Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

TW#14 Stalker-prorok

Postać: Jednoręki stalker

Zdarzenie: Tysiąc głów, jeden głos

Horror/ opowiadanie drogi

 

Mężczyzna siedzący w szarym pokoju był… nietypowy, nawet jak na gościa co wyszedł ze „Strefy”. Josh Thomson przełknął ślinę, spoglądając na swojego kumpla.

- Więc to ma być ten „gość specjalny”? – zapytał.

- Na to wychodzi – mężczyzna westchnął. – Wszystkie czujniki przy nim szaleją. Wykraczają poza skale, jakie znamy ze sklasyfikowanych anomalii. Boję się wyłączyć światło, bo gad by jeszcze zaczął świecić.

Głos przyjaciela był widocznie zaniepokojony, a Josh wiedział, że kto jak kto, ale ten typ się łatwo nie denerwuje. Oznaczało to, że sprawa jest naprawdę poważna.

- Och… - Josh uniósł brwi. – To mnie pocieszyłeś Rick. Mam przesłuchać sukinsyna, który wszedł do „Strefy” i wrócił, migocząc jak anomalia? Zajebiście. Jeśli, zdechnę, napisz na mym grobie: „Zajebany przez niekompetencję dowód”

- Nie dramatyzuj – Rick warknął. – Miesiąc temu wszedł do „Strefy” jako stalker weteran, prowadząc naszą grupę badawczą. Wraca sam, mieniąc się jak anomalia, z jedną ręką – kumpel-przełożony, spojrzał na niego ostro. – I ni cholery nie chce gadać, co się tam odjebało.

- Więc czemu ja?

- Bo masz swoje specjalne umiejętności.

- A, świetnie! Czyli wezwałeś mnie do tej sprawy, bo jestem mutantem? Innych nie miałeś? Masz kontakty, zawołaj X-Menów, jebany profesor na pewno ci pomoże!

Josh nie mógł powstrzymać swojego cynizmu, w takiej sytuacji. Rick jednak był znacznie lepszy w zachowywaniu spokoju, nawet w takiej sytuacji.

- Sprawa jest bardziej skomplikowana – Rick westchnął zrezygnowany. – Josh, słuchaj. Straciliśmy w tej ekspedycji sporo ludzi. Elity. Ci na górze rozerwą mnie na strzępy, jeśli nie dam im satysfakcjonującej odpowiedzi – mężczyzna położył dłonie na ramionach przyjaciela. – Potrzebuję odpowiedzi Josh, a ty jesteś jedną z nielicznych osób, którym mogę zaufać w takiej sytuacji.

Josh spojrzał na Ricka zaskoczony, uświadamiając sobie, że facet jest naprawdę w kropce. Spoglądał raz to na niego, raz to na stalkera. Po chwili mruknął kilka przekleństw pod nosem, ale kiwnął głową.

- Dobra, niech ci będzie. Pomogę, ale wisisz mi co najmniej trzy kolejki, albo nagrobek, jeśli nie wyjdę z tego cało.

- Masz moje słowo – Rick, odetchnął z ulgą.

Josh machnął ręką poirytowany.

- Mam za miękkie serce, wszyscy mnie, cholera, wykorzystują – rzucił pod nosem. – Dobra, masz jego teczkę?

Rick wskazał odpowiednią kupkę dokumentów. Josh przejrzał je, pokiwał głową i po krótkiej chwili, wszedł do środka.

Stalker uniósł lekko wzrok, ale widocznie się nie przejął, a przynajmniej bardzo dobrze ukrywał swoje emocje. Josh stał przez chwilę, przyglądając mu się uważnie. Był brudny, ale jakimś cudem nie cuchnął, twarz miał wypaloną słońcem, a o zarost nie dbał od dłuższego czasu. Ubranie, jakie nosił, było uszkodzone, napierśnik pancerza zniknął, podobnie jak lewa ręka. Przyjrzał się reszcie wyposażenia, to co leżało na osobnym stole, pod specjalistycznym szkłem. Maska przeciwgazowa z rozbitym okularem, ułamana rączka od siekierki, nóż, pistolet z jednym magazynkiem i kompas, który próbował wskazywać wszystkie kierunki jednocześnie. Josh zrozumiał, że Rick nie żartował.

- Dlaczego kompas? – zapytał, mimo że znał odpowiedź.

Stalker uniósł pytający wzrok.

- Tak się rozpoczyna teraz przesłuchania? Nie przedstawisz się, nie zagrozisz bronią, albo torturami?

- Dlaczego kompas? – powtórzył Josh.

Stalker westchnął i wywrócił oczami, widocznie był zirytowany.

- To nie kompas, idioto – warknął.

- Więc co?

- Wykrywacz anomalii – odpowiedział. – Najlepszy na świecie. Anomalie charakteryzują się zakłóceniami magnetycznymi. Nie potrzebuję tych waszych aparatur i migoczących światełek, to mi w pełni wystarczy.

Josh uśmiechnął się lekko, otworzył niewielką pokrywę i wziął ze sobą kompas. Spokojnie usiadł naprzeciwko stalkera i postawił kompas tuż przed nim. Na jego oczach, wskazówka zaczęła się kręcić jeszcze szybciej. Stalker milczał, spoglądając w ziemię. Zrozumiał, że powiedział zbyt wiele.

- Jestem śledczym I stopnia, Josh Thomson, AFSI (After the Fall Security Inteligence – Wywiad Bezpieczeństwa po Upadku), a pan, Feliksie Satanov, będzie odpowiadał na moje pytania.

- A to niby dlaczego? – Stalker spojrzał na niego krytycznie. – Jestem stalkerem, nie boję się utraty życia. Co możecie mi więc zrobić? Ujebać drugą rękę?

Josh wciągnął powietrze. Głos stał się silny i dominujący.

- Możemy cię zostawić w Strefie, nago i usunąć twój powrót z naszych raportów. Dwie pieczenie przy jednym ogniu.

- Blefujesz – stalker jęknął.

Pęknięcia. To wystarczyło, by w stalkerze weteranie stworzyć pęknięcia. Przesłuchiwał już wielu, przecie nie wszyscy do Strefy wchodzą z pozwoleniem, a ten już widział swoją część gówna. Na domiar wszystkiego większość stalkerów kochało Strefę, podobno niektórzy traktowali ją nawet jak boginię, a ten chciał uciekać...

- Sprawdź mnie – Josh pochylił się lekko do przodu. – Gadaj Satanov, a nic ci się nie stanie.

Stalker rozejrzał się, pocił, drżał. Przez dłuższy czas trzymał swoją maskę, ale Josh był znany, z tego, że swoim głosem mógł wyciągnąć z każdego istotne informacje. Może dlatego był rozchwytywany po wszystkich możliwych sekcjach i agencjach. Czasami przeklinał swoją mutację, ale z drugiej strony, na braki w portfelu nie narzekał.

- Gadaj Satanov – powtórzył. – Co się tam wydarzyło? Mieliście proste zadanie, nic nadzwyczajnego, co się stało?

Stalker wstał, szarpiąc swoje łańcuchy.

- PROSTE? PROSTE? – Ryknął niczym zwierze, a następnie, w szoku, opadł na krzesło i drżąc, wyjąkał. – Przepraszam, przepraszam, wybacz… - oddychał z trudem. – To… to…

Sytuacja z pewnością stała się bardziej intrygująca. Josh spojrzał na lustro weneckie.

- Przynieście temu człowiekowi kawy i to dobrej, do jasnej cholery! – Obrócił się do rozmówcy. – Spokojnie Feliksie. Mogę ci pomóc. Musisz mi jednak powiedzieć… wszystko.

Stalker patrzył na niego, przez dłuższą chwilę. Widocznie oceniając czy warto mu zaufać. Po chwili drzwi się otworzyły i strażnik postawił przed nimi dwa pełne kubki i dzbanek kawy. Stalker pochwycił swój i przez dłuższą chwilę ściskał go w dłoni, jakby rozkoszując się faktem, że trzyma coś należącego do cywilizacji. Odetchnął, upił kilka łyków. Westchnął.

- Dobrze… od czego zacząć?

- Od samego początku, jeśli możesz, nie śpiesz się, mamy czas… - uspokoił go Josh, domyślając się, jakie musi wybrać podejście w tym przypadku.

- Dobra. Jestem weteranem, do Strefy chodziłem już często, zresztą nie tylko tej.

- Odwiedzałeś inne?

- Tak: 1 na Ukrainie, 5 w Kongo, 14 na Tajwanie, 44 na Cyprze, ale nasza, 16 w Yellowstone, jest mi najbliższa – przyznał. – Wieści, że AFIS potrzebuje przewodnika, dotarła do mnie ponad dwa miesiące temu, w Blackfoot.

- Za kordonem?

- Tak, to najbardziej typowa baza dla stalkerów, tych, którzy wychodzą poza Strefę, znaczy się – łyknął kawy. – Płaca była genialna, a ja zaczynałem myśleć o jakimś porządnym zabezpieczeniu na emeryturę, pociągnąłem za sznurek tu i tam, przypomniałem o niespłaconych długach i pracę dostałem – Josh kiwnął głową, zaznaczając, by kontynuował. – Miałem zaprowadzić grupę naukowców i elitarnych żołnierzy do opuszczonej bazy badawczej w samym centrum Strefy – jego głos lekko zadrżał. – Powiedzieli mi, że tuż przed Upadkiem w Yellowstone prowadzono różne badania. Powiedzieli, że teraz po zdobyciu odpowiednich zabezpieczeń i wiedzy, chcą dostać się do tej bazy. Wskazali, że baza, a właściwie bunkier, jest w górach na północ od Moran – stalker widocznie się zaciął.

- Byłeś kiedyś tak głęboko w strefie? – Zapytał Josh.

- Tak, tak, nawet Moran odwiedziłem kilka razy wcześniej. Wiele gówna po drodze, ale niezłe artefakty można znaleźć i kasę dobrą zgarnąć. Więc zgodziłem się ich tam zabrać. Pięciu naukowców, dwunastu komando-foki – prychnął. – Niby nic wielkiego, dla kogoś takiego jak ja. Nie było to safari ani polowanie na artefakty, jedynie doprowadzenie grupy z punktu A, do B, więc wyjątkowo bezpieczna praca, jak na tak głęboki rajd. Jakieś 150 mil marszu, normalnie człowiek by to przeszedł, 40-50 godzin, ale w Strefie bezpiecznie liczyć dwa, trzy razy tyle, jako że potworków i anomalii od cholery. Tak czy inaczej, zapasy mieliśmy, broń, pieniądze, ekwipunek i zapewnienie wsparcia od każdej strażnicy, czyli przez jakieś 50-60 mil, jeszcze mieliśmy mieć wsparcie w zaopatrzeniu – pokręcił głową. – Powinienem wyczuć, że jakoś za ładnie to wszystko wyglądało.

- Co masz na myśli?

- Pieniądze za duże, na zbyt prostą robotę – odparł. – Już, zanim dotarliśmy do ostatniej z wojskowych strażnic, straciliśmy dwóch idiotów. Jednego naukowca i jednego żołnierzyka. Jeszcze na Białym zdechli – pokręcił głową z niedowierzaniem. – Amatorów wysłali.

- Masz na myśli w „Białym Regionie” – zapytał Josh, pamiętając podział na sektory w Strefie w zależności od niebezpieczeństwa. – Biały, w miarę bezpieczny, Żółty, niebezpieczny, Czerwony, bardzo niebezpieczny i Czarny…

- Epicentrum. Tam nikt nie idzie – pokiwał głową staker. – Ale tak, dwóch jeszcze na białym zdechło.

- Jak to się stało?

- Jeden poszedł się wysrać samemu. W Strefie nigdzie nie idziesz sam, nawet srać, a jak srać, to wiedzieć gdzie. Idiota poszedł się wysrać, stojąc na miękkiej glebie, opuścił spodnie, przykucnął, z ziemi wyskoczył robak i przerżnął się przez niego, aż nie wyszedł ustami – Feliks skrzywił się. – Śmierć amatorów. Sra się na kamieniu, asfalcie, w budynkach, tam, gdzie tych skurwieli nie ma.

Josh przełknął ślinę. Znał opowieści o tym potworze, ale nie dał tego po sobie znać.

- A drugi?

- Doktorek bawił się aparaturą i wykrył, że nad drogą jest potężna anomalia powietrzna, taka wysoko, co z helikopterów robi mielone. Ja powiedziałem, że obejść trzeba, a ten nie, że przejdzie pod i nic mu się nie stanie. Bardzo był pewny siebie, chętny, by udowodnić, że jestem bezużyteczny, że nauka sama w sobie przez Strefę przeprowadzić człowieka może – stalker zamknął oczy, chyba przypominając sobie śmierć naukowca. – Delikatnie to ujmując… coś mu się jednak stało. Nie było czego zbierać. Jedyny pożytek z tych dwóch idiotów był taki, że reszta grupy zaczęła się mnie słuchać i wykonywać polecenia bez szemrania. Pewnie to ocaliło im życia… przynajmniej do czasu.

- Nie mieliście więcej strat? – Josh był zadowolony, że przesłuchanie idzie tak miękko.

- Nie. W żółtej jeszcze jednego żołnierzyka straciliśmy na rzecz potworów. Horda nas w nocy zaatakowała, wystarczająco liczna, że karabiny nie wystarczyły. Jednego biedaczka rozszarpały… Hammer miał na nazwisko albo przynajmniej tak mu mówili.

Josh kiwnął głową i dolał rozmówcy kawy do kubka, ten podziękował cicho i napił się. Odetchnął.

- Była to naprawdę duża sfora, chyba młoda, bo o niej jeszcze nie słyszałem. Mieszanka dzikich psów i innych psowatych mutasów. Chyba z dwadzieścia sztuk i to dużych. Przetrzebiliśmy ją jednak, jeden trup i dwóch rannych po naszej stronie.

- Kto z rannych?

- Żołnierze, ciałami osłaniali naukowców. Rany nie były ciężkie, pancerze ich ocaliły. Hammer nie miał naprawdę szczęścia, największa sztuka złapała go za głowę i ukręciła kark, bez przegryzania hełmu – pokręcił głową. – Szkoda, zapowiadał się na niezłego stalkera, ale widocznie Fortuna postanowiła go zabrać, tak jak zabrała tych dwóch idiotów, którzy nie okazali jej szacunku.

Josh uniósł brwi i pochylił się lekko.

- Jesteś jednym z jej „wyznawców”? – Zadał oczywiste pytanie.

Stalker milczał przez chwilę. Widocznie nie chciał za bardzo o tym rozmawiać, ale w końcu odpowiedział.

- Tak. Wyznaję boginię Stref. Zresztą, będąc w kilku z nich, za każdym razem miałem to samo uczucie. Uczucie większej świadomości. Wierzę, że każda ze Stref to część żywego organizmu, który stalker musi szanować, kochać i doceniać łaski, by nie zostać przez nią pożarty.

- Więc czemu teraz nie chcesz tam wrócić? – Zadał drugie pytanie. – Co się tam wydarzyło, Feliks?

Stalker drżącą ręką uniósł kubek do ust i napił się, powoli. Odetchnął i dał sobie chwilę, by wyrównać oddech. Po chwili uśmiechnął się lekko.

- Ponieważ zobaczyłem coś, czego nie powinienem. Strefa, jak dobra kochanka, pozwoliła mi odejść… ale nie da mi wrócić – upił kawy i drżąc, odpowiedział. – Na czerwonym trzech straciliśmy w czasie Emisji. Uderzyła nagle i niespodziewanie jak zawsze zresztą. Musieliśmy dorwać się do schronienia, do budynku, czy jamy, tak by mózgi nam się nie upiekły – pokręcił głową. – Kazałem rzucić cały sprzęt i biec, że odzyskamy to, co istotne później, ale jedna pani doktor nie chciała o tym słyszeć, że sprzęt naukowy delikatny, że zbyt cenny. Na domiar wszystkiego, jeden z rannych nie był w stanie biec, rana się otworzyła… - stalker zamilknął na chwilę spoglądając w czerń płynu. – Przyjaciel nie chciał go zostawić, próbował pomóc, ale się nie udało. Emisja usmażyła im mózgi, zanim zdołali dotrzeć do schronienia. Kilka minut i było po wszystkim, Emisja przeszła… a ci stali tam, bełkocząc – pokręcił głową i pomasował skronie. – Ukróciłem im cierpienia. Część ludzi próbowała protestować, nie chcąc zaakceptować, że ich przyjaciele zamienili się już w zombiaki – wskazał na pistolet pod szkłem. – Właśnie z tego pistoletu, z przyłożenia, rozsadziłem im głowy – westchnął. – Kazałem zabrać, co się dało i ruszyliśmy dalej. Z osiemnastu, zostało nas dwunastu – prychnął. – Wcale nie taki zły wynik, tyle ci powiem.

- Jedna trzecia grupy to „nie taki zły wynik”? – Josh spojrzał na stalker krytycznie.

- Jak na rajd aż do czerwonej strefy i to tak głęboki, kiedy jeden weteran prowadzi grupę zielonych? – Stalker odpowiedział sarkastycznie. – Tak, to całkiem niezły wynik. Grupa była duża, powinniśmy przyciągać ogólną uwagę mutasów, a tu tak ładnie poszło. Gdyby mieli pecha, żaden z waszych by tak daleko nie dotarł.

Stalker nie kłamał. Tyle Josh wiedział na pewno. Pokiwał głową ze zrozumieniem i sam upił kawy ze swojego kubka. Odetchnął.

- Czy po tym dotarliście do celu?

- Tak, dotarliśmy do Moran już bez większych problemów. Zrobiliśmy przerwę w jednym z budynków i następnego dnia… a właśnie, nie powiedziałem, ile nam to zajęło, prawda – Josh kiwnął głową. – Do Moran dotarliśmy ósmego dnia, czyli utrzymaliśmy zadowalające tempo. Teraz miała się zacząć najważniejsza część wycieczki, znalezienie wejścia do bunkra, spenetrowanie go i zbadanie. Naukowcy zdradzili mi, że trzymane są tam pewne dane, a samo miejsce jest na tyle zabezpieczone, że można będzie to w przyczółek zamienić. Stworzenie bezpiecznego zakątka i to w czerwonej strefie brzmiało jak spełnienie snu, każdego porządnego stalkera, więc byłem jak najbardziej za.

Tutaj stalker zamilkł, chyba rozumiejąc, że ma przejść do najistotniejszego elementu opowieści. Hamował się i to widocznie. Nie chciał o tym mówić. Josh wysilił możliwości swojej mutacji i odezwał się spokojnym głosem.

- Jesteś tu bezpieczny Feliksie. Możesz mi wszystko powiedzieć.

Stalker spoglądał mu w oczy, przez dłuższą chwilę. Po chwili pokiwał głową.

- Powiem… ale chcę moją nagrodę i możliwość ucieczki jak najdalej od Stref.

Josh spojrzał na lustro weneckie i znajdującą się nad nim kamerę. Ta wykonała niewielki ruch, góra-dół. Widocznie Rick musiał znać odpowiedzi, za wszelką cenę.

- Dobra – przytaknął. – Mamy układ. Dostaniesz nagrodę, ale musisz mi powiedzieć, co się tam wydarzyło.

Stalker pokiwał głową i upił trochę kawy.

- Dobrze, więc, po odpoczynku, ruszyliśmy kawałek na północ, niby nic wielkiego, ale zaczęliśmy zbliżać się do Czarnej strefy, Epicentrum. Naukowcy upewnili mnie jednak, że baza jest blisko i faktycznie była – pokręcił głową z niedowierzaniem. – Dwadzieścia długich lat, a te gigantyczne wrota nadal stały, wyobrażasz sobie? W jaskini stały wielkie stalowe wrota, pewnie by atomówkę przetrwały, a najlepsze… elektryczność nadal działała.

- Działała? – Josh spojrzał na niego sceptycznie. – Po tylu latach?

- Sam nie wierzyłem, a jednak dzień zabawy kablami i drzwi otworzyły się, jakby nigdy nic. Powiedzieli mi, że mieli tam generatory termiczne i to na tym cała baza chodziła. W kilka chwil, wrota, które mieliśmy wysadzić ładunkami wybuchowymi, otworzyły się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki… - westchnął. – Baza działała i była żywa. Sprzęt nietknięty, prawie jakby dwie dekady nie minęły, moc elektryczność, nawet woda, wszystko, o czym stalker mógłby pomarzyć tak głęboko w strefie. Zamknęliśmy wrota i zaczęliśmy przeszukiwać bazę… - tu twarz stalkera wykrzywiła się w grymasie. – Wtedy zacząłem się domyślać, że mnie wyruchano.

- Czemu?

- Bo w bazie stały czołgi i broń, a nie tylko aparatura badawcza, oj nie. Była tam broń i było jej od cholery. Naprawdę dużo broni.

- To tajna baza – Josh nie rozumiał, o co mu chodziło. – Pewnie prowadzili tam różne testy i badania, co kilka starych czołgów cię wystraszyło?

- To nie były stare czołgi. Były zupełnie takie same, jakich teraz używacie, z laserami i cewkami tesli – Stalker pochylił się do przodu. – Broń, jaką wprowadziliście PO UPADKU, była w bazie, która została opuszczona PRZED Upadkiem – Feliks spoglądał na niego zdenerwowany. – To była baza badawcza, fakt, ale nie badaliście tam energii termicznej, czy niebezpieczeństwa superwulkanu, a broń. Broń, którą mieliście pokazać światu w znacznie późniejszym terminie. Kiedy zadawałem pytania, naukowcy potwierdzili moje przypuszczenia. Była to baza do tworzenia broni, a to, co widziałem, było prototypami. Wynajęli mnie, by znaleźć jeden z prototypów. Potężną broń. Naprawdę potężną.

Josh oparł się mocniej w krześle. Wszystko układało się w logiczny schemat. To dlatego „Ci na górze” tak bardzo chcieli informacji. Chcieli wiedzieć, co się stało z tą bronią. Problem był taki – że nie był pewny czy sam chce wiedzieć, co się tam stało. Lecz taka jest jego praca. Odetchnął.

- Dobra… rozumiem. Co się wydarzyło w bazie?

- Pierwszego dnia, nie wchodziliśmy zbyt głęboko. Bezpieczni, pozwoliliśmy sobie na trochę relaksu, znaleźliśmy stare konserwy, nadal jadalne. Zorganizowaliśmy swoistego rodzaju ucztę, świętując, że dotarliśmy do celu – pokręcił głową. – Nie wiedzieliśmy, że weszliśmy w pułapkę.

- Co masz na myśli?

- Następnego dnia, jak przeszukiwaliśmy bazę, znalazłem wóz pancerny, lakier był zdrapany z pancerza. Ktoś naprawdę chciał się dostać do środka. Kiedy otworzyliśmy włazy za pomocą narzędzi, znaleźliśmy w środku wyschnięte ciało – przełknął ślinę. – Już wtedy domyślałem się, że baza nie zdołała się ewakuować. Widocznie coś poszło nie, tak, ale po dwudziestu latach, cokolwiek tam było, powinno zdechnąć… a przynajmniej tak myślałem. Trzeciego dnia jedna z drużyn zniknęła. Przeszukiwaliśmy kompleks w małych grupach, trzy-czteroosobowych. Tamtego dnia, straciliśmy kontakt z pierwszymi nieszczęśnikami. Wystarczyło to, by trzymać się razem, ale za bardzo nam to nie pomogło. Czwartego dnia, dotarliśmy do centrum bazy. Była tam taka kula, wielka kula i przyczepione do niej kapsuły i inne ustrojstwa. Nie mam pojęcia, co to było, ale nie zadawałem zbędnych pytań. Naukowcy powiedzieli, że było to, po co przyszli i zajmie im trochę czasu, wydobycie tego, co miało być istotne... – głos stalkera się załamał. – Trzeba było od razu uciekać… ale ja głupi zostałem i patrzyłem, jak otworzyli tę metalową kulę…

- Co było w środku?

Stalker spoglądał na niego z mieszanką niedowierzania i całkowitej fascynacji.

- ONA…

- „Ona”, czyli kto?

- Strefa – odpowiedział stalker. – W środku było Epicentrum. Serce Strefy. Ona. Bogini we własnej osobie… - stalker mówił bogobojnym głosem.

Josh pokręcił głową, nie miało to żadnego logicznego sensu.

- O czym ty pieprzysz?

- Strefa – odpowiedział stalker. – W środku było Epicentrum. Serce Strefy. Ona. Bogini we własnej osobie… - stalker mówił bogobojnym głosem.

 

Josh pokręcił głową, nie miało to żadnego logicznego sensu.

 

- O czym ty pieprzysz?

 

- Odłamek, starszy, znacznie starszy niż te, co nasze Strefy zrodziły. Duży. Piękny. Epicentrum Strefy, ale innej niż tą, którą znałem. Milsza ta była. Ciepła. To była łaskawa bogini, nie sadystyczna, jak ta na powierzchni… inna i znacznie silniejsza. Rozwiązanie. Odpowiedź – Stalker zaczął bełkotać. – Ale była ukryta, tak, ukryta, a teraz nie była. Ta druga ją wyczuła. Był to błąd. Nasz błąd, byliśmy za słabi, stanowczo za słabi.

 

Josh wstał i potrząsnął stalkerem, próbując sprawić, by się opanował, ale bez skutku. Feliks wpadł w trans.

 

- Bogini uderzyła, zaatakowała, ale moja bogini, moja Nowa, bogini, mnie chroniła, chroniła nas wszystkich! Była taka dobra, taka ciepła. Uciekaliśmy, walczyliśmy, a ta druga nas goniła. Macki, czarne macki chciały nas zniszczyć, ale ona mnie broniła. Broniła mnie, bo wiedziała, że ja ją kocham z całego serca, teraz kiedy ją poznałem i że ją obronię, tak obronię. Inni też bronili, osłaniali ciałami i ginęli, broniąc jej. Druga nie przestawała atakować, próbowała zabić i zniszczyć nas, wszystkich – stalker uniósł oczy ku niebu. – Ale to my mieliśmy prawdziwą boginię po naszej stronie. Tak, dała nam ona siłę. Założyliśmy ładunki wybuchowe w całej bazie, niczym jeden byt, uciekliśmy przez wrota i wysadziliśmy wszystko za nami. Sadystyczna bogini utknęła. Jej macki zostały uwiezione pod gruzami… - odetchnął. – Uciekliśmy, zaledwie pięciu nas zostało, ja… mi rękę zła bogini zabrała, ale dobra bogini, zamknęła rany i dała siłę. Siłę dała nam wszystkim.

 

Josh nie był w stanie zrozumieć, co oznacza ten bełkot. Strzelił stalkera z otwartej dłoni, jako ostateczną formę przebudzenia. Ten umilkł, a on uderzył pięścią w stół.

 

- Opanuj się i gadaj! Co się stało z odłamkiem!? – Krzyknął. – Gdzie reszta drużyny? Co się stało z odłamkiem?!

 

Stalker uniósł na niego zaskoczony wzrok.

 

- Jak to… co?

 

- Gdzie odłamek, Feliks? Powiedziałeś, że pięciu uciekło z bazy z odłamkiem, gdzie on teraz jest?

 

Stalker zamrugał oniemiały.

 

- Jak to, gdzie? Jest tutaj.

 

- Jak to tutaj? – Josh był widocznie zdezorientowany.

 

- Bogini rozpadła się na kawałki i weszła w każdego z nas. Byśmy roznieśli ją po świecie, jako prawdziwi wierni… teraz… nie jestem byle stalkerem, jestem częścią czegoś większego.

 

Josh cofnął się o kilka kroków, widząc jak kompas zaczął szaleć, jeszcze bardziej niż wcześniej.

 

- Czego?

 

- Zbawienia. Jesteśmy częścią jednego, większego bytu, a ja, jestem zaledwie jedną głową. Jedną głową z tysiąca, które niosą jeden głos, głos Bogini.

 

Na jego oczach, kompas powoli zaczął unosić się w powietrzu, a ściany drgać. Josh zaczął dobijać się do drzwi, chciał uciec, bardzo, ale to bardzo chciał uciec, ale nie mógł. Drzwi pozostały zamknięte.

 

Ostatnie co Josh Tomson zobaczył w swoim życiu, był delikatny uśmiech stalkera i niewielki, przepiękny okruch, czegoś, unoszącego się w powietrzu. Pamiętał też słowa.

 

- Czy zechcesz stać się jednym z jej proroków?

 

***

 

Rick klęczał przy lustrze weneckim. Patrzył w szoku, na to co działo się w środku. Oparł głowę o zimnym szkle i zaklął.

 

- Wybacz Josh… wybacz, to nie powinno się zdarzyć.

 

- Czemu przepraszasz, Rick? – Głos przyjaciela doszedł go zza szyby.

 

Podniósł się, tylko by zobaczyć uśmiechniętego przyjaciela spoglądającego na niego z góry, przez szkło. Podniósł się i cofnął o kilka kroków. Nie powinien go widzieć, ani słyszeć. To nie powinno być możliwe. Josh powoli położył dłoń na szkle, a to zaczęło delikatnie drżeć.

 

- Nie bój się przyjacielu… - odezwał się spokojnie. – Nadchodzi wybawienie.

 

Szyba pękła. Odezwały się strzały z pistoletów, a następnie…

 

Dołączył do pochodu proroków dobrej bogini.

 

Zaledwie głową, pośród tysiąca innych głów, szerzących słowo dobrej Bogini.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (47)

  • Witamy nowy tekst! :)
    Przypominamy też o wrzuceniu linku tutaj:
    http://www.opowi.pl/forum/trening-wyobrazni-linki-do-prac-w1016/
  • Cofftee 08.08.2019
    Cześć!

    "Boję się wyłączyć światło, bo gad by jeszcze zaczął świecić." - dobree :-D

    "- Och… - Josh uniósł brwi. – To mnie pocieszyłeś Rick. Mam przesłuchać sukinsyna który wszedł do „Strefy” i wrócił, migocząc jak anomalia? Zajebiście. Jeśli zdechnę napisz na mym grobie: „Zajebany przez niekompetencję dowód-" - przecinki. Sukinsyna , który & Jeśli zdechnę , napisz ...

    "Josh nie mógł powstrzymać swojego cynizmu kiedy był zdenerwowany." - to samo. cynizmu , kiedy był ...

    "Potrzebuję odpowiedzi Josh," - tutaj powtórzenie. Może po prostu: potrzebuję "jej", Josh. Bo w sumie wiadomo, że chodzi o odpowiedź, wynika to z kontekstu.

    "Pomogę, ale wisisz mi co najmniej trzy kolejki, albo nagrobek, jeśli nie wyjdę z tego cało." - :-D

    ". Przyjrzał się reszcie wyposażenia, to leżało na osobnym stole, pod specjalistycznym szkłem." - wyposażenia, CO (?) leżało?

    "Stalker milczał spoglądając w ziemię, zrozumiał że powiedział zbyt wiele. " - to bym dała oddzielnie dwa zdania, plus brakuje przecineczka przy "że"

    "ale Josh był znany, że swoim głosem mógł wyciągnąć z każdego istotne informacje." - był znany (z tego), że ...

    "- Przynieście temu człowiekowi kawy i to dobrej, do jasnej cholery! " - tym mnie ująłeś

    "Stworzenie bezpiecznego zakątka i t w czerwonej strefie," - coś tu się omsknęło

    "- Dobra – przytaknąłem. –" - niekonsekwencja drobna w narracji

    "Strzelił stalera z plaskacza," - i tu literówka

    "- Gdzie odłamek Feliks?" - i tu przecinek

    Powiem tak: widać, że baaardzo czujesz te klimaty. I moim zdaniem, tekst jest wyśmienity, chociaż nie lubuję się w takich gatunkach na 100%, bo sporo tu o broni itp. Klimat cacy, świetnie prezentujesz bohaterów, dialogi są naturalne, nie męczysz opisami, sprawozdanie z przesłuchania bardzo udane, plus naprawdę dobrze rozwijasz w postaciach ich przewodnie cechy. Są ludzkie, prawdziwe. I dreszczyk był i śmiechawa. No czegóż chcieć więcej?
    W pełni zasłużone pięć ode mnie.
    Pozdrawiam,
    Kawa.
  • Kapelusznik 08.08.2019
    Dzięks
    Co jest najzabawniejsze - specjalnie tworzyłe dziury logiczne - czego zwyklę nie robię - ale tu dodały klimatu
    Poprawię w wolnej chwili
    Dzięki za rozległy komentarz
    Pozdrawiam
  • JamCi 08.08.2019
    Przeczytałam wcześniej ale nie zdążyłam skomentować. Parę błędów ale to kosmetyka. Ciekawe. Bardzo. Ciekawe też nadawanie nowych znaczeń słowom. Lubię fantastykę a w takim wydaniu jest ekstra. 5
  • Kapelusznik 08.08.2019
    Dziękuję uprzejmie
  • marok 08.08.2019
    Stalker w tytule zachęca i to bardzo. A długość nieważna, bo czyta się naprawdę dobrze. Jest ten klimat, niewymuszony, nic na siłę. Dobre dialogi. Czytało się jednym tchem, bez znudzenia, tak jak trzeba.
  • Kapelusznik 08.08.2019
    Na klimacie właśnie mi zalerzało
    Na tytuł...
    Nie miałem pomysłu i dałem to - bo tak...
    Fart widać
    Pozdrawiam
  • marok 08.08.2019
    Kapelusznik żeby każdy takiego farta miał. Albo tylko ja ;)
  • Kapelusznik 08.08.2019
    marok
    Pomódl się do Fortuny
    Ha!
  • Nefer 09.08.2019
    Dobry tekst, z pomysłem. Fabuła oparta na dialogach, dynamiczna. Trochę zgrzytów językowych, tu i tam można wygładzić, ale to niech już inni wyliczają ze szczegółami.
    Pozdrawiam
  • Kapelusznik 09.08.2019
    Dzięki
    Eksperyment, ale udany
    Kilka nawiązań do serii S.T.A.L.K.E.R
    I prosze - wyszło coś fajnego
  • Ozar 11.08.2019
    Hahaha kurde znowu trafiłeś w moje gusta. STALKERA znam zarówno z Metro 2033/34/35 Jak i z gry w którą grałem chyba z dwa lata. Ciekawy pomysł bo w zasadzie zawarłes klimat Metra A do tego pokazałeś coś nowego. Wierz mi nowego bo ja czytałem uniwersum metro A tam wyszło chyba 20/30 książek i nikt czegoś takiego nie wymyślił. A SORKA piszesz Emisja więc to jednak Stalker i Czarnobyl A nie Metro choć sytuację dość pododne tylko inne klimaty. Wydaje mi się że możesz spokojnie kiedyś pociągnąć to dalej . 5 Też tu na opowi próbowałem coś napisać w tych klimatach bo to ciekawy i dający wielkie pole do popisu temat.
  • Kapelusznik 11.08.2019
    Tu też odnosiłem się do "Pikniku na skraju drogi" - filmu i książki
    Gdzie kosmici zostawili swoje śmieci po szalonym pikniku i przez przypadek stworzyli Zonę/Strefę
    Tu odnoszę się do podobnego konceptu - tylko że piknik, czy śmieci było więcej
    Pozdrawiam
  • Ozar 11.08.2019
    Kapelusznik Aaaa kumam jest taka strefa obcych w Stalkerze. Tam można nawet zdobyć broń obcych.
  • Kapelusznik 11.08.2019
    Ozar
    No no no - właśnie do tego to nawiązuje
    ...
    Przy okazji - podaję tu link jednej z najlepszych i najbardziej idiotyczno-komicznych recenzji serii gier S.T.A.L.K.E.R.
    https://www.youtube.com/watch?v=SjugsyOKNvg&t=48s
    Powinno cię rozbawić
    Pozdrawiam
  • krajew34 12.08.2019
    Na początku znalazłem chordę, popraw na hordę. Dobrze wykorzystany zestaw i kawał roboty z przystosowaniem świata. Stalkera nie kojarzę, grałem tylko w Metro 2033, więc myślę,że wyniosłeś klimat z tych dwóch gier. Jednak skąd wyciągnąłeś fanatyka i dziwny kult, tego już nie ogarniam. :)
  • Canulas 16.08.2019
    „Zajebany przez niekompetencję dowód-" - Cs uciekło?

    " Nie. W żółtej jeszcze jednego żołnierzyka straciliśmy na rzecz potworów. Chorda nas w nocy zaatakowała" - masz kilka literówek i to normalne bo długo tekst, ale horda, to zbyt grubo, by wybaczyć.
    Wysyłam ten kawałek momentu i czytam dalej, bo zajebiste
  • Kapelusznik 16.08.2019
    Dowód- było zamierzone, dosłone wcięcie w pół słowa
    Hordę poprawię
  • Canulas 16.08.2019
    Kapelusznik, ukrywanie w pół słowa fajnie wygląda w wielokropku, ale się nie upieram. Pozdrox
  • Canulas 16.08.2019
    Tak mnie wciągnęło, że - a nie mam tego w zwyczaju - kompletnie olałem błędy.
    Ty piszesz TW rzadko, ale jak siądziesz, to przerozpierdalasz system. Tekst jest przekapitalny.
    Wrócę pewnie jeszcze. Teraz tylko powiem, że to dla mnie absolutny faworyt igrzysk. Rozpierdol i zimny azot klimatu.
    Ukłony.
  • Kapelusznik 16.08.2019
    Ukłony przyjmuję z radością
    I ukłonem odpowiadam
  • jesień2018 17.08.2019
    Tekst robi bardzo profesjonalne wrażenie.
    Tzn jest trochę błędów, interpunkcyjnych i innych, ale nie zaburzają odbioru. Chyba najbardziej przeszkadzało mi w pierwszej części ciągłe powtarzanie imion: Josh, Rick, Rick, Josh...
    Ale potem czytało się coraz lepiej. Masz dobre dialogi!
    Zakończenie też mi się podobało, zaskakujące!
    Zostawiam 5 :)
  • Ritha 17.08.2019
    Helloł :)

    Oki, najpierw babolki:
    „Zajebany przez niekompetencję dowód- –na początku jest cudzysłów, na końcu nie ma
    „Josh nie mógł powstrzymać swojego cynizmu, kiedy był zdenerwowany. Rick jednak był znacznie lepszy w zachowywaniu spokoju, nawet w takiej sytuacji” – 2 x „był” dość blisko siebie
    „- Tak się rozpoczyna teraz przesłuchania? Nie przedstawisz się, nie zagrozisz bronią, albo torturami?
    - Dlaczego kompas? – Josh wszedł w tryb przesłuchania” – tutaj powtórzenie „przesłuchania”
    Przesłuchiwał już wielu, przecie nie wszyscy do Strefy wchodzą z pozwoleniem – przecież* (w dialogu może być kolokwializm, w narracji już nie bardzo)
    - PROSTE? PROSTE? – Ryknął niczym zwierze – ryknął* (z małej), zwierzę*
    Była to baza do tworzenia broni, a to co widziałem, było prototypami. – była/było
    Problem był taki – że nie był pewny czy sam chce wiedzieć co się tam stało. Taka była jednak jego praca. Odetchnął – był/był/była
    Powinienem się już wtedy domyślić jak niebezpieczny było to miejsce. – niebezpieczne*
    Milsza ta była. Ciepła. To była łaskawa bogini, nie sadystyczna, jak ta na powierzchni… inna i znacznie silniejsza. Rozwiązanie. Odpowiedź – Stalker zaczął bełgotać. – Ale była ukryta, tak, ukryta, a teraz nie była. Ta druga ją wyczuła. Był to błąd. Nasz błąd, byliśmy za słabi, stanowczo za słabi. – była/była/była/była/był/byliśmy (uuu, Panie, za dużo tego tutej)
    Strzelił stalera z otwartej dłoni – stalkera*
    - Opanuj się i gadaj! Co się stało z odłamkiem!? – Krzyknął. – krzyknął* z małej
    Ostatnie co Josh Tomson zobaczył w swoim życiu, był delikatny uśmiech stalkera – bardziej pasowałoby Ostatnim*

    I przecinki:
    Josh Tomson przełknął ślinę[,] spoglądając na swojego kumpla.
    Wykraczają poza skale[,] jakie znamy ze sklasyfikowanych anomalii.
    Jeśli, zdechnę[,] napisz na mym grobie: (a ten pierwszy przecinek przed „zdechnę” out)
    I ni cholery nie chce gadać[,] co się tam odjebało.
    Potrzebuję odpowiedzi Josh, a ty jesteś jedną z nielicznych osób[,] którym mogę zaufać w takiej sytuacji.
    - Masz moje słowo – Rick, odetchnął z ulgą. – tutaj przecinek niepotrzebny
    Maska przeciwgazowa z rozbitym okularem, ułamana rączka od siekierki, nóż, pistolet z jednym magazynkiem i kompas[,] który próbował wskazywać wszystkie kierunki jednocześnie.
    Stalker milczał[,] spoglądając w ziemię.
    Przez dłuższy czas trzymał swoją maskę, ale Josh był znany, z tego – drugi przecinek niepotrzebny
    Stalker wstał[,] szarpiąc swoje łańcuchy.
    Stalker pochwycił swój i przez dłuższą chwilę ściskał go w dłoni, jakby rozkoszując się faktem[,] że trzyma coś należącego do cywilizacji.
    Wieści[,] że AFIS potrzebuje przewodnika[,] dotarła do mnie ponad dwa miesiące temu, w Blackfoot.
    Josh kiwnął głową, zaznaczając[,] by kontynuował.
    jedynie doprowadzenie grupy z punktu A, do B – tutaj bym wyrzuciła przecinek
    - Masz na myśli w „Białym Regionie” – zapytał Josh[,] pamiętając podział na sektory w Strefie w zależności od niebezpieczeństwa.
    Idiota poszedł się wysrać[,] stojąc na miękkiej glebie, opuścił spodnie, przykucnął, z ziemi wyskoczył robak i przerżnął się przez niego, aż nie wyszedł ustami
    chętny by udowodnić[,] że jestem bezużyteczny
    ale widocznie Fortuna postanowiła go zabrać, tak jak zabrała tych dwóch idiotów[,] którzy nie okazali jej szacunku.
    Na domiar wszystkiego, jeden z rannych nie był w stanie biec, rana się otworzyła… - stalker zamilknął na chwilę[,] spoglądając w czerń płynu.
    Emisja usmażyła im mózgi[,] zanim zdołali dotrzeć do schronienia.
    Problem był taki – że nie był pewny czy sam chce wiedzieć[,] co się tam stało.
    Powinienem się już wtedy domyślić[,] jak niebezpieczny było to miejsce.
    Josh nie był w stanie zrozumieć[,] co oznacza ten bełkot.

    Uff, no masz tu bajzel w zapisie deczko, ale! Ale pomimo to tekst jest prześwietny. Przede wszystkim – włożone mnóstwo pracy w utkanie fabuły! Klimat kupuję jak najbardziej, lekkość narracji i żywe dialogi również kupuję. Obadaj ten zapis, bo sama treść jest prima sort.
    Pozdrówki!
  • Kapelusznik 17.08.2019
    ...
    Dzięki za idiotycznie długi komentarz
    ...
    dzisiaj nie ma bata że to poprawię - i nie o tej godzinie - może jutro
    Pozdrawiam
  • Canulas 17.08.2019
    Kapelusznik - hahaha, piękna odpowiedź. Będzie wniebowzięta :)
  • Kapelusznik 17.08.2019
    Canulas
    Nie nie nie
    Jestem wdzięczny - ale cholera - przyznaj - komentarz jest idiotycznie długi i naprawdę go doceniam - ale to po prostu mnie przerasta na dzień dzisiejszy
  • Kapelusznik 17.08.2019
    Żeby nie było - doceniam ocenę i ilość czasu poświęconego mojej pracy...
    Nie wiem do końca czym sobie zasłużyłem...?
    Ale dziękuję
  • Canulas 17.08.2019
    Kapelusznik - Zły dobór słów czasem powoduje wojny. Np, Jakby ktoś z Hamburgeryki krzyknął do koreańskiego pulpeta, Ty skośny grubasie :)
    Tym razem zatrzymałeś tykający zegar przy... czwórce, może trójce ;)
  • Ritha 17.08.2019
    :)))))
  • Canulas 17.08.2019
    Niech Cię nie zwiedzie nawiasowy uśmiech. Naprawdę przy trójce.
    tyk-tyk-tyk.
  • Ritha 17.08.2019
    :D
    ciiiiiii
    A co Ty tyu Canulardo czarny pijar uprawiasz. Co ma wybuchnąć nie utonie. Czy coś. Ni emotaj mu, wyjasnililibymy se.
    ;))))
  • Kapelusznik 17.08.2019
    Canulas
    "Przy... czwórce, może trójce"

    (Przypominam sobie moje teksty wkurwiające wierzących)

    '-(-_-)-'
    Lepiej niż zwykle
  • pkropka 17.08.2019
    Masz chłopie wyobraźnię. Podobało mi się bardzo!
    Świetny pomysł z przesłuchaniem. Cała otoczka mega. Nie mogłam się oderwać.
    Super. Po prostu super.
  • Kapelusznik 18.08.2019
    Dziękuję serdecznie :)
  • Witam,
    Nie znam tego uniwersum, w którym toczy się akcja ale nieźle go nakreśliłeś. Sama fabuła może się podobać, choć mnie miejscami nieco się dłużyła. Czytałam jednak ze sporym zainteresowaniem. Jest ok.
    Pozdrawiam
  • Kapeluszniku, zerknij na maila
  • Kapelusznik 19.09.2019
    Zmieniłem zdanie
  • Ritha 19.09.2019
    W takim razie dziękujemy, że byłeś łaskaw nas powiadomić.
  • Canulas 19.09.2019
    Kapelusznik, ok, ciao
  • Agnieszka Gu 19.09.2019
    Hm... kulturalnie załatwiona sprawa. To lubię.
  • Mane Tekel Fares 19.09.2019
    Kapelusznik Jak to było? Aha. "Po czynach ich poznacie."
  • Kapelusznik 19.09.2019
    Mane Tekel Fares
    Sporo spraw na głowie - zupełnie wypadło mi z głowy poinformować
    i tak "po czynach ich poznacie"
    wielkie zaskoczenie - nie jestem idealny - zupełnie tak jak już informowałem
  • Kapelusznik 19.09.2019
    Agnieszka Gu
    Termin upłynął, więc nie spodziewałem się że kto będzie na mnie czekał
  • Kapeluszniku, w przyszłości prosimy o przykładanie większej wagi do swoich decyzji, ponieważ łączą się z konkretną, w tej chwili niepotrzebnie wykonaną pracą: napisaliśmy licencję, uwzględniliśmy opowiadanie w projekcie, wykonaliśmy redakcję, a przede wszystkim wysłaliśmy tekst do korekty, którą wykonuje dla nas zawodowa korektorka.
  • Kapelusznik 19.09.2019
    Trening Wyobraźni
    Wybaczcie, minęło sporo czasu, upłynął termin i TW zupełnie zniknęło z mojego radaru
    Jeśli ponieśliście jakiekolwiek straty pieniężne, które jestem w stanie w jakimś racjonalnym stopniu zwrócić, napiszcie przez maila
    Nie chcę by była między nami zła krew, szczególnie kiedy wina jest po mojej stronie
  • Canulas 19.09.2019
    Kapelusznik, nie no, spokojnie, żadne interwencje piniendzożerne nie są konieczne ani nawet potrzebne. My to nie Amber-Gold. Również płacimy frycowe za nadmiar zaufania w kondycję współczesnego społeczeństwa. Powinniśmy od tego zacząć, ale no, uczymy się.
    Tak więc zabawa pozostaje w formie zabawy, ale zasady pozostają zasadami. Nie jesteś pierwszym, ktory z tych czy innych przyczyn odpadł na ostatniej prostej i zapewne nie ostatni.
    Życie.
    Może kiedy indziej i pod innym projektem, czy coś. Ten jednak zamykamy w trybie "nał", więc niniejszym podajemy Ci zgodową łapkę, co by nie palić przyszłościowych mostów, ale o następnej porcji czasu już mowy być nie może.
    Pozdrox od zespołu, no i fajnie, żeś się końców git zachował, wychodząc z propozycją pokrycia strat, ale takie, nawet jeśli są, to ich szacowanie nie jest dla nas priorytetowe.
    Szkoda tekstu, bo dobry.
    Ciao.
  • Kapelusznik 19.09.2019
    Canulas
    Za błędy można jedynie przeprosić
    Za straty można jedynie zapłacić
    - straconego czasu czy stresu wam - niestety - zwrócić nie mogę, nawet jakbym chciał

    Nie przesadzaj z tym tekstem - nie jest aż taki dobry.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania