcze, ty już nic nie musisz!!! - jego głos zabrzmiał jak wystrzał z karabinu.

- III Rzesza już zdechła, ale będą nowe Niemcy i tacy jak ty muszą odbudować to, co w swoim obłędzie zniszczył ten szaleniec i jego banda. Teraz każdy młody Niemiec jest na wagę złota, choć ci, którzy podpalili Europę, uważają inaczej. Uratujesz siebie i tych tam – wskazał na stojących ręką. A do tego weźmiesz dwie ciężarówki, które nam się jakoś uchowały. Jakieś trzy, może cztery kilometry stąd jest, a przynajmniej był jeszcze niedawno szpital polowy. Kiedy tam dojedziesz, weźmiesz tylu rannych, ilu zdołasz zmieścić. Bierz młodych i lekko rannych i grzej ile siły na zachód, ale w takim tempie, żeby ci, co idą pieszo, nadążyli. Jeśli zostawisz tych rannych, to Kałmucy spalą ich żywcem. Już widziałem coś takiego i wierz mi koszmarny obraz palących się ludzi mam przed oczami do dzisiaj. Masz szansę, bo jak widzę, Ruskie stanęli, a jak ruszą to postaram się ich zatrzymać, na tyle, żebyście zdążyli dojść do Amerykanów.

Porucznik stał i nie wiedział, co ma zrobić. Wpajane mu poczucie obowiązku plus skrajna propaganda zderzyły się w jego młodym umyśle z rozsądnymi słowami podoficera. Nie dane było mu jednak zbyt długo czekać. Luck już przekazywał ludziom z Volkssturmu jakie są jego rozkazy. Na twarzach zarówno młodzieńców, jak i starszych pojawiło się uczucie ulgi. To, co usłyszeli, dawało im jakąś szansę przeżycia. Z grupy wystąpiło kilku starszych i jak się po chwili okazało, byli to weterani z I wojny, którzy w większości nie mieli do kogo wracać, więc postanowili przyłączyć się do żołnierzy sierżanta i osłonić odwrót. Reszta powoli zaczęła się szykować do drogi.

- Jeszcze jedna sprawa poruczniku, niech pan uważa na oddziały SS, te nie poddadzą się za cholerę, bo ruscy od raz ich likwidują, a Amerykanie zamykają. Oni mają zbyt wiele na sumieniu i dlatego będą walczyć do końca, a nie wykluczone, że gdzieś tu kręcą się jakieś niedobitki. Weźmie pan jeden czołg z najmłodszą załogą do ochrony i jak pan trafi na czarnych, to walić w nich z wszystkich luf i to bez zastanowienia, inaczej oni was wszystkich zabiją. Czy pan mnie rozumie?

Jodl pokiwał głową.

- To niech pan zarządzi wymarsz, ciężarówki stają za tymi chatami

Porucznik już chciał odejść, ale nagle zapytał.

- A co z panem?, przecież może się pan ratować razem z nami. Pozostanie tu, to tragiczna decyzja.

Klaus uśmiechnął się.

- Ja, podobnie jak większość moich ludzi nie mam do kogo wracać. Moja cała rodzina zginęła w nalotach alianckich. A poza tym jestem żołnierzem od zawsze i jakoś nie widzę się w cywilu, a następna wojna jak mniemam, będzie za wiele lat.

W tej samej chwili pierwszy na szczęście niecelny pocisk artyleryjski uderzył jakieś na oko pięćset, sześćset metrów przed nimi.

- Zaczyna się. Teraz tylko szybki bieg was uratuje. Uciekajcie! Powodzenia Jodl! – po tych słowach podbiegł do Tygrysa i wskoczył na pancerz. Po dosłownie dwóch może trzech minutach byli już gotowi.

Porucznik wydał szybkie rozkazy i cała grupa biegiem ruszyła w stronę pozycji amerykańskich.

 

Sierżant Klaus Luck wraz z siedemdziesięciu ludźmi i siedmioma czołgami ruszył do swojej ostatniej bitwy, jednak tym razem chyba pierwszy raz w tej wojnie miał o co walczyć.

 

P.S. Tekst napisany został na podstawie wspomnień jednego z tych młodych ludzi Herberta Horsta, który wraz z całą grupą szczęśliwie dotarł do pozycji amerykańskich. Po wojnie postanowił oddać hołd tym, dzięki którym przeżył ostatnie dni wojny i opisał wszystko w swoich wspomnieniach.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (47)

  • Agnieszka Gu 19.02.2019
    Witaj Ozar :)
    Podlecę później - teraz sobie zaznaczę komentarzem, coby nie przeoczyć... Pozdrowionka :))
  • Agnieszka Gu 20.02.2019
    Ozar

    Zatem jestem :)

    na początek drobiazgi techniczne:

    Pierwszy akapit 2 x za blisko "nic nie wskazywało,"....

    "- Panie sierżancie to nie tak musi... - w tym momencie tym razem od strony zachodniej nagle w polu widzenia pojawił się całkiem spory oddział." — W tym momencie - z dużej litery

    plus kilka literówek np. brak ę - ramię i przecinków, no, jak w zdaniu poniżej...
    "W chwile później podszedł do nich młody mający może osiemnaście lat chłopak w mundurze SA z pistoletem maszynowym MP 40 przewieszonym przez ramie. "

    Od strony fabularnej - jest pięknie, akcja się toczy niemal cały czas, Widać, że jesteś "u siebie" i wiesz, o czym piszesz. Zwraca uwagę twoja znajomość technikali wojennych.
    Pozdrawiam serdecznie :))
  • Agnieszka Gu 20.02.2019
    Ozar

    Zatem jestem :)

    na początek drobiazgi techniczne:

    Pierwszy akapit 2 x za blisko "nic nie wskazywało,"....

    "- Panie sierżancie to nie tak musi... - w tym momencie tym razem od strony zachodniej nagle w polu widzenia pojawił się całkiem spory oddział." — W tym momencie - z dużej litery

    plus kilka literówek np. brak ę - ramię i przecinków, no, jak w zdaniu poniżej...
    "W chwile później podszedł do nich młody mający może osiemnaście lat chłopak w mundurze SA z pistoletem maszynowym MP 40 przewieszonym przez ramie. "

    Od strony fabularnej - jest pięknie, akcja się toczy niemal cały czas, Widać, że jesteś "u siebie" i wiesz, o czym piszesz. Zwraca uwagę twoja znajomość technikali wojennych.
    Pozdrawiam serdecznie :))
  • Agnieszka Gu 20.02.2019
    Ozar

    Zatem jestem :)

    na początek drobiazgi techniczne:

    Pierwszy akapit 2 x za blisko "nic nie wskazywało,"....

    "- Panie sierżancie to nie tak musi... - w tym momencie tym razem od strony zachodniej nagle w polu widzenia pojawił się całkiem spory oddział." — W tym momencie - z dużej litery

    plus kilka literówek np. brak ę - ramię i przecinków, no, jak w zdaniu poniżej...
    "W chwile później podszedł do nich młody mający może osiemnaście lat chłopak w mundurze SA z pistoletem maszynowym MP 40 przewieszonym przez ramie. "

    Od strony fabularnej - jest pięknie, akcja się toczy niemal cały czas, Widać, że jesteś "u siebie" i wiesz, o czym piszesz. Zwraca uwagę twoja znajomość technikali wojennych.
    Pozdrawiam serdecznie :))
  • Agnieszka Gu 20.02.2019
    3x ? tego jeszcze nie przerabiałam ;)
  • Agnieszka Gu 20.02.2019
    Ozarro :))
    a propos - masz już nalosowany następny zestaw do Tw? Bo cię tam jakoś nie zauważyłam...
  • Ozar 21.02.2019
    Agnieszka Gu Agnieszka Dzięki wielkie. Akurat zestaw przypasił mi wręcz idealnie. Błędy poprawione. A przy okazji przepraszam za zestaw, choć poradziłaś sobie ekstra, co już napisałem pod twoim TW. Jak zapewne wiesz twoje komentarze zawsze czytam z radościa i ciekawością.
  • Witamy nowy tekst! :)
  • kalaallisut 19.02.2019
    Ozar z wielką ciekawością i przyjemnością przeczytałam tekst, człowieczeństwo/życie kontra fanatyzm. Pięknie
  • Ozar 21.02.2019
    kalaallisut Dziękuje za wizytę i wychwycenie idealne sensu zawartego w tekście. Ty chyba jako jedyna znalazłaś to przesłanie. Gratulacje, bo jak mniemam nie było to aż takie oczywiste.
  • Nefer 20.02.2019
    Przeczytałem z dużym zainteresowaniem. Próbki literackie wychodzą Ci równie dobrze, jak felietony. Tekst trzyma w napięciu i przyciąga zainteresowanie. Widać dobrą znajomość realiów (choćby uzbrojenie). Opisana sytuacja, czyli przebijanie się w ostatnich dniach wojny oddziałów niemieckich do pozycji Amerykanów i Brytyjczyków celem poddania się im właśnie, nie należały do rzadkości. Ogólnie duży plus za opowiadanie, jedyny (drobny) minus to pewne niedociągnięcia językowe. Otóż trafiają się powtórzenia wyrazów, np. zwrot „nic nie wskazywało”, użyty dwukrotnie w pierwszym akapicie, w dwóch kolejnych zdaniach. Wstawiam pięć gwiazdek. Pozdrawiam.
  • Ozar 21.02.2019
    Nefer. Dziękuje za odwiedziny. Rzeczywiście Niemcy, a szczególnie z jednostek SS starali się przedrzeć do amerykańskich czy brytyjskich linii mając nadzieję, że tam nie będą ich tak traktować, jak Rosjanie, którzy zazwyczaj esesmanów do niewoli nie brali. Dotyczyło to szczególnie takich dywizji jak Totenkopf – w stosunku do niej rozkaz wydał sam Stalin i przestrzegano go z wielką dokładnością, co wcale nie dziwi patrząc na jej zbrodnie w Rosji. Niestety ofiarami "czarnych mundurów" padali także żołnierze dywizji pancernych Wehrmachtu (mieli czarne mundury). Opisywana tutaj 21 dyw. Panc. Miała takiego pecha. Jeden z dowódców pułkownik Hans von Luck został wzięty do niewoli i potraktowany jak oficer SS. Wywieźli go do jednego z najcięższych łagrów i tak spędził 5 lat ledwie uchodząc z życiem.
  • Basileus 20.02.2019
    Bardzo ciekawe i fajnie napisane. Jedyne co mogę wytknąć, to spore nagromadzenie odmian słowa" resztki" w pierwszych kilku linijkach oraz słowa" czołg" trochę dalej. Pozdrawiam
  • Ozar 21.02.2019
    Basileus Dziękuje za komentarz. Błędy już poprawiłem. To jedna z wielu smutnych opowieści o wojnie, które staram się tu wrzucać. Co prawda to akurat forma fabuły, ale opisana prawie idealnie na faktach. Ciesze się, że się spodobało.
  • jolka_ka 20.02.2019
    Cieszę się, że zestaw podpasował. Widać, że w tym czujesz się bardzo dobrze, chociaż pamiętam też tekst o jakimś śnie na plaży hmmm ;) duża wiedza i zgrabny utwór. Super, Ozar.
  • Ozar 21.02.2019
    Jolka Dziękuje za odwiedziny, ale głównie za wręcz idealny zestaw dla mnie. Jestem twoim dłużnikiem. Ja w takich klimatach czuje się jak "ryba w wodzie", a wiedza pozwala mi na spokojne operowanie zarówno pojęciami, jak i techniką uzbrojenia. A ten tekst o plaży to był taki eksperyment stojący lata świetlne od mojego normalnego pisania.
  • Adelajda 20.02.2019
    Zestaw dopasowany pod autora :) Widać wiedzę i zainteresowanie w tym temacie. Dobrze napisane i strawnie.
    Pozdrawiam.
  • Ozar 21.02.2019
    Adelajda Dziękuje. Rzeczywiście zestaw w 100% dla mnie i starałem się to wykorzystać. Miałem okazję opisać coś, co się wydarzyło naprawdę w formie opowiadania.
  • Keraj 20.02.2019
    Umiesz zainteresować czytelnika. Wiedza i zainteresowanie widoczne w tekście.5
  • Ozar 21.02.2019
    Keraj Dziękuje bardzo. To akurat wybitnie moje klimaty, więc pisało mi się luźno, można wręcz powiedzieć lekko. Znam takie tematy od lat i to bardzo ułatwia pisanie.
  • Lamb 20.02.2019
    "Przed nimi jakieś cztery kilometry na wschód były pozycje obronne resztek 21 dywizji pancernej i nic nie wskazywało na to, żeby Ruscy przerwali obronę."

    Na przyklad w powyzszym zdaniu. Jest dlugie, warto by "jakies cztery kilometry na wschod" oddzielic przecinkami, zrobic z tego zwrotu wtracenie.
    Z Twoimi przecinkami bywa roznie, zwracaj na nie wieksza uwage.

    "Jego kompania, a właściwie jej resztki została tu skierowana z innego odcinka frontu, gdzie akurat obrona trzymała się całkiem dobrze. " - tj tez, "a wlasciwie jej resztki", nalezy zamknac to wtracenie przecinkujac.

    "W chwile później podszedł" - chwilę*

    " Ja, podobnie jak większość moich ludzi nie mam do kogo wracać. " - po "ludzi"- przecinek.

    O wojnie w oparciu o fakty pisac umiesz i lubisz, wiedze masz.
    Dla mnie tekst nie sluzy Ci do popisow na tle literackim, pelni funkcje informacyjną. I w takiej funkcji - sprawdza sie.
  • Ozar 21.02.2019
    Lamb Dziękuje za wizytę i komentarz. Błędy poprawiłem. Masz rację. Ten tekst, choć to fabuła pokazuje jeden z wielu epizodów końca wojny. Niemcy, wiedząc, jak traktują ich Rosjanie, zresztą po tym, co wyrabiali w Rosji, uciekali na zachód. Szczególnie SS, bo tych na wschodnim froncie zazwyczaj nie brano do niewoli.
  • pkropka 20.02.2019
    Widać, że zestaw Ci pasował. Super tekst i bardzo ciekawa historia.
    Niedociągnięcia już masz wypisane wyżej, więc nie będę powtarzać. Tym bardziej, że czytało się bardzo dobrze.
  • Ozar 21.02.2019
    pkropka Dziękuje za odwiedziny i komentarz. Ten tekst to jedna z wielu ciekawostek dotyczących II wojny. Jak byś chciała/chciał – przepraszam, ale login może oznaczać obie wersję, zapraszam do moich ciekawostek. Jest tam sporo takich ciekawych historii, opartych na faktach.
  • pkropka 21.02.2019
    Nie ma sprawy, Ozarze. Nie obrażam się ;)
    Pewnie jeszcze zajrzę w Twoje ciekawostki, widać, że znasz się na rzeczy.
  • Ritha 21.02.2019
    „Na razie nic nie wskazywało, że będą musieli walczyć. Przed nimi jakieś cztery kilometry na wschód były pozycje obronne resztek 21 dywizji pancernej i nic nie wskazywało na to, żeby Ruscy przerwali obronę” – powtórzenie, 2 x „nic nie wskazywało”

    „- Kto tu dowodzi – zapytał głosem, który był czymś pośrednim między totalną paniką a przerażeniem” – fajnie ujęte

    „- Kto tu dowodzi – zapytał głosem, który był czymś pośrednim między totalną paniką a przerażeniem. Sierżant zsiadł z czołgu i zameldował się spokojnym głosem” – 2 x głosem (jedno można zamienić np. na „tonem”)

    „Kiedyś to były dwa lata , teraz trzy miesiące. Taki właśnie młody człowiek stał teraz przed nim.” – spacja po „lata” niepotrzebna + znów powtórzenie 2 x „teraz” (pierwsze można zamienić na „obecnie”)

    „- Niech Pan tak na mnie nie patrzy.” – pan* z małej (z dużej tylko w listach)
    „W chwile później podszedł do nich młody mający może osiemnaście lat chłopak w mundurze SA z pistoletem maszynowym MP 40 przewieszonym przez ramie. – chwilę* ramię*

    „- Co to[,] kurwa[,] jest.” (wulgaryzmy trzeba oprzecinkować)

    „Co prawda jako oficer powinien coś zrobić, ale parząc na podoficera” – patrząc*

    Ok, reasumując – bardzo dużo pracy włożyłeś. Tekst w Twojej tematyce, aczkolwiek w wersji fabularnej, jest również interesujący. Podobało mi się. Trochę masz problem z powtórzeniami, ale to do dopracowania. Jest git, Ozarro :)
  • Ozar 21.02.2019
    Ritha. Dziękuje za wizytę. Błędy poprawione. Na twój komentarz zawsze czekam z ciekawością, gdyż cenie sobie bardzo twoje uwagi. To rzeczywiście fabuła, jednak pokazuje jeden z wielu epizodów końca wojny. Niemcy, wiedząc, jak traktują ich Rosjanie, zresztą po tym, co wyrabiali w Rosji, nie było to wcale dziwne, uciekali na zachód. Szczególnie SS, bo tych na wschodnim froncie zazwyczaj nie brano do niewoli.
  • krajew34 22.02.2019
    Tekst ciekawy. Fanatyzm jest najgorszy w każdej dziedzinie życia, czy to w religii, czy w armii. Z drugiej strony to skutecznie pokazuje, jak łatwo wyprać człowiekowi mózg paroma hasłami i kwiecistymi przemowami, jesteśmy durnymi istotami.... Najgorsze jednak jest to, że ci najmłodsi z pancernymi pięściami na ramionach cieszyli się, że trafili czołg nieprzyjaciela, nie zdając sobie sprawy, że w tak młodym wieku stali się zabójcami i przyczyną tragedii rodzin. Co innego, gdy zabijają się dorośli, dziecko powinno w spokoju przeżyć swe dzieciństwo, bez wciągania je w brudne zagrywki dorosłych. Desperacja łamie wszelkie reguły i zasady, a duma i próżność owocują niepotrzebnymi stratami i tragediami.
  • Ozar 22.02.2019
    krajew34. Masz całkowitą racje. Taka dywizja SS Hitlerjugent złozona z 16/17/18 latków była tego przykładem. Kiedy Anglicy, Amerykanie czy Kanadyjczycy dowiedzieli sie z kim przyjdzie im walczyć śmiali się, że to dziecinna dywizja. Radośc nie trwała długo, bo ci młodzieńcy nie dośc że byli całkiem dobrze wyszkolenie to byli fanatykami z całkowicie wypranymi mózgami. Oni walczyli jak Lwy. Niedaleko Caen z całego batalionu HG po całodziennym boju do niewoli dostało sie dwóch żołnierzy, reszta zginęła, walcząc do końca. Niestety młodych ludzi dużo łatwiej zmanipulować niż dorosłych. Dzisiaj widzimy to samo. Ilu młodych np. bierze udział w manifestacjach w większości nawet nie wiedząc za albo przeciw czemu protestują.
  • Dzień dobry!
    Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
    Pozdrawiamy :)
  • Canulas 24.02.2019
    Helloł

    W pierwszym zdaniu mówisz o jednym człowieku, a zaraz dalej: " Na razie nic nie wskazywało, że będą musieli walczyć. Przed nimi jakieś cztery kilometry na wschód były pozycje obronne resztek 21 dywizji pancernej, które jak dotąd utrzymywały swoje pozycje". - już oni. W sensie, rozumiem zamysł, ale niebezpieczny myślowy skrót.

    "- Kto tu dowodzi – zapytał głosem, który był czymś pośrednim między totalną paniką a przerażeniem. Sierżant zsiadł z czołgu i zameldował się głosem świadczącym o tym, że już wie, co się stało." - brakuje znaku zap.

    "- Kurwa jasna ten szaleniec wysyła do boju dzieciaki, dając im gwiazdki na pagonach, po dwóch miesiącach – Luck pokiwał głową." - kropki przed "Luck" nie ma.

    Aaa, dobra. Ktoś tam błędy już wyjął i pewnie nei zdążyłeś obadać. Skupię się na treści.

    Ok. Dalej bez sząłu sobie radzisz z wielkością liter w dialogowych wtrąceniach. Masz też czasem skłonność do gubienia ogonków w zapisie tak egzotycznych liter jak ę czy ą. Ale to tam chuj.
    Od strony zaangażowania przeze mnie w Twój tekst, to nie wiem czemu, ale chyba jest największy level. W sensie, bardzo, ale to naprawdę bardzo mi się podobała treść.
    Raz, że pokazujesz "drugą stronę" w dość trzeźwy sposób. Pokazujesz, że po obu stronach byli różni ludzie. Nie demonizujesz czarne – białe, tylko naprawdę zapisałeś to świetnie.
    Szacunek.
    Zakurwisty tekst.
  • Ozar 25.02.2019
    Canulas Dziękuje bardzo. Po pierwsze wiesz jak sobie cenie twoje opinie. Po drugie piszesz zawsze bez owijania w bawełnę. Jak coś jest dobre, chwalisz jak złe ganisz, co na tym portalu nie jest wcale tak częste. Już kiedyś zarówno ty, jak i kilka innych osób napisało mi, że powinienem pisać takie wojenne klimaty, bo to mi wychodzi. Jednak mam problem, bo jak wiesz była tu seria Kuzniecow, czyli bardzo podobne wojenne opowieści i jakoś się nie sprawdziły. Może wynikało to z faktu, że Kuzniecow to stare teksty z lat 2013/14 i były tylko poprawiane, a teraz także dzięki opowi pisze już lepiej.
    Kolejny problem to wybór narodowości oddziału, którego mówiąc skrótowo, bym opisywał. W grę wchodzą a zasadzie trzy: Niemcy, Polacy, Rosjanie (WB, USA odpadają, bo raz, że walczyli w zasadzie nie cały rok, a po drugie nie znam zbyt dobrze ich mentalności czy uzbrojenia itd.
    Polacy: tu mam do wyboru kampanię wrześniową 1939 roku, czyli raptem w zasadzie 1,5 miesiąca, a potem to już albo front zachodni, albo armia Berlinga na wschodzie. Oba tak sobie mi pasują.
    Rosjanie tu już byli w serii Kuzniecowa i wyszło, jak wyszło.
    Niemcy – tu mam jakby najłatwiejsze zadanie, bo znam ich najlepiej od strony historycznej. Jednak kufa jakoś mi nie pasi opisywać niemiecki oddział, choć przykład tego tekstu pokazuje, że idzie mi to najlepiej.
    Tak mnie nęci napisanie choć 1/2/3 odcinków czegoś takiego jak „Kompania Braci”, bo to podobne klimaty, ale jak napisałem wyżej, nie wiem o kim pisać.
  • Canulas 25.02.2019
    Ozar, nie umiem radzić. Mogę Ci tylko powiedzieć czy mi się coś podoba, czy nie. Tutaj mi się podoba.
  • Ozar 25.02.2019
    Canulas Dobra jak coś wymyśle do wrzucę i zobaczymy.
  • Ozar, oto Twój zestaw:
    Postać: Ruda lichwiarka
    Zdarzenie: Zimowa noc

    Gatunek (do wyboru): Punk (wszystkie odmiany) lub Western
    Czas na pisanie: 10 marca (niedziela) godz. 19.00

    Powodzenia :)
  • Ritha 24.02.2019
    Dobry wieczór, Ozar.
    Przyszłam Ci tylko powiedzieć, że wierzę, iż człowiek z takim doświadczeniem życiowym i z tak rozległą wiedzą w tematach historycznych i nie tylko, poradzi sobie z napisaniem krótkiego opowiadania w gatunku westarn. ;)
    Pozdrawiam
  • Ozar 25.02.2019
    Ritha dziękuje za zaufanie, choć poprzedni zestaw pasował mi idealnie, to ten tak sobie a do tego punk i western... No cóż powalczę hahahahaha
  • Ritha 25.02.2019
    Zestawy Ci nie odpowiadaja, bo nie wojenne.
    Gatunek nie odpowiada, bo nie historyczny.
    Zwyciezca tez, bo patrzysz przez pryzmat własnych konfliktów.
    Troszkę mnie rozczarowujesz, cóż... nie Ty pierwszy, nie ostatni.
  • Ozar 25.02.2019
    Ritha Ritha masz rację, czasami odzywa się we mnie stary złośliwy dziad. Przepraszam i obiecuję, że już nie będę marudził.
  • franekzawór 13.03.2019
    Przeczytałem twoje drugie opowiadanie Ozar i muszę powiedzieć, że piszesz fajne opowiadania. Całościowo nie wiem czy jestem w stanie kupić tę historię, ale talent do pisania jest z pewnością.
  • Ozar 15.03.2019
    franekzawór. Dzięki za komentarz. To akurat moje ulubione klimaty, ale zapraszam na moje ciekawostki historyczne, które pokazują moje zainteresowania historią.
  • Karawan 31.03.2019
    Witam.
    Przypadło mi w udziale przejrzenie Twojego tekstu i wskazanie zauważonych błędów. O ile uwagi uznasz za zasadne - proszę dokonać stosownych poprawek, bo dopiero poprawiony tekst trafi do profesjonalnej korekty

    21 dywizji pancernej, które jak dotąd utrzymywały swoje pozycje. - w związku z powtórzeniem (poniżej) proponowałbym; 21 dywizji pancernej wciąż jeszcze utrzymującej swoją pozycję
    Major, który wydał mu rozkaz, powiedział, - powtórzenie "który"

    Kiedy żołnierze przybyli na - propozycja; pociągnąć poprzednie zdanie i przebudować: ... "że dojechał aż tutaj, gdzie żołnierzy zastała cisza i spokój. Coś czego nie zaznali ..."
    , kiedy walczyli, a właściwie -
    Odpoczęli dwa dni, kiedy usłyszeli odgłosy walki. - nagromadzenie powtórzeń "kiedy" - Po dwóch dniach odpoczynku, dalekie odgłosy walki ruszyły w ich stronę i zbliżyły się.
    Niewątpliwie Rosjanie ruszyli do ataku i - w kontekście proponowanej poprawki trzeba by zmienić - NIewątpliwie Rosjanie rozpoczęli kolejną fazę ataku... lub coś podobnego by uciec od powtórzenia "ruszył,ruszyli" etc.

    wycelował działo Panzer VI w ich stronę. Po kilku minutach do pozycji zajmowanych przez oddział Lucka dotarły cztery czołgi Panzer IV.- taki sformułowanie miesza Czytelnikowi. Panzer IV to poprzednik Panther, a działo to zwykły ppanc. Albo więc zlikwidowałbym nazwę dział albo uzył informacji, że czołgi - poprzednicy Panthery. Tym więcej, że nazwa działa nic Czytelnikowi nie mówi i niczego dalej istotnego nie wnosi.

    Kiedy Panzery pojawiły się na horyzoncie,... Kiedy jeden z nich podjechał - powtórzenia "kiedy" - to się dzieje, a więc wkrótce, niebawem etc. podjechał.

    głosem, który był czymś pośrednim między totalną paniką a przerażeniem - tak na luzie; co to za głos? sopran? Spróbuj pokazać to zmęczenie, przerażenie. Ono jest przecież nie tylko w głosie, ale i w postawie zmordowanej i brudnej, w drżących rękach trzymających papierosa ( gdy wysiadł), i w głosie zachrypłym, w ciągłym oglądaniu się za siebie człowieka który uciekł, ale wie, że pościg blisko...

    Miał nie więcej niż dwadzieścia kilka lat, to pewnie jeden z tych, którzy odbyli szybki kurs oficerski. -...kilka lat. Kropka. Pewnie jeden z tych... - krótkie zdania przyspieszają, długie zwalniają płynność czytania

    Wszyscy ubrani po cywilnemu, bo jak widać, nie dano im nawet mundurów. - masło maślane - skoro po cywilnemu to znaczy nieumundurowani - oczywista oczywistość. Gdybyś zmienił informując, że tylko SA-man w mundurze, a w pierwszej chwili nie wiadomo czy to więźniowie czy sprzymierzeńczy (co łatwe do opisania, bo SA idzie zboku z bronią a reszta to stado, które dopiero gdy podejdzie uwidoczni, że ma jakąś broń)... no, dobra. Imho trza coś tu zmienić, wyciąć, dodać. Autor pomyśli...

    to zawzięte prymitywne cholerstwo, które niczego się nie boi, nawet śmierci. Oni walczą jak pojebani. - imho zbędny i źle użyty wulgaryzm. Rosjanie nie byli fanatyczni. Szli poganiani przez politruków, którzy odstrzeliwali tych co zwlekali z atakiem. Bez sądu. Prymitywni ludzie gnani na śmierć przez śmierć. Walczyli zaś pełni nienawiści, zindoktrynowani przez politycznych i "podkręceni' wódką, pełni nadziei na łupy, które im przypadały. Czerwonoarmista zwykle na rękach miał kilka, kilkanaście zegarków zdartych z trupów lub odebranych jeńcom. Nie walczyli jak pojebani. Walczyli jak wściekłe bestie, bo nimi tak naprawdę ich uczyniono.

    któremu się wydaje, że my nadal wierzymy w te bzdury, które nam wygłasza od lat. - powtórzenia. może; ...wierzymy w te bzdury wygłaszane nam od lat? Autor pomyśli... :)

    No, to było tyle na tyle. Na Przodzie pozostaje Autorowi przejrzeć jeszcze raz tekst i spróbować wyłapać inne byczęta, poprawić i wstawić z powrotem by można było opowiadanie pchnąć dalej. :)
  • Ozar 31.03.2019
    Dziękuje bardzo za poprawę błędów. Ciesze się, że Ty pokazujesz mi błędy, bo choć różnimy się w wielu sprawach masz wiedzę i doświadczenie. Oczywiście zaraz dokonam poprawek. Jednak tak z ciekawości zapytam i to bez ironii, złośliwości czy innych takich dlaczego akurat ten tekst i co to ta profesjonalna korekta i dlaczego, albo do czego?
  • Karawan 31.03.2019
    Ozar NIe zostałem upoważniony by Ci odpowiedzieć - sorry. Zapytaj Rithy .
  • Ozar 31.03.2019
    Karawan Ok. Rozumiem.
  • Ritha 31.03.2019
    No do Antologii i Tw, Ozarro :)
  • Ozar 01.04.2019
    Ritha Kurde super, nie wiedziałem że mój tekst trafi do Antologii. Poprawiłem tekst wg. wytycznych Karawana, oprócz jednego zdania które jest moim i nie tylko moim zdaniem dobre.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania