Tworzenie Gier Komputerowych I Miejska Przygoda

"Tworzenie Gier Komputerowych I Miejska Przygoda"

 

gatunek: sny/fantastyka/czas wolny/surrealizm

 

Lata 2011-2013.

 

Tajemniczoświatopodróżnik miał około dwadzieścia osiem lat i żył na przedmieściach miasta niedużego, bo zamieszkiwanego przez trzydzieści kilka tysięcy osób. W środku ciepłego, słonecznego, wiosennego dnia poszedł do swojego kolegi, który był jego rówieśnikiem oraz także mieszkał na przedmieściach, tyle że około pół kilometra dalej. Znajomy ten nazywał się Specjalista, a także Mistrz.

 

— Co robisz? — spytał Tajemniczoświatopodróżnik.

— Tworzę grę komputerową o siedmiu potrafiących pływać, nurkować i fruwać koleżankach, które są pochodzącymi z różnych planet księżniczkami oraz zmiennokształtnymi hybrydami ludzi i zwierząt, a mieszkają na przebojowym kontynencie, na którym zawsze jest mnóstwo akcji, przygód, dobrej zabawy i humoru — odpowiedział Kolega, siedzący przed komputerem.

— Łaaaaał! Potrafisz tworzyć gry komputerowe?

— Ha ha ha! Tak. Stworzyłem już kilka. Najczęściej i najchętniej produkuję komedie akcji z elementami fantastyki naukowej i fantasy. Jedna z nich ma miejsce na pustyni, a jeszcze inna w dżungli. Obecnie pracuję nad kolejną komedią, ale tym razem planuję umieścić znacznie więcej wątków w klimatach fantasy. To jeden z moich ulubionych gatunków.

— Ha ha ha! Pozytywnie odlotowa wiadomość! Bardzo dobrze się składa. Marzy mi się gra podobna do symulatora życia codziennego, ale wizualnie znacznie bardziej podobna do symulatora państewka wyspiarskiego na Karaibach, jak i do symulatora imperiów oraz bitew w czasach starożytnych, a także do gier inspirowanych filmami sensacyjnymi, z akcją osadzoną w mniejszych i większych miastach, w latach osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych oraz wczesnych dwutysięcznych. Taka gra, jakiej jeszcze nie było. To chyba byłaby gra z moich największych marzeń. Nauczysz mnie sztuki projektowania gier, a wtedy stworzymy razem jakiś epicki, zawadiacki, przebojowy tytuł pełny humoru? Co myślisz o takiej wizji? Dobry pomysł?

— Genialny! To może oznaczać mnóstwo przebojowej akcji!

— Pójdziemy do mnie i zaczniemy tworzyć nasz pierwszy wspólny, w całości oryginalny projekt?

— Tak, zaraz.

 

Wkrótce, dwóch kolegów przeszło z jednego domu do drugiego, po drodze napotykając pięć pomarańczowo-niebiesko-zielono-żółtych strusi, wyposażonych w zmodyfikowane genetycznie skrzydła sępów, dodatkowo wyposażone w szpony ukryte pośród piór. Zaśmiali się na ich widok i poszli dalej. Dotarli do domu Tajemniczoświatopodróżnika, a kiedy weszli do środka, to od razu zaczęli tworzyć nową grę na podstawie jego pomysłu. Nauczył się on tej sztuki w iście ekspresowym tempie. W ciągu zaledwie kilkunastu sekund, stworzył on trójwymiarowe miasteczko w oryginalnym stylu, bardzo mocno nawiązującym do starożytnego Rzymu i Grecji. Z ekranu przeniósł je swoimi myślami do rzeczywistości, w której żył na co dzień. Przedostając się do jego świata, natychmiast przeobraziło się ono w plastikową makietę.

 

— Czy to prawdziwe życie, czy to sen? — spytał Tajemniczoświatopodróżnik.

— Czy takie rzeczy dzieją się w prawdziwym życiu? Otóż tak, ale nie w tym świecie, w którym obecnie mieszkasz — odpowiedział Specjalista pytaniem na pytanie.

— Skąd to wiesz?

— Pochodzę z galaktyki Dreamworldiofonia, przez którą strumienie informacji, a także dezinformacji, pędzą z prędkością światła.

— Łaaaaał!

— Ha ha ha ha ha!

— Ha ha ha ha ha!

 

Po skończeniu tej rozmowy, Specjalista wyszedł i wrócił do swojego domu. Tajemniczoświatopodróżnik stworzył wymarzoną grę, pozwalającą na stworzenie i dowolne przebudowywanie wirtualnego miasta, wyspy, archipelagu albo kontynentu. Zajęło mu to tylko kilka minut. W ciągu zaledwie kilkunastu sekund, stworzył on leżące między morzem oraz jeziorem miasto, w którym zdecydowanie przeważał styl starożytnych: Rzymu, Grecji, Egiptu i Sumeru.

 

Nadeszło popołudnie. Mężczyzna zapisał grę, wyłączył komputer oraz poszedł na skate park, znajdujący się na przedmieściach, obok dużego parku oraz łąk, gdzie spotkał ośmioro swoich znajomych, będących w jego wieku, a dokładniej czterech kolegów i cztery koleżanki. Wszyscy razem rozmawiali, słuchali zabawnej muzyki, tańczyli oraz śmiali się.

 

Gdy nadciągnął pogodny, bezchmurny wieczór, to Tajemniczoświatopodróżnik poszedł do pobliskiego sklepu spożywczego, aby kupić chipsy. Był już dosyć blisko wejścia do budynku, znajdującego się na pograniczu centrum i przedmieść, kiedy nagle spotkał pięć swoich koleżanek, również jego rówieśniczek, stojących obok autobusu. Porozmawiali razem, pośmiali się. Niespodziewanie, trzy z kobiet, dotąd stojących w kręgu, weszły do dużego samochodu pasażerskiego i odjechały nim w nieznanym kierunku.

 

Wkrótce, dwie pozostałe weszły do dwóch bardzo nietypowych aut, które nagle nadjechały nie wiadomo skąd. Były to osobówka oraz bus. Ich niecodzienność polegała na tym, że unosiły się kilka centymetrów nad jezdnią, grały, śpiewały, nuciły, rapowały i w szybkim tempie coś mówiły zabawnie brzmiącymi głosami. Jedna koleżanka wsiadła do jednego pojazdu, a jedna do drugiego. Wówczas te samochody także odjechały, a każdy w innym kierunku.

 

Mężczyzna został sam. Przeszedł się przez centrum miasta. Zaszedł do nietypowego kina, które posiadało kilkadziesiąt małych ekranów zamiast jednego dużego. Były na nich wyświetlane tajemnicze, pastelowe wzorki, szybko zmieniające swe kształty oraz kolory, a w tle rozbrzmiewały dziwne dźwięki oraz unikalne utwory muzyczne, zdecydowanie należące do alternatywnych.

 

Podczas oryginalnego seansu, spacerowicz spostrzegł, że większość dosyć licznej widowni to nie ludzie, a pochodzące z egzotycznych, tropikalnych planet istoty pozaziemskie, wyglądające jak mieszanki różnych gatunków zwierząt i roślin. Zaskoczony, wstał z typowego, czerwono-brązowego, składanego fotela oraz podszedł do oryginalnej ściany, ustawionej z wielu telewizorów. Niespodziewanie został otoczony i złapany przez te wszystkie stworzenia oraz urządzenia, a wtedy rozpłynął się w powietrzu. Nagle znalazł się w tajemniczym, barwnym, świecącym tunelu, jakby czasoprzestrzennym, gdzie spotkał przelatujące obok niego zwierzęta, drzewa z owocami i lianami, bananowce oraz trzciny, a poza tym także potrawy, przekąski, puszki z oranżadą i różne przedmioty codziennego użytku: szafki, radiomagnetofony, parasole plażowe, leżaki ogrodowe.

 

Niespodziewanie znalazł się na jakiejś pustyni. Zobaczył pomarańczowo-żółto-zielony znak drogowy, na którym widniał fioletowo-różowy napis: "Witamy na Końcu Snu". Na jego widok, mężczyzna spojrzał w lekko częściowo zachmurzone niebo.

— Czy to wszystko jest jednak tylko snem? — spytał zdezorientowany człowiek.

— Tak! To tylko sen! I właśnie dobiega końca! — nieboskłon odpowiedział donośnym głosem.

— To wszystko?

— To wszystko!

 

Spacerowicz udał się tanecznym krokiem w stronę horyzontu i nagle zniknął. Pojawił się nad ranem w zwykłym, codziennym świecie. Jednak także i tam nie mógł narzekać na brak różnych, mniej lub bardziej niezwykłych wydarzeń oraz przygód.

 

Koniec.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • kapitulum 5 miesięcy temu
    Piotrku,
    Jazda na rollercoasterze, tylko że w słownej wersji ;-) Zaczęło się od tego, że gość kupował szafki, radiomagnetofony, parasole plażowe, jakby się szykował na najbardziej bezsensowne wyposażenie ever. A potem nagle przeniesienie na pustynię, a tam jakiś znak drogowy w kolorach tęczy i napis, który brzmi jak z jakiegoś psychodelicznego snu – "Witamy na Końcu Snu". Można się było spodziewać jednego, a tu boom, zmiana perspektywy jak kopniak od kaczki.

    To pytanie typu "Czy to wszystko jest jednak tylko sen?" to jak wisienka na torcie. No i ten tajemniczy nieboskłon, który zaczyna odgrywać jakąś teatralną rolę, mówiąc, że to koniec snu. Zaskoczenie po maksie.

    Potem typ idzie "tanecznym krokiem" w stronę horyzontu i znikający trik – a'la David Copperfield. Nagle jesteśmy z powrotem w codziennym świecie. Takie zakończenie, że aż ma się ochotę powiedzieć: "Halo, a gdzie reszta? Chciałem więcej tej jazdy po snach! ;-)"

    To wszystko niczym surrealistyczny film, gdzie akcja pędzi jak szalona, na końcu zostajesz z oczami okrągłymi i pytaniem: "Co właśnie się stało?". W sumie dobrze, że próbujesz coś oryginalnego i abstrakcyjnego.
    Pozdr.
  • Piotrek P. 1988 5 miesięcy temu
    Wyczerpujący, wesoły i inspirujący komentarz. Chciałoby się napisać: odlotowy. Motywujące komentarze, takie jak ten, czytam z wielkim entuzjazmem.

    Dziękuję i pozdrawiam 🙂
  • Dekaos Dondi 4 miesiące temu
    Piotrek P. 1988↔A zatem można by także zrozumieć, iż ten cały surrealny świat, łącznie z ''Tajemniczoświatopodróżnikiem'' i ''Specjalistą'', jest wyśnionym snem... Tajemnej Istoty, która kiedyś zaświeci informacje↔"Witamy na Końcu Snu"... co nie oznacza, że nie może być znowu początku... tegoż. Jeżeli chodzi o sam tekst, to moją ocenę znasz. Póki co pozytywnie niezmienna😆:))
  • Piotrek P. 1988 4 miesiące temu
    Dekaos Dondi , bardzo ciekawa interpretacja, zachęcająca do pisania w niedalekiej przyszłości kolejnych opowiadań w podobnych, fantastyczno-surrealnych klimatach.

    Na przykład na podstawie kilku niedawnych snów, które mi się właśnie przypomniały. A śniły mi się: krótkie wycieczki (kolejkami utworzonymi z kilku jachtów, jeżdżących na kołach samochodów) na malownicze przedmieścia i do pobliskich niewielkich miejscowości, pełnych rozległych łąk oraz ogrodów, jak i dalsze podróże (samolotami w kształcie promów morskich) do większych miast, leżących u wybrzeży subtropikalnych plaż oraz posiadających mnóstwo pastelowych, kilkukondygnacyjnych budynków, zawierających liczne piękne, tajemnicze pomieszczenia 🤯 🤩 😆.

    Dziękuję i pozdrawiam 😀

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania