Witam
drobiazgi:
"Kafle w kolorze kawy zbożowej domieszką mleka idealnie komponowały się z jego wnętrzem." — z — brak
"Godzina zgonu nastąpiła we śnie o czwartej nad ranem. " — kurcze, to chyba troszkę nielogicznie brzmi. Może lepiej "Zgon nastąpił we śnie...." Nie wiem, ale sygnalizuje, bo zapaliło mi lampkę w głowie
" Już tylko we śnie mogłam śnić o nich." — śnić we śnie ;))
"Cztery miesiące mialam na otwarcie cukierni, bo inaczej spadek pójdzie na Parafię Świętego Mikołaja." — miałam
"Usłyszałam płukanie do drzwi. " — pukanie
Miłość "Stafana" i bohaterki, ciekawe i niekonwencjonalne podejście ;)
Niezła romansowo–biznesowa psychodela ;))
Pozdrawiam :))
Kolejny, niekowencjonalny stosunek płciowy. xD
Jakie to było delikatne, ale i spontaniczne. Pasjo, piszesz cudownie. Ich historia mnie zauroczyła.
Czym był właściwie Stefan? Co oznaczał dla głównej bohaterki? Był to wyjątkowy piecyk, o kuriozalnych zdolnościach, a może tylko metafora? Może bohaterka tak desperacko, podśwaidomie, poszukiwała niezwykle cudownej miłości, że urządzenie, które stanowiło symbol jej zbyt wcześnie zakończonego dzieciństwa, było synonimem upragnionego mężczyzny? Pobudza wyobraźnię.
Pozdrawiam serdecznie.
Witaj
Wielkie dzięki za wyobraźnię i miły komentarz. Bardzo ważny jest odbiór czytelnika. Stefan ma tutaj ważne znaczenie i jest w kilku osobowościach.
Pozdrawiam serdecznie
Stefan dziadek, Stefan piecyk i kochanek. Ciekawa historia, którą miło się czyta zastanawiając się nad wcieleniami Stefana. Dodatkowo jeszcze sukces biznesowy dzięki tajemnicy gardzieli Stefana. Masz wspaniałą wyobraźnię. Pozdrowienia!
Przeczytałam i sobie myślę, że to świetny tekst, bardzo swój i w ogóle, ładnie wszystko przedstawione. Było mi szkoda dziewczynki, bo straciła praktycznie wszystkich. Wylądowała w domu dziecka i czekała na pełnoletność, aby wrócić do domu rodzinnego i otworzyć na nowo cukiernię. Potem nadchodzi czas na Stefana (tego z krwi i kości) i myślę sobie, że to znak, przeznaczenie. Cieszę się w duchu, już czuję, że to będzie szczęśliwe zakończenie, a tu:
"Do produkcji używano masy z gardzieli pieca, która posiadała mroczną tajemnicę." - szczęka mi opadła, bo moja wyobraźnia od razu zaczęła mi podsuwać bardzo okropne rzeczy.
Piąteczka, chociaż dalej mam lekkie dreszcze jak pomyślę, że ona mogła go wrzucić do pieca...
No i pozdrawiam :)
Witaj
Nie jest tak źle. Przez te wszystkie lata kiedy babcia przynosiła krówki, piec magazynował. Ale wyobraźnię zostawiam czytelnikowi. I chyba dobrze, że wzbudza takie emocje.
Pozdrawiam
"Powierzałam mu wszystkie swoje tajemnice, a on dokonywał we mnie niesamowite zmiany."
- powinno być "dokonywał niesamowitych zmian". Ty użyłaś mianownika, a tu trzeba dopełniacza. Ot, takie drobne poślizgnięcie się ;)
"Dokładnie o czwartej rano. Czy latem, czy zimą? "
- znak zapytania spokojnie można zastąpić kropką. Tu wiesz, taki niuansik, chodzi o intonację, która zanadto skupia uwagę czytelnika. Ta ze znakiem zapytania sugeruje tonację wznoszącą, a nam trzeba zwykłej :)
"Do produkcji używano masy z gardzieli pieca, która posiadała mroczną tajemnicę."
- zamiast "posiadała" dałabym "skrywała". Ale to oczywiście moje sugestie, a tekst Twój. Po prostu "skrywanie tajemnicy" to taki oczywisty, popularny związek słów, który tu idealnie pasuje.
Ok, to teraz do treści. Niesamowita historia o dojrzewaniu, której milczącym świadkiem był stary piec. Skreślona w kilkudziesięciu słowach, ale wywołująca emocje. To dar umieć tak pisać.
Dziękuję Ci za ten tekst, Pasjo.
Witaj Enchanteuse
Wielkie dzięki za celne uwagi... poprawione. Zawsze coś wychodzi?
Cieszy mnie twoja akceptacja mojej wyobraźni i za to też dziękuję.
No będziesz w Krakowie. Czy na długo?
Pozdrawiam serdecznie
"a ona z głębokiej kieszeni wyjmowała te obrzydliwe mleczne krówki. " - absolutnie się nie zgadzam. Krówki są super!!! Jak masz z nimi złe skojarzenia z chęcia Cię uwolnię od tej traumy.
"Nazwałam go Stefanem na cześć mojego dziadka. " - kiedyś z takim jednym zrobiliśmy kukłę imitującą człowieka-psychopatę. Miał surdut, czape, spodnie, buty i siekierę. Właśnie go Stefan nazwaliśmy.
"który wisiał nad moim łóżkiem, ciągle z tą samą datą – dwudziesty trzeci września. " - TAAA, NIE SPOSÓB NIE PRZYSTANĄĆ ;)
Nooo, niepokojące, niepokojące. Całkiem zazne, miss Pasją.
Kilka lat temu przypadkiem w jednym z mieszkań starej kamienicy miałem sposobność zobaczyć przepiękny zabytkowy kaflowy piec. Takiego widoku już nie da się zapomnieć nawet po latach.
Komentarze (22)
drobiazgi:
"Kafle w kolorze kawy zbożowej domieszką mleka idealnie komponowały się z jego wnętrzem." — z — brak
"Godzina zgonu nastąpiła we śnie o czwartej nad ranem. " — kurcze, to chyba troszkę nielogicznie brzmi. Może lepiej "Zgon nastąpił we śnie...." Nie wiem, ale sygnalizuje, bo zapaliło mi lampkę w głowie
" Już tylko we śnie mogłam śnić o nich." — śnić we śnie ;))
"Cztery miesiące mialam na otwarcie cukierni, bo inaczej spadek pójdzie na Parafię Świętego Mikołaja." — miałam
"Usłyszałam płukanie do drzwi. " — pukanie
Miłość "Stafana" i bohaterki, ciekawe i niekonwencjonalne podejście ;)
Niezła romansowo–biznesowa psychodela ;))
Pozdrawiam :))
Dziękuję za wskazanie błędów, poprawione.
Bardzo też ciekawe spojrzenie na moją wyobraźnię:)
Pozdrawiam serdecznie
Jakie to było delikatne, ale i spontaniczne. Pasjo, piszesz cudownie. Ich historia mnie zauroczyła.
Czym był właściwie Stefan? Co oznaczał dla głównej bohaterki? Był to wyjątkowy piecyk, o kuriozalnych zdolnościach, a może tylko metafora? Może bohaterka tak desperacko, podśwaidomie, poszukiwała niezwykle cudownej miłości, że urządzenie, które stanowiło symbol jej zbyt wcześnie zakończonego dzieciństwa, było synonimem upragnionego mężczyzny? Pobudza wyobraźnię.
Pozdrawiam serdecznie.
Wielkie dzięki za wyobraźnię i miły komentarz. Bardzo ważny jest odbiór czytelnika. Stefan ma tutaj ważne znaczenie i jest w kilku osobowościach.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam serdecznie
Miło cię gościć i dziękuję za spojrzenie też wyobraźnią. Pozdrawiam serdecznie
"Do produkcji używano masy z gardzieli pieca, która posiadała mroczną tajemnicę." - szczęka mi opadła, bo moja wyobraźnia od razu zaczęła mi podsuwać bardzo okropne rzeczy.
Piąteczka, chociaż dalej mam lekkie dreszcze jak pomyślę, że ona mogła go wrzucić do pieca...
No i pozdrawiam :)
Nie jest tak źle. Przez te wszystkie lata kiedy babcia przynosiła krówki, piec magazynował. Ale wyobraźnię zostawiam czytelnikowi. I chyba dobrze, że wzbudza takie emocje.
Pozdrawiam
"Powierzałam mu wszystkie swoje tajemnice, a on dokonywał we mnie niesamowite zmiany."
- powinno być "dokonywał niesamowitych zmian". Ty użyłaś mianownika, a tu trzeba dopełniacza. Ot, takie drobne poślizgnięcie się ;)
"Dokładnie o czwartej rano. Czy latem, czy zimą? "
- znak zapytania spokojnie można zastąpić kropką. Tu wiesz, taki niuansik, chodzi o intonację, która zanadto skupia uwagę czytelnika. Ta ze znakiem zapytania sugeruje tonację wznoszącą, a nam trzeba zwykłej :)
"Do produkcji używano masy z gardzieli pieca, która posiadała mroczną tajemnicę."
- zamiast "posiadała" dałabym "skrywała". Ale to oczywiście moje sugestie, a tekst Twój. Po prostu "skrywanie tajemnicy" to taki oczywisty, popularny związek słów, który tu idealnie pasuje.
Ok, to teraz do treści. Niesamowita historia o dojrzewaniu, której milczącym świadkiem był stary piec. Skreślona w kilkudziesięciu słowach, ale wywołująca emocje. To dar umieć tak pisać.
Dziękuję Ci za ten tekst, Pasjo.
Pozdrawiam cieplutko z już prawie Krakowa ;)
Wielkie dzięki za celne uwagi... poprawione. Zawsze coś wychodzi?
Cieszy mnie twoja akceptacja mojej wyobraźni i za to też dziękuję.
No będziesz w Krakowie. Czy na długo?
Pozdrawiam serdecznie
Lecę z rodzinką do Zakopanego. Jakby kiedyś na dłużej, to się odezwę na pewno :)
Pozdrawiam!
Dziękuję, że przeczytałaś tę niewyobrażalną historię. Czasem wyobraźnia zadziała i wychodzi takie misz masz.
Pozdrawiam serdecznie
"a ona z głębokiej kieszeni wyjmowała te obrzydliwe mleczne krówki. " - absolutnie się nie zgadzam. Krówki są super!!! Jak masz z nimi złe skojarzenia z chęcia Cię uwolnię od tej traumy.
"Nazwałam go Stefanem na cześć mojego dziadka. " - kiedyś z takim jednym zrobiliśmy kukłę imitującą człowieka-psychopatę. Miał surdut, czape, spodnie, buty i siekierę. Właśnie go Stefan nazwaliśmy.
"który wisiał nad moim łóżkiem, ciągle z tą samą datą – dwudziesty trzeci września. " - TAAA, NIE SPOSÓB NIE PRZYSTANĄĆ ;)
Nooo, niepokojące, niepokojące. Całkiem zazne, miss Pasją.
Bardzo miło, a czy późno? Chyba nie. Zresztą nie jesteśmy zobowiązani do przymusu. Czytamy kiedy mamy chęci.
Pozdrawiam serdecznie
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania